• saaandraaa odsłony: 3406

    Czy mąż może towarzyszyć w czasie cesarskiego cięcia?

    Czy mąż może towarzyszyć w czasie cc? Bo słyszałam, że jest ono także wykonywane przy znieczuleniu w pełni swiadomości rodzącej a nie tylko pod narkozą. Mąż może byc ze mną czy lepiej nie? A może to zależy od szpitala albo lekarza? (tak przy okazji to mam zamiar rodzić na Polnej w Poznaniu, może któraś z Was miała tam cesarkę?).

    Odpowiedzi (14)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-07-18, 11:58:28
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
*elvira* 2009-07-18 o godz. 11:58
0

Gaja napisał(a):Mąż był ze mną od początku do końca. I bardzo dobrze, bo nie wyobrażam sobie być tam samemu... bez niego
Cała operacja zasłonięta była parawanem, tak więc nie widział jak mnie kroją. Ale widział Michasia od razu jak go wyjęli z mojego brzucha. :) Potem jak mnie zszywali to trzymał mnie za rękę. :) zazdroszczę Mi bardzo tego brakowało...a w szczególności,że od poczatku ciązy planowaliśmy być razem podczas porodu...tylko,że nie braliśmy pod uwagę cc no i że to odbędzie się dwai godzinki po tym jak Łukasz zostawi mnie wieczorem w szpitalu

Odpowiedz
*elvira* 2009-07-18 o godz. 11:56
0

To napewno zalerzy od szpitala. racja,ale też nie jest to do końca prawdą...
Jeśli ma się tzw "plecy" to nawet można i przy cc uczestniczyć...
Wiem z własnego doświadczenia...kiedy teraz leżałam po cc w szpitalu to w ciągu dnia zrobili ich (tylko 2) i przy pierwszym porodzie mąż nie mógł uczestniczyć,ale za to przy kolejnym przyszły tatuś stał za lekarzem-i jak się okazało była to rodzina lekarza,który pracował w tym szpitalu,w prawdzie nie był to lekarz na ginekologii ani na położnictwie,ale z tegoż szpitala...

Także-wszystko zależy od ludzi...

Odpowiedz
Gaja 2009-07-13 o godz. 14:46
0

Miałam cc zaplanowane. Mąż był ze mną od początku do końca. I bardzo dobrze, bo nie wyobrażam sobie być tam samemu... bez niego
Cała operacja zasłonięta była parawanem, tak więc nie widział jak mnie kroją. Ale widział Michasia od razu jak go wyjęli z mojego brzucha. :) Potem jak mnie zszywali to trzymał mnie za rękę. :)

Odpowiedz
Ania 2009-07-13 o godz. 08:55
0

*gocha* napisał(a):A mój nie był. Miałam robioną cc w oststniej chwili przy 8-9 cm rozwarciu bo mały owinięty był 2 razy pępowiną i tętno zaczęło mu szybko spadać
W sumie cieszę się ze nie był bo ja byłam okropnie spanikowana i płakałam a jakby on jeszcze stał przy mnie to całkiem bym się rozkleiła a tak to anastezjolog cały czas do mnie mówiła spokojnie co się dzieje i że z małym wszystko dobrze
u nas bylo podobie w 14 godzin rodzenia a pozniej w 10 minutak bylam na stole i mnie zaczynali ciac. To sie tak szybko wszystko dzialo ze ja tez, panika placz itp
I wlasnie wtedy M spisal sie super, siedzial przy mnie i mnie pocieszal, mi byl bardzo potrzebny bez niego to chyba bym tam zwarjowala.

Odpowiedz
gocha* 2009-07-12 o godz. 09:51
0

A mój nie był. Miałam robioną cc w oststniej chwili przy 8-9 cm rozwarciu bo mały owinięty był 2 razy pępowiną i tętno zaczęło mu szybko spadać
W sumie cieszę się ze nie był bo ja byłam okropnie spanikowana i płakałam a jakby on jeszcze stał przy mnie to całkiem bym się rozkleiła a tak to anastezjolog cały czas do mnie mówiła spokojnie co się dzieje i że z małym wszystko dobrze

Odpowiedz
Reklama
marta_lodz 2009-07-11 o godz. 13:32
0

ze mną był mąż, dostał fartuch, czapkę, kapcie itp. Ja miałam niestety pełną narkozę wiec nie wiem jak to wsystko wyglądało ale wiem ze moj mąż odcinał pępowinę i podawał czas narodzin naszej Karolinki.

Odpowiedz
Gość 2009-07-11 o godz. 13:29
0

zazdroszcze wam tego kontaktu szpital w ktorym rodziłam niestety nie był tak przyjazny i gdybym była nastawiona na cc pewnie szukała bym innego. cc miałam w czwartek rano o 8,00 mąz po usilnym proszeniu siostr mógł wejsc do mnie na sale (gdzie leżałam) na sekunde około 11 i na 10 min koło 17. W piątek olaliśmy pielegniarki i posiedział u mnie ze dwie godz. przyniósł mi też Pole, która właściwie zobaczyłam po raz pierwszy (nie licząc ułamka sekundy jak mi ja pokazali po wyjeciu z brzucha). Dopiero w sobote przeniesli mnie na inna sale sali maluszka i mogłam miec juz odwiedziny. Czy u was też tak to wyglądało???? Było mi bbbb ciężko

Odpowiedz
Gość 2009-07-11 o godz. 10:38
0

W Poznaniu niestety nie ma takiej możliwości :(. Ja rodziłam w szpitalu ś. Rodziny, miałam cc, ale mąż niestety musiał czekac za drzwiami . Szkoda, bo baardzo chciałam być właśnie z nim, ale najważniejsze, że wszystko dobrze z dzidzią ;). Mąż pomagał potem mnie pprzenosić na łóżko - dużo z tym śmiechu było. na sali były same panie i poprosiły by im pomół - ja znieczulona od pasa wdół. On myślał, że żartują i śmiał się (pozwolili mu wejść na sal, jak już mnie pozszywali, a dzidzię zabrali na górę na oddział noworodkowy. A jendak mówiły serio i przenosił mnie, taką bezwładną, ale nieziemsko zadowolona i szczęśliwą....i już bez brzuchola. Długo będziemy pamiętać tę chwilę.

Jakkolwiek by było, to wierz mi, że nawet świadomość, że twój ukochany jest za drzwiami bardzo pomaga.
Powodzenia

Odpowiedz
Ania 2009-07-11 o godz. 06:16
0

Moj M siedzial mi za glowa, trzymal za reka i pocieszal. Nie patrzyl co robi lekarzz jak tnie, czy jak ja w srodku wygladal byl tamdla mojego wsparcia.

A co do tego czy sobie z tym poradzi to jakos ja o tym nie myslalam jak ja mam miec operacje to on moze byc przy mnie.

I musze przyznac ze spisal sie na zloty medal, pozniej biegal pomiedzy mna i Olivka i sprawdzal czy sie jego kobietami zajmoj dobrze lol

Odpowiedz
connie 2009-07-11 o godz. 03:57
0

ja tez bylam swiadoma
ale maz czekal przed drzwiami
potem mnie szyli
a on juz patrzyl jak myja i podawal ubranka
tak jest chyba lepiej

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-07-11 o godz. 03:10
0

ja byłam sama bardzo tego załowałam, jednak jak patrze na to praktycznie w przypadku cc liczy sie czas a i tak koło mnie stało 6 osób i gdzie tu miejsce dla męza - nie bardzo tym bardziej że ja tez miałam zaniki i podawali mi tlen.

Odpowiedz
Gość 2009-07-11 o godz. 00:53
0

ze mna byla mama ale ona jest lekarzem wiec nie ruszaja ja operacje. parzyla sie na moje wnetrznosci z taka ciekawoscia :o lol ,stala po stronie lekarza,feeee ja bym chyba umarla. tez miala tylko znieczulenie od pasa w dol,sama cc wspominam dobrze bo nawet kawaly opowiadalam z lekarzem podczas gdy ten mnie kroil,wesolo bylo ale 1 godz. po mialam okrotne bole trwajace 7 godzin i malo na reanimacji nie wyladowalam.no coz jednak ponownie tez zdecydowalabym sie na cc. moj maz natomiast by odlecial jakby mi tylko welfron wbili do zyły hahah wiec dalam mu spokoj na te 20 min. :D

Odpowiedz
Trissy 2009-07-10 o godz. 14:57
0

Zalezy tez od wytrzymalosci meza.
Moj chcial wejsc ale widzial mnie tylko przez szybe.
Zreszta ja im tuz przed "rozkrojeniem" odlecialam takze jak mnie wyciagneli z tego to potem sie spieszyli zebym drugi raz nie odfrunela.
Mysle ze gdyby moj maz byl bezposrednio przy mnie na sali to wiecej by zamieszania narobil starajac sie pomoc.

Odpowiedz
Ania 2009-07-10 o godz. 13:53
0

To napewno zalerzy od szpitala.

Mi M towarzyszl, dostal cale wyposarzenie, fartuch, czapke na glowie niczym lekarz

Ja bylam wlasnie tylko pod znieczuleniem takze wiedzialam wszystko co sie dzieje. Jak lekarza rozmawiaja jak mnie tnie, jak dziecko wyciagal. I dobrze ze M byl bo inaczej bym tam sama chyba zwariowala.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie