• Barbarkie odsłony: 10421

    Mąż, który nie pomaga w kuchni

    Ja się chyba zbuntuję tylko jak ??? Mój mąż miał dziś wolne, a ja byłam w pracy. Wracam i prawie od progu słyszę pytanie co na obiad ??!! :o Siedział cały dzień w domu i NIC nie zrobił. Szlag mnie trafia bo musiałabym wejść do domu i rzucić się od razu w wir gotowania. Gary nie pomyte, nic do jedzenia nie zrobione. A ode mnie wymaga żebym codziennie gotowała - zaznaczam obiad "niemięsny" nie nazywa się obiadem . Brak mi już do tego sił. Jak mu tłumacze że mam czasem dość, albo że mam mnóstwo obowiązków w domu, to do niego te argumenty nie docierają. Siłą rzeczy mam pretensję do teściowej, że niczego go nie nauczyła. Nie potrafi prać, gotować, już nie wspomne o prasowaniu. Źle mi z tym i już nie mam pomysłu jak to zmienić, bo wypróbowałam już wszystkiego co przyszło mi do głowy :|

    Odpowiedzi (23)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-01-30, 03:52:58
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
naitre 2009-01-29 o godz. 14:07
1

Dobrym sposobem jest poprosić o pomoc meża. Dać mu do wyboru. Wolisz zmywać po obiedzie czy gotować? wolisz obrać ziemniaki czy przygotować mięso? Jeżeli powie, ze nie wie jak to się robi to spokojnie stań przy nim i powiedz, że go nauczysz. Raz pokaż a później daj mu wolną rękę. Na początku bedzie to trochę trwało ale da efekty.
No cóż ja nie mam problemów z meżem jeżeli chodzi o gotowanie i pożądki w kuchni ale robiłam tak jak wyżej to opisałam, a w jego domu było dokładnie tak jak u Twojego, mamusia wszystko robiła. Mam problem natomiast z jego "sklerozą". Już od 2 miesięcy proszę aby umył podłogi w domu. Myję je ale on o tym nie wie. A ja codziennie odliczam dni. W tej chwili przestałam prać jego ubrania. Coś za coś. Teraz ja mam "sklerozę". ;)

Odpowiedz
m&ms 2009-01-30 o godz. 03:52
0

moj maz tez do gotowania sie nie pali, w sytuacjach jak ta opisana przez autorke watku potrafi jednak sie zmobilizowac i 'zorganizowac' jakis obiad. Poza tym nie umie i nie chce sprzatac, prasowac, prac, o wyrzuceniu smieci trzeba za kazdym razem powiedziec tak jakby kosz byl tylko i wylacznie moja wlasnoscia.
Jednak wraz z uplywem czasu znalazly sie kwestie, w ktorych sprawdza sie doskonale, a wiem, ze wielu innych mezczyzn sie nie nadaje: do nianczenia dzieci i super zabawy, zakupow spozywczych (nie znosze), koszenia i podlewania trawy i kwiatkow, etc
Jakos tak mi sie to wszystko zrownowazylo. Wiadomo czasami szlag mnie trafia, ale z drugiej strony zazwyczaj pamietam, ze nie moge miec wszystkiego.
m&ms

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 16:29
0

Nabla napisał(a):Raz mi maz odwalil cos podobnego. Mialam bardzo ciezki dzien w pracy, wracalam zmarznieta, informujac go 50 minut wczesniej kiedy bedę, gdzie sa potrzebne skladniki na spagetti i ze jestem glodna. Jak przyszlam obiad byl w fazie "a jak sie rozmraza mieso mielone?" Trzasnelam drzwiami i poszlam po placki ziemniaczane na druga strone ulicy. Tylko dla siebie of kors 8)
U mnie było identycznie tylko ja wyszłam na kebaba :)

Teraz ustalamy dzień wcześniej co będzie jutro na obiad i kto będzie go robił - pracujemy na zmiany i czasem ja jestem wcześniej w domu, czasem mąż, a czasem jesteśmy o tej samej porze i gotujemy razem. W tym ostatnim przypadku działa taktyka pytania co wolisz robić: obierać ziemniaki czy smażyć kotlety itp.

Co do innych obowiązków to podzieliliśmy się tak że ja brudnych garów się nie tykam, wszystko zmywa mąż. Za to jego nie interesuje w jaki sposób rzeczy wrzucone brudne do kosza znajdują się potem czyste w szafie.
Jeżeli chodzi o sprzątanie to początkowo sprzątaliśmy na zmianę, ale po jakimś czasie ustaliliśmy które czynności nas irytują, a które wolimy robić. No i dostosowaliśmy się tak, że ja sprzątam kuchnię, przedpokój i w pokojach kurze, a mąż łazienkę, WC i podłogi w pokojach. Od momentu tego podziału naprawdę dom dobrze funkcjonuje.

Odpowiedz
agga73 2009-01-29 o godz. 14:55
0

Blutka napisał(a):Barbarkie napisał(a):nie moge się doprosić, żeby zrobił głupią jajecznicę, bo nagle ma amnezje i nie pamięta jak się to robi :| ja się chyba sama oszukuje, że coś się zmieni w tej kwestii
Nie sądzę, żeby oszukiwał. ONI tak po prostu czasem mają. ;)

Mój mąż na przykład nie jest w stanie zapamiętać, co gdzie w domu leży. W poprzednim mieszkaniu przez 3 lata nie nauczył się, w której szufladzie leżą dokumenty, że o rzadziej używanych przedmiotach nie wspomnę. W nowym mieszkaniu nie spodziewam się nawet, że zapamięta. I jak się po raz enty pyta mnie, co i jak, to nie złośliwie, ale on naprawdę nie wie. Jak mnie nie ma, to po prostu dłużej szuka ;) Przywykłam po prostu. Ja też mam różne skrzywienia. :)
taaa... mój mąż przez 3 lata nie pamiętal, pod którym numerem mieszkamy 8)

Odpowiedz
dodek 2009-01-29 o godz. 13:02
0

zgadzam sie z dodką-rozmowa.....
my wracamy z pracy prawie o tej samej porze i raz powiedziałam mężowi
-no Skarbie to co będziesz robił? pozmywasz (zostało po sniadaniu) czy pomożesz przy obiedzie? Ja tez przyszłam z pracy i tez jestem zmaczona tak samo jak Ty....
Pomogło.... pomaga mi sam, obiera katofle, czasami zmywa....
a nie powiem, jego mamusia nie pracuje i tez pod nosek wszystko podstawiała.....
Trzeba spokojnie tłumaczyć to najlepsze rozwiązanie, moj M. teraz potrafi wstać w sobotę i sam zrobić sniadanko, zamiata podłogę jak sprzątamy.
Może weź go na litość powiedz że też byś sobie posiedziała tak jak on bo miałaś straszny dzień w pracy, ale nie możesz bo on nic nie zrobił w domku........

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-01-29 o godz. 10:04
0

Podzielę zdanie zarówno tych, które twierdzą, że należy potraktować małża tak jak dorosłego faceta, jak również fagih. Czasem ostre słowo nie da tak dobrych efektów jak miły głos, przytulenie, a przede wszystkim sposób, który jest na każdego mężczyznę, lub prawie. Gdyby jednak rozmowa nie poskutkowała, ani żaden inny kobiecy sposób, wzięłabym się ostrzej za niego , tak jak radzą dziewczyny.
Mam u siebie takie proporcje, jakie mniej więcej są u Twych rodziców Barbarkie. Czasem jedynym moim zadaniem w kuchni jest umycie i oczyszczenie mięsa.
Nie mniej, przynajmniej w naszym przypadku, gdy coś idzie nie tak jak powinno, najlepiej zadziała spokojna rozmowa i spokojne tłumaczenie swoich racji. Problem jednakże trzeba rozwiązać, gdyż w przeciwnym przypadku, w swoim czasie nastąpi kolejny, pretensje narosną, aż w pewnym momencie dadzą upust w najmniej spodziewanym momencie, wywołując liczne przykrości, a czasem bardziej groźne dla związku skutki.
Z tej przyczyny, polecam spokojną rozmowę, gdy ona nie da spodziewanych efektów dopiero posunęłabym się do bardziej drastycznych sposobów, aczkolwiek zważałabym na ostre słowa, które chcąc nie chcąc pozostaną w pamięci.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-01-29 o godz. 07:56
0

fagih napisał(a):Za drugim się przytuliłam, pocałowałam i bardzo spokojnie ( bez pretensji w głosie ) odpowiedziałam: to co zrobisz kotuś, ja jestem zmęczona i muszę odsapnąć.
piekne :lizak:

Odpowiedz
Zola 2009-01-29 o godz. 07:49
0

oj a ja myślałam, że tylko ja mam taką ciężką pracę nad mężem lol
najgorsze, że on albo nic nie widzi, albo widzi inaczej niż ja

dodatkowo teściowa podkręca męża,wrrrrrrrrrrrrrrr
zaczęło się jak mąż po raz kolejny zapomniał leków a teściowa- toTy powinnaś mu przypominać! - a ja na to-no tego jeszcze brakowało, ja mam opieke nad dzieckiem i nikt mi nie przypomina kiedy dać jeść itp....
zaznaczam mąż nie jest chory- chory, tylko bierze leki na tarczyce

po rozmowie teściowa pyta męża- synu czy Ty jesteś szczęśliwy, bo mnie się wydaje, że ona nie opiekuje się Tobą jak powinna, nie dba o Ciebie itd...
mąż na to jedna kobieta jest taka inna nie.....
tę rozmowę przekazał mi mąż, chcąc bym zaczęła się nim opiekować, bo nawet mamusia zauważyła, że nie interesuję się jego sprawami
faktem jest, że mamunia all robiła za synusia, bo jej sprawia przyjemność pomoc innym- no takie tłumaczenia rozwalają mnie
też jestem matką, mam córkę, ale gdbyby był to syn to jestem pewna, że nauka samodzielności czyt.funkcjonowania byłaby na pierwszym planie

rad nie mam, bo sama ciągle poszukuję.....

Odpowiedz
krotofila 2009-01-29 o godz. 07:01
0

problemmam podobny, mamusia męża rozpieściła i on myśli, że ja będę taka sama jak ona - nie ma mowy:)
Bozia rączki dała, więc obsługa noża chyba nie jest zbyt skomplikowana - jeśli chodzi o zwykłe kanapaki- chleb krojony, wędliny i ser też.

wczoraj mu przeczytałam Wasze wypowiedzi - obraził się :) skutek taki, że rano sam zrobił sobie śniadanie i nawet po sobie pozmywał :D

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 18:03
0

Nabla, podoba mi się lol
fagih, której mąż ostatnio coś wyczuwa kiedy nie chce mi się gotować i dzwoni z pytaniem czy idziemy dziś na miasto lol ( jemu też się nie zawsze chce a nie odważy się już zwalić na mnie )

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-01-28 o godz. 17:55
0

Raz mi maz odwalil cos podobnego. Mialam bardzo ciezki dzien w pracy, wracalam zmarznieta, informujac go 50 minut wczesniej kiedy bedę, gdzie sa potrzebne skladniki na spagetti i ze jestem glodna. Jak przyszlam obiad byl w fazie "a jak sie rozmraza mieso mielone?" Trzasnelam drzwiami i poszlam po placki ziemniaczane na druga strone ulicy. Tylko dla siebie of kors 8)

Od tego czasu demonstracjie dwoch lewych raczek sie skonczyly i o ile z reguly z radoscia gotuje ja to w sytuacjach opisanych przez Ciebie moj maz juz potrafi sie odpowiednio zachowac. Nie mowiac o tym, ze sie brudnych garow nie tykam (zmywanie jest jego w ramach podzialu obowiazkow) z konsekwencja jedzac prosto z garnka, jak juz nie ma czystych talerzy.

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 17:46
0

Barbarkie napisał(a):Mój mąż miał dziś wolne, a ja byłam w pracy. Wracam i prawie od progu słyszę pytanie co na obiad ??!! :o Siedział cały dzień w domu i NIC nie zrobił. Szlag mnie trafia bo musiałabym wejść do domu i rzucić się od razu w wir gotowania.
Z ciekawości: co odpowiedziałaś?
fagih, która takie pytanie ze dwa razy usłyszała w podobnej sytuacji.
Za pierwszym razem miał karczemną awanturę po której obojgu odechciało się obiadu.
Za drugim się przytuliłam, pocałowałam i bardzo spokojnie ( bez pretensji w głosie ) odpowiedziałam: to co zrobisz kotuś, ja jestem zmęczona i muszę odsapnąć.
IMHO bardziej skuteczna była ta druga metoda ( w połączeniu z tłumaczeniem przy innych okazjach, że rączki ma, rozum również i skoro przed ślubem umiał o siebie zadbać to niemożliwe aby nagle tak zidiociał przecież ;) )

A na dłuższą metę IMHO jedyna metoda to rozmowa i konsekwencja. Nie awantury ale żelazna konsekwencja. Spokojnie i cierpliwie przyzwyczajać do dbania o siebie samego, nie uczyć że wszystko się zawsze zrobi za niego, że Ty też człowiek a nie robot sprzątająco-kuchenny. Powodzenia.

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 17:26
0

Dziewczyno, sama na siebie bicz krecisz.
Jakby moj chlop przez caly dzien w domu siedzial i nic nie zrobil, i jeszcze oczekiwal, ze mu obiadek pod nos podstawie to by bylo zle!
Ja na twoim miejscu bym poszla do kuchni i kanapki sobie zrobila. Tylko sobie. Raz obiadu mozna nie zjesc.
I spytala sie czy mu przypadkiem raczki urwalo? Mozg wyparowal? Nogi powykrecalo, czy co? I niby czemu mi obiadu nie zrobil.
Internatu w domu nie ma? Ksiazek kucharskich?
Jak czegos nie wie niech sie dowie. Sam.
Jak nie wie gdzie cukier niech se poszuka. Oczy ma.

Masz Ksiecia a chcesz miec Mezczyzne?
to go tak traktuj. jak doroslego faceta, a nie 5-letniego rozpuszczonego bahora. dorosly jest.
Nie wyreczaj go, nie poprawiaj po nim, nie sprzataj po nim.

To raczej ty jestes Ksiezniczka i to on powinien nad Toba skakac :D

Odpowiedz
Barbarkie 2009-01-28 o godz. 16:40
0

Jezuś, nie pomaga a przychodzi na tą swoją "kontrolę jakości", smakuje i komentuje po za tym amnezje co jak i z czego robi sie jajecznice ma tylko gdy jestem w domu (ale chyba tylko to potrafi zrobić sam aha i potrafi zalać zupke chińską ) Blutka, jak mnie nie ma w domciu a są jacyś goście potrafi zadzwonić i zapytać gdzie jest schowany cukier mieszkamy razem prawie dwa lata i wszystko jest zawsze w tym samym miejscu i nigdy nie wie co gdzie jest. kwestie dokumentów- ja nad wszystkim mam piecze bo inaczej wszystko by poginęło i byłoby niedopilnowane. Swoją drogą nie wiem czy to nie wygodnictwo ze strony małżona, bo o nic sie nie martwi. Co do tłumaczenia blandine to ja nie mam siły już strzępić języka, bo to grochem o ściane, on ma swoje zdanie i nie zmienie go za nic. A jest mi tym gorzej, że mój tata pomagał mamie w kuchni a nawet gotował zaczem za nią :(

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 16:28
0

Barbarkie napisał(a):nie moge się doprosić, żeby zrobił głupią jajecznicę, bo nagle ma amnezje i nie pamięta jak się to robi :| ja się chyba sama oszukuje, że coś się zmieni w tej kwestii
Nie sądzę, żeby oszukiwał. ONI tak po prostu czasem mają. ;)

Mój mąż na przykład nie jest w stanie zapamiętać, co gdzie w domu leży. W poprzednim mieszkaniu przez 3 lata nie nauczył się, w której szufladzie leżą dokumenty, że o rzadziej używanych przedmiotach nie wspomnę. W nowym mieszkaniu nie spodziewam się nawet, że zapamięta. I jak się po raz enty pyta mnie, co i jak, to nie złośliwie, ale on naprawdę nie wie. Jak mnie nie ma, to po prostu dłużej szuka ;) Przywykłam po prostu. Ja też mam różne skrzywienia. :)

Ale myślę, że podział obowiązków w miarę możliwości obojga z Was musicie na spokojnie obgadać. Bo nerwy i awantury sytuacji nie poprawią, chociaż rozumiem, że czasem trudno się powstrzymać przed chlapnięciem czegoś złośliwego.

Tak czy siak - życzę powodzenia.

Odpowiedz
blandine 2009-01-28 o godz. 16:25
0

Barbarkiegłowa do góry :)
przede wszystkim cierpliwość....dużo cierpliwości....
najprawdopodobniej trzbea będzie Twojemu mężowi tłumaczyć jak dziecku,bo tak jest nauczony-że jak zapomni,nie zrobi to w końcu ktoś to zrobi za niego...
więc chyba pozostaje TOBIE tłumaczyć,tłumaczyć,tłumaczyć a napisać mu instrukcję obsługi jajecznicy i powiesić w kuchni w widoczny miejscu......
najlepiej zaczać od tego,by MU powiedziec co sie chce by zrobil,potem sie upewnic ze zrozumiał o co nam chodzi..........
co do mnie,to uwielbiam gotować i piec ciacha i w ogóle dla moich bliskich....przeważnie wyrzucam wszystkich z kuchni,ale moj Misiu sam sie pcha do zmywania, do pomagania i wie kiedy ma sie "zmyć" :)

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 16:16
0

agga73 napisał(a):kawę mi umie zrobić i to mi wystarcza, no i zmywa.
agga, u mnie to samo, czyzby ten sam chlop? :)

Barbarkie napisał(a):Bo ja owszem, gotować lubie i wszystko co babskim obowiązkiem jest
Barbarkie, u mnie nie chodzi o "babski obowiazek", bo np. u mnie ww domu rodzinnym moi rodzice oboje kroluja w kuchni, tata wiecej balagani ale i mama i tata gotuja przednio, tak wiec nie sadze zeby to byla kwestia plci.

Odpowiedz
Barbarkie 2009-01-28 o godz. 15:58
0

no to dobbi, mogę Cie podziwiać. Bo ja owszem, gotować lubie i wszystko co babskim obowiązkiem jest, ale wkurza mnie taka postawa, że nie zrobi, bo nigdy nie robił ... I dlaczego ja mam ciągle łazić koło niego i pytać, kochanie a może kawka, a może kolacyjka a co byś na obiadek chciał wiem, że wzięłam sobie takiego chłopa, ale teraz mi to zaczytna coraz bardziej doskwierać. W weekend nie moge się doprosić, żeby zrobił głupią jajecznicę, bo nagle ma amnezje i nie pamięta jak się to robi :| ja się chyba sama oszukuje, że coś się zmieni w tej kwestii

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 15:52
0

a ja jestem w takim razie jakas dziwna, albo zboczona, ja uwielbiam gotowac mojemu Mackowi i zasadniczo nie lubie gdy kreci mi sie po kuchni. ja po prsotu lubie gotowac czy w ogole urzedowac w kuchni. wcale nie przeszkadza mi ze nie robi mi sniadan, obiadow czy kolacji, jakos nie przywiazuje do tego wagi.

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 15:12
0

http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=46406&highlight=m%B1%BF+pomaga++domu był podobny wątek niedawno, może Ci coś pomogą rady dziewczyn z tamtąd.

Odpowiedz
Wonderka 2009-01-28 o godz. 15:10
0

Przestań gotować dla was, a gotuj tylko dla siebie. Bo jak rozumiem,rozmowa nic nie dała?

Odpowiedz
agga73 2009-01-28 o godz. 16:11
-1

barnarkie, to mnie też popodziwiaj ;)
bo u mnie jak u dobbi, nie lubię jak mi się mąż kręci wśród garów, bo tylko przeszkadza. i nie wiem czy umialby zrobić jajecznicę ;)
kawę mi umie zrobić i to mi wystarcza, no i zmywa.

Odpowiedz
blandine 2009-01-28 o godz. 15:22
-1

no cóż......
1."Siłą rzeczy mam pretensję do teściowej, że niczego go nie nauczyła. Nie potrafi prać, gotować, już nie wspomne o prasowaniu"
Mogłabym napisa c-widzały gały co brały-będzie Ci bardzo ciężko go zmienić, bo on miał całe życie wszystko pod nosek podstawiane.....ale nie jest to rzecz neimożliwa-więc głowa do góry :)
2."Brak mi już do tego sił."-ja bym w takiej sytuacji usiadła obok i zapytała o to samo czyli "co na obiad"
3. facet często nie wie że coś ma zrobić...po prsotu jak mu sie nie powie np zrób kawę"to on sam na to nie wpadnie-oni tacy są............

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie