• EVI_ odsłony: 81411

    Jak wyglądał Twój poród?

    To i ja sie dolacze :)do gina poszlam na kontrolna wizyte w 37 tygodniu ciazy (wg ostatniej @) wg usg moglam juz urodzic w kazdej chwili, lekarz stwierdzil rozwarcie na 2 duze palce, skrocona szyjke, poweidzial ze w kazdje chwili moge urodzicno wiec minelo pare dni (chyba 3) i tak z piatku na sobote przestalam czuc ruchy synka, nie czulam juz ich z 6 godzin, do tego szoly bole brzucha, krzyza promieniujace do brzucha, ogolnie zle sie czulam (jak przed mega wielkim egzaminem) latalam ciagle do kibleka, a skurcze byly juz dosyc mocne, ledwo co chodzilam, najlepiej czulam sie w pozycji na kleczkach :)obudzilam meza , powiedzialam ze nie czuje synka od ladnych paru godzin i chce zobaczyc czy wszystko ok, nie mowilam nic o skurczach, powniewaz to nie pierwszy raz kiedy mnie "atakowaly"podlaczono mnie pod ktg, serce bilo, slabo ale bilo (problemy z tetnem malego mialam od ladnych paru tygodni juz-lekarz podejrzewal owiniecie pepowina :( ) dostalam opier.. ze tak pozno, pokazaly sie dosyc regularne skurcze, lekarz zbadal, powiedzial ze to jeszcze nie to!!!:odostalam zastrzk w du... na patologie i rano do domu mialam wyjsc, ok 2 doatalam takjich boli ze nie moglam wytrzymac, lazilam i jeczalam po korytarzu (dodam ze 0 zainteresowania moja osoba ) po paru minutach dostalam krwawienia, zaczely odchodzic wody-polozna powiedziala ze to napewnbo czop i nie mam paniekowac!!! :o -dodam ze wogole nie obejrzala "tego" czopu!!!rano polozne sie zmienily, przyszedl lekarz zbadal ,pwoedzial ze wody odchodza i bede musiala urodzic, napewno urodze do 18-tej, podlaczyli mnie pod ktg, przy mocniejszym skurczu odszedl czop (taka galaretka ze sluzu i krwi) do 11 mecz;am sie w bolesnych skurczach,p rzy ktorych juz tylko beczalam i narzekalam na caly swiat:|po 11 akcja ustala, normalnie polozylam sie i spalam, okolo 12 obudzily mnie polozne i pod oksytocyne z kolderka maszerowalam , po tym dopiero dostalam skurczy, ło matko myslalam ze tego nie przezyje, potem co pol godziny badanie i masaze szyjki, oj mialay ze mna problem po latalam tylkiem po fotelu , odpychalam jak moglam i darlam sie na clay glos... :okiedy rozwarcie bylo na 8 (bylo to po 21) - a mialam urodzic do 18-tej ;)chcialam umrzec :( tak strasznie bolalo, na znieczulenie bylo za pozno, one przychodzily glaskaly mnie po reku, glowie, pocieszaly, czulam juz ze bole sa troche inne, kazaly polozyc sie na fotrelu (bokiem) i przec, no i tak bylam obracana z boku na bok chyba ze 4 razy, potem na plecach i urodzilam :D ufff co za ulga, nie naciely mnie ale mialam zalozone 4 szwy (nic nie bolalo-moge zaswiadzyc) potem siup z fotela i do pokoju (mialam z mezem rodzinny-polecam)maly wazyl 3100, mierzyl 55cm, glowka 33, urodzil sie o 22 25 :)oj byloam szczesliwa, po urodzeniu bole natychmiast odeszly, fizycznie czulam sie ok, gorzej z psychika-to byl dla mnie szok :(no to tyle :) dodam ze moja mama miala o wiele lepsze porody, mowila ze jak rodzila nas (3, w tym 1 martwe) to uczucie jak przy wiekszej kupie :D ona nie wiedziala co to bole, troche ja "pobolewalo" a do szpuitala szla na ostatni dzwon :)

    Odpowiedzi (292)
    Ostatnia odpowiedź: 2014-02-04, 13:50:24
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
agusis 2013-07-06 o godz. 10:36
0

jestem tu nowa i bardzo bym chciała opisać swój poród.
To wydarzyło się niedawno temu - w październiku. Zgłosiłam się do szpitala, bo byłam 8 dni po terminie porodu i nic się nie działo. to był czwartek. wszystko było dobrze gdyby pielęgniarka na badaniu ktg nie powiedziała że słyszy arytmię serca u dziecka. Lekarze ją wyśmiali i powiedzieli że ona na tym się nie zna i ma nie straszyć pacjentek.
Wieczorem z niedzieli na poniedziałek zadzwoniłam do swojej położnej, żeby przyszła mi wywołać poród. I tak zrobiła. Przebiła mi pęcherz, zaczęły się skurcze i pojechałam na porodówkę.
Bóle były strasznie mocne. przez 6 godzin skurczów miałam tylko 1cm więcej rozwarcia...
Lekarze siedzieli i patrzyli się na mnie aż w końcu jeden z nich stwierdził(ten sam co wyśmiał pielęgniarkę):
-dziecko ma arytmię serca. szybko musimy go ratować. tu liczą się minuty.
I pojechałam na salę operacyjną.
Moja córka urodziła się z wrodzoną wadą serca a także z arytmią serca.
Kto wie co by się stało gdyby nie moja zaufana położna..

Odpowiedz
Majka112 2014-02-04 o godz. 13:50
0

@agusis: Co by się stało gdyby położna nie przyjechała!!?
Praktycznie każda opisana tu historia to jakaś masakra trafiłam tu po przeczytaniu
http://www.iwoman.pl/na-serio/reportaze-i-wywiady/...
I nie wiem czy mam wyjechać z kraju, żeby urodzić dziecko w normalnych warunkach ?

Odpowiedz
czarnaaj 2013-01-12 o godz. 12:06
0

piekny opis

kobiety s abardzo silne ja tam sadze ze mezczyzni by nie dali rady

Odpowiedz
Gość 2013-01-12 o godz. 08:43
0

ten tekst: 'nie dam rady' to jest chyba stale powiedzonko na porodówce :D

Odpowiedz
Jarzynowa 2013-01-12 o godz. 08:41
0

ella1882 gratuluję dzielna kobit ka z Ciebie

Odpowiedz
Gość 2013-01-12 o godz. 08:34
0

ella1882 napisał(a):
i choć wspolczuje kazdej napotkanej kobiecie w ciazy

lol lol lol

ella1882 gratki

Odpowiedz
Reklama
Anulka1984 2013-01-11 o godz. 14:29
0

ella1882 pięknbie to napisałas!!! Gratuluje :)

Odpowiedz
PoCaHoNtAz 2013-01-11 o godz. 13:51
0

Chyba dlatego m. in. nie bede miala dzieci :D
ella1882 gratulacje

Odpowiedz
ella1882 2013-01-11 o godz. 13:20
0

a u mnie zaczelo sie od pojscia 7 dni po terminie na ktg lekarz odrazu powiedzial ze jutro przed 8 mam pzyjechac na oddzial patologii bo ze za dlugo juz no i przyjechalam bylam w szoku bo wyobrazalam sobie ze w domu odejda wody i z mezem pojade zestresowana na porod okazalo sie ze bylo wszystko na odwrot cale to planowanie jak to bedzie he.

przyjechalam to byl poniedzialek kazali mi sie przebrac w pizame zbadali i polozyli na sale i lezalam na drugi dzien zalozyli mi cewnik wywolujacy skurcze strasznie bolal mnie brzuch jak na okres pobolal 2 godz na drugi dzien z rana kazali mi przyjsc do zabiegowego zbadala mnie lekarka mialam rozwarcie na 2cm kazali sie spakowac i czekac na lewatywe i az ktos po mnie rpzyjdzie by mnie zawiesc za porodwke odrazu zadzwonilam do meza przyjechal momentalnie:) no i juz odrazu przezylam koszmar jak pielegniarka powiedziala ze meza nie wpuszcza ze sa takie wymogi to byl szok cala ciaze przygotowywalam meza jak ma sie zachowywac czego od niego oczekuje bylam przygotowana ze bedzie i mi pomoze marzylam zeby zobaczyc jego mine jak nasze malenstwo wyjdzie na swiat i wszystko w jednej chwili leglo w gruzach.

przed wielkimi drzwiami z ogromnym napisem nie wchodzic musielismy sie porzegnac niegdy tak sie nie balam to byla okropna chwilia bylam zdana tylko na siebie no i wjechalam na porodowke a tam bardzo nie mila polozna powiedziala "kolejna bez boli"(bo ich nie mialam)czulam sie jak jakis wyrzutek jak zobaczylam ta sale przerazilam sie wielkie lozko jakies szafy i to wszystko kazala mi sie polozyc podlaczyla mnie pod ktg i pod kroplowke wywolujaca skurcze a i na w stepie kazala wylaczyc tel zdarzylam tylko szybko napisac mezowi ze ma sie nie martwic musze wylaczyc tel.mialam milon mysli w glowei plakalam balam sie ze maz sie martwi bo to nie tak mialo byc:(a najgorsze bylo to ze obok lezala kobieta ktora juz miala bole usluszalam tylko ze to jej 4 dziecko i ciagle krzyki ze ja boli ze nie da rady pomyslalam boze to moje pierwsze to jakto musi bolec skoro gadaja ze najgorzej z pierwszym aleto byl dopiero poczatek zaczela krzyczec "rodze"przybieglo pelno ludzi do niej slyszalam wszystko no i placz dziecka:)przezylam traume.potem przyszedl do mnie lekarz minely z 3 godz a ja nadal nie mialam boli kroplowka nic nie dala wrocilam na odzial patologi bylam zmeczona jak nigdy ciagle plakalam balam sie jeszcze gorzej ciagle mialam w glowie ta rodzaca kobiete:(

no i tak minal kolejny dzien w szpitalu marzylam zeby ten koszmar sie skonczyl juz.na obchodzie powiedzieliu ze mam dzien wolnego i jutro czyli w sobote bedzie znowu kroplowka i znowu na porodowke wtedy zaczelam marzyc zeby wszystko samosie zaczelo zebym uniknela tej kroplowki.wieczorem poszlam wziasc prysznic ogolilam sie czulam ze powoli cos sie dzieje schodzilo ze mnie pelno sluzow w nocypisalam mezowi ze czuje jutro czeka mnie wielki dzien i ze ide spac zeby sie wyspac:)obudzilam sie przed 5 no i zaczelo sie dostalam buli byly znosne bolaly ale dawalam rade byly tak co 5-6min trwaly chwile podlaczyli mnie pod ktg skurczy nie wykrylo pomyslam boze jak to nie bole porodowe to porodowe jak bola:( no i zostawili mnie tak bez opieki na okolo 2 godz ciagle mialam bole balam sie ze urodze bo nikt nawet nieprzyszedlsie spytac czy zyje no ale byl obchod potych 2 godz i kazali mi przyjsc do zabiegowego lekarka mnie zbadala i w tych bolach uslyszalam tylko "7cm rozwarcia nie zdazymy zrobic lewatywy"w sumie cieszylam sie ze ten koszmar sie skonczy wiedzialam ze dam rade:)

trafilam ponownie na porodowke tu spotkalam inna polozna no i kobiete ale na szczescie juz po porodzie:)i polozna okazla sie bardzo mila.i nie kazala mi wylaczyc tel wiec mialam kontakt z mezem:) pamietam tylko ze napisalam mu ze mam rozwarcie na 7cm czyli pojdzie z gorki z godzina dwie i urodze a ze bole sa znosne i przezyje:)ta i to byl ostatni es jaki napisalam bo potem juz tylko krzyczalam myslalam ze jestem odporna na bol ale to co tam przezylam to bylo nieziemskie bole juz mialam chyba co 2 min nie mialam sil sie ruszyc krzyczalam plakac tez niemialam sil prosilam zeby to sie skonczylo polozna mi pomagala jak tylko mogla oczekiwalam ze bedzie mnie pocieszac ze jeszcze troche ale za kazdym razem jak mnie badala slyszlam jeszcze nie jeszcze nie masakra przebila mi wody i wlasnie po tym tak zaczelo bolec czas tak powoli lecial nie mialam sil na nic a ona ciagle badala i ciagle to samo glowka jeszcze nie wychodzi bylam cala morka a na tej sali nawet nie bylo umywalki tyle sie naczytalam ze prysznic ukoi bol w czesie porodu ze maz pomoze przejsc przez bole i takie tam o wszystko bylo inne ale w czasie porodu o tym nie myslalam spojrzalam na zegarek byla 11.50 a tu nadal to samo przysla lekarka i lekarz widzaialm ich miny patrzeli z zalem na mnie widzialam jak mi wspolczuli a ja prosilam o pomoc dali mi kroplowke zastrzyk i czopki no i pomogly wreszcie uslyszalam rozwarcie na 9cm chodz bolalo koszmarnie to poczulam ulge pomyslam jeszce troche daj rade.kazali mi sie polozyc ja czulam jak juz parlo zlecialysie polozne i mowily co mam robic myslalam ze zaczyna sie porod ze juz bedzie koniec a to byl dopiero poczatek najgorszego kazali mi przec jakas gruba babka na mnie wlazila zeby mi pomoc a ja oddychac nie moglam ale przyznaje pomogla:)no glowka weszla w kanal a ja myslam ze juz urodzilam.kazali mi zejsc z lozka i pochodzic tak musialam wytrzymac kilka skurczy i znowu na lozko no i parlam ponownie to nic ze oddychac nie mialam sil a co dopiero przec ale parlam he i tak z okolo 10 razy:( i sie zalczelo polozna ubrala sie w fartuch i maske a ja przestraszona ale wiedzialam ze jeszcze chwila spytalam sie lekarza czy to juz a on sie smial jeszcze chwila no i ulga zaczelam znowu przec nie mialam sil powtarzalam ze nie dam rady ze nie urodze ale polozna mowila nie boj sie urodzisz napewno po chwili poczulam jak mnie przeciela(kazdy mi mowil ze podczas skurczu to polozna robi i wtedy nic nie poczujesz)zabolalo koszmarnie wtedy momentalnie z czalych sil wypchnelam ta kruszynke:)hmm a ta kruszynka byla ogromna wazyla 4200 dluga na 58cm a glowka 35cm i rzucili mi ja na brzuch nawet nie uslyszalam jejkrzyku z tego wszystkiego he to cudowne uczucie miec ja na brzuchu i czuc ulge ze to juz koniec.to bylo piekne.zabrali mi ja zeby zbadac miala 10ptk:)przywiezili mi ja moja Paulinke:)teraz ma juz miesiac i 2 dni jestem szczesliwa mama choc daje mi popalic:)odmienila cale moje zycie chodz mam dopiero 21lat marzylam o niej juz bardzo dlugo:)no najcudowniejszy moment przyjechalam na sale a tam odrazu wszedl maz i tesciowa i mama widzialm jacy byli szczesliwi ze im ja dalam:)czulam sie dumna z siebie:) dopiero od kilku dni czuje ze to byl moj najszczesliwszy dzien w zyciu:)o bolach zapomnialam mam Paulinke i wiem ze ona bedzie ze mna juz zawsze:)

Ciezko bylo meczylam sie przez tydzien w szpitalu bolalo plakalam ale warto bylo a i zszycie bolalo koszmarnie ale niew spomnialam o tym bo i tak mimo to czulam ulge.

Teraz moja perelka spi a ja nadal na nia patrze jak na aniolka:)i chodz wspolczuje kazdej napotkanej kobiecie w ciazy to polecam bycie mama jest naprawde fascynujace a porod to tylko kilka godzin gorsze sa nie przespane noce

Odpowiedz
czarnaaj 2012-11-22 o godz. 11:15
0

aaaaa teraz rozumiem :)

Odpowiedz
mysia:) 2012-11-22 o godz. 10:01
0

czarnaaj joanno jest z gomblii i tych wątków nie ma nawet w jej postach więc prawdopodobnie zostały zgubione podczas przenoszenia forum

Odpowiedz
Reklama
czarnaaj 2012-11-22 o godz. 09:14
0

zaraz poszukam tez bo tam moj porod jest hmmmm

Odpowiedz
mysia:) 2012-11-22 o godz. 09:03
0

joannao widze ze i ten znalazłaś watek, ale tak jak pisałam skoro w swoich postach nie masz tego watku to pewnie podczas przenosin gimblii mógł zaginąc, ale napisz jeszcze do Admina i zapytaj

Odpowiedz
joannao 2012-11-22 o godz. 08:23
0

Dziewczyny nie wiecie gdzie znajdę opisy porodów sprzed 8 lipca 2006 ? Ten wątek zaczyna się właśnie tą datą - i tekstem to i ja się dołączę ...
Pilnie szukam wcześniejszych.
Dziękuję za pomoc

Odpowiedz
Nelly 2012-08-24 o godz. 19:47
0

justynkaii24 tez sie bardzo balam porodu dlatego wybralam szpital w ktorym jest mozliwosc znieczulenia zawsze to komfort psychiczny ze jak nie dam rady moge o nie poprosic

Odpowiedz
*elvira* 2012-08-24 o godz. 19:44
0

justynkaii24 kochana na pewno nie będzie tak źle :)
Zapraszam na nasz wąteczek- http://forum.styl.fm/ciezaroweczki-i-mamusie-2010-cd-mamus-styczen-2010.t96810.375.htm

Odpowiedz
justynkaii24 2012-08-24 o godz. 19:43
0

jejku tak czytam to wszystko i naprawde sadze za kazda kobieta czuje bol inaczej sama jestem w 18 tyg ciazy bedzie to moj pierwszy porod ale przerazona jestem boje sie ze nie dam rady skoro wizyta u stomatolaga wywoluje u mnie taki strach przed bolem a co bedzie przy porodzie :o dziewczyny podziwiam was i gratuluje slodkich maluszkow czekam na swoja kolej.....

Odpowiedz
Anita_S 2012-08-15 o godz. 19:53
0

Mój poród jakoś strasznie długo nie trwał, uwinęłam się w 3.5 h od momentu przyjazdu do szpitala.

O 15.30 stwierdziłam, że jakoś tak mokro mi się robi i się wystraszyłam, że to odchodzą mi wody płodowe, jakoś zaraz zaczęłam mieć lekkie skurcze, dopóki się z mężem zebraliśmy i dopóki nas przyjęli na izbie przyjęć(trwało to z dobrych 30 min) to już miałam dość mocne te skurcze.
Ale jak zaszłam na porodówkę, to zbadała mnie położna, stwierdziła, że mam raptem 1cm rozwarcia i małe skurczyki(a mnie już bolało, że szok) i że poobserwujemy, ale ja raczej rodzić jeszcze nie będę.
Po 19 przyszła druga zmiana, trafiła mi się o wiele sympatyczniejsze położna, zbadała i powiedziała, że tak 2 cm są i że rodzę.
Cały czas miałam skurcze, już regularne i co 2 minuty, także nie miałam już jak nawet odetchnąć, były bolesne, ale jeszcze do zniesienia, znieczulenia u nas w szpitalu nie dają, więc i tak nie miałam wyboru.
O 19.30 położna mnie zbadała i stwierdziła, że jest tak z 3 cm - podłamałam się troszkę, że to tak wolno idzie i że jeszcze spędzę na porodówce jeszcze dobrych parę godzin, ale o 19.50 było już 4 - 5 cm, położna powiedziała, że jak będę czuła bóle parte, to mam jej powiedzieć.
Tak około 20.20 zaczęłam je mieć, więc mąż zawołał i się okazało, że mam pełne rozwarcie i że będę rodzić, bóle parte to były straszne, wcześniejsze w porównaniu z tymi to było nic. Zanim położna rozłożyła swój sprzęt, to myślałam, że urodzę, nie pamiętam na ilu, ale jakoś chyba na 6 partych urodziłam.
Urodzić było mi znacznie wcześniej niż przy pierwszym porodzie, gdzie mała po 2 partych wyszła, no ale była mniejsza, myślałam, że mi rozerwie miednicę.
Niestety nacięła mnie i to dość mocno, no ale cóż zrobić, zagoi się.

Dla mnie sam poród to nie jest jakieś traumatyczne przeżycie, najgorsze to było 3 dni po porodzie, kiedy kurczyła mi się macica i przez większość czasu miałam takie bóle skurczowe, jak na początku porodu, leki przeciwbólowe mi nie pomagały, chyba taka moja uroda, bo inne kobietki się nie uskarżały na to.

Odpowiedz
czarnaaj 2012-02-07 o godz. 07:58
0

no ja sie wypowiem (ta która wybrala porod bez znieczulenia i to duzych dzieci )-i szycie tez na żywca -) można przeżyć - -ale uważam znieczulenie z fajna sprawę--i kobieta powinna zawsze wiedzieć z e może sie na nie w każdej chwili zdecydowac --szkoda z ew moim szpitalu nie ma na pewno duzo kobiet by sie decydowało na nie --ale sadze z e powinno byc nieodpłatne zdecydowanie

szycie tez powinno byc znieczulane w kazdym wypadku

na cc z walsnej woli przenigdy bym sie nie zdecydowała a wiem co mowie bo 2 porody z a mna -uwazam ze cc na życzenie to jest glupota kobiety --cc to powazna operacja jesli matka ma klopoty zdrowowtne i jesli sa wskazania medyczne jak najbardziej ale placic pienidze zeby cie na zyczenie pokroilili to nie rozumiem tego -fanaberia naszych czasow

ja powinnam miec cc przy witku który wazyl 5 kilo niestety przez zaniedbanie lekarzy nie mialam


no pewno takiej opieki za naszego zycia nie doczekamy ale weim ze w niektorych spzitalach jest super komfort j tylko szkdoa ze zalezy to w w iekszosci przypadkow od portfela i kobiety gorzej sytuowane musza przetrwac ciezkie warunki i czasem porod zapada im na psychice na dlugi czas

Odpowiedz
asiszka 2012-02-05 o godz. 16:23
0

Anetko w polskim szpitalu też może być przyjemnie i humanitarnie. Wszystko zależy od stanu finansowego danego szpitala lub Twojego portfela. Ja zamierzam wybrac szpital, który jest spółką wykupioną przez lekarzy pracujących w nim. Część usług jest refundowana przez nfz, a za dodatkowe luksusy - typu komfortowy, jednoosobowy pokój z łóżkiem dla męża, osobisty lekarz, położna itp. sobie dopłacasz...
Takiej opieki medycznej jak w Danii, luksusowej i bezpłatnej, to chyba rzeczywiście nie doczekamy

Odpowiedz
Anetka74 2012-02-04 o godz. 17:25
0

No,sam poród w porządku ale potem :x
Sikanie,jakby mnie ktoś nożem przecinał w środku.

Zastanawiam się,dlaczego kobiety z własnej woli godzą się na okaleczenie (cc na życzenie).Przecież to boli potem jak cholera.Chociaż z drugiej strony rodzić w bólach przez wiele godzin to nic przyjemnego.
Cholera,kiedy w polskich szpitalach będzie normalnie czyli humanitarnie dla rodzącej.

Odpowiedz
czarnaaj 2012-02-04 o godz. 14:37
0

no super light :D tez chce

Odpowiedz
julitka78 2012-02-04 o godz. 13:50
0

super z tym znieczuleniem mialas Anetko :D
gratuluje takiego lajtowego porodu :D

Odpowiedz
czarnaaj 2012-02-03 o godz. 10:49
0

takie znieczulenie marzenie :D gtrratuluje anetko

Odpowiedz
ania j 2012-02-02 o godz. 18:36
0

dobrze ze u malej skonczylo sie tylko na guzie-biedactwo jak bardzo chciala wyjsc .....To dobrze ze nie masz zlych wspomnien dotyczacych porodu moze bedzie kiedys szansa ze zdeydujesz sie narodzentwo dla malej Józi?Grtuluje Ci Anetko bo przeszlas naprawde duzo tym bardziej takie maleństwo jest dla Ciebie nagroda!Pozdrawiam.

Odpowiedz
Anetka74 2012-02-02 o godz. 16:57
0

Zebrałam się w końcu
A więc.

W środę,17 czerwca miałam wizytę u lekarza.Miałam przeczucie,że pójdę do szpitala więc torba była spakowana.No i miałam rację.Nawet lekarka usg mi nie robiła.W moczu nadal mnóstwo białka a ciśnienie wysokie.Do terminu tydzień więc kończymy tę ciążę.

Pojechaliśmy kolejne 50km do szpitala,który wybrałam.Wieczorem podłączyli mnie do ktg a potem był balonik :x Nigdy nie lubiłam wziernika ale tym razem już przy jego zakładaniu już mnie bolało a potem balonik.Jezuuu,aż sobie zaklełam :x
Przez godzinę brzuch bolał jak na porządny okres a potem (około północy) zaczeły się skurcze.Bolesne,owszem ale dało się wytrzymać (skoro nie darłam ryja )
Pół nocy przechodziła,pół przespałam.Rano,po śniadaniu zawieźli mnie na porodówkę.
Skurcze co 4 minuty.Położna,która mnie mnie witała pytała mnie o samopoczucie,ja jej na to ,że kiepsko,skurcze są itp. a ona wesoła jak szczygiełek "ależ to wspaniała wiadomość" (gdybym miała siłę się ruszyć to bym ją po ryjku obiła ale z drugiej strony miała rację)

Pokój porodowy z łazienką (i wanną).Dostałam żel odbytniczo aby potem krępujących niespodzianek nie było Na łóżko i znowu ktg (do którego do końca byłam podłączona).Rozwarcie 5cm.
Przebicie pęcherz płodowego:jedna położna naciskała na brzuch a druga szydełkiem go przebijała.To był drugi moment,kiedy sobie krzyknełam i poklełam :x

Przyszedł anestezjolog i założył mi rurkę do kręgosłupa do znieczulenia.Jego asystentka podała mi swoje ramię do ściskania (biedna kobieta,mam nadzieje,że jej nie uszkodziłam ) .Ból całowicie do wytrzymania,jak zastrzyk.Musiałam tylko pamiętać o oddychaniu.Potem to już tylko relaks

Leżałam sobie na łóżku,skurcze widziałam tylko na monitorze.Niestety rozwarcie nie postępowalo a nawet się cofneło.Podali mi oxy.Wiem,że dziewczyny po jej podaniu "chodzą po ścianach" z bólu.Ja natężenie skurczy odczuwałam jak niewielkie napięcie brzucha.W międzyczasie podłączono sondę ktg do główki dziecka aby lepiej kontrolować jej pracę serca.No i tak 3,5h spędziłam nudząc się,przysypiając

Przyszedł lekarz,sprawdził rozwarcie i powiedział,że postępu żadnego.I albo czekamy jeszcze ze dwie godziny albo robiły cięcie.Ale główka małej nadal za wysoko,jej wykres wygląda nie najlepiej,mi ciśnienie rosło.Decyzja tniemy.Błyskawiczne przygotowanie.Położne nałożyły mi seksowne pończochy (zboczonej pielęgniarki które zapobiegają czegoś tam w nogach).Zawieźli mnie na salę operacyjną a tam tłumy ludzi.Anestezjolog (całkiem przystojny ) podał mi jeszcez dodatkowo znieczulenie i szczypał w brzuch do momentu gdy nic nie czułam.
Potem tylko uczucie wyrywania (jakby dentysta wyrwał mi wielkiego zęba),bólu żadnego.

Potem to już płacz dziecka :D Oporządzili ją,dostałam do przytulenia.Mogłam ją pogłaskać jedną ręką.Od decyzji o cięciu do momentu urodzenia upłyneło 18 minut więc błyskawicznie to się rozegrało.Mała miała wielkiego guza na czole i siniaka na główce.Okazało się,że była źle ułożona do wyjścia,próbowała wyjść i nabiła sobie siniaka od uderzeń o moją kość łonową.Sama by nie wyszła

Mnie zabrali na intensywną terapię,mała pojechała na neonatologię.Wieczorem znowu ją zobaczyłam.Miała założoną sondę do żołądka bo miała za niski poziom cukru a że nie chciała dużo jeść to ją dokarmiano.Noc spędziłyśmy osobno.
Miałam załozony rękaw do mierzenia ciśnienia na stałe i automatycznie było mierzone co pół godziny.I nadal dostawałam znieczulenie.

Na drugi dzień odłączyli mnie od wszelkich kabelków,rurek i pojechałam na oddział,gdzie leżała mała.Pierwsze kroki,potem nawet prysznic mogłam wziąść.
Pierwsza wspólna noc była straszna,nie przespałam ani minuty.Mała płakała,budziła się często.Kolejne były zdecydowanie lepsze.

Cała impreza od pierwszego skurczu do momentu wyjścia małej trwała 17 godzin.I tylko te dwa momenty (balonik i szydełko) były bolesne.Taki lajtowy poród
Dopiero jak wszelkie znieczulenia póściły to się zaczeło :x Ból przy sikaniu,jezuuu,ból brzucha.

Dodam,że w pokoju porodowym były ze mną co najmniej 2 położne.Byli też lekarze (w tym Hinduska,którą poznałam wcześniej).Wszyscy bardzo mili,pomocni.Nie wiem jak by wyglądał koniec porodu naturalnego ale pewnie mogłabym mieć wybór pozycji do rodzenia i nie nacieli by mi krocza standardowo (chyba,że byłaby to konieczne)

Pobyt w szpitalu się przedłużał bo ciśnienie miałam za wysokie.Dopiero jak wróciłam do leków,które brałam przez ciążą spowodowały,że spadło znacznie.

Tak to mniej więcej wyglądało.Spodziewałam się gorszych przeżyć.

Odpowiedz
poziomka 2011-11-30 o godz. 20:03
0

Misia24 napisał(a):
Kochamslonko, tez sie ciesze bo nie wiem jak mogloby sie to skonczyc gybym o 21 pojechala do domu jak o 2.00 juz urodzilam.... a samo zalatwianie formalnosci na izbie przyjec zajelo ok 1.5 godziny
Misia, ja byłam tak przekonana ze jeszcze długa droga przede mną ze jak stwierdziłam zebysmy moze juz jednak jechali do szpitala to jeszcze mi przeszło przez mysl ze moze poczekać pół godziny i obejrzec serial ("Przyjaciół") lol
jednak pojechalismy i na Izbie okazało sie ze mam juz 8cm rozwarcia, jak lekarz mnie zbadał to odrazu zapowiedzial położnej ze formalnosci dokonczymy później a teraz to idziemy rodzić
i urodziłam po ok.pół godziny po przybyciu do szpitala, mąż tylko zdążył zadzwonic do jednej i drugiej mamy ze juz sie zaczyna i za moment dzwonil ze juz po wszystkim lol

ciekawe co by bylo jak bysmy zostali na ten serial hehe

Odpowiedz
Misia24 2011-11-30 o godz. 19:24
0

poziomka, moze zle to ujelam z ta pozycja lezaca...raczej tak na pol siedzaco.... a ja wrecz czulam jak polozna pomaga synkowi i w miare mozliwosci rozciaga reka krocze....

Kochamslonko, tez sie ciesze bo nie wiem jak mogloby sie to skonczyc gybym o 21 pojechala do domu jak o 2.00 juz urodzilam.... a samo zalatwianie formalnosci na izbie przyjec zajelo ok 1.5 godziny

Odpowiedz
Kochamslonko 2011-11-30 o godz. 07:55
0

Misia24, super :) dobrze, ze się uparłaś żeby zostać :)

Misia24, miranda33, świetnie sobie poradziłyście :) gratuluję :)
miranda33, śliczny Synuś :)

Odpowiedz
poziomka 2011-11-29 o godz. 19:25
0

ja rodziłam na takim fotelu (ginekologicznym?) w pozycji właściwie siedzącej i chwale sobie tą pozycje ;)
ale zdziwiłam sie Misia jak napisałas o tej leżącej i ochronie krocza bo do tej pory raczej ze wszystkich źródeł słyszałam ze pozycje wertykalne (czyli stojące, kucające itp) sprzyjają ochronie krocza bo siła którą dzidziuś napiera na krocze rozkłada sie równomiernie wiec równomiernie sie ono rozciąga i dlatego jest mniejsza szansa na pęknięcie
a na leżąco ze raczej nie uda sie uniknąć nacinania/pęknięcia
dlatego tak sie zdziwiłam

a tez polecam poród rodzinny, mysle ze to jedne z najbardziej zbliżających doświadczen :)

Odpowiedz
czarnaaj 2011-11-29 o godz. 05:27
0

no ja na sam koniec tez wyladowalam na lozku ale tak powiedzmy na siedzaco ale chwale sobie to --mnie sie dobrze tak rodzilo

Odpowiedz
Misia24 2011-11-27 o godz. 20:14
0

poziomka, mysle ze dlatego ze jak lezalam na plecach to polozna miala lepszy dostep do drog rodnych i mogla lepiej kierowac maluszkiem i kroczem tak zeby je maksymalnie rocaignac niz jak kleczalam tylem do niej i wystawialam pupe i krocze mialam skierowane bardziej w dol niz w jej strone co utrudnialo jej dostep....

Odpowiedz
czarnaaj 2011-11-27 o godz. 11:45
0

naprawde ja dwa porody mailam rodzinne i polecam wszystkim --u nas to raczej wzmocnilo wiez -super sprawa

Odpowiedz
poziomka 2011-11-26 o godz. 19:30
0

Misia24 a mnie zaciekawiło dlaczego na plecach miałaś mniejsze szanse na poród bez nacinania?

Odpowiedz
miranda33 2011-10-23 o godz. 20:27
0

Dziękuję bardzo!!!

Pozdrawiam!

Odpowiedz
sweethoney 2011-10-23 o godz. 13:18
0

miranda33, piękny maluszek !!

Odpowiedz
miranda33 2011-10-23 o godz. 12:59
0

Dziękuję bardzo dziewczynki!

Odpowiedz
basik 2011-10-22 o godz. 22:13
0

Misia24, miranda33, jeszcze raz ogromne gratulacje i brawa dla dzielnych tatusiów. Ja bez P też sobie nie wyobrażam porodu

Odpowiedz
mysza79 2011-10-22 o godz. 20:07
0

czarnaaj, paluszek, miranda33, Misia24 ogromniaste gratulacje! Super jest to, że piszecie jak było naprawdę. Nie owijacie w bawełnę i mówicie, że bolało, że miałyście dosyć itd... Jeszcze raz Wam gratuluję! Buziaki dla Was, dzielnych tatusiów no i dzieciaczków, bo tak naprawdę to dla nich tez jest szok gdy muszą wyjść z ciepłego, przytulnego brzusia mamusi, na ten zimny świat...

Odpowiedz
Misia24 2011-10-22 o godz. 11:58
0

Witam...i ja wrzuce cos od siebie...

w srode 11.03.2009 zaczal odchodzic mi czop i pojechalam do lekarza ktory potwierdzil ze juz niedlugo powinnam urodzic...

w piatek od poludnia zaczelam czuc lekkie skurcze jednak uznalam ze nie bede panikowala...jednak o 17 zaczelam czuc coraz czestrze skurcze , spokojnie dorzucilam parte rzeczy do torby i poszalm wziasc prysznic , jednak kiedy po prysznicu bole jeszcze bardziej sie nasilily i zrobily sie dosc regularne postanowilam pojechac do szpitala.....o 20.00 kiedy to wychodzilam z domu mialam juz skurcze co 10 min... na izbie mialam maly problem z lekarzem poniewaz mialam 3 cm rozwarcia i wg niego slabe skurcze chcial mnie odeslac do domu....ale na szczescie sie uparlam i mimo jego zapewnien ze urodze nie wczesniej niz w sobote do poludnia lub nawet w niedziele przyjal mnie do szpitala i wyslal ma sale porodowa....
O 23.00 mialam juz coraz czestrze skurcze jednak brak postepu w porodzie i nadal 3 cm rozwarcia . Polozna kazala mi duzo chodzic i przy skurczach pochylac i przytrzymywac meza.... pozniej pare razy probowalismy zmieniac pozycje przy skurczach...siedzialam na pilce lezalam na bolu jednak najbardziej odpowiadala mi pozycja pochylona oparta na mezu....

ulge przynosil mi jeszcze prysznic....

po kolejnych 2 godzinach bolow poprosilam polozna o kolejne badanie poniewaz skurcze byly tak silne ze mialam juz dosyc... mimo watpliwosci poloznej co do postepu zbadala mnie i okazalo sie ze mam juz 7 cm rozwarcia i ogolnie akcja postepuje bardzi szybko....

po badaniu poszlam ponownie pod prysznic bo tylko tak nie odczuwalam silnych skurczy....
probowalam siedziec na pilce i lezec ale nie dalam rady bo wtedy skurcze byly nie do zniesienia....

ok 1.30 pod prysznicem odeszly mi wody....polozna przyszla sprawdzic czy wszystko w porzadku i okazalo sie ze maluszkowi bardzi spadlo tetno i musieli mnie polozyc i podac tlen.....po tlenie wszystko sie unormowalo i momentalnie zaczely sie bole parte....
przy samych partych bardzo pomagal mi maz trzymajac za reke a w momentach kiedy bole byly tak potworne ze nie mialam sily przec podtrzymywal mi glowe i nogi pomagajac w ten sposob przec :)

po ok 40 min parcia urodizlam cudownego zdrowego synusia...

a cudowna polozna tak pokierowala mna w czasie boli partych ze wszystko szlo bardzo sprawnie poza tym pomagala dobierac mi pozycie w ktorych czulam mniejszy bol i bardzo dobrze czulam sie w pozycji kleczacej jednak kiedy glowka zaczela sie pokazywac kazala mi wrocic do pozycji lezacej poniewaz w tej pozycji mialam wieksze szanse na urodzenie bez rozcinania krocza..... i rzeczywiscie udalo sie.... jedynie skonczylo sie na czterech szwach bo lekko popekalam.....

wprawdzie synek urodzil sie owiniety pepowina obylo sie bez komplikacji i dostal 10 pok :)

a i dumny i zsestresowany tatus mial przywilej przeciecia pepowiny :) i jako pierwszy zobaczenia synka.....

Odpowiedz
Anulka1984 2011-10-22 o godz. 10:25
0

miranda33, gratulacje i brawa za kolejną dzielną babkę :)

Odpowiedz
sweethoney 2011-10-21 o godz. 20:49
0

miranda33, gratulacje synka !! :)
współczuję bólów ale najważniejsze , że juz jesteście razem ;)

Odpowiedz
miranda33 2011-10-21 o godz. 20:14
0

Melduje się "rozpakowana mama" Poród 15.03.2009.

Korzystając z okazji, że Miłoszek śpi opiszę w telegraficznym skrócie jak przebiegał poród.

Wody zaczęły mi odchodzić o 5.30 rano (najpierw chlusnęło fontanną, a potem sączyły się jeszcze ponad godzinę). Były czyste, przezroczyste, bezzapachu. Nie odczuwałam praktycznie żadnych innych dolegliwości. Poczekałam jeszcze ponad godzinkę w domu, żeby te wody przestały się sączyć, wzięłam prysznic i w drogę... W szpitalu byliśmy ok. 7.20. Do godz. 11 miałam skórcze co 3-4 minuty, ale lekarz stwierdził, że akcja porodowa rozwija się za wolno i podano mi kroplówkę z oksytocyny. O 14.10 Miłoszek przywitał się z mamą i tatą, który dzielnie towarzyszył mi na porodówce i bez którego obecności nie wyobrażam sobie porodu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nadmienię, że przez całą ciążę nie chciałam, żeby Krzyś był przy porodzie, a decyzja zapadła po odejściu wód płodowych. Najgorsza była (wbrew pozorom) druga faza porodu, ponieważ NIESTETY miłam tzw. bóle krzyżowe KOSZMAR!!! Krzyś dzielnie masował krzyż przy każdym skórczu, ale to niestety niewielka ulga.

Pozdrówka!!!

Odpowiedz
dagulina 2011-10-21 o godz. 12:16
0

Dziewczyny piękne opisy porodów.

Odpowiedz
kasiagio 2011-10-21 o godz. 11:25
0

paluszek super poród i ja też wyje

Odpowiedz
Anulka1984 2011-10-21 o godz. 11:22
0

czarnaaj, paluszek piękne historie, i tez sie popłakałam!!! Zuch babki z Was :)

Odpowiedz
czarnaaj 2011-10-19 o godz. 10:52
0

bardzo dziekuje :D

Odpowiedz
kasiagio 2011-10-19 o godz. 10:34
0

czarnaaj, tak jak myślałam dzielna dziewczynka jesteś Najważniejsze teraz dochodź szybko do siebie i ciesz się dwojgiem cudownych dzieci !!!

Odpowiedz
czarnaaj 2011-10-19 o godz. 10:31
0

Odpowiedz
Ptysiok 2011-10-19 o godz. 10:26
0

czarna spłakałam się.....jesteś niesamowicie dzielna :D

Odpowiedz
basik 2011-10-19 o godz. 10:19
0

czarnaaj, paluszku dzielne z Was babki i super że dzieciaczki już są z Wami.

Odpowiedz
Kochamslonko 2011-10-19 o godz. 10:15
0

paluszek oby mój drugi poród był taki :) pierwszy to było 27 godzin bóli i ok 10ciu takich, że wyłam do księżyca :)
Opis piękny :) Całusy dla Malutkiej :) ona była tak samo dzielna jak Mamusia :)

Odpowiedz
Kamiś 2011-10-18 o godz. 20:22
0

dziewczynki, super :) gratulacje :) hehe... milo tak wspomniec czasem te cuuudowne chwile :)

Odpowiedz
beacia 2011-10-18 o godz. 17:53
0

czarna dzielna kobietka z Ciebie. Warto było tyle czekać na tak cudną dziewczynkę
paluszek*, poród jak z bajki :D Też chcę taki 8)

Odpowiedz
czarnaaj 2011-10-18 o godz. 16:18
0

bardzo dzikeuje --chyba nie z adlugo ten opis--ale wiecie ze mnie gadula


ja na lozku lezalalm 10 monut jak kazali noge podkurczac i tyle co mnie jakos wepchnęli bo sama juz nie moglama bo juz parte byly - na porodowe lozko ale rozsunęli wiec w sumie nie lezalam na nim jakos plasko tylko tak jakby w polsiadzie i trzyammalam za te raczki od lozka

Odpowiedz
malutka311 2011-10-18 o godz. 16:08
0

Czara aj dumna jestem z Ciebie!!!!!!! dalas rade i to najwazniejsze dobrze ze z Minelki raczka wszystko w porzadku :*
wielka buzka dla Ciebie
ja tez rodzilam bez znieczulenia bo u nas w szpitalu nie ma

Paluszku ale super ze dotknelas glowki to musi byc wspaniale uczucie
gratuluje ze dalas rade!!!!

ja postaram sie tak urodzic za drugim razem bo za pierwszym lezalam na lozku nie dalam rady chodzic ani stac

Odpowiedz
czarnaaj 2011-10-18 o godz. 15:56
0

paluszek--piekny opis --ja tez palkalaam jak glupia a za chwile smialam hustawa taka


ja zazdroszcze znieczulenia bo ja znow bez--ale poszlo :D

Odpowiedz
julitka78 2011-10-18 o godz. 15:48
0

paluszek jejku zazdroszcze tak szybkiego porodu i znieczulenia, na pewno super uczucie poczuc malenką istotke i takie cieple cialko na brzuszku :D

Odpowiedz
ania j 2011-10-18 o godz. 15:45
0

paluszek*, czarnaaj, Jestescie bardzo dzielne!Gratuluje odwagi! :D

Odpowiedz
Zuzka 2011-10-18 o godz. 15:39
0

paluszek*, Aga poryczalam sie!!
dzielne z Was babki

Odpowiedz
Wuna 2011-10-18 o godz. 15:37
0

paluszku fajny poród :D jeszcze raz gratulacje :D

Odpowiedz
sweethoney 2011-10-18 o godz. 14:49
0

czarnaaj, paluszek*, dzielne kobiety z Was. I macie już swoje skarby koło siebie :)

Odpowiedz
paluszek* 2011-10-18 o godz. 14:39
0

Podobnie jak czarnaj mam przyjemnisc opisac moj porod po raz drugi :).
02.03 trafiłam na oddział patologii ciazy - 2 dni przed terminem - ze wzgledu na podwyzszone cisninie i wielowodzie. Tam mialam grzecznie czekac na decyzje lekarzy co dalej....

Rankiem 03.03 na obchodzie dowiedzialam sie, ze bede miala test oksytocynowy, chyba, ze beda warunki by polaczyc, kroplowke by wprowadzic w porod. Mialam juz swoje nieregularne skurcze, ktore pisaly sie na ktg, ale ich nie czułam. O 9 zbadali mnie i powiedzieli, ze wszystko wyglada na to, ze dzis urodze. O 9.50 podłaczyli oksytocyne, skurcze sie pisały, ale ja ich nie czułam i był nieregularne. O 12.30 zbadali mnie i powiedzieli, ze przebija pecherz bo zaczyna sie porod :o . O 13 przebili pecherz, ale nadal nie czułam bóli. O 13.15 kazali przejść na porodówkę. O 13.30 przyjechał mąż i wtedy zaczęły się maga bóle, miałam 3 cm rozwarcia, miałam co 1 minutę skurcze, więc poprosiłam o znieczulenie. Przyszedł anestezjolog i założył cewnik, po 5 minutach byłam na Hawajach, pełen relaks i zero bólu. Niestety długo tym błogostanem się nie nacieszyłam bo po 10 minutach miałam wrażenie, że narobie na łóżko. Mąż zawołam położną, zbadała mnie i powiedziął, że mam 10 cm rozwarcie. Byłam w szoku, że tak szybko, myślałam, że urodze dopiero wieczorem.Położna kazała położyć się na boku, ale nie bardzo mogłam przeć, więc zeszłam z wyrka i rodziłam małą na kucki. Po chwili parcia była połowa główki, połóżna powiedziałam, ze moge dotknąć główki, to było cudowne po raz drugi dotykać rodzącej się główki, nim zaczęłam znowu przeć mała porostu ze mnie wyskoczyła o godz. 14.35. Położna mi ją podała, położyłam się na łóżko, a malutką sobie na piersiach. Mąż prawie płakał, a ja płakałam i śmiałam się na przemian. Kornelka tylko zapłakała przez chwilkę i wtuliła się w mamusię . Była to niesamowicie wzruszająca chwila. Mimo znieczulenia bóle parte była bardzo silne i bolesne, ale to szybko się zapomina...

Odpowiedz
julitka78 2011-10-18 o godz. 14:37
0

naprawde dzielna jestes czarnaaj :D gratki :D

Odpowiedz
Wuna 2011-10-18 o godz. 14:15
0

no tak to jest z tymi chłopami: my w kryzysowej sytuacji a im się jeść chce

A tak na poważnie: czarnaaj jeszcze raz gratulacje dla dzielnej mamusi i super, że nie dałaś się łapówkarstwu :)

Odpowiedz
paluszek* 2011-10-18 o godz. 14:11
0

czarnaj byłaś dzielna!!! Urodzić takiego pulpecika to wyzwanie.

Odpowiedz
Kochamslonko 2011-10-18 o godz. 14:06
0

Moja Dzielna Kochana Czarnulka :)
To wspaniałe uczucie.....kiedy nareszcie można przytulić swoje upragnione Maleństwo :)
dobrze, ze tym razem było lżej :)
PS> Ta drożdżówka mnie rozwaliła lol
lol lol lol lol lol lol lol

Odpowiedz
czarnaaj 2011-10-18 o godz. 13:46
0

witajcie po raz drugi ns opisie mojego porodu

jak wiedza forumowiczki które sa tu dluzszy czas -moja uroda taka ze dzieci rodzę duze --witek 5 kilo silami natury--do tego dzieciaczki w brzuszkach leniuszki poterminowe . i tak tez bylo teraz . Usg pokazało ze mała ma 4300--nawet sie nie martwiłam bardzo bo chchialam naturalnie rodzic mimo oczywiste obaw jak to u każdej kobiety przed porodem--termin minął i nic nie zapowiadało rozwiązania wiec czekałam --na na nieszczęście po terminie dostałam wstrętnego postrzyku w zebrach -nikomu nie życzę wiec znalazłszy sie w szpitalu i na przedporodowej--na tej sali spedzilam5 dni i wygoniłam wszystkie pacjentki na porodówkę .dzięki mojej super położnej po 5 dniach pobytu udało sie nareszcie podłączyć kroplówkę oksycotynowa na wywołanie bo lekarze nic nie robili a ktg wychodziło już słabe .nadszedł 12 marca i zaraz z ranka podłączono mi kropolowke . oczyścicie byl hegar0ale sama chchilam.kroplówka nie bardzo podziałała wiec obawiałam sie ze skonczy sie cesarka.mąż ciągle dzwonił zestresowany bo umówiliśmy se na poród rodzinny.jednak powiedziałam mu ze jak będzie sie cos działo więcej to zadzwonię po niego.dopiero po przebiciu pęcherza płodowego akcja rozkręciła sie .maz przyjechał.skurcze co 2 minuty po 40 sekund bólu ale dało sie nziesc.położna poprosila żebyśmy szli pod prysznic --mąz polewał mnie woda i poczułam ulgę --siedzilaam tam 40 minut a mogłabym ow iele dluzej --co do tego porodu nie panikowałam i bylma spokojna -wiedzilam z e nie ma co liczyć na znieczulenie bo ten szpital go nie oferuje .skupiałam sie na oddechu.mąz z początku mnie denerwował bo ciagle jadł drożdżówkę ale jak go ochrzaniać zaczelam to schował chiiii..jak wyszłam spod prysznic skurcze sie nasiliły bardzo.położna przyniosła piłkę .siedzielama na niej okrakiem bo to ponioc powoduje ze dziecko prędzej schodzi w dol. na ppilce bole staly sie nieznośne .bolało strasznie.juz czulma ze dziecko wypiera sie na dol.położna zbadala i powiedziała ze 5 rozwarcia --rany jak pomyślałam ze dopiero 5 i tak boli to nie amilam sil.wtedy wszystko nabrało tempa bol byl coraz częstszy, dlzuszy i rwący.położna kazała lezec i w czasie skurczu mąż musiał podkurczać mi noge i to byla masakra.strasznie bolało juz powiedzilam ze nie mam siły ze nie dam rady.polzona patrzy 6 cm --za 10 minut ja mowiue ze rodze ---ze mam parte i na łóżko kazali wychodzić --tam juz trochę z bolu nie pamitem wszyscy sie zbiegli mnie kazali przeć i milenka za 10 minut byla juz na siwecie .waga 4300 wzrost 58 cm--maila bardzo długie włoski --niestety rodziła sie barkiem i 2 krotnie owinięta byla pępowina .na szczęście nic sie nie stalo procz obrzęku .ja zaczęłam oczyścicie płakać i dostalam okropnych drgawek chyba z nerwów. poplakallam sie .zaraz widzilam jak dziecko jest ważone i byłam zdziwiona ze ma takie długie włoski.mąż zrobil zdjęcie zara po wyciągnięciu malej.szycie bolało strasznie bez znieczulenia ale tylko 3 szwy.potem już jakoś poszło .przyszła nawet moja mama jak jeszcze mnie szyli.

bolało okropnie ale poslzo szybciej niz z Witem i bylama bardzo opanowana nie krzyczalam wcale.pochwały dostałam od personelu z e jestem na bol odporna .
porod rodzinny polecam wszystkim choc to takie trudne przeżycie dla kobiety czułam sie naprawdę bezpieczna ze maż byl przy mnie i pomagał mi bardzo.nie czulm asi etam osamotniona i pozostawiona na pastwę losu.ponadto drugi raz uczestniczył w cudzie narodzin dziecka a to według mnie tylko wzmacnia wieź .ciesze sie ze obylo sie bez komplikacji.

ps za dużo sie opiisalam nie wiem czy dacie rade przeczytać
ps jestem z siebie dumna ze udalo mi sie oprzec łapówkarstwu szerzącym sie w szpitalu i namawainiu pacjentki przez niektorcyh lekarzy -nie wszystkich-do platnej cesarki bez powodu

Odpowiedz
Anulka1984 2011-10-04 o godz. 12:26
0

Ptysiok napisał(a)::"ty wiesz ile to trzeba miec siły??" no moją Patrycję wytargiwało dosłownie wytargiwało dwóch lekarzy jak byków!!!!

Ptysiok napisał(a): a reszte rozerwał ciekawe jak u mnie było ale mnie chyba cięli bo czułam takie "rysowanie"

Odpowiedz
Pliszka 2011-09-27 o godz. 14:42
0

Ptysiok, jest w tym trochę prawdy, bo jak się tnie, to się przecina włókna mięśni, a jak się "rwie", to mięsień się rozchodzi wzdłuż włókien, ale nigdy nie słyszałam o takiej praktyce :o Najważniejsze, że skóry ci nie rwał lol

jeżeli chcesz wiedzieć, czy CC miała jakiś wpływ na Twoje problemy, to może na usg robione pod tym kątem coś wyjdzie? Lekarz sprawdzał jak wygląda Twoja macica po cc?

Odpowiedz
Ptysiok 2011-09-26 o godz. 21:27
0

czytałam że nie wszedzie sie to stouje i że w szpitalach normalnie przecina sie dolną częśc macicy.......


w ogóle wydaje mi się to bez sensu....i tak sie długo goi i tak......a teraz nawet mój gin mi mówił, że blizna w macicy rozległa i ma "bliznowce" czy jakoś tak....że ma takie jakby kawałki te poszarpane przyrośnięte....nie wiem jak to wytłumaczyć....w każdym raze tworzą niewielkie wybrzuszenia........i jedna ginka tez powiedziała, ze na zewnątrz blizna jest piekna, a le w macicy juz nie........

czasem zastanawiałam sie czy to nie przez to moje problemy......

Odpowiedz
Pepper 2011-09-26 o godz. 21:26
0

zastanawiam sie, czy tak sie robi przy każdej cesarce

Odpowiedz
Ptysiok 2011-09-26 o godz. 21:23
0

Pepper, no właśnie......ja tez bylam w szoku i to strasznym......to okropne........ja na samą mysl mam ciarki w podbrzuszu..........ale z drugej strony to rozwiązało zagadke-jak przeciąć macicę by nie pokaleczyć dziecka ;)


a jeszcze pamiętam jak mówie do matki , że tak się pastwi, ze aż stół jeździ (bo autentycznie jeździł) a moja matka do mnie mówi :"ty wiesz ile to trzeba miec siły??" świetnie.......

Odpowiedz
Pepper 2011-09-26 o godz. 20:37
0

Ptysiok napisał(a): a reszte rozerwał
:o :o :o :o :o :o :o

Odpowiedz
Ptysiok 2011-09-26 o godz. 18:12
0

renata1977 napisał(a): ze takie pekniecia sie lepiej i szybciej goja i sa mniej bolesne oraz rzadziej wdaja sie infekcje ja tez bylam w szoku jak podczas mojej cesarki lekarz rozciął mi powłoki brzuszne, potem nadciął tkanke macicy a reszte rozerwał :o myślałam, ze się tam zachlastam mimo, że nic nie czułam i pytam matki co on mi do cheleri robi, a ona na to, że taka rana się lepiej goi niz rana cięta brrrrrrrrr................w życiu by mi cos takiego do głowy nie przyszło tzn że mnie moge ktoś dosłownie rozrywać


poziomka napisał(a):nie wiem o co chodzi ze widac tylko kawa rzeczywiście dziwna sprawa.....

Odpowiedz
Pliszka 2011-09-26 o godz. 17:04
0

Nelly, musieliby, ale żadna nie wpadła póki co na pomysł, by o to walczyć.... a możesz szkoda.... może gdyby zabulili raz, drugi i trzeci, to by się opamiętali

Odpowiedz
renata1977 2011-09-25 o godz. 12:38
0

a ja mam ciekwostke!!! w anglii gdzie mieszkam nacinanie przy porodzie jest wrecz zabronione................ jesli nie ma waznych wskazan medycznych........... oni nawet wola jak kobieta peknie nawwt jesli to pekniecie jest wieksze niz powinno byc niz nacinac twierdza ze takie pekniecia sie lepiej i szybciej goja i sa mniej bolesne oraz rzadziej wdaja sie infekcje i bliznowacenia............... wg prawa liczba naciec nie powinna przekraczac kilku procent wszystkich porodow......................... ale co kraj to obyczaj...........

Odpowiedz
poziomka 2011-09-25 o godz. 10:36
0

nie wiem o co chodzi ze widac tylko kawa

Odpowiedz
Nelly 2011-09-24 o godz. 23:48
0

Pliszka, wiesz jak to jest w Polsce z lekarzmi i ogolnie sluzba zdrowia ciezko wygrac musieli by wyplacc odszkodowania co drugiej kobiecie
dlaczego nasz kraj jest taki zacofany zwlaszcza jesli chodzi o prawa kobiet

Odpowiedz
poziomka 2011-09-24 o godz. 22:39
0

a ja sie do tej pory zastanawiam czy w moim przypadku naci


a ja sie do tej pory zastanawiam czy w moim przypadku naci


kurcze dlaczego widac tylko kawa

Odpowiedz
Pliszka 2011-09-24 o godz. 16:17
0

Nelly, i to właśnie jest skandal!


na upartego mogłabyś zaskarżyć ich, bo okaleczyli cię bez Twojej wiedzy i zgody i bez wyraźnych wskazań medycznych

Odpowiedz
Nelly 2011-09-24 o godz. 00:37
0

mnie nikt nie zapytal o zgode na naciencie nawte nie wiedzialam ze to zrobili

Odpowiedz
Pliszka 2011-09-23 o godz. 11:47
0

Ptysiok, a ja słyszałam o ćwiczeniach z kamiennymi kulkami, podobno świetnie działają

Odpowiedz
Ptysiok 2011-09-23 o godz. 11:25
0

a jest jeszcze urządzenie do ćwiczenia krocza Urządzenie EPI-NO. Ale trzebaby poczytac o jego skuteczności....widziałam ten balonik u nas w szpitalu.....

Odpowiedz
Pliszka 2011-09-23 o godz. 11:20
0

Pepper, dokładnie! na pewno gdybyś rodziła mniejsze dziecko nie byłoby tak źle

Odpowiedz
Pepper 2011-09-23 o godz. 10:47
0

Dziewczyny, zgadzam się z Wami i ja taki szpital znalazłam. Do samego końca upierałam się, żeby nie nacinać, rodziłam z fantastyczną położną, ale niestety stało się jak się stało. Mnie nie nacinali, sama popękałam i to jest zdecydowanie gorsze, bo pękłam nie tylko na zewnątrz, ale tez w środku, co zaowocowało krwotokiem.
No ale wiadomo, że to ekstrema. Zdecydowanie jestem za ochroną krocza zawsze wtedy, kiedy to możliwe.

Odpowiedz
Pliszka 2011-09-23 o godz. 10:12
0

Nelly, dokładnie, mam takie samo podejście. Jak można kogoś rutynowo okaleczać, jeżeli nie ma do tego wyraźnych wskazań medycznych, zwłaszcza bez zgody pacjentki, moim zdaniem to skandal

Odpowiedz
Nelly 2011-09-20 o godz. 20:55
0

ja nastepnym razem bede szukac szpitala albo poloznej ktora dba o to by krocze nie peklo czytalam ze masowanie krocza zmniejsza ryzyko pekniecia ale i tak 90% poloznych nacina rutynowo ni tylko pierwiastki.
jestem za tym zabiegiem gdy jest konieczny np kiedy dziecko jest duze i za zgoda i wiedza pacjentki
Aga bedzie dobrze podobno drugi porod idzie szybciej i latwiej bede trzymac kciuki zeby byl szybki

Odpowiedz
Pepper 2011-09-19 o godz. 21:39
0

Ja też miałam zastrzyk i dostałam coś przeciwbólowego w kroplówce i gdyby mi lekarz nie powiedział, że właśnie mnie szyje, to bym nawet nie wiedziała.

Odpowiedz
czarnaaj 2011-09-19 o godz. 21:37
0

ja czulam z emnie jakos szarpia jak szyli okropne to bylo --ale wczesnije jakis zastrzyk robili przeciwbolowy

Odpowiedz
Pepper 2011-09-19 o godz. 21:36
0

Hehe tak samo mówiłam jak Zuzola urodziłam lol a teraz mnie nachodzi na drugie lol

Pocieszę Cie, że przynajmniej szycie mnie wcale nie bolało. I jestem w szoku jak dziewczyny piszą, że wszystko czuły i że bolało okropnie, u mnie lajcik- nic nie czułam, a miałam 10 szwów, więc prosze się nie cykać lol

Odpowiedz
czarnaaj 2011-09-19 o godz. 21:34
0

ojjjjjj a naprawde mam taiego cykora ze wam mowie ostatani raz rodze w swym zyciu


a ja tez te cwiczenia kegla robilam

Odpowiedz
Pepper 2011-09-19 o godz. 21:33
0

A ja bym się dała bez wahania drugi raz poszyć i popękać za taką małą Milenkę ;)

Odpowiedz
czarnaaj 2011-09-19 o godz. 21:31
0

lol kurna ja tam dosc poszyta bylam ale innego wyjscia przy takim dziecku mega nie bylo --rany boskie juz sie boje

Odpowiedz
Pepper 2011-09-19 o godz. 21:30
0

Aga, to nie czytaj lol żartuję ;)
u ciebie będzie szybki i bezbolesny (no przesadzilam- mało bolesny;) ) poród, żadnych komplikacji, żadnych pęknięć, nacięć, cycków w pochwie ani innych przyjemności;) i tego się prosze trzymać lol

Odpowiedz
czarnaaj 2011-09-19 o godz. 21:26
0

utluke was bo mnie straszycie

Odpowiedz
Nelly 2011-09-19 o godz. 21:02
0

za kazdym razem kiedy szlam robic siusiu na poczatku nawet przy kucaniu mialam taki problem

Odpowiedz
Pepper 2011-09-19 o godz. 20:56
0

Nelly napisał(a): dostawalo sie powietrze do pochwy i ten dzwiek jak przy puszczaniu baczkow
tez tak mam!!! ćwiczenia kegla mówisz? robię je od casu do czasu. Powiedz mi jak długo ćwiczyłaś zanim była jakaś poprawa?

Odpowiedz
Nelly 2011-09-19 o godz. 20:51
0

Pepper, mam cos podobnego tylko wewnatrz tuz przy wejsciu do pochwy
balam sie strasznie nacinania i sprawdzilo sie niestety lekarka zbagatelizowala moj problem teraz mam komleksy
jesli chodzi o seks to teraz nie ma problemu ale przez dluzszy czas po porodzie w trakcie stosunku dostawalo sie powietrze do pochwy i ten dzwiek jak przy puszczaniu baczkow skutecznie odniechciewalomi sie czegokolwiek na szczescie cwiczenia miesni kegla pomogly

Odpowiedz
Pepper 2011-09-19 o godz. 20:40
0

Nelly ja mam to samo szwy mi puściły i mam takie "cycki" wystające... nie wiem jak to nazwać... brzydko to wygląda :|

Odpowiedz
Nelly 2011-09-19 o godz. 19:24
0

ja mam uraz po nacinaniu do porodow nikt z personelu medycznego nie zapytal mnie czy sie zgadzam na nacinanie nawet nie wiedzialam ze wykonali naciecie dopiero po porodzie mnie polozna poinformowala mialam znieczulenie zoo ale i tak czulam zszywanie straszne gojenie tez ale najgorsze ze pekly mi szwy u wejscia do pochwy moja ginka byla na urlopie poradzila mi telefonicznie zebym okllady robila zagoilo sie w koncu ale wg mnie nie wyglada to ladnie mialam z tego powodu straszne kompleksy i chyba dalej mam

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie