• Gość odsłony: 38297

    Co zrobić, jeśli nie ufam partnerowi?

    To takie banalne... problem dotyczy mnie,i mojego partneraDla tych,ktore nie czytaly wątku mojej potencjalnej ciązy przypomne,ze mieszkamy razem juz dosc dlugo,i wlasciwie dobrze sie rozumiemy... ale... no własnieChcialabym sie podzielic z wami moim problemem. Moze wyda sie on Wam blahy,ale kiedy te same blahe problemy pojawiaja sie non stop,to rodzi sie jeden wielki problem.Wiele by o tym pisac,opowiem wiec tylko ogólnie...Problem generalnie dotyczy zaufania w naszym zwiazku...lub jego braku...Moj partner niejednokrotnie mnie oszukiwał-takie wlasnie drobne kłamstewka,typu : wracalismy dzisiaj z zakupow do domu,na klatce zadzwonila jego komórka. Spytalam(jak zawsze) kto dzwoni,bo on nie odebral tego telefonu,tylko wyciszyl i schowal z powrotem do kieszeni. powiedzial ze to mama. Stwierdzilam jednak ze kreci,wiec calkiem grzecznie poprosilam aby pokazal mi czy naprawde tak jest. zaczal sie ze mna sprzeczac,ze za czesto podnosze glos i ze mu nie ufam itp... w koncu przyznal sie do tego,ze to wcale nie mama dzwonila. Tylko czlowiek,ktoremu on mial wyslac telefon (mamy wspolne konto na Allegro). Telefn mial zostac wyslany w zeszlym tygodniu,i zostal(tak powiedzial moj partner),ale kupujacy go jeszcze nie dostal. Jutro wyjasnie osobiscie ta sprawe,bo sama do tego czlowieka zadzwonilam i przeprosilam.poznalismy sie juz spory kawalek czasu temu. jednak nadal pamietam co wydarzylo sie na drugi dzien 'naszego bycia razem'. zamienilismy sie komórkami. Sms-y,takze te wyslane przez niego,zostaly zapisane w telefonie. Przez przypadek(naprawde) przeczytalam takiego sms-a,ktorego on wyslal do jakiejs kobiety . Sms w stylu : przepraszam,jestem zajety,odezwe sie pozniej,i cos o tesknocie... Sprawa ta jest do dzisiaj nie wyjasniona. Nie bede juz nawet pisac,jakie bylo jego wytlumaczenie,bo az wstyd...Wiem,ze nie powinnam go sprawdzac. wiem,ze te sytuacje na pierwszy rzut oka wydaja sie spowodowane tym,ze mu nie ufam. On po prostu mial szczescie - zakochalam sie w nim calym sercem,postanowilam mu oddac cala siebie. Niezaleznie od napotykanych utrudnien. I tak naprawde jest tak do dzisiaj. Ja równiez sporo dostaje.I faktycznie,nie ufam mu bezgranicznie,chociaz tak byc powinno. widze klamstwo w prawie kazdym jego argumencie. Ale chyba sam to zepsuł. jestem osoba,u ktorej nikt nie dostanie kredytu zaufania. trzeba sobie na ten kredyt najpierw zapracowac. a on nie zapracował - wrecz przeciwnie,wszystko burzy.jestem osoba realnie patrzaca na swiat,twardo i glosno chodzaca po ziemii. Generalnie nie mam czasu na zastanawianie sie,domysly,wymyslanie i pomysly,w jaki sposob on mnie oklamuje. Nie jestem za przeproszeniem stara babcia ktorej jedynym zajeciem w ciagu dnia jest narzekanie na problemy. Ale do cholery,to jest mój zwiazek.A ja go nigdy nie okłamałamNigdy nawet nie probowalam.Moje pytanie-dlaczego on to robi?dlaczego oklamuje mnie w kwestiach ktore nigdy nie mialyby dla mnie znaczenia,gdyby nie byly klamstwem.?Na bierzaco chcialabym sobie przypominac,i opisywac tu niektore sytuacje,ktore sa moim zdaniem co najmniej dziwne... oczywiscie tylko wtedy,jesli ktoras z was zainteresuje sie moim problemem...

    Odpowiedzi (173)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-05-22, 17:51:54
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
melasia1980 2010-05-22 o godz. 17:51
0

Malinko

Mam nadzieję, że w Twoim życiu wszystko już się chociaż troszeczkę poukładał.

Głowa do góry i precz z takimi typami!!!

Buziaki

Odpowiedz
Anca_ 2010-05-15 o godz. 18:41
0

Malinko nawet nie wiesz jak dobrz romumiem, kiedy rozstanie boli tak, że żadna codzienna czynność jest niemożliwa. Że każda chwila boli, tak bardzo, że ból staje się fizycznym.

Jeżeli chcesz pogadać wal na priv.

Odpowiedz
Gość 2010-05-13 o godz. 11:14
0

Malinka, co u Ciebie? jak sobie radzisz?

Odpowiedz
kruszynapl 2010-05-08 o godz. 10:18
0

ja to samo mialam tylko poszlam o krok dalej i wyszlam za niego za maz, niestety po miesiacu poznalam 2 jego strone po 2 latach bycia razem, bolalo i boli nawet teraz kiedy jestem w zwiazku mam obawy, najprosciej jest mowic nie mysl, zajmij sie soba itp, ale moim zdaniem trzeba przejsc wszystkie etapy lecz nie samej tylko przy kims na komu moze polegac nie bedzie szybciej ale latwiej, jak bedziesz w wawie to polecma sie na pogawedke moze bedzie Ci lzej a jak nie to hcociaz korespondencja meilowa....
duzo optymizmu zycze

Odpowiedz
lideq 2010-05-07 o godz. 16:39
0

To zupelnie tak,jakbym miala od nowa nauczyc sie chodzic,czytac...
Malinko kochana :usciski:
wiele slow juz zostalo powiedziane w tym watku i ja dolacze do choru dziewczyn
ten facet na Ciebie nie zasluguje, co wiecej, on Ciebie nie szanuje
nie stara sie, nie naprawia, nic nie zmienia w swoim zachowaniu i wymaga
zmiany od Ciebie..
kazda z nas przechodzila przez trudne rozstania
zawsze boli bardzo, az oddychac nie mozna, ale jest w tym czasie cos pieknego
to jest twoj czas malinko, czas na poznanie siebie, dla siebie i odbudowanie swojej wartosci
jestes wspaniala kobietka i do Ciebie tez przyjdzie gwiazdka z nieba

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-05-07 o godz. 15:34
0

Własciwie nic sie nie zmienia...

Przyjechal wtedy na chwile, wlasciwie nawet sie nie tlumaczyl. Powiedzial,ze pil w domu z bratem,tylko pare piwek... Nie zrozumial mojego gniewu.
Nie chce sie juz dluzej klocic... Dlatego pozwolilam mu wtedy odejsc...
Przeczekam jeszcze troche,choc chyba juz bez wiekszych nadziei.

Powiem Wam,ze sobie nie radze.
Odchodzi ode mnie moja milosc,moj najlepszy przyjaciel,moja podpora...
Co ja zrobie,teraz,kiedy jestem juz bez niego...?

To zupelnie tak,jakbym miala od nowa nauczyc sie chodzic,czytac...

Jest mi tak strasznie ciezko samej.. Chcialabym porozmawiac z moim najlepszym przyjacielem,najlepiej o nim samym...

Odpowiedz
karlot 2010-05-05 o godz. 15:10
0

Ja w to nie watpie ze sa na swiecie fajni faceci, ktorzy potrafia postawic na dom rodzine, szacunek i wiernosc. Ale niestety z tego co słodka malinka pisała daleko w jej zwiazku od szacunku i miłosci z jego strony.
Wiem że niestety tej milosci trzeba szukac jak igły w stogu siana, ale warto.....- przynajmniej ja nadal wierze

Odpowiedz
Gościu 2010-05-05 o godz. 13:44
0

karlot napisał(a):Dziewczyno, jak najdalej od czlowieka ktory Cie nie szanuje!!!!. Widzisz ja wiem ze my kobiety tak bardzo pragniemy milosci i tak czasami jestesmy zaslepione ze nie widzimy ze jestesmy z facetem z ktorym kompletnie nie powinnysmy byc- a jedynie wymyslamy sobie jak to on nam pomaga i jakie to bezpieczne przy nim sie czujemy- bo po prostu tego nam potrzeba. Wybacz- ale takie potsepowanie, takie teksty...... Mysl o sobie, czas i poznanie nowych osob zlagodzi bol- zobaczysz- wiem co mowie
Dziewczyno my faceci też tak bardz opragniemy miłości.... tak bardzo... a ona takrzadko się zdarza. :(

Odpowiedz
karlot 2010-05-05 o godz. 08:05
0

Dziewczyno, jak najdalej od czlowieka ktory Cie nie szanuje!!!!. Widzisz ja wiem ze my kobiety tak bardzo pragniemy milosci i tak czasami jestesmy zaslepione ze nie widzimy ze jestesmy z facetem z ktorym kompletnie nie powinnysmy byc- a jedynie wymyslamy sobie jak to on nam pomaga i jakie to bezpieczne przy nim sie czujemy- bo po prostu tego nam potrzeba. Wybacz- ale takie potsepowanie, takie teksty...... Mysl o sobie, czas i poznanie nowych osob zlagodzi bol- zobaczysz- wiem co mowie

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 06:11
0

Wiecie co mi powiedzial..?

Że pił wczoraj z bratem,w domu.

I ze wcale nie wylaczal telefonu,gdy dzwonilam. Nie wiedzial o co mi chodzi.

A ja mysle,ze byl juz tak piany,ze moze nie pamieta..

Odpowiedz
Reklama
Liberales 2010-05-05 o godz. 05:29
0

słodka malinka napisał(a):
Staralam sie byc dobra dla niego,staralm sie,aby nam bylo dobrze tutaj...
i z tego co widzę to starania są tylko po jednej stronie....

kobito co to za facet, który nie ma szacunku wobec kobiety, którą rzekomo kocha???jak dla mnie ta miłośc gdzieś się skończyła

skoro on Ciebie nie szanuje, uszanuj samą siebie i przestań dzwonić, i zastanawiać się nad jego powrotem

teraz boli i jest strasznie, ale uwierz mi znajdziesz człowieka, który będzie kochał, szanował, przy którym szybko zapomnisz o tamtym

:usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 05:10
0

Mama podchodzi na luzie do mojego zwiazku,wogole taka luzna z niej kobieta. Nie zrozumie. Ja taka nie jestem.

Najgorsze,ze mam tendencje do zalamywania... Kiedys leczylam pierwsze stadium depresji,rodzice ciagali mnie po psychologach...

Potem poznalam Jego,i to on w duzej mierze mnie uzdrowil..

Jak dam rade bez mojego lekarza,ktory byl dla mnie lekiem na kazde zło,byl najlepszym przyjacielem,pomagal mi w kazdej chwili...

A teraz...

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 05:01
0

słodka malinka napisał(a):Myslalam,zeby nawet pojechac do nich na weekend...

Ale wiem,ze mi nie pomoga,u nas w rodzinie nie rozmawia sie o takich rzeczach...

Mama mi powie,zebym sobie dała spokoj,albo cos w stylu: a nie mowilam...ooooooooooooooooooooo
widzisz to jest mysl!
jedz do Rodzicow.
nie doceniasz Rodzicow moja droga ;)

ui co ztego, ze powie: anie mowilam?
przynajmiej bedziesz sie miala komu wyplakac w ramie.

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 04:59
0

Myslalam,zeby nawet pojechac do nich na weekend...

Ale wiem,ze mi nie pomoga,u nas w rodzinie nie rozmawia sie o takich rzeczach...

Mama mi powie,zebym sobie dała spokoj,albo cos w stylu: a nie mowilam...

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 04:57
0

słodka malinka napisał(a):
Co sie z nami stalo...

Staralam sie byc dobra dla niego,staralm sie,aby nam bylo dobrze tutaj...
wiesz do jakich ja w3nioskow doszlam po rozstaniu: ze nie ma byc co za dobra

a on poprostu przestal Cie kochac i tyle.

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 04:56
0

o przepraszam. nie wiem dlaczego mi sie ubzduralo, ze jestes z warszawy.

malina nie warjuj, nie warjuj. tylko bierz sie za jakas robote!
idz do kiosku po anonse.
daj ogloszenie, ze studentom wynajmiesz pokoj. idz wrzucic kupon do skrzynki anonsow.

idz z pasami na spacer, na zakupy, zadzwon do Rodzicow!!!!!!!!!!!!!!!

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 04:56
0

No tak,to jakby w jego stylu...

Mysle tylko o tym,dlaczego tak nagle mu sie mnie odechcialo..
Przez wiele lat bylismy tacy zakochani...
Jeszcze niedawno spedzalismy rocznice na Slowacji,kupowal mi róże,widzialam,ze naprawde mu zalezy...
Co sie z nami stalo...

Staralam sie byc dobra dla niego,staralm sie,aby nam bylo dobrze tutaj...

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 04:52
0

Niestety,nie jestem z Warszawy...

Jesli chodzi o urlop,to owszem,moge wziac,ale to bedzie dla mnie jeszcze gorsze... Nie moge nigdzie wyjechac,bo brak kasy mi na to nie pozwala. Szczegolnie teraz,gdy musze sie przygotowac do zycia w pojedynke...

Chyba powoli zaczynam wariowac...

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 04:51
0

słodka malinka napisał(a):Ja nadal nie rozumiem...

Przyjezdzal,chcial cos naprawiac...

Po czym znowu robi to samo...

Mówi,że kocha...

Dzis wychodzi na to,ze spedzil ten wieczor na jakiejs imprezie,moze gdzies z kumplami...

Wiem,ze jeszcze o 5.00 rano slyszal jak dzwonie,i przez cala noc az do tej godziny wlaczal i wylaczal telefon.. Wiem,bo dostawalam raporty z smsow...
no dobra. zwierze sie.

moj ex. mowil, ze kocha, ze teskni itp.
po czym co robil jak bylam w sanatorium?
organizowal imprezy z dziewczetami, z paulinka taka jedna namietnie sobie esemesowal i flirtowal.
gdy wrocilam: mowil, ze idzie do jarka przegrac plyty i zaraz bedzie po czym wracal nastepnego dnia rano. gdy dzwonilam spytac sie o sie stalo: slyszalam: nic k..... gestapowcu jeden.

sam szal, co?

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 04:47
0

słodka malinka napisał(a):
W tym miesiacu mielismy kupowac nowe łóżko...

Nie wiem juz,jak sobie pomoc.

...
po pierwsze malinka urlop mozesz wziac?
jesli tak to bierz, psy pod pache i wiooooo z daleka od warszawy.

po drugie powiedz Rodzicom o rozstaniu. zobaczysz, ze stana na wysokosci zadania i bedziesz miala z kim pogadac.

po trzecie na pewno jakies spotaknie forumowek sie szykuje wiec wiooo na nie :)
a jezeli nie to sama zorganizauj ;)_

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 04:46
0

Ja nadal nie rozumiem...

Przyjezdzal,chcial cos naprawiac...

Po czym znowu robi to samo...

Mówi,że kocha...

Dzis wychodzi na to,ze spedzil ten wieczor na jakiejs imprezie,moze gdzies z kumplami...

Wiem,ze jeszcze o 5.00 rano slyszal jak dzwonie,i przez cala noc az do tej godziny wlaczal i wylaczal telefon.. Wiem,bo dostawalam raporty z smsow...

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 04:43
0

słodka malinka napisał(a):Ale dlaczego nie powie mi tego wprost...?


takie samo pytanie zadawalam. a on mi mowil to wprost - takim samym zachowaniem jak Twoj ex.-tylko ja nie chcialam tego zrozumiec.

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 04:31
0

Nie spałam dzisiaj wcale...

Faktycznie,zrobilam sobie tylko niepotrzebnie nadzieje...

Jak juz pisalam,dziwnie jest miec jakies poczucie bezpieczenstwa i stalosci,i tak nagle,ni z tego ni z owego wszystko stracic,w ciagu kilku dni...

Tak mnie to boli,tyle mielismy planow...

W tym miesiacu mielismy kupowac nowe łóżko...

Nie wiem juz,jak sobie pomoc.

Najgorsza jest swiadomosc,ze oprocz Was nie mam nikogo,potrzebuje bliskosci,rozmowy...
jest weekend,a ja nawet nie mam sily jesc...

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 04:12
0

słodka malinka napisał(a):Ale dlaczego nie powie mi tego wprost...?


Malina - a jak bardziej wprost on ma Ci to powiedzieć?
Dla mnie fotyczhczaowe teksty są jednoznaczne :|

IMHO całe to gadanie o powrocie, to nic więcej jak Jego wygodnictwo

Fajnie mieć mieszkanie, obiadek, czekającą dziewczynę zakochaną po czubek głowy, fajnie mieć seks jak przyjdzie ochota -
namęczyć się chłopaczyna nie musi, wystarczy, że w końcu łaskawie wróci do domu

Podjęłaś naprawdę słuszną decyzję - i głupotą będzie powrót, do tego zła, od którego uciekłaś...

Trzymaj się! :usciski:

Odpowiedz
joannao 2010-05-05 o godz. 02:38
0

Malinko ratuj się póki możesz...
Dzisiaj (a właściwie wczoraj wieczorem) było ci bardzo źle - a dlaczego? bo poraz kolejny rozbudziłaś swoje nadzieje, odwróciłaś się w jego kierunku a on ci jak zwykle dał w twarz !!!!
Kirka ma rację, on nie spełnia żadnych twoich oczekiwań, więc nie czekaj, że powie ci o rozstaniu w sposób kulturalny.

Według mnie jego zachowanie można zinterpretować tak: z jakiegoś prozaicznego powodu (NP.materialnego/mieszkaniowego/nie chce pic w domu rodzinnym itp.) on cię potrzebuje, i dlatego czasem wykrzesa z siebie odrobinę normalnego zachowania względem ciebie. Ale niestety tak bardzo go denerwuje twoja osoba, że już zaraz po chwili przestaje się kontrolować i jedzie po tobie równo .... a to świadczy o tym, że poprostu cię nie kocha!!!

W cięzkich chwilach pomysl sobie, że do byle jakiej koleżanki zwraca się na pewno z 100 x większym szacunkiem niż do ciebie .... Szkoda nerwów dla tego palanta

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 19:23
0

Malinka, chyba zartujesz...
Facet cie splawia z bluzgami, a Ty ciagle oczekujesz, ze on ma "kulture i wychowanie" i pieknie Ci powie: " Kochanie, jestes cudowna, ale nie mozemy byc razem, nasze charaktery sa zbyt rozne, rozstanmy sie, ale badzmy przyjacilmi"...

po nim raczej oczekuj: "spxxaj gxxia kuxxo"

wspolczuje, zrobil ci wode z mozgu...

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 19:10
0

Ale dlaczego nie powie mi tego wprost...?

Nie daję rady,nie jestem silna jak mi sie wydawalo..
W dodatku nie mam nikogo kogo moglabym blagac o pomoc..

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 18:56
0

chyba jasno powiedzial, ze nie chce bys byla jego dziewczyna.
Zacowal sie jak ostatni..xxx! az mna wzdryglo jak to przeczytalam..
Bardzo Ci wspolczuje i mam nadzieje, ze wytrwasz w swoim postanowieniu.. :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 18:34
0

o boszz.... Malinko :usciski:
Trzymaj się kochana, on naprawdę nie jest Ciebie wart...
Dzisiajszym zachowaniem tylko potwierdził swój stosunek do Ciebie.

Pamietaj, ze musisz być dzielną dziewczynką. Los bardzo szybko odmieni się na coś lepszego, wiesz?

ściskam z całych sił

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 17:47
0

Dzis jest ze mna bardzo zle...

Wlasciwie jestem juz pewna,że nie ma szans na powrót...

Jestem glupia,ale w odpowiedzi na jego pytanie o powrot powiedzialam,ze owszem,ale bedzie to wymagalo wiele pracy nad sobą,wielu zmian... Chyba byl pewien,że powiem cos takiego. Nie postanowilismy,że wracamy,ale on juz zaczal kręcic,ze nie ma ostatnio sily ani czasu dla siebie,że ma tyle pracy,tyle obowiazkow,że za malo sypia i nie ma nawet kiedy tego przemyslec. Że sam nie wie,co z tym zrobic...
Stwierdzil jednak,że chcialby sprobowac. Ale w szczegolnosci mowil o zmianach mojej osoby,wlasciwie nie wspomnial o sobie,o tym że chcialby sie zmienic. On chyba nadal twierdzi,że nic sie nie stalo,a jesli juz zrobil cos zle,to przeze mnie,przez to jaka jestem.
Bylam dosyc oschla,nie prosilam go o nic,udawalam wrecz,ze mi nie zalezy... Bylam ciekawa,jak sie ta sytuacja rozwinie.

Obiecał na poczatek,ze nie bedzie juz wyciszal telefonu,ze bedzie sie staral odbierac za kazdym razem,kiedy bede dzwonic...

Tylko,że...
pod wieczor sie okazalo,ze mial wazna rozmowe w firmie,i napisal ze czeka i czeka kiedy go poproszą do gabinetu. Po dluzszej chwili postanowilam zadzwonic...nie odebral. Po jakis dwoch godzinach napisalam mu,ze zbytnio nie wierzę w to,ze tam jest...
Dostałam sms-a o treści:
"K...a to nie wierz i daj mi spokoj"
Na co odpisalam,o co biega
A on : "Czytac chyba umiesz,dobranoc"

I wylaczyl telefon...

A ja nie potrafię juz przestac płakać...

Odpowiedz
Małgoś 2010-05-04 o godz. 08:47
0

Miałam już nic nie dodawać ;), ale dodam jednak.Ja się na własnej skórze przekonałam, że ostatnia szansa jest tylko JEDNA. I bardzo po zakończeniu tego związku i spojrzeniu na wszystko już na chłodno żałowałam, że ja dałam mu tych ostatnich szans tak dużo. Wydaje mi się, że Ty również to robiłaś. Przepraszam, nie mnie oceniać Twoje postępowanie, ale jesteś fajna, dzielna dziewczyna, a pozwalasz siebie krzywdzić.
Acha, w przypadku mojego byłego również był problem alkoholowy-chyba zresztą głównie alkoholowy. Przyznaję, ja byłam wówczas bardzo młodziutka, można więc całą sytuację zlekceważyć, ale z drugiej strony - byłam za młoda na to, żeby przeżywać tak poważne problemy w związku, taka sytuacja nie powinna w ogóle mieć miejsca. Mniejsza zresztą o wiek - po prostu nie wolno drugiej osobie pozwalać na takie zachowanie.
Trzymaj się, Malinka i pamiętaj, że masz nas.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-05-03 o godz. 18:08
0

malinka dzielna baba jestes i dasz sobie rade ;)

a jakby co to tu kolko wsparcia na "nie" jest :)

Odpowiedz
xandra 2010-05-03 o godz. 16:05
0

pamietaj ze pivo raz dziennie to juz problem alkoholowy!
trzymaj sie dzielnie, dasz rade
masz chocby forum i spotkania z dziewczynami z twoich okolic

Odpowiedz
aga077 2010-05-03 o godz. 14:06
0

Malinka nie daj się zwieść pozorom, nie dopuszczaj myśli, że możecie być razem, bardzo dobrze zrobiłaś zrywając i nie pozwól by miał wrócić do Ciebie na Jego warunkach!.
Trzymaj go na dystans. Na początku zawsze jest trudno, bo emocje, bo razem tyle lat, ale z czasem będzie Ci łatwiej zapomnieć i ułożyć sobie życie na nowo z kimś kto będzie Cię kochał i szanował.
Najważniejsze to zająć czymś myśli i mieć "pełne ręce roboty".
Życzę powodzenia i wytrwałości.

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 14:02
0

malina gratuluje meskiej decyzji, ktos w zwiazku powinien miec jaja!

mam nadzieje, ze sie nie ugniesz i nie dasz temu kolesiowi kolejnej szansy! malina, przyjmij do wiadomosci ze ON SIE NIE ZMIENI!, to wybieg, ktorym probuje Cie skusic, teraz jakby ucisza Twoja czujnosc.
byc moze pisze kategorycznie, ale niestety takich klimatow doswiadczylam w swoim zyciu i wiem ze trzeba gnoja kopnac w dupe raz a dobrze! szkoda zycia na uzeranie sie z gowniarzem.
to ze teraz masz wrazenie ze Ci mija, to zmylka niestety. bedzie wracalo...mniej lub bardziej bolesnie, ale da sie przezyc.
powodzenia!

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 13:22
0

Prawie jak Bridget Jones
;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 13:20
0

I obawiam sie,ze w tym wypadku bedzie tak samo..
Ale wiem,ze jesli nie dam nam szansy,to bede zalowac,i dlugo zastanawiac sie czy dobrze zrobilam.
Ja tez sie ciesze,ze zdobylam sie na podjecie takiej decyzji. I juz niedlugo mam zamiar zrobic wszystko to,czego sobie odmawialam bedac z tym czlowiekiem.

Czasami mysle sobie,ze za szybko nam poszlo. Za szybko postanowilismy sprobowac byc razem,za szybko zamieszkal u mnie.. Ale wtedy bylo to dla mnie oczywiste-chce z nim byc,chce zeby byl blisko mnie,chce z nim sypiac i miec go na co dzien... Teraz wiem,ze nie moglam wtedy sobie dogadzac w ten sposob... To byly zbyt powazne decyzje,a ja,tak pochopnie...
Najbardziej boli mnie,ze bylo nam wspaniale. Ze wiele dni,miesiecy,lat bylismy bardzo szczesliwi. jemu koledzy zazdroscili tak udanego zwiazku,a mi "kolezanki" mezczyzny,z ktorym jestem taka szczesliwa. To bylo wspaniale-życ pełnią zycia,wstawac codziennie z usmiechem,z usmiechem codziennie wykonywac te same czynnosci...
Brakuje mi tego.

Jestem wariatką. Dzis sprawia mi przyjemnosc czytanie poradnikow psychologicznych,na ktore kiedys patrzylam z duzym przymruzeniem oka. Tytuł jednej z nich to : " Koniec współuzależnienia. Jak przestac kontrolowac zycie innych i zaczac troszczyc sie o siebie"

;)

Odpowiedz
joannao 2010-05-03 o godz. 13:03
0

Bardzo się cieszę, że się trzymasz .... i w końcu jesteś twarda i zaczynasz oglądać świat ze swojej perspektywy i pod kątem swoich odczuć, uczuć i swojego szczęścia :)

A co do powrotów - to ja z eks schodziłam się 3 razy, za każdym razem na jego warunkach, za każdym razem wydawało mi się, że się zmienił i już będzie dobrze ... ale szybko zmieniał się spowrotem w zwykłego eksa, który mnie nie szanował.

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 12:58
0

No tak,o tym braku siły też wspomnial. Bo pracuje,bo to,bo tamto,bo mu oddechu nie dałam od siebie. Powiedzial,ze i tak sie nie zmieni, bo "jest jaki jest"

jak juz pisalam-musi sie wydarzyc wieeelki cud,zebym do niego wrocila. Jesli zauwaze,ze sie zmienia,lub przynajmniej probuje cos z tym zrobic-zastanowie sie,choc sama juz nie wiem czy mam ochote byc z tym czlowiekiem. Czy mam ochote czekac na niego w sobotnia noc,kiedy to wraca pijany do domu (pamiętacie?),kiedy opowiada o czyms a ja tylko zastanawiam sie ile w tym prawdy... itd

Szczerze,to myslalam ze bede bardziej cierpiec...

Odpowiedz
joannao 2010-05-03 o godz. 12:49
0

Oj Malinka, faceci są beznadziejni .....
Ty go wyrzuciłaś, a on ma jeszcze czelność mówić, że wróci do ciebie pod jakimiś warunkami ?????

Mam nadzieję, że się nie ugniesz ... Bo to ty powinnaś stawiać Warunki ...

jak ja zerwałam z moim eks i spotkaliśmy się po kilku dniach na rozmowę :) to on mi też powiedział coś podobnego " że może się zmieni, ale teraz nie ma siły na zmiany, więc bądzmy razem, ja mam się zmienić, a potem może i on znajdzie siłę do zmiany swojego postępowania" - to mnie utwierdziło w przekonaniu, że mimo bardzo mnie boli rozstanie, to dobrze zrobiłam ....

Odpowiedz
CHATOR 2010-05-03 o godz. 12:49
0

no nie ..jak ja bym usłyszała ze mam nie mówic kiedy i ile ma piś to bym go jeszcze kopła w siedzenie jak najmocniej..!! ty sie trzymaj i nie daj sie zwieść ..!! z daleka od niego !! Najważniejszy w życiu jest spokój !!!!!!!

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 12:46
0

malinka :usciski:

zobaczysz, będzie dobrze :)

a nad tym niesmakiem poważnie się zastanów bo taki warunek może tylko jedno oznaczać...

i nad spotkaniem też pomyśl, nie wiem czy jest sens rozdrapywać ledwo co zagojone rany...

Odpowiedz
Gość 2010-05-03 o godz. 12:43
0

Z każdą godziną życia jest mi coraz przyjemniej.
Płaczę tylko czasem,w nocy.
Jakos sie trzymam,codziennie musze wstac rano do pracy,wyjsc z psami do lasu. Musze miec sile,w koncu to ostatnie istoty na ziemi,ktore mnie potrzebuja...

Bardzo zdziwil mnie fakt braku pomocy ze strony przyjaciol...
Nie miałam przyjaciół.

Jeszcze nie jestem gotowa wyjsc "do ludzi". Rodzice jeszcze nic nie wiedza,i chyba nie predko im powiem.
Ale czego ja moge chciec od siebie...przeciez minely dopiero 4 dni.

Mój były mężczyzna koniecznie chce sie ze mna zobaczyc,ale udaję że nie mam czasu.Codziennie dzwoni i pyta o spotkanie. Ale nie nalega.
Kiedy już zacznie nalegac,moze sie zgodze.

Czuje maly niesmak po ostatniej rozmowie przez telefon,kiedy to powiedzial,ze wroci,ale pod warunkiem ze nie bede mu juz mowila ile i kiedy ma pić...

Odpowiedz
Małgoś 2010-04-30 o godz. 18:16
0

Nie udzielałam się w tym wątku wcześniej, ale czytałam na bieżąco i byłam myślami przy Tobie. Teraz też nic mądrego nie napiszę, bo dziewczyny już chyba wszystko powiedziały, ale za to mocno :usciski: :usciski: :usciski: .

Odpowiedz
joannao 2010-04-30 o godz. 16:44
0

Dokładnie malina!! Przecież nie jesteś taka słaba.
Mi w chwilach zwątpienia pomagały dwie myśli:
1. Nie jestem tak słaba! Jesli się ugnę, to będzie traktował mnie jeszcze gorzej...
2. Mogę mu wszystko wybaczyć, ale nigdy w życiu nie jestem w stanie zaakceptować jego ...... (wstaw tu sobie cokolwiek ...np. wyzwisk pod moim adresem, lego lekceważenia itp.) i dlatego poprostu nie mogę z nim żyć.
Trzymaj się :) We mnie masz zawsze oparcie!

Odpowiedz
Gość 2010-04-30 o godz. 16:31
0

xandra ależ proszę,odzywaj sie jak najwiecej ;)

w pracy bylo koszmarnie. Nie moglam sie na niczym skupic,myslalam tylko,i myslalam...
zrobilam zakupy,wypozyczylam kilka ksiazek,gdyby noc okazala sie bezsenna...

Źle mi bez niego.. Czasami mam ochote zadzwonic do niego,i prosic zeby wrocil...
Przeciez,cholera,nie jestem taka slaba...

Odpowiedz
xandra 2010-04-30 o godz. 12:25
0

ja sie juz od dawna tu nie odzywałam ;)
napisze tylko to co dziewczyny - dobra decyzja, narkotyk zawsze jest trudno odstawic

sciskam cie bardzo, bardzo mocno
nie daj sie wpedzic w poczucie winy czy uwierzyc ze sie zmieni
bo tacy sie nie zmieniają tak naprawde nigdy, a jesli jzu to na gorsze

Odpowiedz
saskia 2010-04-30 o godz. 07:57
0

eh malinko, chyba nie powinnam sie wypowiadac, bo jak widac na watku obok - zaden ze mnie ekspert.
ale doswiadczenie z trudnymi rozstaniami mam. i wiem, jak bylo. gdy sie z nim spotykalam, pragnelam tylko, zeby to byl sen, zeby sie obudzic, zapomniec o wszystkim. zeby bylo jak dawniej.
serce nie idzie w parze z rozumem.
wytrzymalam rok. poczekalam az sie zmieni. az zrozumie, w czym tkwil problem.
mnie sie nie udalo.
ale wiem jedno - na pewno nie warto zapominac. juz i teraz. bo wszystko powroci i bedzie bolalo jeszcze bardziej.
trzymaj sie dzielnie. a czas pokaze. :usciski: :usciski: :usciski:

Odpowiedz
agga73 2010-04-30 o godz. 06:22
0

brawo malinko :brawo:
podjęłaś jedyną słuszną decyzję :)
wytrwaj!!!

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-04-30 o godz. 04:37
0

trzymam kciuki malonko, zebys dala rade :usciski:

Odpowiedz
joannao 2010-04-30 o godz. 01:29
0

Brawo Malina!!! Myślałam, że się na to nie zdobędziesz. Miałam ci się spytać właśnie co musiałaby się stać, żebys go wyrzuciła ....

Malinko kochana,
POtrafię sobie wyobrazić co czujesz ... kiedy wyrzuciłam mojego eks płakałam kilka dni bez przerwy. Rankiem budziłam się i zaczynałam płakać. Ale płacz jest potrzebny - oczyszcza ...

A widzisz, on sam nie był zaskoczony Twoją decyzją - wiedział dobrze, że przegina i traktuje cię okropnie ...

To jest jak operacja wycięcia raka :) Operację masz już za sobą, teraz boli okropnie świezą rana, ale za tydzień/ dwa już z dnia na dzień będzie lepiej. Będziesz coraz bardziej szcześliwa - jestem o tym przekonana.
(Byle nie było przerzutów i nawrotów "choroby" :))

Odpowiedz
blandine 2010-04-29 o godz. 18:13
0

malinko trzymaj się...dasz radę.......najgorsza jest noc.....jeśli możesz zadzwoń do przyjaciółki/przyjaciela, Mamy - nawet jakbyś miała tylko płakać do słuchawki..... :usciski:

Odpowiedz
Alma_ 2010-04-29 o godz. 18:05
0

:usciski:

Nie wiem, czy jutro, ale na pewno będzie lepiej.

Odpowiedz
Gość 2010-04-29 o godz. 17:58
0

:(

strasznie mi smutno... moze jutro bedzie lepiej..?

Nie wiem co robic. Czasem wysyla mi sms-y,takie proste,pyta co robie... N arzie nie odpisalam,chociaz chcialabym napisac,zeby wrocil,i przytulil mnie mocno...

Odpowiedz
Alma_ 2010-04-29 o godz. 17:50
0

Malinko, posiedź tu z nami, nie będziesz sama...
Wiem, że jest ciężko, ale dobrze zrobiłaś. Przesyłam masę pozytywnych, ciepłych myśli!

Odpowiedz
Gość 2010-04-29 o godz. 17:32
0

To straszne..

Byc z kims kilka lat,mimo wszystko miec jakies poczucie poczucie bezpieczenstwa i stalosci...
To okropne,ale chcialabym,zeby wrocil... zeby cos sie wydarzylo.
Byc moze przyjelabym go z powrotem,gdybym zauwazyla skruche i zal za to co zrobil... Ale nie przyjme go tak po prostu,za nic...

Zmienilam juz posciel, pomylam podlogi.....
i nadal go czuję...

Odpowiedz
blandine 2010-04-29 o godz. 17:31
0

malinko trzymaj się :goodman: wiem, że boli...ale to słuszna decyzja :goodman: jestem z Tobą

Odpowiedz
Vilemo 2010-04-29 o godz. 17:25
0

malinko :usciski:

dzielna z ciebie babka - napewno sobie poradzisz :usciski:

trzymam kciuki - zobaczysz za jakis czas bedziesz uwazala ze nic lepszego dla siebie zrobic nie moglas ;)
a z czasem pojawi sie w Twoim zyciu osoba, ktora bedzie cie kochac i szanowac :)

trzymaj sie

Odpowiedz
Gość 2010-04-29 o godz. 17:09
0

Malinko, trzymam kciuki, żeby było lepiej :usciski: Wierzę, że podjęłaś słuszną decyzję, że za jakiś czas powiesz "to było najlepsze co mogłam zrobić , dzięki Bogu, że miałam wtedy tyle odwagi". Jesteś silna i na pewno dasz radę :usciski:

Odpowiedz
Alma_ 2010-04-29 o godz. 16:59
0

Malinko :usciski:

Trzymaj się. Teraz będzie tylko lepiej.

Odpowiedz
Gość 2010-04-29 o godz. 16:57
0

Nie wiem,od czego zaczac.

Ręce mi sie trzesą i chyba jeszcze jestem w szoku..

Ale od początku...
Ostatnio układało nam się bardzo dobrze... do wczoraj.
T. miał jechac z rana do rodzicow,powiedzial ze na 100% bedzie o 11.00 bo umowilismy sie na tenisa. Jednak okolo 11.00 zadzwonil,i powiedzial ze gdzies tam jedzie i ze wroci na 12.00 (nic,ze wlasnie mialam schodzic na dol z rakietami). Mialam male pretensje,ze tak nagle zmienil zdanie,ale on sie ze mna szybko pozegnal i odlozyl sluchawke. Po czym probowalam sie do niego dodzwonic,ale juz zdazyl nastawic telefon na profil 'milczy'...
Przed 12.00 udalo mi sie dodzwonic (zdenerwowal mnie,bo specjalnie wyciszyl telefon...),ale on odlozyl sluchawke i napisal smsa,ze nie bedzie sluchal moich krzykow,i ze jakby co to mozemy sie spotkac dopiero pod wieczor. Bylam w szoku :| Oczywiscie po tym nie moglam sie do niego dodzwonic... Wrocil po jakis 4 godzinach,i uwazal ze nic sie nie stalo. Nie rozumial,o co mam do niego pretensje. No w koncu chyba nie jest fair zmienic plany w ostatniej chwili,w dodatku zwiazane z najblizsza osoba,po czym wyciszyc telefon na tyle godzin...
Przez prawie caly dzien klocilismy sie,ale nie mam teraz sily pisac o co poszlo... Wlasciwie to co chwile o cos innego..
Mialam wczoraj bardzo spuchniete oczy od łez,a musialam wyjsc do sklepu i spotkalam moich rodzicow... Mama powiedziala tylko : 'ty wariatko'. Dzisiaj wlasciwie nie widze nic na oczy,tak bardzo bolą...

I serce krwawi,bo kazałam mu odejsc..
Nie poszlo tak,jak sobie to wczesniej wyobrazalam.. Myslalam,ze albo spakuje od razu manatki i wyjdzie,bez zadnego gadania,albo sie wystraszy i zrobi cos ,co mnie uspokoi...
Ale on zachowal sie tak,jakby sie domyslil,jakby na to czekal.. I byl jakby przygotowany do tej rozmowy,probowal stawiac warunki...ale tym razem nie dalam sie wykorzystac. Postawilam na swoim,a on opusil moje...nasze mieszkanie. I chyba nie mial zwieszonej glowy...

To bylo dzisiaj,jest bardzo świeze...Boli tak,ze nie wytrzymam..

Noc bedzie najgorsza... Wszystko nim pachnie...

Kazda minuta plynie tak wolno... nie wiem,na jaki cud licze...

Odpowiedz
aga077 2010-04-28 o godz. 13:59
0

słodka malinka napisał(a):Bardzo sie ciesze,ze o mnie pamietacie!!

Esterko,oczywiscie pamietam Cie. To dobrze,ze podjelas taka decyzje. Zazdroszcze Ci,bo ja nie mam nadal odwagi tego zrobic..
Ostatnio nawet nauczylam sie sobie z tym radzic,tzn potrafię go olewac,i te jego klamstwa i czyny,na ktore nie zasluzlam. Wtedy jakos bardziej mnie szanuje. Ale coraz bardziej tez zaczynam rozumiec ze nie mam juz sily prosic sie o szacunek. Nigdy nie zrobilam mu krzywdy,nigdy nie oklamalam go w taki sposob jak on mnie-dlaczego wiec mam to robic??

Kocham tego czlowieka. Chociaz znamy sie juz tyle lat,potrafie patrzec na jeg twarz kiedy śpi obok mnie,potrafie robic rozne rzeczy jakie zdarzaja sie tylko "wczesnym"-zakochanym.. On robi rowniez duzo dla mnie. Ale sama juz nie wiem,czy nie wynika to czasem z jego dobroci,a moze zwyklego
utulenia moich nerwow jedynie po to,by mial z kim sie przespac.
To przykre,ale nadal czuje sie jak pospolita k..wa. On robi co tylko mu sie podoba. Nie liczy sie zupelnie z moim zdaniem. W domu tez nic nie robi,bo uwaza ze ja nie pracuje tak ciezko jak on,i ze ja powinnam to robic.. Decyzje o kupnie nowego auta rowniez podejmuje sam. Poza tym-znowu rozpoczyna sie watek alkoholowy. Obiecal,ze bedzie pil tylko od okazji. A piwko towarzyszy mu juz niemal kazdego wieczoru.

Jestem z tym sama. Chce go zostawic. Ale rownoczesnie tak potwornie boje sie samotnosci..oraz tesknoty,bo wiem,ze o nim nie zapomne nigdy..
Ja przechodziłam przez to samo tylko miałam więcej odwagi by zerwać całkowicie znajomość. Też okłamywał mnie na każdym kroku, doszło do tego, że praktycznie jeździłam z nim do pracy, by mieć pewność, że tam dotarł. Potrafiłam dzwonić co godz. na komórkę. Doszło do tego, że codziennie byłam u niego w domu, miał taką wprawę w kłamaniu, że nawet jego matka nie wiedziała kiedy mówi prawdę a kiedy nie.
Nasza znajomość trwała z przerwami jakieś 8 lat i w ciągu tych 8 lat zrywaliśmy i wracaliśmy do siebie. Ostatnim razem byliśmy ze sobą 2,5 roku planowaliśmy ślub, ale dzięki Opatrzności nie doszło do niego. Dobrze, że wcześnie przejrzałam na oczy i nie popełniłam największego błędu w moim życiu.
Nie zwracałam uwagi i nie wierzyłam gdy ktoś mówił coś złego na jego temat. Zawsze go usprawiedliwiałam.
Jakoś pół roku przed końcem naszej znajomości doszło do rękoczynów, nawet nie mogliśmy normalnie porozmawiać, bo zawsze skakał z rękami. Miałam dość takiego zachowania i braku szacunku do mnie. Zawsze miał o coś do mnie pretensje, zawsze to ja byłam wszystkiemu winna. Zrobił ze mnie ofiarę, by usprawiedliwiać swoje czyny. Był przyzwyczajony, że jak coś źle zrobił to zawsze mógł do mnie wrócić, bo mu wybaczę. Ale powiedziałam dość. Po tym jak zerwałam sam do mnie przychodził i mnie przepraszał, mówił, że się zmienił, że zaczniemy wszystko od początku. Ja nie miałam siły by z nim walczyć o kolejny "zdrowy" dzień.

Malinka nie bój się samotności życie jest za krótkie by tracić je na bezsensownych facetów, napewno gdzieś czeka na Ciebie TEN odpowiedni. Ciesz się z każdego dnia bez obawy, że znowu ktoś Cię okłamie. Trzeba wierzyć, że będzie dobrze, tylko trzeba zerwać chory związek, bo to w czym tkwisz to chory związek i to nie jest prawdziwa miłość. To jest miłość jednostronna. On Cię zwyczajnie wykorzystuje. Nie mozna dać sobą pomiatać, Ty też masz swoje uczucia.
Napewno znajdziesz swoją połówkę i nie trzeba się bać przysłości tylko wyjść jej na perzeciw.

Troszkę się rozpisałam, ale takie jest moje zdanie. Cieszę się, że ja postąpiłam tak jak postąpiłam, bo teraz jestem zakochana i jestem kochana. Każdemu z nas jest pisana miłość i wszystko będzie dobrze tylko trzeba zebrać sie na odwagę i skończyć chory związek.

Malinko wiecej odwagi i wiary we własne siły, a zobaczysz, że się wszystko ułoży.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-04-28 o godz. 12:29
0

malinka zgadza sie nie zapomnisz nigdy, ale przestaniesz z czasem kochac. wierz mi, ze to mozliwe.

a jezeli chesz poznac smak zycia z alkoholikiem to ja zapraszam na Podgorz do Torunia.
pokaze Ci piekne kobiety, ktorym sie wydawalo, ze zmienia go, a ktore teraz wygladaja jak swoje wlasne matki majac kolo30.
pokaze Ci dzieci z takich zwiazkow.
i pokaze Ci tych mezczyzn.

pokaze Ci siniaki na cialach tych kobiet i ich dzieci, te biede z nedza.

malinka nie ludz sie, ze skonczysz inaczej przy boku alkoholika.

skonczysz jak swoj wlasny cien przemykajacy pod sciana, wstydzacy sie siebie, swojego domu, swojego chlopa.
wstydzacy sie tego, ze dzieciakowi bedziesz robic kanapki z pasztetowa bo tatus wszytko przechleje.

zastanow sie czy chcesz takiego zycia.

Odpowiedz
Gość 2010-04-28 o godz. 10:20
0

Bardzo sie ciesze,ze o mnie pamietacie!!

Esterko,oczywiscie pamietam Cie. To dobrze,ze podjelas taka decyzje. Zazdroszcze Ci,bo ja nie mam nadal odwagi tego zrobic..
Ostatnio nawet nauczylam sie sobie z tym radzic,tzn potrafię go olewac,i te jego klamstwa i czyny,na ktore nie zasluzlam. Wtedy jakos bardziej mnie szanuje. Ale coraz bardziej tez zaczynam rozumiec ze nie mam juz sily prosic sie o szacunek. Nigdy nie zrobilam mu krzywdy,nigdy nie oklamalam go w taki sposob jak on mnie-dlaczego wiec mam to robic??

Kocham tego czlowieka. Chociaz znamy sie juz tyle lat,potrafie patrzec na jeg twarz kiedy śpi obok mnie,potrafie robic rozne rzeczy jakie zdarzaja sie tylko "wczesnym"-zakochanym.. On robi rowniez duzo dla mnie. Ale sama juz nie wiem,czy nie wynika to czasem z jego dobroci,a moze zwyklego utulenia moich nerwow jedynie po to,by mial z kim sie przespac.
To przykre,ale nadal czuje sie jak pospolita k..wa. On robi co tylko mu sie podoba. Nie liczy sie zupelnie z moim zdaniem. W domu tez nic nie robi,bo uwaza ze ja nie pracuje tak ciezko jak on,i ze ja powinnam to robic.. Decyzje o kupnie nowego auta rowniez podejmuje sam. Poza tym-znowu rozpoczyna sie watek alkoholowy. Obiecal,ze bedzie pil tylko od okazji. A piwko towarzyszy mu juz niemal kazdego wieczoru.

Jestem z tym sama. Chce go zostawic. Ale rownoczesnie tak potwornie boje sie samotnosci..oraz tesknoty,bo wiem,ze o nim nie zapomne nigdy..

Odpowiedz
joannao 2010-04-21 o godz. 01:38
0

Malina co u ciebie????

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-04-20 o godz. 10:27
0

Esterka, kochana :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-04-20 o godz. 08:15
0

Malinka, pamiętasz? Kilka miesięcy temu rozmawiałyśmy na privie...
Ja podjęłam ostateczną decyzję ... kilka miesięcy po ślubie.
Od trzech miesięcy mieszkam sama, tzn. z rodzicami. Było mi cholernie ciężko ale całe życie przed nami i nie warto go marnować dla człowieka, który Cie nie szanuje, nie wspiera, dla którego nie jesteś najważniejszą osobą.
Pomyśl czy wolisz mieć doła kilka tygodni - miesięcy czy całe życie?
Czy jesteś teraz szczęśliwa? Czy czujesz się kochana? Czy to co do niego czujesz to jest miłość? Mnie się wydaję, że to zwykłe przywiązanie i strach przed samotnością.

Odpowiedz
blandine 2010-04-19 o godz. 20:53
0

poczytalam i mialam deja vu......Boże...wszystko wróciło.....
Słodka Malinko...jakies 8 lat temu wplatałąm sie w cos podobnego...nie twierdze ze byłam święta, do rany przyłóż....ale potem było tak jak u Ciebie i problem w tym,że jesteś od niego uzależniona przede wszystkim psychicznie!!! przedmówczyni ma racje, pisząc o tym jak wiele z nas daje sobą manipulować...Sęk w tym,że jak nam zależ to nawet tego nie zauważamy.....wiem co czujesz, wiem przez co przechodzisz...
przez 3 lata moje przyjaciółki tłukły mi do głowy jak to wygląda i zgadzałąm się z nimi, ale nie potrafiłam tego wprowadzić w czyn.....
te kłamstewka-bolą do dziś,czasami śni mi się po nocy i do dziś jestem na siebie zła,że tak długo zwlekałam!!Bałąm sie tych rachunków,opłacania tylu rachunków, utrzymania sie samej...to było jedna z przyczyn,któa odwlekałą to wszystko...
U mnie zadecydował przypadek, kropelka która przelała czarę...pamiętam wróciłam z przyjęcia pożegnalnego mojego nauczyciela,o którym go informowałam...wróciłam a tam - on zrobił sobie swoje przyjęcie,bo na pewno byłam u jakiegoś gacha( to slyszałam kilka razy dziennie...nawet jak się spóźniłam 5 min.....)........chciałam zadzwonić do przyjaciółki a on nie chciał mi dac aparatu-rzucił nim.Nie wiem skąd wziełam siły i odwagę,ale dałam mu 5 min na spakowanie i wyniesieni sie z mieszkania i mojego życia
Dziś jak to wspominam to jestem zła sama na siebie.......tyle bólu,tyle łez...tyle zmarnowanego czasu...wydaje mi się że u Ciebie powoli dojrzewa to, co ja nazywałam u siebie-PRZEBUDZENIEM.
I wiem jak jest ciężko, jak boli..al epotem przycodzi ugla...........choć muszę przyznać,że niektóre "tamte" sytuację wciąż mnei bolą, wciąż znalizuję....choć minęlo ponad 5 lat.
Słodka Malinko trzymam za Ciebie kciuki...pamiętaj jednak,że życie to zbyt krótka chwila........ szczególnie ze u Ciebie to już tak długo trwa-on po prostu WIE,że Ty go nei zostawisz!Uzależnił Cię od siebie...a teraz robi co mu się podoba- brutalne ale najprawdopodobniej prawdziwe:((( Przykro mi to pisać, ale raczej nie liczyłąbym że będzie lepiej...polecam bardzo szczerą rozmowę-po której zdecydujesz...a może tak jak u mnei,zdecyduje przypadek...

Odpowiedz
dyzia 2010-04-10 o godz. 14:09
0

Tak sobie czytam i czytam i nadziwić się nie mogę, jak to niektóre kobiety dają soba manipulować. Im on bardziej rani, tym ona bardziej kurczowo sie go trzyma i jeszcze sama sobie wmawia, że źródłem wszelkich problemów jest jej parszywy charakter. Nie rozumiem. Ale jestem pewna, że to nie jest miłość.
słodka malinka bardzo cię proszę - mamy tylko jedno zycie - warto je spędzić z kims kto na nas zasługuje. Wierze, że mimo obecnego zaślepienia dokonasz mądrego wyboru i będziesz szczęśliwa, czego ci bardzo życze.

Odpowiedz
Zola 2010-03-29 o godz. 12:23
0

Małgorzata B. napisał(a):
a ja myśle, ze na szacunek to każdy powinien sobie zasłużyć
zgadzam się,
dodam tylko że jest niezależny od płci, bo chyba mnie źle zrozumiałaś

Odpowiedz
Małgorzata B. 2010-03-29 o godz. 10:31
0

naomi napisał(a):
a szacunek należny jest każdemu bez względu na płeć
a ja myśle, ze na szacunek to każdy powinien sobie zasłużyć

Odpowiedz
Zola 2010-03-27 o godz. 12:56
0

katarinka7 napisał(a):
mnie najbardziej uderza w Twoich wypowiedziach to, że cały czas szukasz usprawiedliwienia dla niego.
Przecież możesz zdefiniować problem, nie rozstając się od razu.
Ale powinnaś żadac dla siebie szacunku, bo każda kobieta powinna.
:brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo:

a szacunek należny jest każdemu bez względu na płeć

Odpowiedz
katarinka7 2010-03-27 o godz. 12:49
0

Malinka, oczywiście że się denerwujesz ja też się denerwuję i mwóię różne niefajne rzeczy mojemu mężowi.
Ale to nie daje mu przyzowlenia żeby mówić do mnie "spier...." .albo "kur....ale ja kończę".

tAK więc nie usprawiedliwiaj go swoją nerwowością.

Chyba musisz odpowiedzieć sobie na pytanie - chcesz z nim być ze świadomością, że może traktować Cię coraz gorzej i takie jego zachowania będa Waszą codziennnoscią, będą to widziały Wasze potencjalne dzieci.

Lub wypraszasz to sobie i się stawiasz, on ma się zmienić i już albo wynocha.

OPowiem Ci, że ja też nieraz zastanawiałm się cio by było gdybym była sama.
Zarabiam 1000zł, czynsz 300zł, telefon prąd itd, żarcie - łatwo policzysz prawda?
alr chyba nie miałabym takich dylematów.
Jakoś by musiało być.

mnie najbardziej uderza w Twoich wypowiedziach to, że cały czas szukasz usprawiedliwienia dla niego.
Przecież możesz zdefiniować problem, nie rozstając się od razu.
Ale powinnaś żadac dla siebie szacunku, bo każda kobieta powinna.

Odpowiedz
Gość 2010-03-27 o godz. 07:58
0

słodka malinka napisał(a):kiedy juz zostane sama bedzie niewesolo
a teraz to masz ubaw po pachy, tak?
malinko zrozum ze Ty bezustannie racjonalizujesz jego i swoje zachowanie jednoczesnie sie usprawiedliwiajac.
daj spokoj i podejmij meska decyzje, skoro Twoj facet nie moze tego zrobic.
bedzie Ci napewno bardzo ciezko, smutno, bedziesz miala doly, ale z czasem to minie i bedzie coraz lepiej

Odpowiedz
Gość 2010-03-27 o godz. 07:54
0

Hej,chyba jednak troszke zle mnie zrozumialyscie nie chodzi o to,ze lece na jego kase,bo nie jest tak ze on tej kasy ma wiecej... Zwykle dzielimy sie jakos,np ja place za mieszkanie,a on mi za szkołę,w kolejnym miesiacu ja czesciej robie zakupy,a on placi np za benzyne... I jakos nie dzielilismy nigdy wszystkiego na rowne 2.

chodzilo mi o to,ze gdy juz zostane sama,moze mi byc ciezko.. Finansowo,i nie tylko. Nie bedzie mnie wtedy zwyczajnie stac na glupie piwo,czy wodę z przyjaciolmi. Cala moja wyplata pojdzie na oplaty za mieszkanie oraz na czesne. Jesc cos tez musze...i koniec kasy.
Nie ubolewam przeciez nad tym,ze nie bede mogla zrobic super zakupow czy tez pojsc do kosmetyczki,u ktorej tak na marginesie jeszcze nigdy nie bylam. Nie mam wygorowanych marzen,ale kiedy juz zostane sama bedzie niewesolo. I nie chodzi tu tez o to,ze musze z nim byc za wszelka cene,bo przynajmniej placi za mieszkanie czy tez robi zakupy,dzieki czemu jest mi latwiej. Kiedy nam na czyms zalezy,walczymy o to do samego konca. A im dluzej to cos budowalismy,tym dluzej bedziemy o to walczyc..

Wyciagajac wnioski z waszych wypowiedzi,wlasciwie powinnam dojsc do wniosku,ze ja rowniez go nie szanuje,co jest nieprawda.
Rowniez czesto bywam chamska,a moje wypowiedzi w jego kierunku czesto moga byc odebrane jako obrazajace jego osobe. Kiedy jestem zdenerwowana (a ja naleze do tych osob,co najczesciej sie denerwuja),nie panuje wogole nad tym co mowie. Tyle,ze caly czas bronie siebie. Mowie sobie - to on zaczal...
Bo zaczal,choc tak bardzo sie tego wypiera.

Odpowiedz
Zola 2010-03-27 o godz. 05:02
0

życie jest zbyt krótkie by je marnować na czekaniu na lepsze dni...
trzeba brać się z życiem za bary i brnąć do przodu choćby "boso" po kamieniach...
słodka malinko musisz uwierzyć w siebie jeśli sama siebie będziesz wysoko cenić - uwierzysz, że wszystko możesz

napewno siedzenie w domu i czekanie na "swego pana" tylko pogarsza całą sytuację- dusisz się w nim..
jeśli mogę coś doradzić to powinnaś wyjść do ludzi-choćby chodzenie po sklepach z koleżanką i przymierzanie tego co nawet nie kupisz daje dużo radości
koniecznie sama wróć do swoich znajomych, bo myślę, że to Ty się odwróciłaś od nich, bo uzależniłaś się troszkę od swojego faceta i wolałaś z nim spędzać czas, albo czekać na te chwile
zrób sobie postanowienia jakich będziesz się trzymać-pokaż sobie i facetowi,że Ty też masz inne zajęcia oprócz niego
często jest tak, że jak facet widzi, że kobieta ciągle czeka na niego to nie musi się starać, wie, że ona wszystko mu wybaczy i jest na jego kiwnięcie
nie proponuję zerwania, bo tego i tak nie zrobisz, bo to zbyt duże wyzwanie na teraz- musisz tego też być pewna, a to nie łatwe jeśli kochasz i myślisz, że bez niego nie istnieje świat..
postaraj się dostrzec swoje plusy (wypisz je na kartce i codziennie rano czytaj)
zajmij swoje życie innymi sprawami, spraw by choć czasem on czekał na Ciebie w domu
jeśli nie masz kasy na wyjścia do siłowni, kina ze znajomymi, szklanke wody z kumpelą, znajdź dodatkową pracę, spróbuj być samodzielna, wtedy będzie Ci łatwiej podjąć decyzje co dalej z Waszym związkiem....

pamiętaj nie warto marnować życia na czekaniu....
- wiele osób z podobnymi doświadczeniami Ci to powie

Odpowiedz
Gość 2010-03-27 o godz. 03:17
0

awangarda w stylu retro napisał(a):zrobisz jak zechcesz, ale w mieszkaniu zawsze mozesz wynajac pokoj pojedynczej osobie.
to także jest dobre rozwiązanie ;]

Odpowiedz
Gość 2010-03-27 o godz. 03:17
0

wiesz malinko, wczesniej myślałam, że wasz związek opiera się jednak na zdrowych zasadach ale z twojego ostatniego postu wynika bardzo chora zależność ciebie od niego?
kim ty dla niego jestes? utrzymanką? jesteś z nim bo inaczej nie miałabyś kaski na ciuszki i kino.... tak to zabrzmiało... za to go kochasz...?

zawsze w takich sytuacjach wybierałam drogę walki o miłość, o ile o tej miłości można było mówić... broniłam podobnie jak ty swoich uczuć ale teraz, gdy opisałaś więcej szczegołów waszego "związku" namalowałaś zupedłnie inny obraz ciebie i jego...

czego tak naprawdę się boisz? samotności? braku partnera? - przecież zawsze możesz na kogoś trafić, i to właśnie teraz, młoda, pełna zapału do życia...

boisz braku niezależności finansowej? ale to nei twoje pięniążki tylko jego... pamiętaj o tym, że kasa w związku, szczegolnie niezdefiniowanym to duży problem...

przykro mi czytajac to co opisujesz... musisz odnaleźć siebie w całej tej dziwnej sytuacji... musisz zastanowić się na czym ci zależy? czy masz bardziej materialne podejście do was czy nie?

I wtedy zadaj sobie pytanie co chcesz osiągnąc? i czy taka jesteś szczęśliwa....

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-03-27 o godz. 00:26
0

zrobisz jak zechcesz, ale w mieszkaniu zawsze mozesz wynajac pokoj pojedynczej osobie.

Odpowiedz
Leteecia 2010-03-26 o godz. 19:56
0

słodka malinka napisał(a):powiedzial,ze jest na miescie,ale jeszcze wraca do pracy...
Sama wiesz jak to wygląda... nie ma go tam, gdzie miał być; będzie tam ponoć potem, a całkiem potem będzie jeszcze gdzie indziej Czyli wszędzie - tylko nie przy Tobie...
Czy naprawdę piękna (skoro zdobyła sportowca ;)) i mądra - sądząc po postach (choć zagubiona) kobieta musi błagać o uczucie i zainteresowanie Czy naprawdę chcesz mieć faceta, u którego wybłagałaś "miłość" i przyjaciół, którzy znikną jak nie pójdziesz zaprosisz ich na herbatę/kawę/łiskacza Przyjaciel IMHO to ktoś, z kim można gadać przy kranówie i grzankach z czerstwego chleba...
Mam ten etap odejścia od powalonego gościa i utraty wszystkich dotychczasowych "przyjaciół" za sobą. Miesiąc po podjęciu decyzji o olaniu "tamtego środowiska" poznałam człowieka, który za 2 miesiące zostanie moim mężem. Ten miesiąc był koszmarny. Ale potem.... miałam wrażenie, że łażę po chmurach :P

Wiem jedno - takiej decyzji nikt za Ciebie nie podejmie. Trzeba się w sobie zawziąść i twardo pokazać środkowy palec komu trzeba. I przeboleć. I czekać... a może któregoś dnia się obudzisz i stwierdzisz, że w zasadzie nie ma za czym tęsknić...

Odpowiedz
joannao 2010-03-26 o godz. 16:08
0

Malina :) jeśli pozwolisz to ja się wypowiem jak zwykle ostro :)
Pewnie nie byłabym taka ostra, gdybym nie przeżyła takiej historii, jak ty, i gdybym sie teraz na siebie nie wkurzała, że kiedyś byłam taka beznadziejna.

Najważniejsze jest to, że on cię nie szanuje. Wie, że może powiedzieć ci wszystko, nawet najgorsze epitety, a ty i tak będziesz siedzieć u jego nóg ... jak pies.

Chyba znam twoje obawy .... ja siedziałam w domu i płakałam chyba ze trzy tygodnie - ale trzzeba się oczyścić. A znajommi znajdą się sami, bo pewnie potem okaże się, że się odsunęli od ciebie bo nie mogli patrzec na Wasz związek.
WIęc głowa do góry i bierz się za swoje życie !!!!
Zaskocz swojego faceta, bo w końcu to ma być wasza ostatnia próba, a on na bank nie wierzy w to, że jesteś na tyle silna, żeby go zostawić.
Na pewno jesteś atrakcyjną kobietą, skoro zdobyłaś przystojnego sportowca. Znajdziesz lepszego faceta - moge się założyć

Odpowiedz
katarinka7 2010-03-26 o godz. 15:34
0

Malinko, nie bój się.
Przecież nie muisz od razu zaczynac od radykalnych kroków.
Nie możesz być z facetem tylko dla kasy.
Wiec może tak - nie wyrzucaj go, ale spróbuj zyć tak jakbyś miała byc/zyc sama. jesli dzielicie rachunki na pół - drugą połowę odkładaj.
Przelicz wszystko, pewnie jednak dałabyś radę.
a moze spróbowac wynając jeden pokój jakiejś dziewczynie/ kobiecie/ studentce? zawsze jakis grosz wpadnie.
Kasą się nie martw - idź z kumpelkami do knajpki isiedź nad woda mineralną (ja zawsze tak robiłam) - przeciez nie o to chodzi zeby pic piwo.

basen to już coś, spacer też.
a może masz mozliwośc dorobenia paru groszy? a może jakaś fundacja, pomoc, cokolwiek.
zacznij żyć bardziej niezależnie, jednoczęsnie wymagając od swego faceta bardzo dużo/ przede wszystkim szacunku.

zobaczysz jak Tobie idzie radząc sobie samej i jednoczesnie jak on....sie zachowuje itd.

a dziecko, hm, cóż, czytałam że jeśli w związku źle się dzieje dziecko tego nie naprawi a wręćz pogrązy sprawę - więc, sorry ale nie powinas o tym mysleć.

a wiesz teraz przyszło mi do głiowy że może Twój facet przestaje Cię szanować bo jesteś taka zalezna od niego co? może jego to wkurza? sa faceci kórzy lubią kobiety w potrzebie (wtedy mogą się na coś przydać) ale śsa też tacy, którzy lubią kobiety samodzielne.
Pokaż mu, że sobie doskonale radzisz sama i jesteś swietna babką i bez niego
o!!!

Odpowiedz
Gość 2010-03-26 o godz. 15:30
0

malinka-narazie powiem jedno: przeczytaj swój własny podpis na forum i przemyśl to sobie...

Odpowiedz
Gość 2010-03-26 o godz. 15:19
0

Katarinko,mieszkanie jest na szczescie moje.
Sama jednak nie wiem,czy byloby mnie stac na mieszkanie tutaj,w wypadku gdybym zostala sama. Musialabym poprosic o pomoc rodzicow,albo zyc bardzo oszczednie. W najgorszym wypadku mieszkanie wynajac a wyprowadzic sie do rodzicow,spac w ich salonie albo w garderobie..
To fakt,nie mam oparcia w samej sobie.
To fakt,gdybym uslyszala podobną historie z ust innej osoby,pomyslalabym,ze tak byc nie moze.

Czasem zdaje mi sie,ze za szybko nam poszlo... Za szybko zamieszkalismy razem,i za szybko wyfrunelam z domu rodzinnego.
Duze znaczenie mają tez moje pieniadze-nie powiem,ze zyje w nedzy,ale niejednokrotnie nie moglam nigdzie wyjsc (bez T.) z kolezankami,bo po prostu nie mialam kasy na glupie piwo... Niedawno rzucilam palenie,ale sytuacja i tak nie poprawila sie. Mam tu na mysli rzeczy,jakie moglabym robic samotnie,bez T.,zeby zajac sobie czyms umysl i cialo... Nie pojade na zakupy,na sklepy,bo i tak nic nie kupie...Ogladac bez sensu? nie umowie sie z przyjaciolmi(ktorych juz tak niewielu...),bo jak juz wczesniej wspomnialam,nie mialabym kasy nawet na glupia herbate.
Na razie jedynymi realnymi pomyslami jest tylko wyjscie na basen,na ktory mam karnet,ewentualnie spacer po miescie. ewentualnie wproszenie sie na sile do kogos znajomego,chociaz ostatnio mam wrazenie ze juz mnie nikt nie chce..

Nachodzi mnie caly czas uczucie,ze chyba wlasnie nadchodzi moment,kiedy osiagne totalne dno.. gdy pomysle,ze mielibysmy miec teraz dziecko...
to jakby mnie ktos żywcem w ziemi zakopal..
czuję sie jak jakas sierota. Jak ostatni tchorz. Nie mam odwagi na takie kroki.

Odpowiedz
katarinka7 2010-03-26 o godz. 14:43
0

Malina, oczywiście że nie usprawiedliwia.
Tak odezwać się nie ma prawa nikt do nikogo, nawet obcy sobie ludzie.

A co dopiero ten, kótrego kochasz, który Cie kocha.
Miłośc jest nierozerwlana z szacunkiem, jeśli nie ma szacunku, nie ma miłości.
Tak się odzywając do Ciebie, on NA PEWNO Cię nie szanuje.

Malinko, a może tak mała próba? bądź kobietą silną, dla siebie, udowodnij sobie ,że jesteś nizalezna i byle facet nie będzie ustawiał Ci życia...

Mieszkanie jest Twoje czy jego?
ja na próbę bym go wywaliła lub sama się wyniosła.
Po pierwsze spróbujesz jak on się zachowa, po drugie spróbujesz sama siebie.

Bo widzisz, gdy facet zachowuje się nie tak, zdradza itd, ale potem chce to naprawić, szuka przebaxczenia, kaja się, itd. - to ok, mozna wiele wybaczyć.
Ale jeśli nie i jeszcze Cię obraza to już coś bardzo nie tak.
Będziesz się prosić go o szacunek o czas dla Ciebie?

No cóż, ja decydując się na faceta muszę wiedzieć ile dla niego znaczę i czy on potrafi o mnie zawalczyć.

A poza tym............trzeba mieć jakąs taką godność. I są rzeczy które po prostu są przegieciami.
A jak już nie potrafisz zrobić tak radykalneg kkroku (wyprowadzka) to chcociaz spróbuj zachowywac się całkiem inaczej niż do tej pory.
Np. [przez dwa tygodnie.
nie dzwoń, nie pytaj nie kontroluj, miej w nosie
wychodź i rwacaj późno, póxniej niż on (choćbys miała samotnier w kafejce nad herbatą siedzieć )
nie odbieraj telefonów.
i zobaczysz.

Malinka czy będziesz z jakimkolwiek facetem za wszelką cenę?

spróbuj spojrzeć na swoją sytuację jakbyś patrzyła na życie kogoś innego? co byś powiedziałą takiej osobie? albo wyobraź sobie jak byś oceniła swoje obecne życie za kilka lat? masz np 60 lat i wspominasz te wydarzenia...czy nie pomyślałabyś - o boże szkoda życia było na tego dupka, zamiast cieszyć się życiem.........itd.

ja myśle Malina że Ty nie masz oparcia w sobie samej
ja też np mam takie poczucie. ale potem sobie myśle - kurde tyle kobitek sobie jakoś radzi samych, niektóre mają małe dzieci, itd.

Odpowiedz
Gość 2010-03-26 o godz. 14:19
0

Rozmawialam wczoraj z kolezanką. Powiedziala,ze jestem jeszcze mloda, ze nie jestem przeciez 40-letnią kobietą,ktora zadaje sobie pytanie ile razy mozna budowac wszystko od nowa... A ja na to,ze przeciez nawet gdybym miala te 40 lat...to tak naprawde mialabym prawo do tego,zeby zaczac od nowa...
Boję sie,jak cholera. Przede wszystkim samotnosci oraz tego,ze zaplacze sie,i nacierpię po rozstaniu tak,ze moze juz sie nie podniosę. Juz teraz jestem slaba,nie walcze jak jeszcze niedawno..
Kolezance tej opowiedzialam tez o wielu sytuacjach,jakie mialy miejsce w naszym zwiazku,a o ktorych jeszcze nikomu nie wspominalam... Zrobila wielkie oczy,pytala caly czas z niedowierzaniem,jak to mozliwe..
A ja siebie pytam co minute-jak to mozliwe,ze przez cały ten czas bylam z innym czlowiekiem... Niby ten sam,tak samo wyglada,ma taki sam głos,a nawet pewne zachowania...a jednak...
Teraz nawet kiedy mnie przytula jest jakos tak...inaczej...
I niby sie staramy,tzn ja sie staram,on...wlasciwie juz dzisiaj powinnam go wywalic z domu,za to co powiedzial przez telefon,kiedy dzwonilam spytac kiedy skonczy..On sie ze mna pozegnal,a ja mu na to,ze jeszcze nie koncze.A on :"ale ja,k...,koncze!"Po czym rzucil sluchawka. To fakt,jestem natretem,pytam po 100 razy o to samo,probuje na sile sie czegos dowiedziec...
Ale to chyba nie usprawiedliwia go to tego,zeby...

Odpowiedz
Gość 2010-03-26 o godz. 13:39
0

słodka malinka napisał(a):Dlaczego wiec nie odbiera?
Bo ma kogoś innego? Soory, ale tak to wygląda.
OK, możesz z nim być, jeśli wolisz być z kimś niż sama. Chociaż wydaje mi się, że to drugie byłoby dla Ciebie lepszym rozwiązaniem...

Odpowiedz
katarinka7 2010-03-26 o godz. 13:35
0

z rocznicami u nas jest różnie, zalezy ile mamy czasu, no wiadomo, że są rocznice ważneijsze i mniej ważne.
Rocznice ślubu, urodziny obchodzimy ale już rocznicę zaręczyn czy poznania czasem na zasadzie - " a wiesz co dziś jest?" i tajemniczy usmieszek.

Malinko, to Twoje zycie, więc właściwie nic mi do tego, ale dlaczego dajesz sobie tak mydlić oczy, czemu pozwalasz mu się oszukiwać? czy nie ejst Ci z tym źle?

Wiesz ja wychodzę z założenia że jak ktoś jest uczciwy i nic nie ma do ukrycia, to nie będzie się wkurzał na napady kontroli, no bo właściwie co to takiego?
no ale różni są ludzie....................zrobisz jak zechcesz oczywiście.
mnie byłoby żal - mam jedno zycie i daję je facetowi kótry mnie perfidnie oszukuje w błahych sprawach? a co będzie za kilka lat? nie wiem, czy planujecie małżeństwo, ale jesli tak to jak będzie ono wyglądało?

Wiesz, może ja jestem jakaś dziwna lae dla mnie mąż to człowiek któremu ufam bezgranicznie w pierwszej kolejności i nie wyobrażam sobie sytuacji, że on gdzieś idzie czy robi coś o zym nie mam pojęcia a jak chcę wiedzieć to się wkurza i bluzga na mnie.

Przecież związek to nie jakaś spółka gdzie każdy zachowuje niezależność całkowitą.
Malinka, proszę Cię................

Odpowiedz
Gość 2010-03-26 o godz. 12:39
0

katarinka7 napisał(a):jesli jest uczciwy i tam siedzi to sie ucieszy na Twój widok
a jak nie to........hm, sama wiesz

Mialy miejsce juz podobne sytuacje,kiedy np dzwonilam do jego rodzicow i chcialam z nim rozmawiac (kiedy on wczesniej zapowiedzial sie,ze jedzie do rodzicow). Nie,zeby byl zly...ale wyczuwał,ze go kontroluje.
i faktycznie,robie to non stop.

jesli mnie zdradza,albo klamie tak bardzo jak mi sie wydaje,to musi byc naprawde bardzo dobrym oszustem-po jego zachowaniu,glosie wlasciwie nie da sie rozpoznac,czy jest zdenerwowany,szczesliwy,podekscytowany...

Nie wiem,nie wiem co robic... Dzwonilam do niego kilka minut temu,odebral w koncu i powiedzial,ze jest na miescie,ale jeszcze wraca do pracy...
Czy Wy tez obchodzicie rocznice jak ja? mysle sobie,ze moze za duzo oczekuje od niego oczekuje(a sama nic na te rocznice nie przygotowalam...)

Odpowiedz
katarinka7 2010-03-26 o godz. 12:30
0

Malina, kurde to nie do konca tak, że Ty go tak kochasz co raczej uzależniłaś się od niego.
Wiesz co? ja wiem co czujesz bo sama byłam w podobnej sytuacji, ale.....
masz wybór - albo udasz że jest super i Ty swietnie sie czujesz w tym związku, albo stawisz czoła sytuacji i choćby nie wiem co się miałao okazać - przyjmeisz to, a potem decyzje bedziesz podejmować dalej.

ja bym nie wyrobiła. po prostu cały czas myslaalbym jaka naprawdę jest rzeczywistość.
ja bym pojechałą, wziełabym taksówkę i pojechala.
bo troche oszukujesz sama siebie.
i co z tego że nigdy u niego w pracy nie byłaś
jesli jest uczciwy i tam siedzi to sie ucieszy na Twój widok
a jak nie to........hm, sama wiesz

tylko czy jestes gotowa na przyjecie ewentualnej gorzkiej prawdy i wiesz co chcialabys z nia zrobić.

Odpowiedz
Gość 2010-03-26 o godz. 12:04
0

Sęk w tym,ze mam kawalek,a jestem bez samochodu od jakiegos czasu. Zreszta to bylaby trudna decyzja,bo jeszcze nigdy nie bylam u niego w pracy,a z tego co wiem samochod jes zaparkowany na zaslonietym parkingu,wiec musialabym zrobic "jawną" kontrole..
Nie potrafie sobie znalezc zajecia. Mysle tylko o tym kiedy sie pojawi. Od jakiegos czasu nic innego jest wazniejsze w moim zyciu,jak tylko dbanie o nasz zwiazek. tak,wiem..to smieszne. Poswiecilam cala siebie,pierwszy raz w zyciu...I tak bardzo tego zaluje,bo teraz nie potrafie sie od niego uwolnic..
Najwieksza moja obawa jest to,ze zostane sama. Tak bardzo sie do niego przywiazalam,tyle rzeczy juz wspolnie osiagnelismy..Kocham go. I ciezko mi jest tym tak po prostu walnąć..

Odpowiedz
katarinka7 2010-03-26 o godz. 11:58
0

Malinko, no Ok, ja bym po prtsu sprawdziła czy on jest w tej pracy - daleko masz do niego? zrobiłabym niezapowiedziany nalot i tyle a gdyby go nie było - niech się tłumaczy i to gęsto, nie ma zmiłuj, i nie daj się nabrac na próby ugłaskania.

Pisze ostro bo ja miałam sytuację w życiu gdy okazało się że późny powró z pracy ma na imię Karolina i jest brunetką.

Odpowiedz
Gość 2010-03-26 o godz. 11:13
0

Nie wiem,czy cos sie zmienia,czy po prostu od siebie uciekamy. Jedno jest pewne-nie jestem teraz szczesliwa. Jeszcze jakos to znosze,gdy jestesmy razem,robimy cos wspolnie,rozmawiamy... Ale kiedy jestem sama,a najczesciej tak wlasnie jest-czuje sie bardzo przybita i pograzona w tym wszystkim..

Dzis jest dzien szczegolny,bo mamy kolejną rocznice. Niestety ja jestem sama w domu,a on musial zostac dluzej w pracy.. staram sie o tym nie myslec,ale mam w glowie dziwne wizje.. Ostatnio raczej nie zdarzalo mu sie zostawac w pracy az do 19tej,a dzisiaj tak wlasnie bedzie. Potem idzie na trening,wiec zobaczymy sie pewnie dopiero o godzinie 22.00. Malo tego-przyjezdza dzis na noc moja mama,ktora pilnie potrzebuje pomocy w zrobieniu czegos na kompie.. Oczywiscie dowiedzialam sie o tym przed chwila,no i niestety nie moze zaczekac do jutra. Wiec wieczoru razem tez nie spedzimy...
Nie wiem czemu,ale dla mnie bardzo wazne sa takie rocznice,pamiec o urodzinach bliskich i inne.. Zaqwsze rocznice spedzalismy razem,i zwykle to on mial rozne pomysly,przygotowal jakas kolacje,drobny upomonek.. W tym roku na nic takiego sie nie zapowada.
A najdziwniejsze jest to,ze teraz nie odbiera ode mnie telefonu. Pomimo tego,ze jesli zostaje po godzinach,to szefów juz nie ma,wiekszosci pracownikow tym bardziej. Pracuje wtedy zwykle samotnie,przy komputerze,wiec raczel nie ma opcji ze nie moze rozmawiac.. Dlaczego wiec nie odbiera?
Wiem,chisteryzuje. Doszlo juz nawet do tego,ze troche sie wkurzam na moją mame,ze akurat dzisiaj...

Odpowiedz
katarinka7 2010-03-21 o godz. 12:57
0

Malinko, bardzo dobrze że zaczynacie jeszcze raz - widocznie to podpowiada Ci serce.

Związek ewoluuuje i zawsze może coś się zmienić. Czaasem ostatnia sznasa rzeczywiście powtarza się iles razy a czasem wystarczy jeden raz.

Ważne zebyś trzymała się swoich zasad, była dla niego wymagająca, i nie ma innego wyjścia - on musi Cię szanować.
A Ty ze swojej strony - spasuj z nerwami, wiem ze to może dziwne ale faceci, zdarzają się tacy, potrafią bardzo się zrazić do kobitek zbyt nerwowych.

Bądź spokojna i wymagająca...............i będzie dobrze, na pewno.
każdy związek musi mieć sowją receptę na siebie, nie ma " takie związki zawsze......." lub "ostatnie szanse to........" itd.

Odpowiedz
Gość 2010-03-21 o godz. 05:14
0

Szczerze, to nie wierzę w "ostatnie szanse". Przepraszam Malinko, że to napiszę, ale niezły syf macie zamiast fajnego, normalnego, bezpiecznego związku. Wiesz, moja najlepsza przyjaciółka też się tak męczy, od 4 lat, i ostatnich szans było już z 5.
Zadbaj o siebie.

Odpowiedz
joannao 2010-03-21 o godz. 00:03
0

Malinko, to że jesteś zła, że on wychodzi bez ciebie jest w pełni uzasadnione - zawiódł twoje zaufanie i masz prawo mieć teraz obawy.
Aha i znam ogromnego nerwusa - moją mamę - mnie samej trudno jest wytrzymać z nią wiećej niż 3 godziny :( ale po dwóch małżeństwa trafiła w końcu na człowieka oazę spokoju.... i są szczęśliwi.
Ja rozumiem, że się tłumaczysz, domyslam się, że jest wiele rzeczy i zachowań Tygrysa, ktore cię niepokoi i nie piszesz tu o nich.

A skoro zaczynacie po raz kolejny - to może tym razem się uda i poprawa będzie na dłużej a wręcz na zawsze:) to będzie znaczyć że on ciebie kocha,
a jesli szybko wrócicie na stare tory to odejdź od niego, bo moze nawet go kochasz, moze on ciebie też w jakimś sensie, ale to nie jest jeszcze ta miłość, która czeka, by rozgrzać twoje serce i zapewnić ci bezpieczeństwo na zawsze.

Odpowiedz
Gość 2010-03-20 o godz. 12:53
0

Dobrze, że próbujecie już ostatni raz. Duzo siły i rozsądku zyczę:)

Odpowiedz
Gość 2010-03-20 o godz. 12:35
0

joannao , jest troche prawdy w twoich slowach,niestety...

Ciezko jednak jest przedstawic cala ta sytuacje.
Moze uznacie to za glupie gadanie i tlumaczenie,ale naprawde czuje sie winna... Pamietam T.sprzed jeszcze paru miesiecy,jaki byl opanowany,i jak bardzo potrafilam sie przy nim wyciszyc. A naleze do tych najwiekszych nerwusów (moze znacie takich,to wiecie jak to jest z nimi wytrzymac...),i nawet moja mama powiedziala kiedys,ze przy mnie kazdy dostanie świra.
Jestem w stanie w jakis sposob zrozumiec jego zachowanie.
Bo m.in. od jakiegos czasu spedza czas tylko ze mna,jestem zla jak juz wychodzi gdzies beze mnie,na jakies zakupy czy silownie....
To nienormalne. A ja nie potrafie sie opanowac.

Podjęlismy jednak decyzję. Bedziemy walczyc.
Znowu.
Postawilam tylko jeden warunek-robimy to po raz ostatni...

Odpowiedz
joannao 2010-03-18 o godz. 03:06
0

Oj Malina, Malina

1. Facet cię obraża, nie szanuje, pomiata Tobą, okłamuje, oddziela się od Ciebie (ma swoje sprawy o ktorych nie chce z Tobą rozmawiać), olewa Ciebie i twoje (wasze) zobowiązania np. wizyta twoich rodziców. Najgorsze jest jednak to, że wmówił ci już że to wszystko twoja wina !!!! to ty żle się zachowujesz, go prowokujesz i on jest aniołem, ze z tobą wytrzymuje .....

2. Jak się nie kłocicie- to jest cudowny??? Szczerze w to wątpię - pewnie jest poprostu normalny i w miarę uprzejmy (ale w porównaniu z jego zachowaniem podchas kłotni jest cudowny :)) Wcale mu się nie dziwię - jest mu dobrze z tobą, zrówna cię z ziemią a ty go i tak kochasz. Byłby głupi, gdyby chciał od ciebie odejść.

3. I co zatęsknił za tobą? pewnie nawet tego nie zauwazył :( no chyba, że miał akurat ochotę na seks....

4. To nie jest cudowny związek, to nie jest miłość :( jak będziecie małżeństwem, będziecie mieli dzieci skończy się zabawa a zaczną prawdziwe obowiązki!!! prawdziwe problemy - i pewnie nie będziesz mogła na niego liczyć, bedziesz sama :( a on będzie coraz gorszy i zamiast powiedzieć ci spierd.... kiedys poprostu cię uderzy ....

Przepraszam, że tak drastycznie i mocno piszę - ale uświadom sobie dziewczyno w końcu, że nie jesteś szczęśliwa, masz wymagania (np.bliskość, szczerość), których on nigdy nie spełni :( CHCESZ BYĆ NIESZCZĘSLIWA PRZEZ CAŁE ŻYCIE????????????????
ZOstaw palanta!!!! A jak cię kocha, to może się otrząśnie i będzie chciał zmienić coś w swoim życiu to może go przyjmiesz, jeśli jeszcze będziesz go chciała !!!!!!

Z moim eks kłóciłam cię ostro przez 5 lat, i byłam taka jak ty, on po mnie jeżdził, olewał, a ja płakałam i kochałam. ALe na sczęście osiągnęłam dno i powiedziałam - musisz coś zmienić, a on sie popłakał i powiedział, że nic nie moze teraz zmienić, że moze jak ja zmienię się to on też (utrwalony wzorzec zachowania - twój tygrys nie umie pewnie traktować cię inaczej). Powiedziałam wtedy NIE. Długo się leczyłam :) ale poznałam cudownego faceta, z którym czuje się bezpieczna (nawet jak się kłócimy, to nie jest to trzesienieziemi). I wiesz co spotkałam się z eks po 4 latach. I patrzyłam na niego z żłością - opowiadał mi, że obecną dziewczynę zdarza mu się uderzyć :( i że mnie będzie kochał do końca życia .....

Wniosek???? W życiu nie chodzi o to,żeby byc kochanym, tylko żeby byc szczęśliwym. Jesli kochasz a czujesz ból - to miłośc ta jest chora !!!!!

Życzę ci żeby twoja tolerancja i miłość szybko osiągnęły dna, żebyś uwolniła się od chorego faceta, który traktuje cię jak szmatę (nie usprawiedliwiaj go, że tylko czasami!!! gdyby cie kochał nie mógłby tak do ciebie się odnosić). Szukaj szcześcia gdzie indziej i nie trać swoje czasu ....

ściskam cie mocno i zyczę wszystkiego dobrego

Odpowiedz
dodek 2010-03-13 o godz. 04:23
0

tez sie pod tym podpisuje....... teraz jak malinko mówisz nie macie kredytów, zobowiązań a już sa problemy.... pomyśl co dalej jak będą dzieci, kredyty i obowiązki......

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie