ta... było juz o tym w wątku o Martynie Wojciechowskiej, że niby sama sobie winna, bo sie pcha w nieznane
Odpowiedz
freezer003 napisał(a):ja myśle że jak się robi taki głodówki tygodniowe jak ona to jest się właśnie takim słabym że można umrzeć od urządlenia osy.. przedewszystkim dobrze jeść i tyle
a ja myślę że przede wszystkim należy zacząć myśleć zanim się takie pierdoły zacznie tworzyć
może zacznij stosować dietę, co ci w tym pomoże :x
freezer003 napisał(a):ja myśle że jak się robi taki głodówki tygodniowe jak ona to jest się właśnie takim słabym że można umrzeć od urządlenia osy.. przedewszystkim dobrze jeść i tyle
a ja mysle, ze niektorym to pseudo "zdrowe odzywianie" sie na kulture i takt rzucilo.
btw - prosimy o odebranie privow od moderatorow.
freezer003 napisał(a):ja myśle że jak się robi taki głodówki tygodniowe jak ona to jest się właśnie takim słabym że można umrzeć od urządlenia osy.. przedewszystkim dobrze jeść i tyle
:o
Alergikom uczulonym na pyłki traw też zalecasz jedzenie?
No comment...
(')
ja myśle że jak się robi taki głodówki tygodniowe jak ona to jest się właśnie takim słabym że można umrzeć od urządlenia osy.. przedewszystkim dobrze jeść i tyle
Odpowiedz
Ja wczoraj w tv uslyszalam, to straszne.
Wspolczuje rodzinie.
Szokujace :o jak wczoraj uslyszalam ta wiadomosc w Teleexpressie to nie moglam w to uwierzyc :(
Odpowiedz
Ewa Sałacka już nie wystąpi
Znana i lubiana aktorka zmarła tragicznie w niedzielę. Napiła się soku - nie zauważyła, że w szklance jest osa.
Wie pan, co ja teraz robię? Ubieram się, żeby pojechać na obóz do 12-letniej córki i powiedzieć jej, co spotkało jej ukochaną mamę - mówi łamiącym się głosem Witold Kirstein, mąż tragicznie zmarłej w niedzielę popularnej aktorki Ewy Sałackiej.
- To się stało w niedzielę, gdzieś ok. 16.30. Byliśmy na działce rodziców Ewy nad Zalewem Zegrzyńskim. Właśnie rozmawiała z siostrą, która dzień wcześniej przyjechała z Krakowa, i wzięła szklankę z sokiem, aby się napić.
Wszystko trwało godzinę
Nie zauważyła, że do środka wpadła osa. No i owad ją ukąsił... A Ewa była uczulona... - opowiada ze łzami w oczach Kirstein. - Od razu zacząłem ją reanimować i zastosowałem metodę usta-usta. Ktoś zadzwonił po karetkę. Kiedy przyjechała, Ewa dostała zastrzyk, a lekarz zrobił tracheotomię. Po pewnym czasie wydawało się, że sytuacja jest już opanowana, że nie ma żadnego zagrożenia życia. Odwiezienie do szpitala miało być właściwie tylko formalnością, potwierdzeniem, że już wraca do siebie. Wsiadłem do naszego samochodu i pojechałem za ambulansem do Wołomina. Nagle karetka się zatrzymała, lekarz wysiadł. I powiedział: "nie żyje" - roztrzęsiony mąż artystki nie może opanować łez. - To wszystko trwało może godzinę - dodaje cichym głosem matka aktorki, reżyserka Barbara Sałacka.
Była miła i piękna
Choć nie była aktorką pierwszoplanową, była niezwykle lubiana. Widzowie pamiętają ją przede wszystkim jako siostrę oddziałową Urszulę z serialu "Pierwsza miłość", sąsiedzi jako wspaniałego człowieka. - Widziałam ją jeszcze w sobotę rano. Była uśmiechnięta i wesoła. Jak zawsze zresztą. Zawsze jak potrzebowałam 5 czy 10 zł, to pożyczyła. Była strasznie miła. I piękna. Pamiętam, że jak mąż te kilkanaście lat temu powiedział, że pani Ewa urodziła córeczkę, to nawet nie mogłam uwierzyć, nic po niej nie było widać, że jest w ciąży, taka była zgrabna - mówi ocierając łzy, jej sąsiadka, Barbara Górka.
Była pełną życia dziewczyną - wspomina Emilia Krakowska
- Jestem w szoku. Nie wierzę. Spotykałyśmy się prywatnie i zawodowo, wszędzie razem chodziłyśmy, nawet do fryzjera. To była pełna życia dziewczyna, piękna, kolorowa matka. Nie śmiem zadzwonić do jej matki. Barbara poświęciła się dla Ewy, zrezygnowała ze swojej kariery, żeby jej służyć, żeby ją wychować. I tyle radości jej sprawiało, że Ewie się udało. Czekałam na jej piękną starość. Nie mogę uwierzyć, że jej życie zostało przerwane.
Co zrobić, gdy ugryzie cię osa
Grzegorz Borstern, lekarz pogotowia:
- Gdy osa, pszczoła lub szerszeń ugryzą w gardło, język czy podniebienie, człowiek może się udusić w kilka minut - nawet jeśli nie jest alergikiem. Jeżeli nie możemy w kilka minut dotrzeć do lekarza, wtedy trzeba zrobić tracheotomię: czymś ostrym (nóż, scyzork, nawet kawałek szkła) tniemy pół centymetra powyżej zagłębienia nad tzw. jabłkiem Adama. Tam wkładamy rurkę lub ułamany długopis, by człowiek mógł oddychać. W Polsce od niedawna można dostać automatyczną strzykawkę z adrenaliną. Wbijamy ją szybko w jakiekolwiek miejsce pod skórę. Lek jest silny i natychmiast odwraca objawy alergii. Wydawany jest tylko na receptę, ale dla alergików to jedyna szansa na przeżycie. Pamiętajmy, zanim wypijemy słodki napój ze szklanki, dobrze na nią spójrzmy!
autor: IRA, PR sole AR
(*)
[']['][']
w środe moi rodzice byli na pogrzebie dziewczyny która tez zmarła od ukąszenia osy :(
zostawiła 12-letnią córeczkę :(
podobno późnym wieczorem czy też w nocy ją ugryzła - obok był mąż-lekarz... co komu pisane :(
O Boze!!
Tez jestem uczulona na to paskudztwo.Trzeba wziąc szybko zastrzyk.Po ukaszeniu szerszenia alergicy maja podobno godzinę...i zawsze mnie to przeraza.
bardzo to smutne :( \*/
żeby umrzeć dość młodo od ukąszenia osy :(
nie przedpadalam za nia ale to wydaje sie byc jakas koszmarna plotka
OdpowiedzPodobne tematy