-
Gość odsłony: 1191
Podwyżki po polsku
Moja mama pracuje w szpitalu, jest analitykiem, ze specjalizacją, po studiach wyższych.
Pamiętacie ostatnie protesty lekarzy? Wywalczyli w końcu podwyżki. Teraz 10%, w październiku 30%. Dotyczy to całego personelu z wyższym wykształeceniem, czyli mojej mamy też (Może i inni też mają podwyżkę, ale tego nie jestem pewna). Pięknie, cud, miód.
I teraz, szpital szukając oszczędności na owe podwyżki zniósł dyżury 24-godzinne (które zawsze są dodatkowo płatne) i wprowadził pracę zmianową, która dodatkowo płatna nie jest. Efekt jest taki, że mama po podwyżkach jest do tyłu 350 zł. Oto polska właśnie.
Śmiać się czy płakać?
Reklama
Podobne tematy