-
Gość odsłony: 5926
Zmarł mąż LINKI....
Przykro mi o tym pisac, ale robie to za zgoda naszej Linki...
Dzisiaj zmarl jej maz...
Nie bede pisala co sie dzieje teraz w jej sercu, strata kogos tak bliskiego to zawsze bol, cierpienie i zlosc do swiata, dlaczego...
Lineczko-przyjaciolko moja, jestem z Toba...
Jestesmy z Toba.
Trzymaj sie dzielnie, modlimy sie o sile, ktora pozwoli przetrwac Ci te ciezkie chwile...
Aga z rodzina
Marta, masz rację. Założę ją sobie na łańcuszek.
Pogrzeb mamy o 12,20, nałykałam się jakiś zaleconych środków i mam nadzieję, że będzie mi lżej...mam nadzieję. Tylko mam zapalenie oskrzeli i będę huczeć kaszlem na całą kaplicę. Muszę to przeżyć, będzie cięzko.
Dzielna...staram się być, tylko w pojedynke jakoś mi nie wychodzi. Dziś wylądowaliśmy na pogotowiu ze sobą, Nelunia byla nam opiekunką. Młody dostał kolejny antybiotyk a ja mam zapalenie oskrzeli i też antybiotykoterapia.
Nawciskali mi jakiś tabletek przed jutrzejszym dniem, niby uspakajające a ni się spać jakoś nie chce. Pewnie jakieś placebo mi dali.
No i mam zgryza strasznego. W szpitalu oddali mi obrączkę męża, że niby do badania ma być zdjęta. Schowałam do portfela i do tej pory nie oddałam. Czy to źle, że nie będzie miał jej na palcu?
kochana linko
wiem że cześc z nas ( np .ja) jest dla ciebie całkiem anonimowa osobą ...ale wiedz że jesteśmy z Toba i że część z nas tez pewnie straciła kogoś bliskiego sercu ... i wiemy jakie to bolesne i nisprawiedliwe
Bardzo ci współczuje jedyne co moge doradzić w takiej chwili to to żebys mimo wszystko nie poddawała się , wspominała męża , rozmawiła o nim ......mysle że nie chciał by cie widzieć smutną , załamaną .
Trzymaj się , badz dzielna!
Linko wspólczuję Ci i nie umiem sobie wyobrazić co czujesz.... :(
A co do spowiedzi, to podziwiam, ale i rozumiem, że utrzymalaś nerwy na wodzy, ja mialam podobną sytuację, ale przerwalam księdzu jego wywody powiedzialam co myślę na temat jego potępienia i rad i wyszlam... to straszne Bóg nikogo nie potępia każdemu daje szansę, a księża chcą oceniać i nakazywać jak żyć, ale to temat rzeka i odrazu mi się adrenalina podnosi więc w tym miejscy skończę.
Linko, tak mi przykro, nie wiem jak Cie pocieszyć
A co do tej spowiedzi, to każdy z nas wie, jak religia podchodzi do takich związków, moja babcia też przeżyła wiele przykrości z tego powodu, ale facet nie miał prawa mowić Ci takich rzeczy w takich okolicznościach w tak prostacki sposób Wkurza mnie takie cos! Olej to i trzymaj się.
Linko, tak strasznie Ci współczuję...Trzymaj się, całuję, Ala......
OdpowiedzNie mam slow!! Skandal!! Na szczescie w Belgii nei ma takich spowiedzi w konfesjonale, szczerze ich w Polsce nie znosilam, a jeszcze ten wymysl z karteczkami do spowiedzi, jakies Sredniowiecze!! Linka, ja bym mu chyba cos powiedziala...
Odpowiedz
Wiem, że jesteście ze mną. Jesteście kochane!! Baybusek od dawna jest moim życiem. Jeszcze Radunio w brzuszku był kiedy zadomowiłam się tutaj. Nigdy nie myślałam, że będę w takiej sytuacji.
Opowiem Wam historyjke mojej dzisiejszej spowiedzi. Niby to tajemnica i takie tam. Ale chciała mnie krew zalać, i tylko mądrość (mam nadzieję, że ją posiadam) i kultura (tez się łudzę) powstrzymała mnie od wstania od konfesjonału, odwróceniu się zadkiem i wyjsciem z kościoła. Mój kochany śp mąż był rozwodnikiem, i co za tym idzie nie mieliśmy kościelnego ślubu. A spowiednik wmówił mi że żyłam w strasznym grzechu i teraz mam sobie wymyślić karę. Pytam go "co? karę? czyż ja jej już nie dostałam zostając z dziesięcioletnim i dziesięciomiesięcznym dzieckiem sama? Tracąc człowieka, którego kocham?" A on mi, że Bóg inaczej to widzi. ...........Wiem, na temat wiary się nie mówi. Rozgrzeszył mnie, ulgę poczułam ....niby. Bo wyszło na to jakby sie ucieszył, że mój kochany czlowiem umarł. I jeszcze mnie ustrzegł, żeby na przyszłośc patrzyć gdzie lokuje swoje uczucia, ma to być kawaler albo wdowiec.
Sorki, że urażę czyjeś uczucia ale ja chyba za głupia albo za mądra na takie podejście w cywilicowanym świecie jestem.
Jak można człowiekowi w strasznej rozpaczy mówić o następny związku??
Dziękuję dziewczyny. Chyba daję sobie radę. Pozałatwiałam dziś wszystko. Dzieci zasnęły. Nie miałam ochoty ale ubrałam choinkę, nie mam ochoty ale idę na rodzinną wigilię, wiem, że Nelusia tego chciała. Radik jeszcze malusi i od łez odciąga mnie swoimi słodkimi wybrykami.
Nadal nie wiem jak mam żyć bez Krzysia, tak go kocham.
Linka, bądź dzielna. Choć pewnie dziś trudno ci w to uwierzyć to jednak przyjdzie czas, kiedy z ogromną radością, a nie bólem, będziesz wspominała wasze wspólnie spędzone chwile. Ja to wiem...
I nie wierz staremu porzekadłu, że czas leczy rany... Nie leczy, ale te rany bolą coraz mniej...
Właśnie wyszłam z Tomkiem na przepustkę ze szpitala, zagladam tu po ponad tygodniu przerwy i czytam tak straszne wiadomości.
Linko Droga przyjmij również ode mnie i mojej rodziny szczere wyrazy współczucia. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci.
Linko kochana bardzo mi przykro nie wiem co mam napisac
przyjmij od nas kondolencje
trzymaj sie masz dla kogo
Strasznie mi przykro i bardzo ci wspólczujemy,trzymaj się kochana...
OdpowiedzLinko szczerze współczuję Tobie i Twoim dzieciom jakoś musisz przetrwać , to napewno bardzo ciężkie ale masz dla kogo żyć, nie zamykaj się w sobie , bo będzie ci jeszcze ciężej , pamiętaj , że jesteśmy z tobą , nie jesteś sama i rób to co uważasz w tej chwili za najlepsze dla siebie i dzieci , całujemy was bardzo mocno i trzymamy w mocnym uścisku
OdpowiedzLinko - aż mnie ciarki przeszły.... trzymaj się kochana, skorzystaj z rad poprzedniczek, płacz ile wlezie ale nie zamykaj się przed światem. to niełatwe, pewnie nie będziesz dzielna, pewnie będzie bardzo ciężko, ale uwierz że mężulo będzie nad Tobą czuwał, tam z góry i duchem Cię nie opuści. wspominaj jak najczęściej te dobre chwile, żyj dla dzieci..... nie sposób mi wyrazić słowami tego co chciałabym ci przekazać, ale ja też mam nad sobą anioła stróża. mocno w to wierzę, wiem że mnie widzi i nie chce żeby stała mi się krzywda. Ty też to poczujesz jeśli tylko będziesz chciała. nie zamykaj się i nie duś emocji, mów pisz wspominaj cokolwiek...... my zawsze jesteśmy z Tobą, nie zapominaj o tym.
OdpowiedzLineczko kochana, tak strasznie mi przykro ... Ściskam Ciebie i dzieci ... Musisz sie trzymac, choć to trudne ... Zobaczysz, jeszcze zaświeci słońce...
OdpowiedzJa też nie wiem co powiedzieć ,tylko tyle ,ze bardzo Tobie współczuję ,ale wiem jedno,ze jeszcze w życiu będziesz szczęśliwa.Ważne ze masz kogo kochac,ze masz kogo przytulić-swoje małe Skarby i razem to wszystko przetrwacie a mąż patrzy na Was z góry i pewnie nie chce zebyście się załamali.bądź dzielna ,choc i tak już jesteś bo dałas rade napisać coś na forum.
OdpowiedzLinko przyjmij moje kondolencje, bardzo mi przykro. Trzymaj się dzielnie masz dzieci dla nich musisz byc silna. Dasz rade, musisz.
OdpowiedzLinko kochana nie znamy sie ale chcialam zlozyc Ci kondolencje, trzymaj sie, wiem ze ciezko, przechodzilam podobna sytuacj, ale musisz byc silna dla dzieci one CIe potrzebuja, wyplacz sie pozadnie wyzal kolezankom i jakos to z czasem zacznie sie ukladac, musi sie zaczac ukladac !!
OdpowiedzBoze jest mi straznie przykro z tego powodu przymij odemnie najszczerssze wyrazy wspolczucia Jesem z Toba Linko calusienkim serduszkem badz dzielna i wez sobie do serduszka rady ktore napisala Lida sa napreawde cenne i pomoga ci w mniejszym badz w wiekszym stopniu ale pomoga
Odpowiedz
Trudno w takiej sytuacji powiedzieć coś pocieszającego. Na pewno jest Ci bardzo ciężko, bardzo, bardzo współczuję.
Pamiętaj, że Twoje dzieci też cierpią, musisz teraz dawać im szczególnie dużo ciepła.
Rozmawiaj o swoim bólu z kimś dorosłym, płacz, krzycz, wyrażaj swoje uczucia, nie zamykaj się w sobie, bo ból będzie trudniejszy do zniesienia i dłuższy. Jeśli nie masz z kim rozmawiać, pisz do nas na Baybusie, albo pisz pamiętnik, albo listy do swojego męża - to nic, że ich nie przeczyta. Wierz mi, że to naprawdę pomaga. Mocno trzymam kciuki i ściskam.
I nie ukrywaj przed dziećmi, że cierpisz, one i tak to czują, a jak będziesz udawała, że wszystko gra, nauczą się, że wyrażanie uczuć jest czymś złym. I nie na miejscu.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Jestem tu kochane. Nie wiem gdzie mam być jeszcze. Wszystkiego się boję. Chcę zasnąć i obudzić się za dwa tygodnie. Nie chcę ucestniczyć w pogrzebie, czy muszę? Chcę zamknąć się w domu z dziećmi i nikogo nie wpuszczać. Chcę w samotności z dziećmi spędzić najbliższe tygodnie...miesiące. Czy to coś złego??? Nic mi Krzysiunia nie wróci.
OdpowiedzPodobne tematy