-
meggi120 odsłony: 4769
Czekanie na suknie 3 miesiace to mit wymyslany przez salony
Dobrze ze do ślubu jeszcze ponad miesiac i mam czas na chwile marudzenia i czekania. A mianowicie okazało się, że suknia którą zamówiłam jest oczywiscie jakies 3 numery za duża niz ta na podstawie której została zamawiana moja (wiem ze wiele z was miało podobną sytuację). Na poczatku było oczywiscie standardowe przekonywanie mnie ze strasznie schudłam (co nie jest prawdą, "niestety"). Poniewaz naczytałam sie juz na Forumi o podbnych przypadkach :twisted, stanowczo powiedziałam ze wcale nie schudłam i suknia jest po prostu o 3 numery za duża i ze nie zycze sobie zmniejszania sukni o 3 nuemry bo na pewno straci fasoon itd. Okazało sie ze w ciagu tygodnia bedzie "akurat" transport z Francji i beda mogli mi sprowadzic nową suknie w mniejszym rozmiarze.
Po co wiec robia panikę z tymi sukniami i mówią ze na suknie czeka sie min 3 miesiace????? :x
A ja tez tak sobie myślę, że to nieważne gdzie sukienki są szyte - dobra marka zawsze trzyma poziom - chińska produkcja to nie tylko stadion 10-lecia, to również światowe marki typu Armani - bo tam jest taniej. Nie sądzę, żeby przy tej kalsie produktów jaka ma np. Pronovias miało znaczenie to, gdzie suknia była szyta - bo ona musi odpowiadać pewnym standardom. Tylko wiadomo, że jak cos z Chin ma jechać do Europy - to nie bedą to pojedyncze sztuki, a raczej całe kontenery ubrać, sprzętu czy czego tam jeszcze lol
Odpowiedz
z mojego dochodzenia wynika - większość kiecek cymbeline - szyta jest w Polsce, pod wawą albo pod gdańskiem :o :o :o
reszta, pronovias, la sposa, st. patrick made in china
najbardziej drażni mnie fakt, ze płacąć za suknie płace za - jej uszycie, wykonianie, jakość - to się składa na cene. więc niech mi nikt nie wmawia i kłamie w salonie ze ta suknia jest szyta we Francji czy Hiszapanii \wykorzystywanie ludzi do pracy za małe pieniądze a potem sprzedawanie kiecek za niebotyczne sumy jest przykre. niestety tak jest nie tylko z tekstyliami, tak jest z większością rzeczy na naszym rynku ;[
ale co zrobić. albo kupić co jest i przymknąć na to oko albo uszyć suknie samemu.
To teraz chyba niesmietrelne sledztwo w sprawie: "Jak to jest z Cymbeline" prawie rozwiazane:
http://www.cymbeline.com/2006/flash.php?idlang=2
Polecam dział "Join us" 8)
Nistety to prawda :( Ja mieszkam w Anglii i tutaj tez zamowilam moja suknie. Bedac w salonie projektantow, gdzie ceny spooooooooro przekraczaly moj budzet pani mipowiedziala ze tylko suknie prawdziwych projektantow, jak Alan Hannah, czy Sassi Halford czy Vera Wang sa owszem szyte w pracowniach w Londynie, Nowym Yorkuitp. Niestety te na ktore nas stac sa w 90% robione w Chinach, dlatego tez zawsze salon otrzymuje zwykly rozmiar, jakno. 38 czy 40. Ale przeciez nie o to chodzi gzie byla suknia szyta, tylko jak sie w niej czujemy i czy nam sie podoba, wiec czy to wazne skad ja maja??? Chyba nie, pozdrawiam
Odpowiedz
Magdunia napisał(a): Nie chce mi się jednak wierzyć, żeby wszystkie te suknie : pronovias, st patrick itd były szyte u nas w Polsce.
Faktycznie - nie są szyte w Polsce ja sobie zajrzałam do wszywki w środku sukni i znalazłam miejsce produkcji - MADE IN CHINA - tak jak wszystkie tekstylia na świecie :((( Tak że 3 miesiące to nie jest taki wydumany termin a Madryd i Paryż to tylko biura
ja tez miała podobna sytuację...Pani w salonie zapytała kiedy jest slub, a kiedy powiedziałam że za 2,5 miesiace, to zaczeła krzyczec dosłownie że ja juz nie kupie sukienki wcale, bo już za pózno, ze sobie teraz o sukni przypomnialam, a co ja wczesniej robiłam....oj podniosła mi kobitka cisnienie....A ja jej na to odpowiedzialam że wcale nie musze tu sukni kupowac i jak nie tu to gdzie indziej....a ona nagle zaczela mnie zapraszac do stolika zebym siadła i zaczela pokazywac które modele w tej chwili maja na sklepie i okzalao sie że chyba z 80% calego katalogu....ja jednak na złość tej pani, powiedzialam ze bardzo mi przykro ale zadna mi sie nie podoba.. :D
Odpowiedz
Ja również mam suknię z Cymbeline ale powiem szczerze ,że nie kierowałam się metką .
Kiedy zaczęłam poszukiwania sukni nie miałam pojęcia co to za firmy Cymbeline, Pronavias, St.Patrick itd.Dopiero kiedy trafiłam na forum okazało się,że mam tzw.markową suknię ;)
Czekałam na suknie 3 miesiace.Jestem juz po pierwszej przymiarce i czekam na drobne poprawki ponieważ ze względu na biust musiłam zamówić suknię o rozmiar większą.
Jeśli chodzi o lubelski salon to jestem bardzo zadowolona bo wszystko jest ok lol
Mi też jest wszystko jedno gdzie uszyli moją sabine - bo wybrałam Cymbeline nie dlatego że jest z Paryża tylko ze względu na materiały i fason ;) Ale szczerze - mile łechtało moją kobiecą próżność, że będę miała suknię ze stolicy mody
OdpowiedzZgadzam się z Oresteją. W sumie jest mi obojętne gdzie szyli moją suknie bo jest idealna i tylko na tym mi zależało :D Nie chce mi się jednak wierzyć, żeby wszystkie te suknie : pronovias, st patrick itd były szyte u nas w Polsce. Nie mówiliby w takim wypadku, że może być problem ze sprowadzeniem bo zostało niewiele czasu. Co do cymbeline i przypadków opisywanych na forum można mieć wątpliwości, ja na szczęście żadnych problemów nie miałam, suknia przyszła w dbrym rozmiarze, została jedynie jeszcze trochę zmniejszona - co było do przewidzenia bo mniejszego rozmiaru już nie robią.
Odpowiedz
annab napisał(a):Większość paniem młodych chce wierzyć że ich jedyna wymarzona suknia jedzie z Paryża, Mardytu itp. Nawet jeśli dochodzą do niej pogłoski, że suknie faktycznie szyją się pod Warszawą. To swoisty ślubny snobizm - kiecka francuska czy hiszpańska ;) Zresztą ja też do tego snobizmu muszę się przyznać I tyle...
Warto tez spojrzec na to z innej strony....
Nie wszyscy wybieraja sukienke kierujac sie tym co jest napisane na metce.
Niektore panny mlode, najpierw pokazuja palcem "chce ta sukienke", a potem sie dowiaduja, ze trzeba ja sprowadzic z "Paryza czy Madrytu".
Salon, w ktorym kupowalam swoja sukienke jest jedynym importerem Villais w Polsce. I wiem, ze te suknie nie "szyja sie pod Warszawa".
Oczywiscie moglam kupic inna sukienke niemal od reki i nie musialabym wtedy czekac na swoja 2,5 miesiaca.
Ale czy warto rezygnowac z wymarzonej sukni tylko dlatego, ze nie mozna jej miec w ciagu dwoch tygodni?
Ja uważam, że tzw. gadka o 3 miesięcach, jest po prostu odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku ;) Większość paniem młodych chce wierzyć że ich jedyna wymarzona suknia jedzie z Paryża, Mardytu itp. Nawet jeśli dochodzą do niej pogłoski, że suknie faktycznie szyją się pod Warszawą. To swoisty ślubny snobizm - kiecka francuska czy hiszpańska ;) Zresztą ja też do tego snobizmu muszę się przyznać I tyle...
OdpowiedzNo wiesz Iwonka... standarcik. Zakładam suknie i słyszę :"ale Pani schudła az sukienka wisi". Na co ja nauczona doswiadczeniami forumowiczek, że wcale nie schudłam, tylko sukienka jest w złym rozmiarze. Po czym kazałam sobie przyniesc suknie którą przymierzałam w salonie. Okazało sie ze lezy idealnie oczywiście. A ta "moja" podobno w tym samym rozmiarze. Więc czekam teraz cierpliwie na dostawe. Na razie sie nie denerwuje bo obyło sie bez zadnych nerwów i złośliwosci. zreszta Panie w salonie widząc moje negatywne nastawienie do zmniejszenia sprowadzonej sukni, same z siebie zaproponowały ze zamówią mniejszy rozmiar. Mam miec nowy rozmiar w tym tygodniu. Zobaczymy jak sie sprawa rozwinie. Na razie jestem dobrej myśli ...
OdpowiedzNo nie wiem czy tak zawsze jest. Jak ja odbierałam moją suknie, to jedna kobieta mierzyła. Był to koniec czerwca i jak się okazało ona potrzebowała sukni na sierpień - pani z salonu powiedziała, że nie obiecuje, że się wyrobią i coś jej zaczęła tłumaczyć. Jak się skończyło - nie wiem. Chodziło o suknię pronovias.
OdpowiedzNo dobrze, ja wszystko rozumiem, ze sprowadzenie sukni trwa określoną ilość czasu. Ale niech mi ktos sesnownie wyjasni dlaczego jak ktoś potrzebuje sukni na już to "akurat" jest transport z Francji, Hiszpanii itp. I nowa suknia jest do przymierzenia w nastepnym tygodniu
Odpowiedzmoze wypowiem sie jako niedawna panna mloda stojaca teraz po drugiej stronie (jako ze teraz prowadze salon slubny), nie moge sie zgodzic ze to mit wymyslony przez salonu z tymi 3 miesiacami, kazda firma szyjaca suknie slubne podaje w jakim terminie je robi np. hiszpanie (la sposa itp.) maja limit 12 tygodni +transport (10dni roboczych) co daje maksymalnie 3,5 miesiaca, owszem czesto suknie sa wczesniej ale nie jest to regula i niestety ale zawsze trzeba brac maksymalny czas na sprowadzenie dla bezpieczenstwa panny mlodej, jasne ze sa czasmi awaryjne sytuacje i cos da sie zrobic ale nie zawsze! kazda firma ma rozne limity, polskie firmy maja je duzo krotsze i przewaznie suknia jest w ciagu miesiaca do dwoch ale to tez jest sporo czasu :(
Odpowiedz
Hmmm....ja zamowilam swoja suknie 2,5 miesiaca przed slubem.
Panie sprowadzaly ja dla mnie z Hiszpanii. Nie moglam kupic jej od reki, poniewaz w salonie byl egzemplarz "tylko do przymierzania".
Potem mialam 2 tygodnie czasu przed slubem na poprawki (skracanie i zwezanie) bo mimo podania moich wymiarow suknia byla w standardowym rozmiarze ;).
Zatem w moim przypadku byla to kwestia nie tyle "spisku pan z salonu", ale realnego podejscia do sprawy (sezon slubny, bardzo duzo klientek, mnostwo pracy).
Podobne tematy