• andzia123 odsłony: 16905

    Jak naprawić psychikę kobiety po poronieniu?

    Jest mi strasznie ciężko...kiedy myslałam, że daje sobię radę, że jakoś poradziłam sobie z tymi stratami...dowiedziałam się tydzień temu że moja bratowa urodziła, a dzidzia jest podobna do mnie, a na imię ma mieć tak jak my planowalismy dla naszego dzieciątka(urodziła w tym czasie kiedy miałam ja rodzić pierwszego bobaska).tego samego dnia dowiedziałam się że moja szwagierka jest w 8 tc, a wczoraj, że druga szwagierka jest w 6 tcz radosnych wiadomości zrobiła się dla mnie bardzo smutna...najgorsze jest to, że mam z nimi częsty kontakt i ciągle będę je widywać.cieszę sie, że są w ciąży, ale to trochę za wcześnie dla mnie..poroniłam dopiero 3 tyg temu...wczoraj miałam strasznego doła, nachodziły mnie chyba najgorsze mysli jakie można sobie wyobrazić...gdyby nie to, że jestem osoba wierzacą to chyba wczoraj skończylabym ze sobą...

    Odpowiedzi (35)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-11-01, 17:22:21
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2013-11-01 o godz. 17:22
0

Celka to super wiadomosć, dobrze, ze wszystko ok. Uciekaj w takim razie z tego watku ''poronienia''.

Odpowiedz
Gość 2013-11-01 o godz. 17:20
0

witam was.. nie wiem czy mnie pamiętacie.. chciałam wam tylko powiedziec, że z moim maleństwem jest wszystko dobrze.. rośnie sobie spokojnie w brzuszku...to jest chłopczyk..
i ja też czuje sie dobrze.. jestem już bliżej niż dalej ..
pozdrawiam i trzymam kciuki...

Odpowiedz
andzia123 2013-11-01 o godz. 17:18
0

a ja wreszcie po 7tyg od zabiegu dostałam @...

Odpowiedz
Gość 2013-10-30 o godz. 00:39
0

ja we wrześniu straciłam moją wyczekiwaną kruszynkę, lekarz stwierdził obumarłą ciążę tak jak u Ciebie na kontrolnym badaniu Usg w 14 tc, nie było żadnych fizycznych objawów, szliśmy na to usg z mężem bardzo szczęśliwi, mieliśmy ze sobą aparat, żeby nakręcić krótki filmik, bo 3 tygodnie wcześniej widzieliśmy jak nasza kruszynka fika koziołki... nie mogę się pozbierać, wszyscy mówią, że czas leczy rany, ale chyba nie w tym wypadku. Dużo siły daje mi miłość męża, wiara w to, że jeszcze będę mamą oraz robienie badań. Robię wszystkie, nawet te których nie zalecił mi lekarz, wiem, że może to nie uchronić mnie od kolejnej straty, że mogę nie poznać nigdy przyczyny, ale przynajmniej będę wiedziała, że zrobiłam wszystko co mogłam, żeby to się nie powtórzyło. Jak na razie wyszły mi podwyższone przeciwciała tarczycowe, czekam na komplet wyników i wtedy wybiorę się do lekarza, żeby stwierdził czy to mogła być przyczyna i jak jej zapobiegać w przyszłości. Ściskam Was mocno. Częściej zaglądam na forum gazetowe - poronienie, ale do tego forum mam sentyment, bo to tu czekałam najpierw na dwie kreseczki, a potem dzieliłam moją największą radość przez kilka tygodni.

Odpowiedz
andzia123 2013-10-29 o godz. 21:59
0

agatko bardzo mi przykro, że musiałaś przeżyc coś takiego.
ja też dwa razy nosiłam w sobie martwe dzieciątka , dwa razy przez 4 tyg.
pierwsza ciaża obumarła w 7tc, a dowiedziałam się w 11tc, a druga obumarła ok 9tc, a dowiedziałam się w 13tc.
...nie mam innych dzieci oprócz tych aniołeczków.
myślę, że to straszne przeżycie, ale może poszukaj siły do życia w swojej córeczce...
jesteśmy z tobą i życzymy ci dużo sił...

Odpowiedz
Reklama
dea 2013-10-29 o godz. 17:23
0

agato wiem co czujesz bo byłam w podobnej sytuacvji i bardzo ci współczuje.Ale wiem że nicv nie ukoi tego bólu bo cały czas sie go czuje...usciski ode mnie

Odpowiedz
Gość 2013-10-29 o godz. 07:17
0

Witam. Pierwszy raz jestem na tym forum.
Moja historia też nie jest wesoła. Dwa razy nosiłam w sobie martwe dziecko. Pierwszą ciążę straciłam w 9 tyg, drugą udało mi się donosić do końca i urodziłam zdrową dziewczynkę, która jest z nami cały czas (już ma 2,5 roku), a teraz w 15 tyg miałam wywoływane poronienie. To był koszmar. Żadnych objawów, że coś się stało z dzidzią, zjawiłam się na kontrolne usg i dowiedziałam, że dzidziuś umarł w 13 tyg ciąży. Tak więc nieszczęście może dotknąć również po skończonych 3 pierwszych miesiącach. A ja byłam pewna, że już nic złego się nie stanie ...
Nikt mi nic w szpitalu nie wytłumaczył, nie wiedziałam co mnie czeka (poza informacją, że dostanę leki na rozkurczenie szyjki macicy, a później będzie łyżeczkowanie). A w moim odczuciu miałam mini poród. Skurcze, bóle krzyżowe, później bóle parte (przeżywałam to pierwszy raz w życiu, bo Monisię urodziłam przez planowane cc). Gdy poczułam, że coś ze mnie wyszło, to myślałam, że już po wszystkim. Kazali mi czekać, bo anestezjolog był zajęty. Więc czekała. Czułam, że cały czas ze mnie leci krew, i chciało mi się do łazienki. Więc poszłam ... i tam, na kibelku - urodziłam. Widziałam swoje malutkie dziecko - miało wszystko co potrzeba, mimo, iż było wielkości mojej dłoni (a mam b.małe dłonie). Zobaczyłam je i do tej pory mam ten obraz przed oczami. Absolutnie nie byłam do tego przygotowana psychicznie i pewnie to jest przyczyną, że nie mogę dojść do siebie. Wiem, że jest jeszcze b. wcześnie (to wszystko wydarzyło się 13.10.2005 r.), czuję jednak, że prędko nie przestanę odczuwać bólu, bo zapomnieć to nigdy nie zapomnę.
Moje kochane Aniołki śpijcie w spokoju
Agata

Odpowiedz
Gość 2013-10-26 o godz. 03:53
0

Trzymaj się dziewczyno, kiedyś musi się udać.

Odpowiedz
dea 2013-10-26 o godz. 03:47
0

Ja swojego synka stracilam ponad rok temu 29.09.2004 urodzilsie w 23 tyg.ciązy przyczyna bylo ponoc zbyt szybko skracajająca sie szyjka powinnam miec zalożony szew ale niestety nie założono mi go .Ciąża była zagrożona od 13 tyg.kiedy wyladowałam w szpitalu z krwawieniem ale udało mi sie zatrzymac ciaże,niestety jeszcze tylko przez 10 tyg.Bardzo przeżyłam smierc mojego dziecka.Moja mama ubiera małego do trumnienki i do tej pory ma jego przed oczami...był taki malutki wazył 680 gram.odwiedzam czest jego grobek i przychodze do domu zalana łzami...w druga ciaze zaszłam po 9-miesiacach w lipcu zobaczyłam na tescie dwie kreseczki i postanowiłam ze tym razem musi mi sie udac zostac mama.Te ciąże poroniłam w 11 tyg.trafiłam do szpitala z plamienie juz w szostym tyg.ale wyszlam po kilku dniach z ciaza zachowaną,uważałam na siebie az do przsady prawie całymi dniami leżałam i modliłam sie by wszystko dobrze sie skończyło..Niestety poroniłam..to wydarzyłosie 11.08.2005 i od tamtej pory omijam lekarzy szerokim łukiem nie bylam jescze na kontroli choc wiem ze musze w koncu sie wybrac do ginka.Ale nie moge sie przełamac,bo winąza moje drugie poronienie obarczam lekarza po ktorego badaniu dostałam krwotku.Jst mi bardzo ciężko,ale staram sie normalnie funkcjonowac i cały czas wierze ze w koncu mi sie uda..

Odpowiedz
NUKA 2013-10-24 o godz. 00:03
0

celka nie martw się na zapas. Ja co prawda badań mam całą mase ciągle robionych, ale za to usg bardzo późno mi zrobili

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-10-23 o godz. 23:46
0

ja też zostawiłam test..i ten też mam.. nawet dwa..
ale teraz mam trochę inną sytuację.. to dziecko będę rodzic w Angli.. tutaj mieszkam od 3 miesięcy razem ze swoim chłopakiem.. trochę inaczej wygląda tutaj opieka lekarska nad kobietami w ciąży.. za tydzień mam miec pierwsze usg..ale nie byłam jeszcze nawet badana przez ginekologa, bo tutaj ciążę prowadzi lekarz rodzinny i siostra położna.. ginekolog jest tylko w trudnych przypadkach no i oczywiście przy porodzie.. trochę jest tu inaczej i to mnie martwi..
kończy mi się pierwszy trymestr, a ja mam tylko badanie moczu:(
no ale mam nadzieję, że wiedzą co robią..

Odpowiedz
NUKA 2013-10-23 o godz. 22:26
0

Celka ja mam podobnie. Cieszę się tym dzieciątkiem którego oczekuję, jestem najszczęśliwsza na świecie, ale nigdy nie zapomne otej kruszynce którą stracilam. Test też zostawilam sobie na pamiątkę

Odpowiedz
andzia123 2013-10-23 o godz. 18:09
0

ok celka!
już będę wiedzieć

Odpowiedz
Gość 2013-10-23 o godz. 07:40
0

tak wogóle to nazywam się Celina, a nie gośc..tylko mnie wcześniej nie zalogowało.. będę do was zerkac od czasu do czasu..

Odpowiedz
andzia123 2013-10-22 o godz. 22:37
0

rzeczywiście wydaje mi się, ze drugie dziecko pozwala inaxczej patrzeć na strate pierwszego.
wiem, ze nie powinno być zamiast tamtego, ale łatwiej chyba jakoś...
gość oczywiście modlimy się za twoje drugie dzieciątko!!
a u mnie nieciekawie..
pisałam, że moje dwie szwagierki są w ciąży, a bratowa właśnie urodziła..
jedna ze szwagierek wylądowała w szpitalu z obfitym krwawieniem, 9tc...i nie wiadomo czy to nie koniec.
mam wyrzuty sumienia, ze zazdrościłam, a teraz tak wyszło...
w weekend rodzice chcąiść do mojej bratowej zobaczyć maleństwo i chcą żebym ja też poszła, ale nie dam rady.
jak będę widziała jak noszą je na rękach i jak się ciesza z niego to wiem, że sie poryczę.
a już nie wyobrażam sobie co będę czyć kiedy ja ją będe miała wziążć na ręce...
nie dam rady, jeszcze za wcześnie.
tym bardziej, że to maleństwo urodziło się w tym samym czasie kiedy miało być moje pierwsze...i nazywa się tak jak miało się nazywać nasze...
katekate chyba czułabym się identycznie jak ty wtedy...

Odpowiedz
Gość 2013-10-22 o godz. 20:17
0

Trzeba być dobrej mysli, ze ta ciąża zakończy sięszczęśliwie. Po porodzie tuląc swoja kruszynka zapomnisz o tamtej stracie. Całkowicie nie da się zapomniec ale nie będzie to już tak bolesne. Życzę powodzenia.

Odpowiedz
Gość 2013-10-22 o godz. 20:01
0

właśnie przed chwilą znalazłam to forum.. ja też straciłam swoje dziecko co prawda było to poronienie samoistne.. ale już ponad rok nie mogę się z tym faktem pogodzic..
ale teraz jestem znowu w ciąży.. :D .. w 11 tygodniu, więc jeszcze daleko, a krytyczne 3 miesiące dopiero będą się kończyc, ale mam ogromną nadzieję, że tym razem wszystko się ułoży i będzie dobrze..
ale wiem co czujecie.. budząc się codziennie rano myślę o swoim dziecku, którego już nigdy nie będę mogła przytulic..jedyne co po nim mam to dwa małe butki, które kupiłam swojemu chłopakowi na dzień ojca.. teraz stoją na głównym miejscu w domu.. nie chcę zapominac o tym dziecku.. wspomnienia ze szpitala wracają jak koszmary.. a widok dzieci, które rodziły sie kiedy powinno urodzic się też moje dziecko, doprowadza do łez..
ale teraz muszę dbac o życie, które właśnie się we mnie rozwija..ale o tamtym nigdy nie zapomnę..
trzymajcie kciuki z moje drugie dziecko..
pozdrawiam i dodaję nadzieji..

Odpowiedz
katekate 2013-10-16 o godz. 06:20
0

andzia-ja zaszlam w ciaze jak moja bratowa szykowala sie juz do porodu. poronilam jak mala majusia byla juz na swiecie i cala rodzina szalala ze szczescia, ze mamy majke w rodzinie.

ja wtedy nienawidzilam wszystkich...najbardziej bratowej a na majke nie moglam patrzec i unikalam spotkan...trzeslam sie z bolu...

kolezanka w pracy zaszla w ciaze w tym samym momencie co ja-mialysmy razem pojsc na maciezynski i razem chodzic na spacerki itp ale mi sie wtedy nie udalo i...nie moglam potem brac na rece filipa-jej synka-zaraz trzesly mi sie rece i lzy lecialy ciurkiem..jej chyba wtedy tez nienawidzilam..

zycze ci z calego serca powodzenia

Odpowiedz
andzia123 2013-10-13 o godz. 18:09
0

iza najpierw pewnie zobacze co powie gin, ale mysle że pierwsza będzie toxo, potm hormony, immunologia i genetyczne pewnie na końcu...
a za badania biore się jak @ przyjdzie bo jeszcze po zabiegu nie miałam.
chyba, ze się nie będzie chciała pojawić tak jak po pierwszym poroniniu.
nie przychodziła ok 2 miesięcy
ale juz niedługo tak czy inaczej pójdę na kontrolę i zobaczymy...

Odpowiedz
Gość 2013-10-13 o godz. 08:04
0

Andzia, ja w to wierzę, że kiedyś....
choć na razie jest to wiara przez łzy .
Zrób tą toksoplazmozmę, ale nie zadręczaj się, bo tą chorobę nie jest aż tak łatwo złapać, a około 70 % ludzi jest na nią odporna (ja niestety nie, mam ujemne przeciwciała w klasie IgG). A poza tym-jak piszesz- to by dotyczyło tylko drugiej ciąży...gdyby w ogóle tu była przyczyna. Kiedy bierzesz się za badania i w jakiej kolejności je robisz? Mnie czeka genetyka (której boję się jak ognia) i immunologia, zbadam też hormony (choć nie sądzę, aby tu tkwiła przyczyna bo w trzeciej ciąży już od II fazy łykałam progesteron - profilaktycznie). W ogóle najchętniej zbadałabym teraz wszystko, bo nie wyobrażam sobie, żeby po raz czwarty przeżywać ten sam koszmar...

Odpowiedz
andzia123 2013-10-13 o godz. 03:13
0

iza ja tez myślę, że przyczyna gdzieś musi być, ale mam watpliwości czy znajdziemy ja.
chociaz ja myślę ostatnio coraz częściej, że w moim przypadku mogła być to toxoplazmoza, miałam kontakt z kotami, a nie zrobiłam badań przed ciążą. bardzo żałuję, że tego nie zrobiłam i mam nadzieję, że to nie będzie to bo będe miała straszne wyrzuty sumienia
to będzie pierwsze badanie jakie zrobię.
mam nadzieję, że znajdziemy te przyczyny i moze kiedyś....
powodzenia!

Odpowiedz
Eire 2013-10-13 o godz. 02:57
0

Iza przykro mi bardzo...zastanawiałam się dlaczego nie ma Ciebie na gg teraz już wiem .... cholera smutno.... trzymaj się i pamiętaj,że o Tobie myślę.

Odpowiedz
Gość 2013-10-12 o godz. 20:31
0

Wiesz Andzia, ja myślę, że przyczyn strat pojedynczych często nie daje się ustalić, bo to faktycznie może być "pech", ale w naszym przypadku przyczyna gdzieś powinna być. Boję się tych badań (najbardziej genetycznych), ale niestety nie ma wyjścia. Mam cały czas nadzieję, że to będzie coś, co da się wyleczyć ...oby tak samo było u Ciebie...

Connie, pocieszanie nic nie daje, a hasła typu:"jesteś młoda", "nie ty pierwsza,nie ty ostatnia" mogą jedynie zezłościć. Jedyne co można zrobić to szczerze współczuć, choć może Twoja koleżanka nie będzie miała ochoty w ogóle na ten temat rozmawiać, przynajmniej przez jakiś czas. Najważniejsze, to mieć szacunek to czyjejś tragedii...którą i tak każdy przeżywa inaczej.

Odpowiedz
andzia123 2013-10-12 o godz. 05:29
0

dzięki Iza
badania napewno zrobimy i postaramy się znależć przyczynę, niestety mam obawy bo wiem jak często nie udaje się jej ustalić.
..a lekarz rzezczywiście mają beznadziejne podejście po pieewszej stracie.
przykro mi, że aż trzy aniołki straciłaś...

Odpowiedz
connie 2013-10-12 o godz. 05:26
0

przedwczoraj w pracy poronila moja koleżanka
w drugim miesiącu, dopiero co zaczynala się cieszyć
nagle plamienie i koniec marzeń
jest na zwolnieniu
nie umiem znaleźć słów aby ją pocieszyć

Odpowiedz
Gość 2013-10-12 o godz. 04:51
0

Andzia, koniecznie się przebadaj i koniecznie szukaj przyczyny. My po pierwszej stracie usłyszeliśmy, że "to przypadek", po drugiej, że "czasem tak się zdarza" (wtedy zrobiliśmy podstawowe badania, z których nic nie wyszło, ale trzeba było szukać do skutku), po trzeciej lekarz powiedział nam: "to już nie może być pech". Żeby uniknąć kolejnych takich trudnych prób- koniecznie znajdźcie przyczynę. Gdybyśmy się uparli i po drugiej stracie zrobili wszystkie badania, być może do trzeciej tragedii by nie doszło. Jestem z Tobą. Rozumiem Twój ból, bo sama bardzo cierpię

Odpowiedz
andzia123 2013-10-12 o godz. 02:57
0

joasiu przykro mi że ciebie też to spotkało, ale tym bardziej powinnaś zrozumieć jak jest ciężko dojść do siebie i myśleć pozytywnie...
ja straciłam już dwie ciąże i był taki sam przebieg, tzn obumarły, a ja dowiedziałam się o tym na USG i chyba dlatego, że po pierwszym poronioeniu pocieszano mnie, ze to przypadek...a kiedy zdazyło się to drugi raz to nikt nie wiedział co powiedzieć.
dlatego bardzo boję się, że to znów się powtórzy...
co do badan to oczywiście, że planujemy je zrobić bez względu na to co powie lekarz, chociaż na razie nie planujemy kiedy wznowimy starania...
...napewno muszę odpocząć psychicznie bo trzeciej straty bardzo się boję...

Odpowiedz
Gość 2013-10-12 o godz. 02:35
0

Andzia , zle mnie zrozumiałaś to miało postawic Ciebie na nogi. Ja sama straciłam 1 ciażę (wiem jakie to cieżkie), jakbym nie wierzyła , ze się uda nie miałabym 2 kochanych synków.Trzeba wierzyc , nie załamywać sie jednoczesnie żyjac dalej. Bo tylko zdrowe podejscie do tego wszystkiego moze pomóc zajsć w ciażę ponownie i szczęśliwie donoscić ja. Bardzo Wam tego zyczę. Jest wiele mam na forum ,które donosiły zagrozone ciąże i urodziły zdrowe dzieci.
W Twoim wypadku najważniejsze jest ustalenie przyczyny poronien, aby wiecej do tego nie dopuscic. Powinniscie przebadać się z mężem wówczas łatwiej bedzie postawic diagnozę jakie były przyczyny poronień.

Odpowiedz
andzia123 2013-10-12 o godz. 01:05
0

aruga, marta, iza dziękuję za słowa otuchy.
joanno przykro mi, ze bagatelizujesz nasze cierpienia pisząc, "że większe tragedie ludzie przezywają i dają radę"...
morgen tau (cathlen) pamiętam cię z planowania i z wielu postów, bardzo przeżyłam odejście twoich aniołeczków...
artykuł poruszjący..
chyba wiekszość z nas po zabiegu leżała obok kobiet w ciąży lub z dzidziusiami przy boku..
chyba większość z nas usłyszała słowa które nie powinny paść..
np." jesteś jeszcze młoda", "będzie dobrze"(tylko kto nam zagwarantuje, że przytulimy swoje dzieciaczki tuż po porodzie...).
wiem, ze bez wiary w lepsze jutro jest ciężko sobie poradzić, ale wierzyć też jest ciężko.....i chyba rzeczywiście ktoś kto tego nie przeżył nie może sobie tego wyobrazić...
zresztą my przed stratą też mogłyśmy się tylko domyślać jak jest ciężko kobietom które straciły swoje kruszynki..teraz wiemy...

Odpowiedz
vergangenheit 2013-10-12 o godz. 00:46
0

Dla wszystkich nas dla otuchy, dla innych dla zrozumienia....
http://wiadomosci.wp.pl/wid,8025811,prasaWiadomosc.html

Odpowiedz
Gość 2013-10-11 o godz. 23:40
0

Kochana Andziu.
Rozumiem Cię bardzo dobrze i wiem, co czujesz, bo nie jest mi to obce. Straciłam troje dzieci (ostatnie tydzień temu). Wiem, jak to koszmarnie boli, jak życie wali się na głowę i nie można zapełnić pustki, która nagle staje się nie dziurą- a wąwozem... Wiem też, jak jest Ci ciężko widzieć dzieci w rodzinie, które urodziły się dokłądnie wtedy, kiedy miały się rodzić Twoje. Ja mam to samo. Szwagierka urodziła (dokładnie była tydzień "wyżej" w ciąży) wtedy, kiedy ja miałąm rodzić pierwsze dziecko, a kuzynka urodziła teraz (czyli też tydzień przed niedoszłymi urodzinami naszego drugiego maleńsatwa). Nie wiem, kto urodzi w "moim" trzecim terminie, który tym raezm wypadłby na maj. Serce mnie boli, kiedy patrzę jak dziecko szwagierki rośnie i myślę, że moje teraz też stawiałoby pierwsze kroki.....
Jestem z Tobą myślami, Andziu. I powiem Ci szczerze, że mimo,iż spotkało to nas już trzeci raz (wciąż nie znamy przyczyny) to nie chcę odpuścić, chcemy walczyć aż się uda, choć wiemy że będą tego duże koszty (psychiczne, fizyczne i materialne). Ale ta silna wiara, że i ja kiedyś będę mamą daje mi jakiś sens życia, bo inaczej to już całkiem bym się załamała...

Odpowiedz
andzia123 2013-10-11 o godz. 18:58
0

tylko, że dla mnie ta tragedia jest teraz najwieksza bo jest moja i to ja cierpię..
nie można porównywać i pocieszać sie że ktoś ma gorzej..
jest mi bardzo ciężko...
nigdy nie skończyłabym ze sobą, nie zrobiłabym tego, to tylko takie głupie myśli przychodzą do głowy...i staram się z nimi walczyć.
starań na razie nie planujemy...najbardziej chciałabym wpaść i dowiedzieć się w 4 miesiącu, kiedy ryzyko poronienia będzie mniejsze...

Odpowiedz
Gość 2013-10-11 o godz. 05:15
0

Bądz silna, dasz radę kobiety to silne istoty.
Odpusc sobie teraz na jakis czas, poczekaj az organizm sie zregeneruje i na wiosne mozesz próbować ponownie. Trzeba tylko wierzyć. Nie myśl nawet o takich głupotach jak skończenie ze sobą. Ludzie gorsze tragedie przeżywaja i jakos daja radę. Bądz silna.

Odpowiedz
marta27 2013-10-09 o godz. 13:00
0

ja tez. trzymaj sie dzielnie, jeszcze i na Ciebie przyjdzie czas...

Odpowiedz
aruga 2013-10-09 o godz. 07:25
0

Nawet nie mogę sobie wyobrazić jak się czujesz :( Spotkało Cię to co najgorsze dla kobiety. Ale wierz, że w końcu się uda, że po tym wszystkim Bóg wynagrodzi Ci te cierpienia. Będę trzymać kciuki

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie