• Gość odsłony: 4336

    Święta u niego

    Jestem rozczarowana. od 23 lat święta zawsze spędzałam w moim rodzinnym domu. w tym roku, pierwszy raz u niego i jestem właśnie rozczarowana. nie jest tak jak u mnie. nie ma tej atmosfery, rodzinnego jedzenia i spędzania czasu. każdy robi co chce, siostra poszła na wesele, brat do dziewczyny, rodzice siedzą oddzielnie. jak zapytałam o której będzie świąteczne śniadanie to mój D. się zdziwił a potem coś na szybko chyba zaimprowizował. Wigilia trwała może niecałą godzinę. no jak tak mają wyglądać kiedyś nasze święta to ja wymiękam choć może i "dobrze", że to zobaczyłam :(
    a jak powiedziałam mu, że u mnie jest inaczej, bardziej tradycyjnie itp. to stwierdził, że jemu się tak podoba. jest mi smutno i mam poczucie, że to najgorsze święta w moim życiu :( a może jestem za bardzo rozpieszczona? :|
    jakie są święta u waszych połówek?

    Odpowiedzi (27)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-08-29, 04:57:04
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-08-29 o godz. 04:57
0

Kompromis zawsze jest możliwy.

My wczoraj wróciliśmy od moich teściów do Warszawy. Święta były oczywiście różne od tych jakie bywają i bywały w moim rodzinnym domu, ale czy to źle? Nie było tak bardzo uroczystej kolacji, nie było odświętnych kreacji, nie było klusek z makiem i kompotu z suszu, nie było makowca mojej specjalności, jak również pasztecików w cieście francuskim, które miałam wykonać przed wyjazdem, nie było rodzinnego, świątecznego, uroczystego śniadania itd, itp. Cóż z tego? Jestem bardzo zadowolona :). Zobaczyłam jak są obchodzone święta w domu rodzinnym mojego męża, zobaczyłam inne obyczaje i zwyczaje nie tylko domu mojego męża, ale i jego rodzinnych stron za co jestem niezwykle wdzięczna. Pierwszy raz dzięki mojemu mężowi i teściowi spędziłam święta czynnie, na spacerach, wyjazdach. Pierwszy raz byłam w 1 i 2 dzień świąt na mszy w kościele - notabene proboszcz pierwsza klasa :lizak:. W drugi dzień świąt jak rzekł: "W dzień św. Szczepana jak wiadomo rzuca się owsem. Ale w tym roku nie ma owsa, bo podobno zżarła go Begerowa lol. Dawno się tak w kościele nie uśmiałam lol.

Odpowiedz
Gość 2009-08-29 o godz. 02:53
0

Rok temu miałam wielkiego stresa - pierwsza Wigilia poza rodzinnym domem Okazało sie ze u mojego meża jest równie rodzinnie i miło jak u mnie - modlitwa, opłatek, kolędy, prezenty, pasterka... Z jedną może różnicą - w moim rodzinnym domu nie oglada sie telewizji w Wigilię, nawet po skończonej wieczerzy. Ale jakoś przebolałam to ;) zresztą potem jechaliśmy do mojej rodzinki :)

W tym roku kolejność odwrotna - Wigilia u moich rodziców, a potem do teściów no i na pasterkę wszyscy :D
Bardzo lubie święta u rodziny mojego męża, ale ZAWSZE lepiej bedę czuła sie w moich rodzinnych pieleszach - to chyba normalne co? ;)

Odpowiedz
Gość 2009-08-29 o godz. 02:35
0

A ja jestem zachwycona Wigilią i Świętami u P.
Lubię je tak samo jak Wiogilie i Święra u moich Rodziców :D
Z uwagi na odległość - co roku robimy zamianę 8 i Wigilie spędamy w jednym miejscu - a 1 dzień Świat w drugim 8)

Najmniej mi odpowiadała Wigilia organizowana dwa lata temu przeze mnie :|
Narobiłam sie jak dzika i ciagle tylko zastanawiałam, czy aby na pewno wszystko jest jak trzeba...
Straszny stres - wolałabym nie powtarzać tego doświadczenia

Odpowiedz
martuśkas 2009-08-28 o godz. 12:33
0

każde święta czy to Wigilia czy Wielkanoc spędzamy u nas w domu dopiero na drugi dzień jedziemy odwiedzić rodziców, tak się przyzwyczailiśmy i tak już zostanie bo jest dobrze lol

Odpowiedz
Gość 2009-08-28 o godz. 05:42
0

ja juz od jakiegos czasu spedzam swieta z rodzina mojego meza i za kazdym razem jestem rozczarowana, bo bylam przyzwyczajona do czegos innego
no ale ze wzgledu na odleglosc niestety nie moge spedzac swiat ze swoja rodzina, wiec juz sie pogodzilam i zaciskam zeby

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-08-27 o godz. 22:53
0

Ja ze względu na sytuację rodzinną (mam nie zyje) jadę zawsze na wszytskie Świeta do swego rodzinnego domu posprzątać i przygotowac święta dla nas i mieszkających tam brata i ojca. Z tego względu Święta sa raczej skromne i mają srednia atmosferę bo jestem tylko ja jedna kobieta i 3 raczej "zimnych" facetów. Jest tylko mała choinka jako akcent świateczny bo na ubieranie duzej żywej brak czasu i rąk do pracy ale też i checi. Ciage mam w pamieci Świeta sprzed dwóch lat które były ostatnimi dniami zycia Mojej Kochanej Mamy i ciagle to wspomnienie dominuje nad Świetami, a szczególnie i przygotowaniami do nich kiedy przychodzą wspomnienia jak robiłyśmy to razem albo jeszcze nie tak znów dawno we trójkę z Babcią.
Nie śpiewamy kolęd bo nikt nie potrafi y"puszczałam" je przez radimagnetofon od śmierci Mamy nie robię tego.

Zupełnie inaczej wygladają Świeta u rodziny mego męza gdzie zasiada 8 osób teściowa i rodzeństwo męzą z dziećmi każdy przygotowuje cos na wspólny stół dań wiec jest dużo, spiewają kolędy i jest wieksza choinka ale tak sobie myślałam ze mimo tej przewago nakorzyśc tej wigilii nie chciałąbym obchodzić jej z nimi. Jakoś atmosfera radości przestała mi pasować do tego dnia, dominuje raczej nostalgia i tesknota za Mamą.

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 06:50
0

Kompromis najmniej boli ... Najważniejsze jednak, że doszliście do porozumienia.

U nas akurat sprawdził się "system dwuwigiliowy". I wilk syty i owca cała! Zarówno ja, jak i mąż jesteśmy bardzo związani ze swoimi rodzinami i to było najrozsądniejsze wyjście z sytuacji.

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 05:55
0

joasia napisał(a):kompromis da się wypracować chyba zawsze 8)
w przyszłym roku wigilię i 1wszy dzień świąt spędzamy u mnie oboje :D
w nocy jedziemy do niego, żeby być u jego rodzinki w 2gi dzień świąt i zostać do sylwestra a na sylwestra pójdziemy do klubu, bo w tym roku, na jego prośbę robimy imprezę u niego w domu ;) wszystko można dogadać, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku zajmie nam to mniej czasu
Fajnie, że się dogadaliście :)

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 05:44
0

kompromis da się wypracować chyba zawsze 8)
w przyszłym roku wigilię i 1wszy dzień świąt spędzamy u mnie oboje :D
w nocy jedziemy do niego, żeby być u jego rodzinki w 2gi dzień świąt i zostać do sylwestra a na sylwestra pójdziemy do klubu, bo w tym roku, na jego prośbę robimy imprezę u niego w domu ;) wszystko można dogadać, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku zajmie nam to mniej czasu

Odpowiedz
Gość 2009-08-24 o godz. 22:57
0

Te święta były 1 wspólnymi i odbyły sie u nas. Z wyjątkiem kolacji. Moi teściowie byli w lekkim szoku, bo moja rodzina razem to mały chaos. Ale chyba im sie podobało. W przyszłym roku chcę zrobić podobnie, bo z kolei ja nie wyobrażam sobie świąt w wykonaniu mojej teściowej. Fajna babka, ale w kuchni to my sie mijamy na kilometr. Wolę ja jako gościa niz jako gospodynię. Trudno, najwyżej kawałek świąt spędzimy w samochodzie.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-08-24 o godz. 09:15
0

Nasi rodzice mieszkają w jednym mieście, więc mamy system dwuwigiliowy. W świąteczne dni też bywamy trochę u jednych i trochę u drugich.
U teściów jest zupełnie inaczej niż w mojej rodzinie. Wigilia składa się tylko z dwóch, trzech zupełnie nietradycyjnych dań ("bo kto to wszystko będzie jadł"). Oprócz nas są tylko teściowie i brat męża. Cały czas włączony jest telewizor (choć teściowa z tym walczy). Rozmowy przy stole raczej formalne. Są za to kolendy nie tylko śpiewane, ale i grane, bo teść, mąż i szwagier grają na różnych instrumentach.
W mojej rodzinie: 12 osób, wylewne życzenia przy opłatku, stół uginający się od potraw, z których większość to dania typowo wigilijne, jadane tylko raz w roku, kolendy śpiewane żywiołowo, mimo braku umiejętności wokalnych ;) , a potem długie rozmowy, żarty, wspominanie.
Sposób spędzania świątecznych dni też jest różny. W mojej rodzinie długo siedzi się przy stole i nie tyle je, co po prostu się rozmawia. U teściów przy stole siada się na krótko tylko po to, aby coś zjeść. Z góry trzeba określić, co się będzie jadło i w jakich mniej więcej ilościach, bo tylko to, co się "zamówi" pojawi się na stole. Poza tym każdy robi, co chce (poza mną oczywiście, bo co ja takiego mogę robić będąc gościem - siedzę więc w salonie i przeglądam gazety stojące w gazetniku, albo pomagam zmywać naczynia).
Zdecydowanie wolę święta w mojej rodzinie i cieszę się, że mam ten komfort, że każde mogę przynajmniej w części z nią spędzić. Ale z drugiej strony, widzę, że powoli przyzwyczajam się do sposobu świętowania u teściów. Pamiętam, że pierwsze Boże Narodzenie i Wielkanoc z nimi były dla mnie okropne. Teraz nie mam już takich negatywnych odczuć, choć przyznam się, że siedzę u nich jak na szpilkach, czekając, kiedy w końcu przeniesiemy się do mojej rodziny. No i staram się też wnieść coś od siebie w to świętowanie u moich teściów, np. w tym roku ich główne wigilijne danie ugotowałam ja :)

Odpowiedz
Mała 2009-08-24 o godz. 07:27
0

My poszlismy na kompromis i swieta spedzamy na zmiane - raz u moich rodzicow (350 km), raz u meza. Roznica jest tylko taka, ze jak jedziemy do moich rodzicow, to na cale swieta (wigilia i dwa dni swiat) a jak idziemy do jego rodzicow, to tylko na wigilie, a w pierwszy dzien swiat jedziemy do moich rodzicow, wiec i tak w Boze Narodzenie jestem w moim rodzinnym miescie.
Jest tez roznica w obchodzeniu wigilii. U mojego meza jest tylko najblizsza rodzina (w sumie 5 osob). U moich rodzicow, przychodza wszyscy (15 osob), wiec sila rzeczy jest i ciekawiej, i weselej. Wole wigilie moich rodzicow. Ale nic nie mowie - w koncu kompromis, to kompromis.
Z Wielkanoca juz roznie bywa. Spedzamy je jak wyjdzie, bo juz nikomu tak bardzo nie zalezy, zeby w te akurat swieta byc ze swoja rodzina.
Natomiast zasada jest jedna - zawsze spedzamy swieta razem. Nie wyobrazam sobie, zeby bylo inaczej. W koncu jestesmy malzenstwem i przede wszystkim ze soba chcemy byc w takie dni.

Pozdrawiam,
Mała

Odpowiedz
Gość 2009-08-24 o godz. 02:00
0

W tym roku Święta spędzaliśmy u moich Rodzicieli i było super.Pięknie ustrojony stół , prezenty, wspólna modlitwa przed kolacja, spiewanie kolęd, pasterka i przedze wszysatkim fajna atmosfera.I psy były z nami, co u Tesciów jest niemozliwe.
W zeszłym roku u Teściów wszyscy siedli, pojedli, poogladali TV,Mąz poszedł spać a mnie zostawił ze swoja rodzinka.Porazka.
I ta pasterka u nas z orkiestra , chórem...Cudo!
Za rok moze zostaniemy w domku.Sami...bo tak to jezdzimy w kółko od jednych do drugich i tak fizycznie nie odpoczywamy.

Odpowiedz
Gość 2009-08-23 o godz. 22:34
0

my te Święta po raz pierwszy spedziliśmy bez jeżdżenia od jednej rodziny do drugiej. Razem z teściami pojechaliśmy do moich rodziców.
W przyszłym roku planujemy Święta zrobić u nas i zaproszić obydwie rodziny.

Joasia jeśli te Święta spędzaliście razem u Jego rodziny to dla mnie naturalną sprawą byłoby to, że kolejne spędzacie u Twojej.

Odpowiedz
elek 2009-08-23 o godz. 22:10
0

a ja miałam święta takie ciut dziwne... z jednej strony cieszę się z drugiej strony jest mi bardzo przykro... cieszę się, że ominął mnie widok teściowej i jego rodzeństwa... (nerwy a nie są wskazane w moim stanie) z drugiej przykro bo się nawet nie odezwali z życzeniami... (maż się zawziął i powiedział, że w tym roku nie zadzwoni pierwszy) dodam, że mieszkają na sąsiednim osiedlu... a najbardziej szkoda mi męża... :(

Odpowiedz
Podwawelska 2009-08-23 o godz. 21:30
0

Po raz pierwszy spędzałam u teściów na kaszubach i w ogóle nie czułam 'tej' atmosfery. Wszystko inaczej i wszystko nie tak...jak można na stole wigilijnym postawić ryby w stu odsłonach? tfu...

witam po dłuższej przerwie :)

Odpowiedz
kasiacleo 2009-08-23 o godz. 20:46
0

Ja się uparłam i zawsze Wigilię spędzam ze swoją rodziną i to Adr. zawesze dojeżdżał w tym roku też tak było i Wigilia była u moich rodziców, a pierwszy dzień u niego w domu... wydaje mi się że dużej różnicy nie ma bo tam też siedzą razem, kolędują itp., ale u mnie jest więcej takiej prawdziwej serdeczności i miłości podczas świąt

Odpowiedz
Gość 2009-08-23 o godz. 10:58
0

A ja jestem szczęśliwa - po raz pierwszy mieliśmy okazję spędzić wigilię razem z moim M. u jego rodziny. FAkt, było zupełnie inaczej niż u mnie na święta, m.in. inne potrawy wigilijne, ale najważniejsze, że w końcu (po 10 latach:))spędziliśmy te święta razem. To było najbardziej wzruszające, żę mogliśmy osobiście złożyć sobie życzenia, ech łezka mi się w oku zakręciła ze wzruszenia:)

Odpowiedz
Gość 2009-08-23 o godz. 05:26
0

opcja-dwie wigilie odpada, 500km dzieli jednych rodziców od drugich. dziś już było lepiej, wspólne śniadanie i obiad, rodzeństwo wróciło. najgorszy był pierwszy dzień świąt, gdzie u mnie jest wspólny obiad a tu każdy je i robi co chce, taki zwyczaj. wczoraj mama D. przyszła i mówi, że ona już jest coraz starsza i z roku na rok zamiast więcej jest mniej, a tata jest po chorobie i tak to jakoś wygląda poczułam się jak egoistka, bo w sumie Wigilia choć bez 12 potraw i kolęd, ale z opłatkiem i prezentami była.
echh...pierwsze święta poza domem napełniły mnie chyba melancholią i rozczarowaniem, że nie jest tak, jak u mnie :(

Odpowiedz
Gość 2009-08-23 o godz. 01:14
0

Proponuję opcję dwie wigilie - o ile da się to logistycznie rozwiązać. Wtedy jesteście ze swoimi bliskimi i partner nie jest poszkodowany - bo też spędza święta ze swoimi rodzicami. U nas powstał taki system i jesteśmy z niego zadowoleni. Ja nie mogłabym spędzać świąt bez dziadków ale też rozumiem rodziców męża ( jest jedynakiem ) i szanuję to, że chciałby być z nimi w wigilię.

Odpowiedz
Gość 2009-08-23 o godz. 00:30
0

Taaaak, kompromis to bardzo ładne słowo... niestety nie zawsze użyteczne...

U nas niestety święta spędzamy osobno, zwykle mąż jechał popołudniem do swoich rodziców i wracał do nas w boże Narodzenie. W tym roku wraca dopiero dzś. Dzieli nas 150 km

I nieważne, ze mamy własna Rodzine, że mamy córkę...
Ale uważam, że akurat w przypadku naszym jest to mniejsze zło, taki podział.

Nie zycze nikomu takich świąt :(

Odpowiedz
Aoi 2009-08-22 o godz. 10:19
0

W moim rodzinnym domu święta należą jednak do dni nerwowych i napiętych. Za to u męża jest wesoło i rodzinnie. Ale lubię święta spędzać i tu i tu. I w tym problem, bo nie potrafię powiedzieć: "w tym roku jesteśmy u moich rodziców, a w przyszłym u męża". Dlatego w tym roku mieliśmy 3 wigilie (bo jeszcze dziadkowie) i każda miała swój urok, swoją atmosferę. Całe szczęście mama trochę wyluzowała i było super.
Każdy obchodzi święta na swój sposób. Jedni hołdują tradycji: kolędy, pasterka, sianko; inni robią to na swój sposób jaki by on nie był. Ja akceptuje święta takie jakie są. Choćbyśmy mieli spędzić je gdzieś przed telewizorem ale z rodziną, niech i tak będzie, byle z rodziną i w zgodzie.

Odpowiedz
Gość 2009-08-22 o godz. 09:09
0

Ja tez wlasnie jestem po pierwszych swietach u meza. Tam zawsze bylo mniej tradycyjnie, z mniejszym zaangazowaniem obchodzone Boze Narodzenia - ale jak sie upomnialam o uszka, bo sklepowe, to zostalam szczerze zachecona, ze jak mam ochote, to moge polepic. Polepilam z przyjemnoscia :) Tesciowa dala mi barszcz do doprawienia, zeby mi smakowal, przywiozlam swoje pierniki. U mojego meza prezenty z reguly byly symboliczne, u mnie bylo od kazdego dla kazdego, wiec sporo - przywiezlismy swoje wielkie paki z pieknie popakowanymi prezentami. Swieta byly nie takie same jak u moich rodzicow - ale wnioslam troche swojego wkladu i bylo bardzo sympatycznie. Mojemu mezowi sie podobalo, mysle, ze tesciom tez.

Trzeba isc na kompromis. U Twojej drugiej polowki jest inaczej, ale to nie powod, zeby swieta spedzac osobno (a juz tym bardziej odgrazac sie, ze nie chcesz wchodzic do "takiej rodziny", bo nastawienie do swietowania to nie najwazniejsza sprawa). Sprobuj sie w przyszlym roku inaczej nastawic.

Odpowiedz
Nezi 2009-08-22 o godz. 07:28
0

A może powinnaś iść na kompromis - jedne święta u Ciebie jedne u Niego? Niech on też pomyśli o Tobie a nie tylko o sobie.
No i jeśli woli spędzać Święta bez Ciebie ale za to ze swoją rodziną to daje do myślenia.
Na razie o tym nie rozmawiajcie, do następnych Świąt jeszcze rok. Wiele się może zmienić... wszystko się może ułożyć ;)

Odpowiedz
Gość 2009-08-22 o godz. 07:13
0

jak powiedziałam, że w przyszłym roku chciałabym być u mnie w domu, to stwierdził, że będziemy je spędzać osobno, ja u siebie, on u siebie. efekt jest taki, że siedzimy osobno, a ja pierwszy raz w życiu czuję, jakbym święta spędzała sama już się wczoraj i dzisiaj z tego powodu poryczałam nie chcę "wchodzić" do takiej rodziny :(

Odpowiedz
Zupa 2009-08-22 o godz. 06:10
0

Ja w zeszłym roku również byłam rozczarowana. Po pierwsze, dlatego, że była to dla mnie nowość nie spędzać świąt w domu rodzinnym po drugie nie było prezentów i tego wszystkiego, co miałam dotąd : maminych uszek i tej atmosfery, która towarzyszyła mi przez całe życie. Trudno jest się odnaleźć w takiej nowej zupełnie nieznanej sytuacji i jestem przeszczęśliwa, gdy spędzamy święta w moim rodzinnym domu.

Odpowiedz
Nezi 2009-08-22 o godz. 05:19
0

A nie możecie kolejnych świąt spędzać u Twojej rodziny?

Ja też jestem rozczarowana..., ale każda rodzina jest inna i każda ma swoją własną tradycję

Ale mam postanowienie - kolejne święta u Nas. ;) I postaram się o atmosferę, taką jaką sama będę chciała uzyskać ;)

Co do Twojego partnera - jemu się podoba, bo jak mu się ma nie podobać jeśli nie zna innych świąt? Tak jak Ty jesteś przyzwyczajona do czegoś innego tak on nie jest przyzwyczajony do świąt w wydaniu Twojej rodziny. Teraz Wasza w tym głowa, by stworzyć "swoją własną tradycję".

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie