• Shady odsłony: 53447

    Jazda własnym samochodem zaraz po otrzymaniu prawa jazdy

    Właśnie, jakie są/jakie były, Wasze pierwsze tygodnie/miesiace jazdy prywatnym samochodem zaraz po otrzymaniu prawa jazdy?

    Ja swoje odebralam w pazdzierniku, potem 6 miesiecy nie jezdziłam, a robie to dopiero od 3 tygodni. Oczywiście cały czas jako pasażer jeździ ze mną mąż. Jak Wam idzie/ szła taka początkowa jazda?
    Pomijam już totalne problemy z parkowaniem (chociaz teraz to juz jest o niebo lepiej), bo z tym to chyba kazda z nas się spotkała. Chodzi mi o taka jazde po mieście. Generalnie wychodzi mi to coraz lepiej, jezdze juz płynnie i w miare dobrze, ale czasem trafiam na zly dzien i wtedy jest dramat - dzis prawie doprowadzilabym do stluczki - zaraz za zakretem nie zauwazylam ze jest czerwone swiatlo i gdyby nie to ze maz wrzasnął na mnie co sił, to poprostu bym przejechała ... :( Nie wiem czy to przez to ze caly czas cos do mnie gadal w tym aucie czy to moja nieuwaga, fakt jest faktem :( Za chwile znow obudziło sie we mnie to czego sie balam wlasnie ze sie objawi takze podczas jazdy - chec robienia wszystkim dobrze za wszelka cene: sa dwa pasy do skretu w prawo. Jade prawym skrajnym, dojezdzam do swiatel, przede mna stoi juz na swiatlach autobus, a ja nagle siup i zmieniam pas na lewy skrajny, zajezdzajac tym samym cudownie droge innemmu autu. Gdyby nie przytomnosc tamtego kierowcy bylaby stluczka :( A pas tak nagle zmienilam bo uwazalam ze jak stane za tym autobusem to potem cala reszta za mna bedzie sie wkurzac ze musi sie wlec za mna. Takie debilne myslenie mnie dopadlo, i naprawde nie wiem skad w ciagu jednej sekundy podjelam tak idiotyczna decyzje o zmianie pasa :(
    Tez robicie takie głupie bledy? Czy to tylko ja tak mam :(?

    Odpowiedzi (70)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-01-29, 05:32:56
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2022-09-10 o godz. 19:40
0

Odpowiedz
Ardabil 2009-01-29 o godz. 05:32
0

o tak, ja tez posłuchałam kolegi mówiącego "jedziemy" który siedział na tylnym siedzeniu i czytał artykuł o Toskanii bodajze. I to "jedziemy" odnosiło sie właśnie do tejże Toskanii. Ale ja pierwsza rzecz - ruszyłam. Na szczęście w odpowiednim momencie sie jednak zatrzymałam, ale facet za mną nie miał tyle szczęścia, tak samo zresztą jak mój zderzak.
No ale że byl z tyłu, to jego wina 8) (i to był policjant w radiowozie)

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 05:26
0

apple napisał(a):Stosowanie Zasady ograniczonego zaufania jest najbardziej przydatne 8)
O tak W stosunku do wszystkich, łącznie z osobami, którym ufamy w100% procentach i z samym sobą.
fagih, ktora raz w zyciu tylko wyjechała na niewidziane, wyłącznie na słowa: 'pusto jest, jedź" .... centralnie pod nadjeżdzające auto.
BTW słowa te wypowiedziała moja mama, kierowca od 16 roku życia, która jezdzi duzo i dobrze, nigdy nie miała kraksy - teoretycznie osoba, której mogłam spokojnie zaufać. ... teoretycznie.

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 04:15
0

na początku to strasznie mi się nogi trzęsły (waliłam kolanem o kierownicę), sercucho mi pukało jak oszalałe, bałam się jak diabli. SAmochód gasł mi na każdych śwaitłach. Kiedyś nie potrafiłam wyjechać z parkeingu zatamowałam ruch na ruchliwej drodze dwupasmowej i iałam ochoptę z płaczem wyjśc z samochodu i go tam zostawić. Było strasznie. Męczyłam się długo, ale wiedziałam, że jeśli się poddam to nigdy się nie nauczę. Ale pewnego dnia strach minął i nidgy wcześniej bym tak o sobie nie powiedziała, ale dzis juz jeżdzę naprawde dobrze. Najbardziej przydały mi się rady taty, Mamy i mojego M, po ich wcieleniu w życie jazda stała się łatwiejsza, przyjemniejsza. Myślę, że warto korzystać z wiedzy osób doświadczonych w tym względzie, można szybciej zacząć dobrze jeździć. Stosowanie Zasady ograniczonego zaufania jest najbardziej przydatne 8)

Odpowiedz
agga73 2009-01-29 o godz. 03:05
0

shady, ja też się cala trzęsę jak wsiadam za kólko, dlatego że bardzo rzadko to robię. myslę że Twój nstruktor ma rację, trzeba jak najwięcej jeździć :) tylko broń Boże żadnych kropli uspokajających :)

Odpowiedz
Reklama
Shady 2009-01-29 o godz. 02:56
0

Natalia wszytko co piszesz to masz swieta racje. Tylko problem w tym ze ja naprawde nie potrzebuje jako tako jazd z instruktorem - zreszta jak wykupywałam je ostatnio to sam instruktor mi powiedzial ze on absolutnie nie widzi koniecznosci bym jeszcze placila niepotrzebnie i jezdzila z instruktorem, bo poprostu jezdze dobrze, plynnie i ostroznie. Sam mi powiedzial: "Jezdzic, jeździć i jeszcze raz jeździć. Błędów pewnie narobisz duzo, ale to zupelnie normalne dla swiezego kierowcy - najwazniejsze to mysl co robisz." Mój maz z ktorym jezdze czesto i duzo, tez mowi ze generalnie jezdze dobrze i on sie o mnie nie boi puszczac samą. Zdaje sobie sprawe z tego ze jestem swiezym kierowca dlatego jezdze sobie swoim tempem (wolno ale nie slimacząco ;) ), bardzo naprawde bardzo staram sie byc cholernie ostrozna itd, radze sobie w miare na roznych przedziwnych krakowskich skrzyzowaniach (a jak juz kompletnie nie wiem jak sie tam zachowac to poprostu jad e inna droga), ale to nie powoduje ze przestaje sie w samochodzie trzasc :( I obecnosc instruktora mi nie pomoze w tym, zeby przestaly mi sie trzasc rece. Sama do konca nie potrafie zdefiniowac czego ja tak naprawde sie boje.. :( Nie wiem mam sobie jakies krople uspokajajace kupic czy co?
No nic, mam nadzieje ze to minie. Jutro w godzinach szczytu bede musiala zalatwic mase spraw w centrum, ale biore ze soba kolege jako pasazera. Narazie jeszcze nie czas pchac sie samej w scisle centrum w szczycie ;)
Dobra juz Wam nie nudze :)

Odpowiedz
Gość 2009-01-28 o godz. 14:13
0

natalia25 :brawo:

Odpowiedz
Shady 2009-01-28 o godz. 11:24
0

Karolya napisał(a):Chciałam jeszcze tylko dodać (a za szybko mi się wyłało ), że nie napadam broń boże na Shady - Shady, chwilunia momencik i Ty też będziesz jak Hoło! lol tylko warto sobie co nieco po wprawnym okiem instruktora przypomnieć :) dla Twojego własnego dobra ;)
Tak jak pisalam: przed 1 jazda wlasnym samochodem dokupywalam sobie godziny. Ale zeby byc pewna swojej jazdy to pewnie z pol roku musialabym sobie dokupic jeszcze z tym instruktorem. A to jest bezsensu.
Ale to nie wazne, parkowanie juz jako tako mi idzie, cofanie tez juz lepiej. Jest znow inny problem. Odkad zaczelam jezdzic wiecej sama - paralizuje mnie strach. Ale taki nienormalny - trzese sie jak galareta, trzesa mi sie rece, trzesa mi sie nogi. Nie jestem w stanie nad tym zapanowac, boli mnie brzuch z nerwow, poprostu cala drże. I jak w tym stanie mam prowadzic samochód?? Co z tego ze wiem jak jezdzic, umiem prowadzic samochod, teoretycznie nie powinnam panikowac no bo jak by na to nie patrzec nie jestem zlym kierowca jak na dopiero niecaly miesiac jezdzenia (w porownaniu do tego co widze co wyprawiaja niektorzy moi znajomi ktorzy tez dopiero zaczynaja jazde!), jezdze ostroznie itd... ale poprostu stres mnie zabija - nie moge opanowac drzenia rak i nog i zwyczajnie przez to czuje sie niebezpiecznie za kierownica :(

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-01-23 o godz. 05:59
0

Karolya napisał(a):nie bardzo rozumiem te z Was, które piszą, że to najbardziej stresujący pasażer jak to działa ?
Bardzo prosto, mój na przykład potrafi udzielić mi 100 rad w ciągu 5 minut i o ile część jest na prawdę przydatna, o tyle większość to rady tak oczywiste że aż idiotyczne Zostało mu tak odkąd po 10 latach przerwy wsiadłam za kierownicę a on mi towarzyszył ;)

Karolya napisał(a): mąż o ile nie jest instruktorem nie nauczy Cię jeździć samochodem
Tylko że tu nie chodzi i naukę a o wyćwiczenie manewrów Wydaje mi się że w tym konkretnym przypadku wystarczająca byłaby wyprawa na duży, pusty ;) parking i ćwiczenie manewrów "do bólu". Obecność instruktora, może i jest przydatna ale nie niezbędna.

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-01-23 o godz. 05:45
0

Karolya napisał(a):nie bardzo rozumiem te z Was, które piszą, że to najbardziej stresujący pasażer jak to działa ?
bardzo prosto, mój na przykład potrafi udzielić 100 rad w ciągu 5 minut i o ile część z nich jest mi przydatna, o tyle druga część jest tak oczywista, że aż idiotyczna Zostało mu to z moich pierwszych dni za kierownicą ;)
Ale, cokolwiek by nie powiedzieć, to własnie z mężem zaczęłam jeździć po długiej przerwie. I dzięki niemu po długiej przerwie nabrałam wprawy nie korzystając z usług instruktora.

Karolya napisał(a): mąż o ile nie jest instruktorem nie nauczy Cię jeździć samochodem
Jeśli dobrze zrozumiałam to Shady jeździć umie, może i brakuje jej wprawy (jak pewnie większości z nas na początku) ale wydaje mi się, że zamiast kilku godzin z instruktorem bardziej przydatna byłaby wyprawa na jakiś większy, pusty parking i ćwiczenie "do bólu" manewrów. A do tego instruktor nie jest potrzebny ;)

Odpowiedz
Reklama
Wiol-ka 2009-01-23 o godz. 05:44
0

Karolya napisał(a):nie bardzo rozumiem te z Was, które piszą, że to najbardziej stresujący pasażer jak to działa ?
bardzo prosto, mój na przykład potrafi udzielić 100 rad w ciągu 5 minut i o ile część z nich jest mi przydatna, o tyle druga część jest tak oczywista, że aż idiotyczna Zostało mu to z moich pierwszych dni za kierownicą ;)
Ale, cokolwiek by nie powiedzieć, to własnie z mężem zaczęłam jeździć po długiej przerwie. I dzięki niemu po długiej przerwie nabrałam wprawy nie korzystając z usług instruktora.

Karolya napisał(a): mąż o ile nie jest instruktorem nie nauczy Cię jeździć samochodem
Jeśli dobrze zrozumiałam to Shady jeździć umie, może i brakuje jej wprawy (jak pewnie większości z nas na początku) ale wydaje mi się, że zamiast kilku godzin z instruktorem bardziej przydatna byłaby wyprawa na jakiś większy, pusty parking i ćwiczenie "do bólu" manewrów. A do tego instruktor nie jest potrzebny ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-22 o godz. 16:10
0

Chciałam jeszcze tylko dodać (a za szybko mi się wyłało ), że nie napadam broń boże na Shady - Shady, chwilunia momencik i Ty też będziesz jak Hoło! lol tylko warto sobie co nieco po wprawnym okiem instruktora przypomnieć :) dla Twojego własnego dobra ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-22 o godz. 16:06
0

Anirrak napisał(a):Z tego, co zrozumiałam, to Shady nie myli kierunków podczas jazdy...

Shady napisał(a):Słuchajcie - koszmarnie myla mi sie kierunki jak mam wyjechać tyłem. (...)
Nie mam pojecia w ktora strone krecic kierownica.
Jeżdzi normalnie - ma jedynie problemy z parkowaniem tyłem -
po co ją dodatkowo stresowac kolejnym tekstem " wolałabym Cię nie spotkać na drodze" :|

yyyyy... tylko wiesz, to dosyć podstawowe zadanie - wiedzieć w którą stronę kręcić kierownicą, no nie? :lizak: a gdyby na parkingu Twój samochód stał z lewej strony autka Shady, a ona, bo jej się pomyliło zamiast w prawo rąbnęłaby w Ciebie? ;)

Anirrak napisał(a):Ja własnie przez takie hasła mojej matki prawko na kilka lat schowałam do szuflady
Teraz widzę, jak głupio zrobiłam i że takie teksty trzeba po prostu olać - i robić swoje, nawet gdy popełnia się błędy...
Kilka miesięcy, rok - tych błędów będzie coraz mniej - i jazda zacznie być przyjrmnością :)
to nie do końca tak jest, bo jeśli ktoś nie panuje nad samochodem, boi się, mylą mu się kierunki, przez pół roku po zrobieniu prawka nie jeździł, to dla dobra swojego i innych powinien się doszkolić. W miarę nabierania umiejętności, nabiera się pewności..
Ja jeździłam od razu po odebraniu papierka i nie mówię, że nie robiłam błędów - większość z nas je robiła, ale wiedziałam w którą stronę kręce, zauważałam czerwone światło i inne takie - podstawowe rzeczy ;)

Anirrak napisał(a):Czy naprawdę wszytkie z nas już kilka tygodni po odebraniu prawka były "królowymi szos" i jeździły jak Hołek ? ;)
Nie sądzę 8)
mój Mąż jest jak Hołek :lizak: 8) tylko przystojniejszy 8)

Odpowiedz
Gość 2009-01-22 o godz. 15:26
0

Na pewno nie jak Hołek, ale zupełnie przyzwoicie, ale to może wpływ "samochodowego taty". Ja też zrobiłam prawko jak miałam 17 lat i uwielbiam jeździć od zawsze. Nigdy się nie bałam samochodu, może dlatego było ok. Ja się poprostu nie mogłam doczekać kiedy wreszcie będę mogła to prawo jazdy zrobić

Pierwsza samotna jazda była stresująca, od drugiej było już bosko 8)
Zdałam za pierwszym razem i manewrowanie po kursie miałam...kursowe (czyli 1/3 słupka), ale że siedziało mi to na ambicji więc ćwiczyłam sama na mieście, bo usłyszeć "baba za kierownicą" albo "daj słonko ja Ci zaparkuję bo tu ciasno/bo się nie zmieścisz/bo tyłem to trudno" doprowadziłoby mnie do ataku apopleksji

A ukochany - wolę jeździć z nim jako kierowcą, bo świetnie jeździ i relaksuje mnie to tak samo jak jazda samotna. Ale z Nim jako pasażerem też jeździ mi się dobrze. Przeszedł samego siebie jak wpadłam w zimie w poślizg jego samochodem - nagle zauważyłam że mi się droga kończy, bo była przebudowa i przesunęli pas do jazdy prosto na pas tych którzy jadą w moją stronę. W tym samym momencie w którym DOTKNĘŁAM hamulca, jeszcze zanim wpadłam w poślizg wiedziałam co się stanie....... NIGDY NIE DOTYKAĆ HAMULCA NA SKRĘCONYCH KOŁACH to wiedza podstawowa, ale odruch mnie wyprzedził.....

Zawinęłam się w jedną, kontra, w drugą, kontra....a mój Kotek tylko powiedział "to teraz kochanie tylko kontruj i wciśnij gaz bo mamy napęd na 4 koła więc nas wyciągnie" 8)

Ani słowa więcej, żadnego krzyku itd. Dopiero jak dojechaliśmy do domu powiedział, że był w stanie przedzawałowym, przytulił, pocałował :D A ja byłam bliżej zawału bo to był jego samochód

Odpowiedz
Gość 2009-01-22 o godz. 07:45
0

Karolya napisał(a):Teraz to przydałyby Ci się jazdy doszkalające cobyś nie myliła kierunków na przykład :o też wolałabym się z Tobą nie spotkać na drodze...
Z tego, co zrozumiałam, to Shady nie myli kierunków podczas jazdy...

Shady napisał(a):Słuchajcie - koszmarnie myla mi sie kierunki jak mam wyjechać tyłem. (...)
Nie mam pojecia w ktora strone krecic kierownica.
Czyli dziewczyna nie włącza prawego migacza skręcając w lewo
Nie skręca w prawo ze skrajnego lewego pasa ;)
Jeżdzi normalnie - ma jedynie problemy z parkowaniem tyłem -
po co ją dodatkowo stresowac kolejnym tekstem " wolałabym Cię nie spotkać na drodze" :|

Ja własnie przez takie hasła mojej matki prawko na kilka lat schowałam do szuflady
Teraz widzę, jak głupio zrobiłam i że takie teksty trzeba po prostu olać - i robić swoje, nawet gdy popełnia się błędy...
Kilka miesięcy, rok - tych błędów będzie coraz mniej - i jazda zacznie być przyjrmnością :)

Czy naprawdę wszytkie z nas już kilka tygodni po odebraniu prawka były "królowymi szos" i jeździły jak Hołek ? ;)
Nie sądzę 8)

Odpowiedz
Gość 2009-01-22 o godz. 03:49
0

Ja jeżdżę odkąd odebrałam prawko - najlepiej jeździ mi się z mężem 8) nie bardzo rozumiem te z Was, które piszą, że to najbardziej stresujący pasażer jak to działa ?

Shady - jeśli dobrze Cię zrozumiałam, to to co robisz nie jest odpowiedzialne - mąż o ile nie jest instruktorem ;) nie nauczy Cię jeździć samochodem. Teraz to przydałyby Ci się jazdy doszkalające cobyś nie myliła kierunków na przykład :o też wolałabym się z Tobą nie spotkać na drodze...

Odpowiedz
Gość 2009-01-22 o godz. 03:12
0

Ardabil, ja też moją strzałę wciskam na Oboźnej we wszystkie możliwe dziury, super sprawa lol aż szkoda, że już studia skończyłam lol

Odpowiedz
Ardabil 2009-01-22 o godz. 02:53
0

a ja jeszcze w kwesti tej 1/3 słupka.
Shady, wyobraź sobie, że koniec samochodu obok to też jakby słupek. Wbrew pozorom te wyćwiczone teoretyczne manewry sie przydają. Ja nadal, mimo ze jeżdżę w zasadzie codziennie od 9 lat, z tego korzystam, a jak ładnie robi się kopertę ze słupkami w wyobraźni - perfekcyjnie.
Do tego dochodzi się powoli, ale uda się.
Ja przeszłam szkołę wstawiając w niajmniejsze dziury mojego maluszka codziennie pod Uniwerkiem na Oboźnej .
Dla nie warszawianek - wąska uliczka o dość dużym nachyleniu, pełna samochodów bo na granic strefy płatnego parkowania.

Odpowiedz
Gość 2009-01-22 o godz. 02:28
0

dyzia napisał(a):Koszmar - normalnie można narobić w gacie - ten stres, że nie zdążysz przejechac na zielonym i zostaniesz na środku skrzyżowania
Oj tam, wtedy po prostu ładnie się uśmiechasz i zaczynasz trąbić, żeby ci ustąpili drogi lol

Odpowiedz
dyzia 2009-01-21 o godz. 12:25
0

Kurcze - widzę, że nie jestem jedyna zagubioną duszyczką na naszych drogach. Ja właśnie jetsem na etapie przepraszania się z samochodem. Zaraz po zdaniu (w wieku 17 lat) jeździłam jakieś 1,5 roku i czułam się pewnie za kierownicą. Potem miałam dłuższą przerwę, w której prowadziłam bardzo sporadycznie, czego efektem było to, że zaczęłam się po prostu bać - nawet prostych tras. Ale właśnie postanowiłam się wziąć za siebie. Jazda i parkowanie to kwestia wprawy, ale paraliżuje mnie jedno - skrzyżowania ze światłami, na których pas do skrętu w lewo nie ma swiateł do skrętu w lewo. Namotałam - chodzi mi o to, że włącza się zielone światło i wszyscy ruszają do przodu (również z naprzeciwka), a ci co chcą skręcić w lewo muszą czekać, aż wszyscy przejadą. Koszmar - normalnie można narobić w gacie - ten stres, że nie zdążysz przejechac na zielonym i zostaniesz na środku skrzyżowania

Odpowiedz
Shady 2009-01-21 o godz. 07:57
0

Mialam dokupionych w sumie 10 godzin. Przed egz dokupywalam 10, czesc miasto czesc plac. Ale tam tez mnie uczono wlasnie na 1/3 slupka - no bo inaczej to jak mialam niby zdac egz. Potem jak kupilismy auto kupilam 2 godziny - ale chcialam jezdzic po scislym centrum Krakowa czyli waskie uliczki, kupe jednokierunkowych itd. A to dlatego ze tam NIGDY nie jezdzilam bo na prawku jezdzi sie tylko trasami egzaminacyjnycmi. Czyli ronda, ronda i jeszcze raz ronda (no prawie ;). ) A w tłok który panuje w centrum Krakowa nigdy nikt mnie nie wział. A chcialam sie tam nauczyc jezdzic wiec te 2 godziny wykupilam na centrum. I tak zlazło. Nie mam juz kasy na te jazdy. Zabnkrutuje. Ucze sie poki co na wlasnych bledach, narazie bez szwanku dla samochodu.
Ale juz cos tam zakumalam z tego wyjazdu tylem i dzis juz jak wyjezdzalam z parkingu to sama. Maz pojechal wczesniej autobusem. I jakos dalam rady :)
Dzis z pracy tez mam motywacje, stoje koło Volva prezesa - nie moge go stuknąć i musze za wszelka cene wyjechac dobrze.
:)

Odpowiedz
Shady 2009-01-21 o godz. 07:36
0

ulleczka napisał(a):Shady napisał(a):
:o to jak Ty to prawo jazdy zrobiłaś? :o :o
Ano widzisz.. zrobilam. I to za drugim razem. A tak naprawde to takim cudem ze na kursie uczono mnie nie na zrozumienie ale na pamieć czyli, np. wjazd/wyjazd tyłem: "Skręc max kierownice w prawo. Rusz do tyłu az w prawym/lewym lusterku pojawi ci sie tak 1/3 słupka. Wtedy wyprostuj kierownice i jedz do tyłu" Itd itd.. NIC nie bylo uczone na zrozumienie. Wiec ja wkułam na pamiec kiedy, w jakim momencie pojawienia sie slupka w lewym/prawym/tylnym lusterku pojawi sie slupek w ktora strone mam krecic kierownice.
I tym sposobem zdalam na prawko bez problemu. Wiec naprawde nie dziw mi sie bo uzwazam ze jest to wina wylacznie debilnych przepisow i samej szkoly jazdy.

Odpowiedz
Gość 2009-01-21 o godz. 02:56
0

Ja prawko zrobilam majac 17 lat. Zrobilam je bo sama chcialam - a w dodatku moje rodzenstwo tez je robilo w wieku 17 latek.
Zdałam za pierwszym razem :o Przez pare miesiecy jezdzilam z rodzicami pieknym - dluuuugim polonezem (w porownaniu z maluchem na ktorym uczylam sie jezdzic on byl gigantycznie dlugi i nigdzie nie chcial sie zmieścic ;) ). Pamietam moj pierwszy samotny wyjazd - ujechalam 3 km i policjanci mnie zlapali lol jechalam na swiatlach postojowych lol, pamietam jak pan policjant wyjal lizaka by mnie zatrzymac, a ja ..... pojechalam dalej i sie zastanawialam czy mam sie zatrzymac czy nie - i tak ujechalam sobie moze z 500 m - zatrzymalam sie-policjant przybiegł lol pouczyl i zapytał sie czy to prawo jazdy mam wymienione czy dopiero nowe bo jeszcze takie ladne i sztywne :) obyło sie bez mandatu bo tata jechal drugim autem za mna. Ale cwaniak wyszedł dopiero po kilku minutach ze swojego autka by mnie ratowac - musialam radzic sobie sama - (okazalo sie ze to byl jego znajomy).

Teraz pomykam samochodem juz kilka lat i jazda nie stwarza mi wiekszego porblemu. Zero mandatu, kolizji, wypadku i punktow karnych. Choc wiem ze po Warszawie czy innym wiekszym miescie balabym sie troszke jezdzic :) moze dlatego ze nigdy tam sama nie jezdzilam albo moze dlatego ze tam sie wszyscy spiesza i oczy trzeba miec dookola glowy :x

Czesto tez oddaje kieownice mężowi - on natomiast mi ja oddaje jak jest jakas imprezka i ktos musi trzezwosc zachowac ;)

Ciesze sie ze na poczatku jezdzialm z kims - choc wtedy mi sie to nie podobało. Rodzice drogowcy z zawodu dali mi wtedy czadu - np. wszystkie mijane znaki musialam mowic jak sie nazywaja ;) musialam jezdzic do przesady zgodnie z przepisami ;) wiele mnie to nauczylo.
Teraz z perspektywy czasu wydaje mi sie ze kurs na prawko trwa zdecydowanie za krotko, za malo jazdy po miescie a za duzo na placu (tak bynajmniej bylo wtedy) No i przed wszystkim - powinno sie go zdawac we wlasnym samochodzie.

Shady glowa do gory - mi tez sie poczatkowo mylily kierunkowskazy jak skrecalam tylem ;) - teraz to robie odruchowo - bez zastanowinia.

Odpowiedz
agga73 2009-01-21 o godz. 00:22
0

Shady napisał(a):No wiec pierwsze koty za płoty. Przyjechałam po raz pierwszy do pracy sama (pomijam fakt ze mam blisko i droge prawie prosta jak drut).
Zaparkowałam pod firmą pięknie poprostu. Parkowanie przodem wychodzi mi juz naprawde b. dobrze i z tego moge byc dumna.
Natomiast przy wyjeżdzie z parkingu spod bloku dałam niezly pokaz!!! Dobrze ze maz stal i obserwował co robie! ;(
Słuchajcie - koszmarnie myla mi sie kierunki jak mam wyjechać tyłem. Jestem załamana. Dzis stojącą obok Yariskie minełam dosłownie o milimetr....
Nie mam pojecia w ktora strone krecic kierownic. Stalam skosnie obok stojacej tak samo Yariski, z tym ze tylem bylam do niej zblizona bardziej niz przodem. No wiec zamiast kierownica odbic w prawo to ja jade w lewo ;( Nie wiem mi sie wydawalo ze tak ja omine, przez co moj maz prawie dostal zawalu.. NIe czuje tego ze odkrecajac ta kierownica a prawo dopiero bym ja minela... wydawalo mi sie ze krecac w lewo sie od niej oddale a tu dupa :( Wyjazd tylem to dla mnie chyba najwieksza zmora :(
gratulacje Shady :)
wszystko kwestią wprawy :)
z tym kręceniem do tyłu - doskonale Cię rozumiem, miałam (mam?..) identycznie ;)
powodzenia :D

Odpowiedz
Gość 2009-01-20 o godz. 14:07
0

prawko zrobiłam .. 3 lata temu i od tej pory jezdziłam może z 10 razy.. :/

Zrobiłam z kulku powodów:

- bo jest bardzo przydatne
- bo miałam checi
- bo miałam pieniadze
- bo myslalam, ze jak zdam to bede jezdziła

...
niestety

bałam sie
tata krzyczał i raczej nie dawał mi samochodu nie mowiac o przymusaniu do jazdy
:(

kilka razy jezdzilam zmuszana przez chłopaka, ktory nie zawsze byl szczesliwy jadac ze mna, ale nigdy nie krzyczał :) niestety samochodu wlasnego brak, a obcym boje sie jezdzic ze wzgledu na odpowiedzialnosc za niego.

co zrobic, zeby jezdzic dobrze i sie nie bac :( boje sie potwornie...

Odpowiedz
Gość 2009-01-20 o godz. 13:04
0

No czepiam się trochę, fakt...
Nie rozumiem tylko dlaczego nie można wziąć jazd doszkalających nie chciałabym, żeby moje auteczko ktoś skosił, bo mu się kierunki mylą...

Odpowiedz
Gość 2009-01-20 o godz. 12:40
0

Ulleczka - naprawdę się czepiasz 8) ;)

Ja też "jakoś" prawko zrobiła, egzamin zdałam - i prawko wylądowało na lat kilka w szufladzie, bo mnie jazda samochodem nie bawiła :|

Po tych kilku latach nagle okazało się, że MUSZę jeździć, to jeździć zaczęłam lol
Początkowo mój talent porażał - a pomyłki z kierunkami przy cofaniu to był mały pikuś...
Jakos nigdy nie potrafiłam wymierzyć odległości do wszelakich murków, słupków , ścianek - i kosiłam je radośnie :P
Na szczęście mąż był tolerancyjny - a samochód niezbyt cenny ;)

Teraz jeżdżę jak człowiek - tj. pewnie, zdecydowanie - ale i tak od czasu do czasu zdarzy mi się jakiś kiks:
a to zajadę komuś drogę, a to musze ostro hamować - na szczeście już bez żadnych konsekwencji dla auta mojego i aut innych ;)

A i nawet teraz - po 4 latach codzinnej jazdy, 12 lat po zrobieniu prawka trafi się jakiś zły moment , kiepski dzień,
kiedy mam problem ze stronami i wykręceniem "złotej pszczółki" z zastawionego co do centymetra parkingu lol

Mam nadzieję, że nie czyni mnie to fatalnym kierowcą ;) i prawka mi nie odbiorą 8)

Odpowiedz
Gość 2009-01-20 o godz. 06:57
0

Shady napisał(a):Słuchajcie - koszmarnie myla mi sie kierunki jak mam wyjechać tyłem. Jestem załamana. Dzis stojącą obok Yariskie minełam dosłownie o milimetr....
Nie mam pojecia w ktora strone krecic kierownic. Stalam skosnie obok stojacej tak samo Yariski, z tym ze tylem bylam do niej zblizona bardziej niz przodem. No wiec zamiast kierownica odbic w prawo to ja jade w lewo ;( Nie wiem mi sie wydawalo ze tak ja omine, przez co moj maz prawie dostal zawalu.. NIe czuje tego ze odkrecajac ta kierownica a prawo dopiero bym ja minela... wydawalo mi sie ze krecac w lewo sie od niej oddale a tu dupa :(
:o to jak Ty to prawo jazdy zrobiłaś? :o :o

Odpowiedz
Shady 2009-01-20 o godz. 06:11
0

Heh, a zdarzylo wam sie zamiast 1 wrzucic wsteczny? Bo mi tak, juz 2 razy :| (Wsteczny mam tak samo jak 1 tyle ze trzeba wcisnac - notabene uwazam ze to beznadziejne ulozenie biegow)

Odpowiedz
Shady 2009-01-20 o godz. 06:11
0

Heh, a zdarzylo wam sie zamiast 1 wrzucic wsteczny? Bo mi tak, juz 2 razy :| (Wsteczny mam tak samo jak 1 tyle ze trzeba wcisnac - notabene uwazam ze to beznadziejne ulozenie biegow)

Odpowiedz
Jedza 2009-01-20 o godz. 04:39
0

Carrie napisał(a):Jeśli zaś chodzi o jazdę, to pomagało mi wcześniejsze zaplanowanie trasy. Tak, bym w trakcie jazdy mogła się skoncentrować tylko na prowadzeniu, a nie kombinować, którędy jechać :)
he he he mialam dokladnie to samo!! Zanim wrzucilam jedynke spedzalam 15 minut nad mapa Wa-wy dokladnie opracowujac w myslach kazdy skret!! Sama nie wiem kiedy mi to przeszlo ale pomagalo super. Polowa stresu odchodzila

Odpowiedz
Gość 2009-01-19 o godz. 12:58
0

ulleczka napisał(a):Laura, super jesteś :) ja w pierwszej mojej długiej trasie Wawa - Gdańsk tira wyprzedzałam GODZINĘ
Ula sama bym się na to nie zdecydowała ale ojciec kazał ;) . Musiałam sprostać jego wymaganiom ;) bo przecież robię za córkę i za syna (jedynaczką jestem) :D .

Odpowiedz
Ardabil 2009-01-19 o godz. 10:36
0

ulleczka napisał(a):
Ardabil, Ty miałaś czerwoną rakietę, ja mam czarną strzałę 8)
tylko, że twoja to naprawdę strzała, a moja rakieta to z dużym przymrużeniem oka.

z rozrzewnieniem wspominam widok we wstecznym lusterku świateł samochodów jadących za mną . Jak dochodziłam do 100 km/h tak wszystko się trzęsło, że te światła zataczały kółka :D.

Odpowiedz
Gość 2009-01-19 o godz. 09:55
0

ulleczka napisał(a):
Ardabil, Ty miałaś czerwoną rakietę, ja mam czarną strzałę 8)
Ja z nutką sentymentu wspominam żółtego kaszlaczka ;)

Odpowiedz
darksmile 2009-01-19 o godz. 07:44
0

fagih napisał(a):darksmile napisał(a):rano zrobiłam prawo jazdy, a po południu ruszyłam w moją pierwszą trasę
?? Bez odebranego prawa jazdy ??
tak. dostałam z ośrodka egzaminacyjnego pismo upoważniające do prowadzenia auta. wtedy coś takiego było możliwe, trzeba było tylko wcześniej zgłosić taką potrzebę. ja takową akurat miałam i to bardzo pilną

Odpowiedz
Gość 2009-01-19 o godz. 06:10
0

Laura, super jesteś :) ja w pierwszej mojej długiej trasie Wawa - Gdańsk tira wyprzedzałam GODZINĘ

Ardabil, Ty miałaś czerwoną rakietę, ja mam czarną strzałę 8)

Odpowiedz
Gość 2009-01-19 o godz. 05:48
0

Shady musisz poćwiczyć, wprawić się i będzie dobrze :D . Moja sąsiadka zrobiła prawko mając chyba z 45 lat i na początku jazda szła jej bardzo topornie ale teraz jeździ coraz lepiej, nawet tyłem wjeżdża na parking :D .

Mój ojciec zrobił podobnie jak ojciec Ulleczki - jak odebrałam prawko to wsadził mnie za kierownicę i powiedział: jedź! A gdzie jechaliśmy? Z Warszawy do Krynicy. Zrobiłam traskę Warszawa-Kielce, dalej jechał ojciec. Mówił mi, że zmęczył się tą trasą jak nigdy dotąd, choć siedział tylko z boku lol . Hehe, widziałam, że trochę spocony był. Ale nie dziwię się jak kazał mi wyprzedzać tiry :D . Byłąm w szoku bo nawet słówkiem nie pisnął jak zapytałam go po powrocie czy mogę wziąć samochód na jakąś imprezkę. Kochany tata :D .

Odpowiedz
till 2009-01-19 o godz. 05:04
0

ulleczka napisał(a):Ojezuuuuu a mnie najbardziej wpieniają osoby, co to zrobią prawo jazdy, potem nie jeżdżą kilka lat bo coś tam, a później siadają za kółkiem od wielkiego dzwonu. Najczęściej w niedzielę I wypuszczają się w długie trasy.

Ja zrobiłam prawo jazdy mając 17 lat, po odebraniu papierka zostałam posadzona przez ojca za kierownicą jego auta
Niestety ja nie mam takiego kochanego tatusia, który posadzi mnie w swoim samochodzie, usiądzie obok i pozwoli prowadzić. Choć samochód taty jest już nieźle zjechany, ma ponad 10 lat to i tak usłyszałam, że nie da mi "bo zniszczę". Prawo jazdy zrobiłam prawie 2 lata temu. Akurat miałam na to czas i pieniądze, więc uznałam, że lepiej zdać egzamin teraz, niż odkładać go w daleką i niepewną przyszłość. Od tego czasu samochodem jeździłam cały jeden raz. Gorzej ze mną niż z niedzielnym kierowcą :D Na kolejną jazdę pewnie przyjdzie mi czekać conajmniej 1,5 roku, bo mniej więcej wtedy kupimy sobie własny samochód. Będzie się wtedy działo ;) :D

Odpowiedz
Shady 2009-01-19 o godz. 00:08
0

No wiec pierwsze koty za płoty. Przyjechałam po raz pierwszy do pracy sama (pomijam fakt ze mam blisko i droge prawie prosta jak drut).
Zaparkowałam pod firmą pięknie poprostu. Parkowanie przodem wychodzi mi juz naprawde b. dobrze i z tego moge byc dumna.
Natomiast przy wyjeżdzie z parkingu spod bloku dałam niezly pokaz!!! Dobrze ze maz stal i obserwował co robie! ;(
Słuchajcie - koszmarnie myla mi sie kierunki jak mam wyjechać tyłem. Jestem załamana. Dzis stojącą obok Yariskie minełam dosłownie o milimetr....
Nie mam pojecia w ktora strone krecic kierownic. Stalam skosnie obok stojacej tak samo Yariski, z tym ze tylem bylam do niej zblizona bardziej niz przodem. No wiec zamiast kierownica odbic w prawo to ja jade w lewo ;( Nie wiem mi sie wydawalo ze tak ja omine, przez co moj maz prawie dostal zawalu.. NIe czuje tego ze odkrecajac ta kierownica a prawo dopiero bym ja minela... wydawalo mi sie ze krecac w lewo sie od niej oddale a tu dupa :( Wyjazd tylem to dla mnie chyba najwieksza zmora :(

Odpowiedz
Małgoś 2009-01-18 o godz. 15:12
0

Ja wciąż jeszcze jestem na etapie jazdy z doświadczonym pasażerem - zazwyczaj jest to mó B. który ma anielską cierpliwość i w ogóle jako mój osobisty instruktor sprawdza się świetnie. Gorzej, jak jadę z moim przyszłym teściem - nie cierpię, jak ktoś mówi mi, co mam robić i komentuje wszystko wcale nie dlatego, że robię źle, a wyłącznie dlatego, żeby po prostu cokolwiek powiedzieć i dać mi odczuć, że on ma prawko od X lat a ja to szczawik jestem . Ogólnie jeżdżę jeszcze dość ostrożnie (czasem za bardzo), bo ma świadomość swojego niewielkiego jeszcze doświadczenia, ale to wcale nie swojego braku doświadczenia boję się najbardziej (bo tak naprawdę to całkiem przyzwoicie jeżdżę ), tylko błędów i szarżowania innych kierowców. Acha, prawko mam od roku :).

Odpowiedz
kasia_ewa 2009-01-18 o godz. 14:56
0

My oboje uwielbiamy prowadzic i jak jedziemy gdzies dalej, to wyliczamy polowe trasy i tam obowiazkowo zmiana kierowcy 8) lol

No i to ja jestem mniej cierpliwa na siedzeniu pasazera (=czepialska)... ale pracuje nad soba

Odpowiedz
Ardabil 2009-01-18 o godz. 14:50
0

Na poczatku jeździłam z rodzicami na działkę pod Warszawę, potem zaczęłam jeździć sama, dostałam samochód - cudną Czerwoną Rakietę i na niej uczyłam sie JEŹDZIĆ. Bo jeżdżenie maluchem jest specyficzne i uczy pokory i cierpliwości. 7 lat w Czerwonej Rakiecie - (oficjalna nazwa nadana przez moich znajomych)
Nie miałam żadnej stłuczki przez wiele lat do zeszłego roku, kiedy w kufer już innego samochodu wjechał mi policyjny radiowóz - cóż, trzeba mieć szczęście :D. Na szczęście nie groźnie.
No a tak w ogóle to uwielbiam jeździć, moi koledzy dają mi prowadzić swoje autka na jakichś dłuższych wyjazdowych trasach, więc czuję sie doceniana
Tak czytam te wasze komentarze i chyba straszna jestem, bo to ja się pastwię nad mężem, który prawko zrobił rok temu i strofuję go ciągle i komentuję. Chyba muszę to przemysleć.

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-01-18 o godz. 14:25
0

Po cholerę robić prawo jazdy do szuflady
już tłumaczę ;) np. dlatego że każą rodzice lol A dokładniej, tak jak było u mnie - ojciec instruktor, który nie wyobrażał sobie, żeby którekolwiek z jego dzieci w wieku 17 lat prawka nie miało . Tak długo mi marudził aż poszłam na kurs. Egzamin zdałam, ale jazda i nauka z ojcem były takim koszmarem, że prawko na 10 lat wylądowało w szufladzie.
A do jego wyciągnięcia zmusiła mnie kilka miesięcy temu praca 30 km od miejsca zamieszkania, zakup własnego auta i moje lenistwo (bo nie chciało się wstawać na autobus ;) ). Na początku było ciężko, teraz już znacznie lepiej, ale jeżdżę ze świadomoscią że braki mam ogromne. Zaliczyłam już pierwszą stłuczkę i lądowanie w rowie, więc limit wyczerpałam ;)

A co do jazdy w towarzystwie, to dobrze znoszę każde, oprócz towarzystwa męża

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 13:22
0

ja też od razu zaczęłam jeździć, mój J. jechał ze mną dwa razy, pierwszy i ostatni 8) jak z nim jechałam to byłam bardziej zdenerwowana niż na egzaminie 8) ale teraz, jako kierowca z 4miesięcznym przeszło stażem prawkowym czuję się w autku wyśmienicie :love:

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 13:15
0

Ojezuuuuu a mnie najbardziej wpieniają osoby, co to zrobią prawo jazdy, potem nie jeżdżą kilka lat bo coś tam, a później siadają za kółkiem od wielkiego dzwonu. Najczęściej w niedzielę I wypuszczają się w długie trasy.

Ja zrobiłam prawo jazdy mając 17 lat, po odebraniu papierka zostałam posadzona przez ojca za kierownicą jego auta (dość pokaźnych rozmiarów) i musiałam jechać :) Ani razu na mnie nie krzyknął, nie wkurzał się. Po jakichś 4 miesiącach zaczęłam pożyczać od niego samochód i jeździć sama, najpierw po Warszawie. Potem miałam już swoje auteczko, którym zjeździłam pół Polski i kawał Europy.
Po cholerę robić prawo jazdy do szuflady
ulleczka czepiająca się

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 13:12
0

fagih napisał(a):leyla napisał(a):fagih, czemu sie dziwisz w jednym czasie razem ze mna? lol lol lol
jakoś tak wyszło lol
fagih, kiedyś w momencie zdania egzaminu mogło dostać się zaświadczenie, ze się czeka na wydanie dokumentu i na tej podstawie można było jeździć nawet do 3 miesięcy bez papierowego, właściwego prawka
może darksmile tak właśnie miała ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 13:06
0

leyla napisał(a):fagih, czemu sie dziwisz w jednym czasie razem ze mna? lol lol lol
jakoś tak wyszło lol

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 13:00
0

fagih napisał(a):darksmile napisał(a):rano zrobiłam prawo jazdy, a po południu ruszyłam w moją pierwszą trasę
?? Bez odebranego prawa jazdy ??
fagih, czemu sie dziwisz w jednym czasie razem ze mna? lol lol lol

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 12:58
0

kasia_ewa napisał(a):
Teraz juz spoko ;). Pojade gdzie trzeba, zaparkuje itd... ale uwazam i za siebie i za innych - niestety czesc kierowcow nie uzywa kierunkowskazow, wciska sie okropnie i o stluczke zawsze latwo... A strach jest wiekszy, gdy jedzie sie czyims samochodem...
Dokladnie. Niektorzy kierowcy maja sie za wladcow szos Palcow by nie starczylo, gdyby w jednym dniu ich policzyc w srednim miescie...

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 12:50
0

darksmile napisał(a):rano zrobiłam prawo jazdy, a po południu ruszyłam w moją pierwszą trasę
?? Bez odebranego prawa jazdy ??

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 12:49
0

Alez dziewczyny... Ja nie mowie, ze to ma byc Wasza wina ;) Moze ktos inny o nas "zahaczyc". Ze swoich obserwacji moge potwierdzic, ze dosc czesto potwierdza sie ta regula.
Ja w pierwszym polroczu nic nie wymodzilam ;) Tfu, tfu, do tej pory minelo pare latek. Mam nadzieje, ze to sie nie zmieni. Co nie zmienia faktu, ze facet jadacy na sasiednim pasie zmiotl mnie pewnego dnia
Pocieszam sie, ze statystyczny limit wyrobilam lol

Darksmile - a jak fizycznie to zrobilas? Bez prawa jazdy? :o

Odpowiedz
kasia_ewa 2009-01-18 o godz. 12:35
0

No u mnie tez latwo nie bylo... Gdzies 3tygodnie po odebraniu dokumentu zaczelam sama jezdzic na uczelnie maminym nowym autkiem, bo tak sie akurat zlozylo i mama jezdzila czyms innym... No i tak - zlapala mnnie policja za jazde po ciemku w sniezyce bez swiatel 8) - sprawa miala miejsce w miescie, wiec dla mnie bylo 'jasno' a skupialam sie by jechac swoim torem - nie bylo widac pasow... Hmm... No najadlam sie stresu okropnie, policjant spytal, czy w takim razie widze ile jade ;) - a ja na to, ze tak, bo liczniki elektroniczne wiec swieca sie zawsze... Pokazal mi odpowiedni punkt - kolo 300zl ilestam punktow... Ja prawie w placz ;)... Ale sprawa skonczyla sie na tym, ze pogrozono mi palcem i ok ;)
Kilka dni pozniej w ten sam nowy samochod wjechal mi facet! Wezwalam policje, sprawa zakonczyla sie wymiana lampy itd w salonie na koszt delikwenta wiec ok... Ale co ja sie strachu przed mama najadlam to moje ;)

Teraz juz spoko ;). Pojade gdzie trzeba, zaparkuje itd... ale uwazam i za siebie i za innych - niestety czesc kierowcow nie uzywa kierunkowskazow, wciska sie okropnie i o stluczke zawsze latwo... A strach jest wiekszy, gdy jedzie sie czyims samochodem...

Czekam wiec z utesknieniem na nasz wlasny samochod, i tylko licze to nieszczesne ubezpieczenie kosztujace kupe kasy
Przeszuram, to przeszuram swoje i tyle.

Odpowiedz
darksmile 2009-01-18 o godz. 12:22
0

a dziękuję :D ale to naprawdę najlepsza metoda. jeżdżę już od 8 lat, spowodowałsm 1 maleńką kolizję i nic poza tym. nauczyłam się jeździć sama i sama sobie wypracowałam styl jazdy. nie wyobrażam sobie żeby ktoś usiadł obok i mówił mi że to robię nie tak, tamto powinnam inaczej. moje auto, mój sposób jazdy - nie podoba się to won na autobus lol

Odpowiedz
poleczka 2009-01-18 o godz. 12:21
0

prawko mam 4 lata i po wielkich bolach, bo ciezko mi bylo zdac egzamin-bardziej z powodu mojego panicznego strachu przed wszelkimi egzaminami, niz czegokolwiek innego...

od tej pory zawsze powtarzam, ze najlepsi kierowcy zdaja za czwartym razem ;) potwierdzam calym sercem - samodzielna jazda, planowanie trasy
od siebie moge dorzucic jeszcze to, ze naprawde polubilam jazde, kiedy zaczelam sie wybierac za miasto, jezdzac taka spokojna i dosc malownicza droga (hmmm no moze widokow pasm gorskich nie ma, ale bardzo zielono tam jest :) ) moze najpierw warto sprobowac czegos mniej wymagajacego zeby poczuc bakcyla, a potem to juz z gorki...

swoja droga pierwsza osoba, z ktora moglam normalnie jezdzic, bo sie nie darla i nie komentowala byla moja babcia-wozilam ja w swoich motoryzacyjnych poczatkach do suermarketu :) na ile stluczek nas narazilam na parkingach... nie policze, a to babcia byla zawsze ta osoba, ktora uspokajala, a nie musiala byc uspokajana :)
a najgorzej z tata... no ale to juz dluzsza historia, a ja sie i tak rozpisalam:)

Odpowiedz
Alma_ 2009-01-18 o godz. 12:18
0

darksmile napisał(a):rano zrobiłam prawo jazdy, a po południu ruszyłam w moją pierwszą trasę i samiuteńka, bez żadnego pasażera zrobiłam 350 km :D najlepiej rzucić się od razu na głęboką wodę :D
:o

Podziwiam. Szczerze.

I gratuluję :D

Odpowiedz
darksmile 2009-01-18 o godz. 12:17
0

rano zrobiłam prawo jazdy, a po południu ruszyłam w moją pierwszą trasę i samiuteńka, bez żadnego pasażera zrobiłam 350 km :D najlepiej rzucić się od razu na głęboką wodę :D

Odpowiedz
szpilunia 2009-01-18 o godz. 12:09
0

Shadt - jezdzij duzo - ja zrobilam prawko majac 18 lat i tak mi zbrzydla jazda z wlasnym ojcem, ktory jezdzi swietnie ale tak sie na mnie darl...ze odstawilam samochod...ostatnio znow sie do powotu za kierownice przymierzam, ale mialam oggrrrrrommmna przerwe i teraz ciezko.

dzis mielismy z Kubulem jechac na jakis parking zebym sobie pojezdzila ale znow stchorzylam - wstyd mi bardzo...

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 12:02
0

Carrie napisał(a):Ja powiem tylko tyle, dopóki ktoś ze mną siedział w samochodzie, szło mi nie najlepiej. Dopiero jak siadłam za kółko sama i przestałam się stresować obecnością drugiej osoby, odkryłam przyjemność z jazdy. I tak już sobie jeżdżę ponad 8 lat lol
U mnie dokładnie to samo. Zrobiłam prawko w 3 klasie liceum jako 17-latka i mój ojciec baardzo często ze mną jeździł. Przez niego łapałam giga stresy bo darł sie wciąż w stylu: jedziesz za blisko środka, albo za blisko pobocza itp. itd. Przyjemność z jazdy odkryłam jeżdząc sama, ewentualnie z pasażerem, który mój styl jazdy podziwia lol (pamiętam jak mojemu 4lata starszemu koledze było głupio, że go odwoziłam do domu, bo on nie mial prawa jazdy, zrobil je lol dopiero teraz po 10 latach, ale nadal jestem jego guru lol )

Shady - przede wszystkim dużo jeździj - np. sama bocznymi drogami gdzie jest mniejsze natężenie ruchu, albo staraj się jeździć poza godzinami szczytu, ćwicz parkowanie na osiedlowym parkingu... to procentuje i dodaje pewności za kółkiem.

Odpowiedz
Alma_ 2009-01-18 o godz. 11:57
0

Zgadzam się z przedmówczyniami - samodzielna jazda okazała się dla mnie dużo łatwiejsza i przyjemniejsza :)

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 11:54
0

Ech no ja jeszcze jestem na etapie jazdy z pasażerem :(
Boję się jeździć i nie umiem tego lęku przełamać. I choć mój mąż jako pasażer jest super i naprawdę cieszę się, że ze mną jeździ to wiem, że powinnam zacząć jeździć sama. I pewnie kiedyś w jakiejśc podbramkowej sytuacji bedę musiałą taką jazdę wykonać solo, ale póki co skutecznie unikam kierowania :(

I też mam taki obawy, że jestem zawalidrogą, że trąbią na mnie (choć nie potrafie sobie przypomnieć kiedy ostatnio), zawsze mam stresa na swiatłach, że mi zgaśnie, lub jak mam ruszać pod górę, że zjędzie mi do tyłu - choć ruszanie pod góre wychodzi mi znakomicie (jak nikogo nie ma za mną :( ) Ech no, kiedy mi to przejdzie :(

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 11:42
0

leyla napisał(a):Przypomnialo mi sie jeszcze: kilka osob powiedzialo mi, jak zaczelam jezdzic, ze w ciagu pierwszego polrocza odkad ktos zaczyna jazdy - musi zaliczyc stluczke. Niewazne, czy bedzie to stluczone swiatlo, obite drzwi przy parkowaniu... Moze tez ktos inny wjechac w delikwenta ;) Tak czy siak, "cos" musi zaliczyc.
A nie zgadzam się z tym jedyną stłuczką jaką zaliczyłam był moment kiedy facet przywalił we mnie jak w kaczy kuper i jeszcze się na mnie darł hihihi, ale była ewidentnie jego wina, a ja nie dałam się zastraszyć

Odpowiedz
mokato 2009-01-18 o godz. 11:41
0

Dokładnie tak jak pisze Carrie i kaja. Póki mąz siedział obok- katastrofa i wieczne upominanie, awantury.
Jak sama zaczęłam jeździć to bez porównania!

Odpowiedz
Shady 2009-01-18 o godz. 11:39
0

leyla napisał(a):Przypomnialo mi sie jeszcze: kilka osob powiedzialo mi, jak zaczelam jezdzic, ze w ciagu pierwszego polrocza odkad ktos zaczyna jazdy - musi zaliczyc stluczke Tak czy siak, "cos" musi zaliczyc.
Hehe, spoko ja juz zaliczylam - tzn urwałam zawieszenie na krawezniku ;)
Ale ten Twoj post to marne pocieszenie dla poczatkujacych ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 11:32
0

leyla napisał(a):Przypomnialo mi sie jeszcze: kilka osob powiedzialo mi, jak zaczelam jezdzic, ze w ciagu pierwszego polrocza odkad ktos zaczyna jazdy - musi zaliczyc stluczke. Niewazne, czy bedzie to stluczone swiatlo, obite drzwi przy parkowaniu... Moze tez ktos inny wjechac w delikwenta Tak czy siak, "cos" musi zaliczyc
O, to się nie zgodzę.. Odpukać, ale jeszcze nie stłukłam na szczęście nic w samochodzie. Co nie znaczy, że nie popełniałam błędów. Każdy je robi ;) Tylko na początku człowiek się nimi bardziej stresuje.

Jeśli zaś chodzi o jazdę, to pomagało mi wcześniejsze zaplanowanie trasy. Tak, bym w trakcie jazdy mogła się skoncentrować tylko na prowadzeniu, a nie kombinować, którędy jechać :)

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 11:31
0

ja nie mialam wiekszych problemow, ale to jest zasluga mojego eksa. jako wicemistrz czegostam amatorow stwierdzil, ze jego kobieta musi umiec jezdzic porzadnie. i mocno sobie wzielma do serce, co mi tata kiedys powiedzial, zeby jezdzic tak jakby cala reszta kierowcow byla niespelna rozumu. przy takim zalozeniu, spodziewajac sie wszystkiego najgorszego po innych kierowcach nauczylam sie trzymac odpowiedni dystans wzgledem innych samochodow i sprawdzac porzadnie lusterka.
jedyny jakis "wyczyn" jaki popelnilam, to zahaczylam swoim lusterkiem o lusterko jakiegos samochodu, wlaczyl mu sie alarm, ja w szoku i wielkiej panice, po jakichs 500m udalo mi sie w koncu znalezc miejsce do parkowania, wrocilam i poszlam sprawdzic jak bardzo narozrabialam. na szczescie okozalo sie, ze nie narozrabialam nic a nic. wrocilam do sowjego samochodu, wypalilam z 10 papierosow i stwierdzilam, ze jak sie nie rusze z miejsca, to sie spoznie i jakos panika mi przeszla. :D

co do gorszych dni, to Shady bedziesz miala lata praktyki i tez Ci sie zdarzy jakis glupi blad. nie trac wiary we wlasne sily, tylko ucz sie na wlasnych bledach.

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 11:29
0

Przypomnialo mi sie jeszcze: kilka osob powiedzialo mi, jak zaczelam jezdzic, ze w ciagu pierwszego polrocza odkad ktos zaczyna jazdy - musi zaliczyc stluczke. Niewazne, czy bedzie to stluczone swiatlo, obite drzwi przy parkowaniu... Moze tez ktos inny wjechac w delikwenta ;) Tak czy siak, "cos" musi zaliczyc.

Odpowiedz
Shady 2009-01-18 o godz. 11:28
0

Oj dziewczyny moze faktycznie macie racje.. jutro jade sama samochodem do pracy :) Zobaczymy jak mi pojdzie:)

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 11:25
0

Ja tez, podobnie jak Carrie, odkad pojechalam sama - bylo o niebo lepiej :) Nie stresowalam sie obecnoscia drugiej osoby, wiedzialam, ze sama musze nad wszystkim zapanowac.
Mysle, ze kazdy popelnil jakis blad przy pierwszych jazdach ;) Wielu wytrawnych kierowcow ma na swoim koncie glupie wpadki. Wiec uszy do gory ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 11:22
0

Carrie napisał(a):Ja powiem tylko tyle, dopóki ktoś ze mną siedział w samochodzie, szło mi nie najlepiej. Dopiero jak siadłam za kółko sama i przestałam się stresować obecnością drugiej osoby, odkryłam przyjemność z jazdy. I tak już sobie jeżdżę ponad 8 lat lol
Ja miałam tak samo. Dopiero po samotnej wycieczce do babci (120km) odkryłam przyjemność jazdy i przestałam się bać jeździć.

Odpowiedz
Gość 2009-01-18 o godz. 11:17
0

Ja powiem tylko tyle, dopóki ktoś ze mną siedział w samochodzie, szło mi nie najlepiej. Dopiero jak siadłam za kółko sama i przestałam się stresować obecnością drugiej osoby, odkryłam przyjemność z jazdy. I tak już sobie jeżdżę ponad 8 lat lol

Odpowiedz
Gość 2009-01-21 o godz. 07:47
-1

Shady, przepraszam za mój komentarz. Zdziwiłam się po prostu - bo przecież na egzaminie miałaś manewry, więc powinnaś je robić z palcem w nosie ;) Mnie też chyba (nie pamiętam już, dawno to było) uczyli na pamięć, skojarzyłam po tej 1/3 słupka ;) bez sensu taka nauka. Shady może weź parę lekcji doszkalających, żeby się pewniej poczuć?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie