• meggi120 odsłony: 4769

    Czekanie na suknie 3 miesiace to mit wymyslany przez salony

    Dobrze ze do ślubu jeszcze ponad miesiac i mam czas na chwile marudzenia i czekania. A mianowicie okazało się, że suknia którą zamówiłam jest oczywiscie jakies 3 numery za duża niz ta na podstawie której została zamawiana moja (wiem ze wiele z was miało podobną sytuację). Na poczatku było oczywiscie standardowe przekonywanie mnie ze strasznie schudłam (co nie jest prawdą, "niestety"). Poniewaz naczytałam sie juz na Forumi o podbnych przypadkach :twisted, stanowczo powiedziałam ze wcale nie schudłam i suknia jest po prostu o 3 numery za duża i ze nie zycze sobie zmniejszania sukni o 3 nuemry bo na pewno straci fasoon itd. Okazało sie ze w ciagu tygodnia bedzie "akurat" transport z Francji i beda mogli mi sprowadzic nową suknie w mniejszym rozmiarze.

    Po co wiec robia panikę z tymi sukniami i mówią ze na suknie czeka sie min 3 miesiace????? :x

    Odpowiedzi (28)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-06-06, 06:06:52
    Kategoria: Ślub
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
monia333 2009-06-06 o godz. 06:06
0

A ja tez tak sobie myślę, że to nieważne gdzie sukienki są szyte - dobra marka zawsze trzyma poziom - chińska produkcja to nie tylko stadion 10-lecia, to również światowe marki typu Armani - bo tam jest taniej. Nie sądzę, żeby przy tej kalsie produktów jaka ma np. Pronovias miało znaczenie to, gdzie suknia była szyta - bo ona musi odpowiadać pewnym standardom. Tylko wiadomo, że jak cos z Chin ma jechać do Europy - to nie bedą to pojedyncze sztuki, a raczej całe kontenery ubrać, sprzętu czy czego tam jeszcze lol

Odpowiedz
Gość 2009-05-30 o godz. 18:25
0

z mojego dochodzenia wynika - większość kiecek cymbeline - szyta jest w Polsce, pod wawą albo pod gdańskiem :o :o :o
reszta, pronovias, la sposa, st. patrick made in china

najbardziej drażni mnie fakt, ze płacąć za suknie płace za - jej uszycie, wykonianie, jakość - to się składa na cene. więc niech mi nikt nie wmawia i kłamie w salonie ze ta suknia jest szyta we Francji czy Hiszapanii \wykorzystywanie ludzi do pracy za małe pieniądze a potem sprzedawanie kiecek za niebotyczne sumy jest przykre. niestety tak jest nie tylko z tekstyliami, tak jest z większością rzeczy na naszym rynku ;[
ale co zrobić. albo kupić co jest i przymknąć na to oko albo uszyć suknie samemu.

Odpowiedz
Gość 2009-05-24 o godz. 16:31
0

To teraz chyba niesmietrelne sledztwo w sprawie: "Jak to jest z Cymbeline" prawie rozwiazane:
http://www.cymbeline.com/2006/flash.php?idlang=2
Polecam dział "Join us" 8)

Odpowiedz
dodek 2009-05-07 o godz. 09:57
0

cand napisał(a):Moja kiecka firmy La Sposa też ma wewnątrz wszytą metkę o treści MADE IN CHINA
u mnie tak samo a mam kieckę firmy Sincerity.... :o

Odpowiedz
cand 2009-05-07 o godz. 09:48
0

Moja kiecka firmy La Sposa też ma wewnątrz wszytą metkę o treści MADE IN CHINA

Odpowiedz
Reklama
ladybird7 2009-05-07 o godz. 09:26
0

Nistety to prawda :( Ja mieszkam w Anglii i tutaj tez zamowilam moja suknie. Bedac w salonie projektantow, gdzie ceny spooooooooro przekraczaly moj budzet pani mipowiedziala ze tylko suknie prawdziwych projektantow, jak Alan Hannah, czy Sassi Halford czy Vera Wang sa owszem szyte w pracowniach w Londynie, Nowym Yorkuitp. Niestety te na ktore nas stac sa w 90% robione w Chinach, dlatego tez zawsze salon otrzymuje zwykly rozmiar, jakno. 38 czy 40. Ale przeciez nie o to chodzi gzie byla suknia szyta, tylko jak sie w niej czujemy i czy nam sie podoba, wiec czy to wazne skad ja maja??? Chyba nie, pozdrawiam

Odpowiedz
monia333 2009-05-07 o godz. 08:49
0

Magdunia napisał(a): Nie chce mi się jednak wierzyć, żeby wszystkie te suknie : pronovias, st patrick itd były szyte u nas w Polsce.
Faktycznie - nie są szyte w Polsce ja sobie zajrzałam do wszywki w środku sukni i znalazłam miejsce produkcji - MADE IN CHINA - tak jak wszystkie tekstylia na świecie :((( Tak że 3 miesiące to nie jest taki wydumany termin a Madryd i Paryż to tylko biura

Odpowiedz
Vena 2009-04-05 o godz. 04:18
0

Ja sobie szyłam suknię u wspaniałej krawcowej w Łodzi (a jestem z Wybrzeża). I już tydzień po zamówieniu wisiała u mnie w szafie:))).

Odpowiedz
freya4 2009-03-22 o godz. 11:24
0

ja tez miała podobna sytuację...Pani w salonie zapytała kiedy jest slub, a kiedy powiedziałam że za 2,5 miesiace, to zaczeła krzyczec dosłownie że ja juz nie kupie sukienki wcale, bo już za pózno, ze sobie teraz o sukni przypomnialam, a co ja wczesniej robiłam....oj podniosła mi kobitka cisnienie....A ja jej na to odpowiedzialam że wcale nie musze tu sukni kupowac i jak nie tu to gdzie indziej....a ona nagle zaczela mnie zapraszac do stolika zebym siadła i zaczela pokazywac które modele w tej chwili maja na sklepie i okzalao sie że chyba z 80% calego katalogu....ja jednak na złość tej pani, powiedzialam ze bardzo mi przykro ale zadna mi sie nie podoba.. :D

Odpowiedz
kasia! 2009-03-16 o godz. 06:24
0

hmmm a według mnie to forma zabezpieczenia sie .... salon woli powiedziec ze suknia bedzie za 3 miesiace(choc mozliwe ze za 2 tygodnie) niż powiedziec że bezdie za 2 tygodnie a nie uda sie jej sprowadzic czy uszyc.... ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-03-13 o godz. 13:17
0

Ja również mam suknię z Cymbeline ale powiem szczerze ,że nie kierowałam się metką .
Kiedy zaczęłam poszukiwania sukni nie miałam pojęcia co to za firmy Cymbeline, Pronavias, St.Patrick itd.Dopiero kiedy trafiłam na forum okazało się,że mam tzw.markową suknię ;)
Czekałam na suknie 3 miesiace.Jestem juz po pierwszej przymiarce i czekam na drobne poprawki ponieważ ze względu na biust musiłam zamówić suknię o rozmiar większą.
Jeśli chodzi o lubelski salon to jestem bardzo zadowolona bo wszystko jest ok lol

Odpowiedz
Gość 2009-03-13 o godz. 07:00
0

Mi też jest wszystko jedno gdzie uszyli moją sabine - bo wybrałam Cymbeline nie dlatego że jest z Paryża tylko ze względu na materiały i fason ;) Ale szczerze - mile łechtało moją kobiecą próżność, że będę miała suknię ze stolicy mody

Odpowiedz
Gość 2009-03-13 o godz. 06:23
0

Zgadzam się z Oresteją. W sumie jest mi obojętne gdzie szyli moją suknie bo jest idealna i tylko na tym mi zależało :D Nie chce mi się jednak wierzyć, żeby wszystkie te suknie : pronovias, st patrick itd były szyte u nas w Polsce. Nie mówiliby w takim wypadku, że może być problem ze sprowadzeniem bo zostało niewiele czasu. Co do cymbeline i przypadków opisywanych na forum można mieć wątpliwości, ja na szczęście żadnych problemów nie miałam, suknia przyszła w dbrym rozmiarze, została jedynie jeszcze trochę zmniejszona - co było do przewidzenia bo mniejszego rozmiaru już nie robią.

Odpowiedz
Gość 2009-03-13 o godz. 05:26
0

annab napisał(a):Większość paniem młodych chce wierzyć że ich jedyna wymarzona suknia jedzie z Paryża, Mardytu itp. Nawet jeśli dochodzą do niej pogłoski, że suknie faktycznie szyją się pod Warszawą. To swoisty ślubny snobizm - kiecka francuska czy hiszpańska ;) Zresztą ja też do tego snobizmu muszę się przyznać I tyle...
Warto tez spojrzec na to z innej strony....
Nie wszyscy wybieraja sukienke kierujac sie tym co jest napisane na metce.
Niektore panny mlode, najpierw pokazuja palcem "chce ta sukienke", a potem sie dowiaduja, ze trzeba ja sprowadzic z "Paryza czy Madrytu".
Salon, w ktorym kupowalam swoja sukienke jest jedynym importerem Villais w Polsce. I wiem, ze te suknie nie "szyja sie pod Warszawa".
Oczywiscie moglam kupic inna sukienke niemal od reki i nie musialabym wtedy czekac na swoja 2,5 miesiaca.
Ale czy warto rezygnowac z wymarzonej sukni tylko dlatego, ze nie mozna jej miec w ciagu dwoch tygodni?

Odpowiedz
Gość 2009-03-13 o godz. 04:31
0

Ja uważam, że tzw. gadka o 3 miesięcach, jest po prostu odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku ;) Większość paniem młodych chce wierzyć że ich jedyna wymarzona suknia jedzie z Paryża, Mardytu itp. Nawet jeśli dochodzą do niej pogłoski, że suknie faktycznie szyją się pod Warszawą. To swoisty ślubny snobizm - kiecka francuska czy hiszpańska ;) Zresztą ja też do tego snobizmu muszę się przyznać I tyle...

Odpowiedz
bonsai 2009-03-12 o godz. 08:37
0

Mam nadzieje że mnei to nie czeka........... :o :|

Odpowiedz
meggi120 2009-03-12 o godz. 08:33
0

No wiesz Iwonka... standarcik. Zakładam suknie i słyszę :"ale Pani schudła az sukienka wisi". Na co ja nauczona doswiadczeniami forumowiczek, że wcale nie schudłam, tylko sukienka jest w złym rozmiarze. Po czym kazałam sobie przyniesc suknie którą przymierzałam w salonie. Okazało sie ze lezy idealnie oczywiście. A ta "moja" podobno w tym samym rozmiarze. Więc czekam teraz cierpliwie na dostawe. Na razie sie nie denerwuje bo obyło sie bez zadnych nerwów i złośliwosci. zreszta Panie w salonie widząc moje negatywne nastawienie do zmniejszenia sprowadzonej sukni, same z siebie zaproponowały ze zamówią mniejszy rozmiar. Mam miec nowy rozmiar w tym tygodniu. Zobaczymy jak sie sprawa rozwinie. Na razie jestem dobrej myśli ...

Odpowiedz
iwona_r 2009-03-12 o godz. 05:05
0

meegi kochana...cymbeline gora :o :o :o
nie moge uwierzyc, ze znowu sa jazdy z Dunją
nie daj sie:!: j
pewnie niektore z Was pamiętają, ze ja rowniez na pierwsza przymiarke otrzymałam suknie sporo za duza, a co pozniej sie dzialo...nie chce juz wspominac :(

Odpowiedz
Gość 2009-03-12 o godz. 04:18
0

No nie wiem czy tak zawsze jest. Jak ja odbierałam moją suknie, to jedna kobieta mierzyła. Był to koniec czerwca i jak się okazało ona potrzebowała sukni na sierpień - pani z salonu powiedziała, że nie obiecuje, że się wyrobią i coś jej zaczęła tłumaczyć. Jak się skończyło - nie wiem. Chodziło o suknię pronovias.

Odpowiedz
meggi120 2009-03-12 o godz. 03:45
0

No dobrze, ja wszystko rozumiem, ze sprowadzenie sukni trwa określoną ilość czasu. Ale niech mi ktos sesnownie wyjasni dlaczego jak ktoś potrzebuje sukni na już to "akurat" jest transport z Francji, Hiszpanii itp. I nowa suknia jest do przymierzenia w nastepnym tygodniu

Odpowiedz
mokika 2009-03-10 o godz. 16:30
0

moze wypowiem sie jako niedawna panna mloda stojaca teraz po drugiej stronie (jako ze teraz prowadze salon slubny), nie moge sie zgodzic ze to mit wymyslony przez salonu z tymi 3 miesiacami, kazda firma szyjaca suknie slubne podaje w jakim terminie je robi np. hiszpanie (la sposa itp.) maja limit 12 tygodni +transport (10dni roboczych) co daje maksymalnie 3,5 miesiaca, owszem czesto suknie sa wczesniej ale nie jest to regula i niestety ale zawsze trzeba brac maksymalny czas na sprowadzenie dla bezpieczenstwa panny mlodej, jasne ze sa czasmi awaryjne sytuacje i cos da sie zrobic ale nie zawsze! kazda firma ma rozne limity, polskie firmy maja je duzo krotsze i przewaznie suknia jest w ciagu miesiaca do dwoch ale to tez jest sporo czasu :(

Odpowiedz
Gość 2009-03-10 o godz. 10:45
0

Meggi a jaki to salon??

Odpowiedz
Gość 2009-03-10 o godz. 10:45
0

Hmmm....ja zamowilam swoja suknie 2,5 miesiaca przed slubem.
Panie sprowadzaly ja dla mnie z Hiszpanii. Nie moglam kupic jej od reki, poniewaz w salonie byl egzemplarz "tylko do przymierzania".
Potem mialam 2 tygodnie czasu przed slubem na poprawki (skracanie i zwezanie) bo mimo podania moich wymiarow suknia byla w standardowym rozmiarze ;).
Zatem w moim przypadku byla to kwestia nie tyle "spisku pan z salonu", ale realnego podejscia do sprawy (sezon slubny, bardzo duzo klientek, mnostwo pracy).

Odpowiedz
Keito 2009-03-10 o godz. 10:44
0

Ogólnie dla zasady

A poza tym nakręcają spiralę paranoi i paniki, bo wiedzą, że Pannie Młodej zależy na sukni

Odpowiedz
Gość 2009-03-10 o godz. 10:42
0

Dosia,
to trąci masonerią :o lol

Odpowiedz
Gość 2009-03-10 o godz. 10:23
0

Spisek salonow ;)

Odpowiedz
Gość 2009-03-10 o godz. 10:15
0

banda oszustów

Odpowiedz
lilla 2009-03-10 o godz. 04:57
0

bo chcą sprzedać te które mają na stanie..kolekcje co sezon się zmieniają a biały kolor ma to do siebie że po pewnym czasie żółknie ;) ..wydaje mi się że suknie są szyte w Polsce ewentualnie materiały są sprowadzane i dostarczane są od projektanta wzory

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie