• Gość odsłony: 4941

    Jak było na początku waszego małżeństwa?

    Dziewczyny powiedzcie mi jak to bylo na poczatku Waszego malzenstwa? Czy mieliscie gdzie miszkac, mieliscie prace, mieszkanie? Czy tez moze zaczynaliscie wszystko dzieki jakiejs pozyczce? Jak Wasz wspolny start w nowe zycie wygladal?Pozdrawiam...

    Odpowiedzi (31)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-10-15, 19:09:47
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
W.Fliperka 2013-10-15 o godz. 19:09
0

u nas na poczatku tez nie bylo kolorowo, czasami brakowalo nam do pierwszego juz w polowie miesiaca, ale mielismy siebie i to bylo najcudowniejsze, przed slubem mieszkalismy w wynajmowanym mieszkaniu, ja mialam prace na czas okreslony a maz na pol etatu, po slubie zaczelismy rozgladac sie za mieszkankiem, wzielismy kredyt i kupilismy sobie swoje wlasne mieszkanko, samochod maz dostal od rodzicow wiec nie bylo problemu, a teraz oboje mamy stala prace na czas nie okreslony i oboje dobrze zarabiamy wiec juz nie tylko starcza nam do pierwszego ale i odlozyc mozna :) mysle, ze kazdy na poczatku ma pod gorke, ale z biegiem czasu wszystko sie uklada w kazdym malzenstwie :)

Odpowiedz
*elvira* 2013-10-15 o godz. 19:05
0

Kurcze,ale Ci zazrdoszczę monikaes

Odpowiedz
bloom 2013-10-15 o godz. 19:01
0

Nam sie naprawdę udało pod tym względem. Mieszkamy sami. Mamy swoje mieszkanie, kupione przez teściów, mamy swój samochód kupiony z oszczędności męża, kompleksowo wyremontowane mieszkanie, nowe sprzety rtv i agd, trochę oszczędności na koncie i żadnych rat ani kredytów. Mąż pracuje i bardzo dobrze zarabia a ja siedzę na macierzyńskim. Jest naprawdę super.
Wiem że większośc młodych małżeństw nie ma takich warunków i gdyby nie moi teściowie to my też byśmy takich nie mieli. Tzn musielibyśmy na mieszkanie wziąć kredyt.

Echhh, ciężko się dorobić młodym ludziom. A potem co niektórzy się dziwią że tak mało dzieci się rodzi.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i trzymam kciuki za spełnienie marzeń o mieszkanku, samochodzie itp, itd :P

Odpowiedz
Gość 2013-10-15 o godz. 18:59
0

joasiach ale musisz przyznac ze nie wiele mlodych malzenstw nie ma tak luksusowych warunkow...
Gratuluje Wam!

Odpowiedz
^Joasia^ 2013-10-15 o godz. 18:57
0

Hmm my pół roku przed slubem mieszkalismy z moją mamą i teraz 1,5 roku po ślubie nadal mieszkamy z moja mamą, ale mamy dwa pokoje i pełne wyposażenie+praktycznie wszystkie sprzęty RTV czyli Nootbook, kino domowe, TV, wieża, nowe meble, samochód mój wymarzony :) na srednim poziomie bo na taki jakbym chciała niestety nas nie stać, teraz staramy sie o adaptacje strychu, i jesli nam sie uda, bedziemy musieli wejśc w kredyt około 80ty żeby postawic mieszkanie, wyposażenie pokoi mamy, niesttey kuchnia, łazienka... i jakieś małe wydatki na penwo będa, ale ogólnie nie narzekam bo w przeciągu 2 lat dorobiliśmy sie bardzo dużo, oczywiście odmawiając sobie praktycznie wszystkiego, ale nie żałuję, tylko teraz boję się tego kredytu :( Mąż ma stała pracę ja jeszcze dostaje rentę rodzinną, ale tylko do 26 roku, ale zanim mi ja zabiorą moim celem jest znalezienie pracy, czekam tylko aż mała podrosnie troszkę.

Odpowiedz
Reklama
*elvira* 2013-10-15 o godz. 18:53
0

Troszkę późno się tutaj wypowiadam,ale zawsze to coś...
Początek Naszego wspólnego życia zapowiada się ciekawie...
Będziemy mieszkać u moich rodziców...mamy dom jednorodzinny 3-piętrowy więc...można powiedzieć,że tak jakby dostaliśmy w prezencie ślubnym całe m-2...czyli dwa pokoje,kuchnie i łazienkę :P Ostatnie pięrto ale zawsze to już coś na początek :) Narazie rodzice oddali nam do użytku tylko dwa pokoje,bo w jednym jeszcze "mieszkają"(po weselu się "wyprowadzą")-mają tam sypialnię,a żeby ją wynieść do innego pokoju to trzeba trochę czasu...
Co prawda trochę kasy musimy wyłożyć na zagospodarowanie tego ale...z czasem wszystko przyjdzie...Aktualnie jesteśmy na etapie przerabiania jednego pokoju("magazynu"-gdzie zawsze było wszystko) na łazienkę...bo tak latać z jednego piętra na drugie to katorga...a poza tym jakbyśmy mieli jakichś gości,to...
Następnym dużym wydadkiem będzie zrobienie kuchni i jadalni w aktualnej sypialni moich rodziców...już mam ciekawe plany co do tego :)
No...a co będzie potem to czas pokaże :)
Narazie będziemy żyć tylko z wypłaty Łukasza...dzięki Bogu to ponad 1000zł :) ale...jak zacznie sie robienie kuchni to pewnie będziemy wiązać koniec z końcem...bo ja już nie mam pieniędzy na kuchnię...to już musi od dać...Ja kiedyś dostałam spadek po dziadku 2000zł...i do tego roku narosło mi z tego prawie 3000zł...tak więc zainwestowałam w łazienkę i jeszcze mi troszkę zostało...a że mamie brakło właśnie tyle kasy ile mi zostało na przygotowanie przyjęcia po cywilu...to jej dałam...nawet jeśli tego nie wykorzysta,to nie będe się upominać...bo kurde...wkońcu u niech mieszkamy i póki co prawie wszystko mamy wspólne al właściwie my z Łukaszem korzystamy ze wszystkich "rzeczy" moich rodziców...

Odpowiedz
Gość 2013-10-15 o godz. 18:51
0



a co jesli czeka sie na dziecko i nie chce sie slubu, lecz nie ma sie wlasnego mieszkannia, a rodzice nie godza sie na przyjecie ojca ich wnuka bez slubu???
Jeśli chodzi tu o nieplanowaną ciąże to powiem Ci tylko co ja bym zrobiła,co nie znaczy ze to jest dobre wyjście.Jeśli bym go kochała to bym za niego wyszła,a jesli wiedziałabym ze nie jest to TEN to zwyczajnie nie wyszłabym za mąż i mimo tej okrutnej i ciezkiej sytuacji wierzyła i czekała na tego jedynego ,z którym będe szczesliwa.Jak rodzice sie nie kochaja to dziecko to odczuje i straci na tym.Ciezko jest udawac szczesliwą rodzinę.To moje zdanie.Powodzenia.

Odpowiedz
Ania 2013-10-14 o godz. 23:00
0

Xena my tez narazie zero kredytow bo zwarjowac idzie
I wam tez zycze szczescia.

Odpowiedz
xena_music 2013-10-14 o godz. 19:52
0

coni, niech lepiej zyja bez slubu niż miec podjscie jak pewien mój znajomy: dziewczyna w ciaży, no to wypada wziąć slub, ok. Ja mu na to cywilny czy i kościelny??
a on mi na to ze cywilny, bo jeśli coś będzie nie tak to bierze nogi za ppas i sp...... Oczywiście moja mina była równie zabójcza jak jego odpowiedź...ja też niestety, albo stety jestem staroświecka, choć mam duzo znajomych głownie w gronie muzycznym którzy żyja na kocią łapę juz kilka-kilkanaście lat(ostatnio kolega za maż wydał córcię, a z jej mamą są szczesliwi bez slubu juz od ponad 20 lat) każdego wlny wybór i decyzja...chociaż co do mnie-ja bym tak nie umiała bo ślub zawsze kojarzy mi sie ze stabilizacją i vice-wersa

Odpowiedz
Gość 2013-10-14 o godz. 19:30
0

Emilia Ewa napisala:
a co jesli czeka sie na dziecko i nie chce sie slubu, lecz nie ma sie wlasnego mieszkannia, a rodzice nie godza sie na przyjecie ojca ich wnuka bez slubu???

Sytuacja jest nie ciekawa ale trzeba zawsze pamietac ze nie ma sytuacji bez wyjscia sprobiuj postawic sie a miejscu Twoich Rodzico. Porozmawiaj z Nimi co czuja i co mysla o tym wszystkim. Tylko rozmowa w trudnych sytuacjach moze pomoc! Powodzenia!

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-10-14 o godz. 19:24
0

Tak sie w naszym spoleczenstiwe przyjelo ze dwoje ludzi ktorzy spodziewaja sie dziecka musza wziasc slub zeby zapewnic dom i rodzine tej bezbronnej istocie... ale jak wszyscy wiemy czasy sie zmieniaja. Tylko szkoda ze jest wiele osob ktore nie chca brac slubu i nie mam tu na mysli poczetego dziecka ale ta ogolnie. Spotykam sie z wieloma osobami ktore nie chca slubu ale dlaczego nie chca? Ja juz tego nie rozumiem... Chyba nie ide z postepem lol i jestem staroswiecka... :)

Odpowiedz
e-milka 2013-10-14 o godz. 18:11
0

klimczakowa napisał(a):Człowiek do wszystkiego moze się przyzwyczaić ale po co skoro macie wybór.Ja ,tak jak koleżanka wyzej, bez perspektyw mieszkaniowych tez bym ślubu nie brała.(ja nawet nie wzięłam ślubu mimo ze juz mieszkamy u siebie i mamy dziecko:).
:)
a co jesli czeka sie na dziecko i nie chce sie slubu, lecz nie ma sie wlasnego mieszkannia, a rodzice nie godza sie na przyjecie ojca ich wnuka bez slubu???

Odpowiedz
Gość 2013-10-14 o godz. 17:37
0

Człowiek do wszystkiego moze się przyzwyczaić ale po co skoro macie wybór.Ja ,tak jak koleżanka wyzej, bez perspektyw mieszkaniowych tez bym ślubu nie brała.(ja nawet nie wzięłam ślubu mimo ze juz mieszkamy u siebie i mamy dziecko:).
U Nas tez pomogli z mieszkaniem rodzice,tylko dlatego wrócilismy z Anglii bo inaczej bym nie wracała. Ale nawet jak się ma juz to mieszkanie to potem przychodzą inne problemy,np związane z utrzymaniem mieszkania ,utrzymaniem dziecka itd.Jak sie nie ma pracy to kiepsko ,takze i Ci z własnym mieszkaniem mają problemy ,które mogą ich jednoczyc:)

Odpowiedz
xena_music 2013-10-14 o godz. 14:23
0

ania, to tylko pogratulowac... i dalej zyczyc szczescia
myśmy też robili teraz remont łazienki na kredyt, samochód na kredyt, pralka na raty..ale juz więcej żadnego kredytu teraz, bo to nigdy nie wiadomo jak z pracą.....

Odpowiedz
Ania 2013-10-12 o godz. 19:58
0

My wsumie start mielismy/mam calkiem ok. Mamy prace, na wesele wzielismy kredy, pozniej splacilismy go z prezentow, cale szczescie ze wyszlismy na plusie i nie bylo dlugo po weselu. A reszta t mamy wszystko na kredyt, dom, samochody i co miesiac sie splaca. Ale tutaj nie ma innego wyjcia musisz zyc na kredyt bo inaczej by sie nic nie mialo. Jeden konfort jest ten ze wiesz ze zawsze prace sie bedzie mialo, zeby tylko zdrowie bylo.

Odpowiedz
madelaine 2013-10-12 o godz. 03:57
0

my po slubie zamieszkalismy sami - mielismy co prawda zapewniony kat ale musielimy go dobrze wyremontowac i nikt tu nam finansowo nie pomagal, na szczescie oboje pracowalismy, ale ja studiowalam zaocznie, wiec szlo (i nadal idzie) na to sporo kaski.Dajemy sobie jakos rade i jest ok. Najwazniejsze jest to ze bardzo sie kochamy :D

Odpowiedz
xena_music 2013-10-11 o godz. 16:45
0

Emilia, ale czasem warto się rok czy dwa pomęczyć. Oczywiscie zależy jakich sie ma teściów:D
ja mieszkałam 2,5 roku po ślubie i 4 mies przed ślubem. Jestem im wdzieczna za to mimo ze bylo ciezko, bo w 7 osób w 3 pokojach czyli teściowie, my z maleństwem i 2 braci meza(13 i 20 lat).
Ale zawsze dużo ludzi i wesoło, trochę brak było intymności, no ale teraz nareszcie jestesmy wiecej na swoim, mieszkamy z moim dziadkiem i jest ok.

Odpowiedz
e-milka 2013-10-11 o godz. 15:58
0

kiki25 napisał(a): Nie wiem jednak czy zdecydowalabym sie na slub nie majac perspektyw mieszkaniowych. Jakos opcja mieszkania "przy rodzicach" chyba niegdy u mnie nie wchodzila w gre...
No bo ta opcja niestety nie jest komfortowa...Wiem cos o tym, bo mniej wiecej raz na tydzien chcemy sie juz wyprowadzic. ;) Takie mieszkanie " na kupie" nie sprzyja np. fajnym , radosnym, SPONTANICZNYM intymnym zachowaniom swiezych malzonkow, a to raczej na poczatku dosc wazne. O innych wadach nie bede sie rozpisywac...bo zawsze im wiecej osob tym wiecej konfliktow.;)

Odpowiedz
Gość 2013-10-11 o godz. 15:40
0

Nam tez rodzice pomogli z mieszkaniem. Ja studiowalam ale wlasciwie od I roku pracuje, moja maz takze wiec w sumie nie obawialismy sie o wspolne mieszkanie, tym bardziej ze zamieszkalismy ze soba na dlugo przed slubem, wiec jedna decyzja z druga nie miala tak naprawde nic wspolnego. Nie wiem jednak czy zdecydowalabym sie na slub nie majac perspektyw mieszkaniowych. Jakos opcja mieszkania "przy rodzicach" chyba niegdy u mnie nie wchodzila w gre...

Odpowiedz
Hala 2013-10-11 o godz. 15:28
0

coni napisał(a):Dziewczyny powiedzcie mi jak to bylo na poczatku Waszego malzenstwa? Czy mieliscie gdzie miszkac, mieliscie prace, mieszkanie? Czy tez moze zaczynaliscie wszystko dzieki jakiejs pozyczce? Jak Wasz wspolny start w nowe zycie wygladal? Pozdrawiam...
czegoś nie pojmuję, conni zapytała jak wygladał nasz start, to piszę. O co Martyna ci chodzi?
Moi rodzice nie są zamożni, a teściowie ciężko zapracowali na to co mają. Mój mąż pracował fizycznie podczas wakacji w firmie swojego ojca jak skńczył 16 lat. I odkladał kasę od lat. Mógł wydawa na bzdury.
Mam być nieszczęśliwa z tego powodu?

Odpowiedz
xena_music 2013-10-11 o godz. 15:24
0

Hala zaznaczam ze ten mój post to nie przytyk do ciebie, ale piszę go ogólnie

Ja myślę że wszystkie te problemy które spotykamy na swojej drodze to wyzwania które musimy pokonywać by umacniac to co w nas jest i między nami. Życie jest ciekawsze, bo gdybyśmy ot tak wszyscy spotykali się, majac mieszkania,studia,dobra pracę, auto, pieniądze odłozone na koncie,same lux perspektywy...itp itd..czyli wszystko co chcemy to....przyznajcie byłoby może wspaniale ale..i nudno:)
dzięki róznym problemom uczymy sie wspólnie podejmowac decyzję, planowac i cieszyć sie dniem bieżacym:)
pozdrawiam

Odpowiedz
Martyna188 2013-10-11 o godz. 04:33
0

dokladnie

Odpowiedz
xena_music 2013-10-11 o godz. 03:38
0

niestety, czasem trzeba zacisnac pasa i schylic karku...ale co nas nie zabije to umocni...

Odpowiedz
Martyna188 2013-10-11 o godz. 03:28
0

Hala kobitko zrozum ze nie wszystkie mamy takie zamozne rodziny jak ty

Odpowiedz
Hala 2013-10-11 o godz. 03:13
0

U nas było tak. Oboje po studiach, ja pracowałam od 3 lat, mój mąż też. On mial oszczędności. Poza tym pomogli nam trochę rodzice, kupili nam mieszkanie. Ni ebraliśmy kredytu.

Odpowiedz
xena_music 2013-10-10 o godz. 18:22
0

myśmy mieli wesele ale tez ograniczylismy sie do minimum(mąż najblizszą rodzinę ma ponod 40 osób:( u nas wesele było szykowane na max 80 dotarło 65
2 rok studiów...no wiem ze ciezko, ale zanim się zdecydujecie, zanim zorganizujecie..minie conajmniej pół roku i już będzie to 3 rok studiów:D
kredyty-jak wspomniała koleżanka-bierze się ale z głową..a przeciez czasem warto sie rok czy dwa pomeczyc z teściami czy rodzicami mieszkając a przez ten czas wspólnie cos odłozyć....

Odpowiedz
Gość 2013-10-10 o godz. 16:18
0

Nas też nie było stać na wesele, więc wesela nie było :D - był obiad dla najbliższej rodziny w knajpce naszego znajomego :D - to nie był dla nas problem - ważniejszy był dla nas sakrament i ceremonię ślubu dopracowaliśmy do perfekcji :P - było wspaniale.
A kredytu nie ma się co bać, tylko trzeba go brać "z głową" :) Mało kto teraz żyje bez kredytów. Takie są realia i tyle :) Powodzenia Wam życzę.

Aha - co do decyzji o ślubie. Moim zdaniem to nie finanse powinny o tym decydować, ale miłość :) Reszta się jakoś poukłada na pewno :) To tak jak z dzieckiem - nigdy nie jest właściwy moment - każdy jest właściwy i niewłaściwy jednocześnie. :D

Odpowiedz
Gość 2013-10-10 o godz. 15:52
0

Gratuluje ze sie Wam udalo! I zycze duzo szczescia! :D Ale mam male pytanko poniewaz... Chcialabym juz wziasc slub ze swoim Kochanym ale niestety nie stac ani Nas ani nasze Rodziny na chuczne wesele a nie mowiac juz o wynajeciu mieszkania i zamieszkaniu Razem, bo tylko moj Kochany ma prace i konczy studia a ja dopiero :( jestem na drugim roku. I tak sie zastanawiam skad wzisac na Wspolny start pieniadze? Czy dalej czekac...nie wiem na co czy tez zaciagnac jakis kredyt na poczatek Naszego wspolnego zycia? Pomysl wydaje sie jedynym rozwiazaniem ale nie podoba mi sie ze jak juz wezmiemy ten kredyt to w nowe zycie wejdziemy z dlugami :( Co o tym wszystkim sadzicie?

Odpowiedz
xena_music 2013-10-10 o godz. 02:11
0

myśmy nie mieli nic praktycznie- mieszkaliśmy 2,5 roku z teściami, po roku kupiliśmy starego trabanta by maż łatwiej do pracy dojeżdżał, i z malutką łatwiej się przemieszczać, mieszkaliśmy w kobyłce, 1,5 km do autobusu, 2km do przychodni, 3km do pociągu, do normalnego sklepu(nie osiedlowego czyli cenyx2-)ok 2km.
Mąz nie miał stałej pracy(w dniu planowanego terminu porodu skończyła sie mu umowa i nie przedłużyli mu)
ja bezrobotna bez prawa do zasiłku...

a teraz 3 lata po ślubie nadal mamy siebie, córeczke i oczekujemy na drugie dziecie. Po trabancie był maluch teraz jest staruszka toyotka(ale jeździ ok) mieszkamy w w-wie z moim dziadkiem, mamy więc bardziej"swój"kat, mamy kredyty(na remont,samochód i pralkę), mąz ma stała pracę, ja pracuję na um.zlecenie, ale też nie jest źle...i jesteśmy szczęsliwi

Odpowiedz
Gość 2013-10-09 o godz. 22:09
0

My nie mamy nic :) Żyjemy miłością, wynajmujemy mieszkanie 8) - mieliśmy brać z rodzicami kredyt na własne lokum, ale nie wiem, chyba nic z tego nie wyjdzie, więc pewnie jeszcze trochę pobiedujemy.

Aaa... ponieważ jesteśmy beznadziejnie szczęśliwi, to postanowiliśmy, że chcemy mieć wkrótce dziecko, bo jakbyśmy mieli czekać, aż się w życiu dostatnio poustawiamy, to byśmy się do trzydziestki nie wyrobili :D

Więc staramy się i nie myślimy o tym, że inni to mają, a my nie, a co teraz, itp. 8) Mamy szczęście, bo mamy dużo przyjaciół, rodzinę, no i Pana Boga, więc nam zginąć nie pozwolą :D

Odpowiedz
e-milka 2013-10-09 o godz. 16:57
0

My zaczelismy bez wlasnego mieszkania i samochodu...bylo to troche ponad rok temu. Teraz mieszkamy z moimi rodzicami ( i wiadomo, ze troche na to narzekamy ;) ), ale mamy juz samochod ( oczywiscie na kredyt), co nieslychanie ulatwilo nam zycie, szczegolnie, ze mamy tez dziecko! :) Aaaa i zpomnialabym, mielismy i mamy wspolnego konia.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie