• Gość odsłony: 1840

    Pierwszy dzień nowego roku

    Zaczął sie miło, bo około 11. Wyspani, wypoczęci, zachciało nam sie frytek na obiad. Spoko. Ziemniaki są, olej...Gra muzyka....Mąż obiera, ja kroję, olej sie grzeje. Wrzucam jedna na próbę i wracam do krojenia. I nagle jak nie pierdyknie! Cały gar oleju wyleciał w powietrze. :o Bez powodu. W sumie nic takiego, biorąc sprawę pozytywnie, umyłam sobie podłogę bardzo dokładnie. Ale jak podniosłam głowe, to az mnie zatkało. Cały sufit nadaje sie tylko do malowania. Kawałek ściany tez. Całe szczęście, ze nas nie poparzyło.
    Cholera! Ledwo zakonczyliśmy remont mieszkania. :x
    Dostałam takiej migreny, ze az miałam mroczki przed oczami.

    Odpowiedzi (16)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-03-25, 10:24:14
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-03-25 o godz. 10:24
0

Madziu wcale sie nie dziwie - mnie by pewnie tez zastopowalo po takim przezyciu
Szczescie w nieszczesciu ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-25 o godz. 10:04
0

:)
Po dzisiejszym dniu w pracy wybuch oleju to rozrywka. ;)
Ale powiem, ze gdy wstawiałam obiad to na chwile mi zadrżała ręka.

Odpowiedz
Gość 2010-03-25 o godz. 09:47
0

Madziu, dobrze, że Wam się nic nie stało :usciski:

teraz może być już tylko lepiej :D

Odpowiedz
Gość 2010-03-25 o godz. 09:47
0

nie zazdroszcze
jak jeszcze z roddzicami mieszkalam to podobna kacje mialysmy z siostra tylko, ze na piecu weglowym-jakos powstal ogien i spalilysmy tapete z polowy kuchni :o moja mama byla w szoku, zwlaszcza, ze wygladalo jak po pozarze :o

Odpowiedz
Gość 2010-03-25 o godz. 08:39
0

Ja któregoś roku zapomniałam na śmierć o puszce mleka skondensowanego, która gotowałam na kajmak. Woda sie wygotowała i jak huknęło w środku nocy. Dobrze, ze mieliśmy wielgachny okap (atrapę) i większosc poszła w okap. Do rana myłam kuchnię...

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-03-25 o godz. 08:38
0

Ja któregoś roku zapomniałam na śmierć o puszce mleka skondensowanego, która gotowałam na kajmak. Woda sie wygotowała i jak huknęło w środku nocy. Dobrze, ze mieliśmy wielgachny okap (atrapę) i większosc poszła w okap. Do rana myłam kuchnię...

Odpowiedz
Gość 2010-03-25 o godz. 08:28
0

Pal licho sufit. Pomyśl ile szczęścia miałaś, że nie oberwałaś tym olejem.

Letnią porą babcia przyniosła nam sok z wiśni własnej roboty. Byłam przekonana, że to wersja alkoholowa, która może sobie dłużej postać. Babcia nie wspominała zresztą, żeby w miarę szybko soczkiem rozporządzić. Po pewnym czasie siedzieliśmy sobie w pokoju i nagle podskoczyliśmy ze strachu, bo coś syknęło, huknęło i rozbiło się na dziesiątki malutkich kawałków. Cała kuchnia uwalona została sokiem wiśniowym. Kleiło się to jak pasta cukrowa. Tapeta, kafle, sufit, ściany za szafkami, krzesła, wszystko po prostu. Ślady były nawet na dywanie w przedpokoju. Przez kilka miesięcy ujawniały się wiśniowe kropki w najdziewniejszych zakamarkach w kuchni. Okazało się, że pod stołem zalęgły się mrówki, bo trochę soku wleciało pod listwy podłogowe, pod stołem!

Odpowiedz
kasiacleo 2010-03-25 o godz. 07:38
0

:o :o :o

ło matko, dobrze, że się Wam nic nie stało

Odpowiedz
fonia 2010-03-25 o godz. 02:51
0

czyli zapowiada się Wam wystrzałowy i gorący 2007 rok ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-24 o godz. 10:26
0

Blandine nie mów!
Frytki sie udały, w drugim garnku. O poparzeniach nie chce myslec, spadły na mnie dwie krople i juz bolało.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-03-24 o godz. 08:21
0

dziwne baaaaaaardzo
NAjwazniejsze,ze nikt z Was nie ucierpial.

Odpowiedz
blandine 2010-03-24 o godz. 08:16
0

:o
na całe szczęście Wam się nic nie stało :)

dopatrując się analogii do HUCZNEGO SYLWESTRA, olej musiał być "naładowany" ;)

ps. nie chcę Cię martwić,ale jak mi olej poleciał kiedyś ku niebu to musiałam drapać,bo plamy wychodziły po pomalowaniu

Odpowiedz
Shady 2010-03-24 o godz. 07:51
0

Ech, nam tez sie nie bardzo zaczal ten nowy rok.
Przede wszystkich z sylwestra wyszlo wieeeelkieee NIC. Bylismy w 8 osob w Pieninach, i wszyscy ulegliśmy zbiorowemu zatruciu :( Cała niedziele i cala noc sylwestrową spędzilismy w łózkach jęcząc z bolu. Winimy za to wode, bo to jedyne co nas łączyło jesli chodzi o jedzenie.
Dzisiaj juz mi i mojemy M lepiej, chociaz jestesmy potwornie osłabieni i odwodnieni. Od rana lezymy w łóżkach :(

Odpowiedz
Gość 2010-03-24 o godz. 07:48
0

o żesz... co za początek roku
Madzia, na szczęscie nic wam sie nie stało - a swoja drogą chyba mi sie odechciało frytek na najbliższy czas!

Odpowiedz
Och 2010-03-24 o godz. 07:29
0

Jenyyy Madzia, całe szczęście, że Wam się nic nie stało.
A tak swoją drogą ciekawe dlaczego tak się stało?

Odpowiedz
aga_terve 2010-03-24 o godz. 07:29
0

:o

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie