• Gość odsłony: 4385

    Narodziny dziecka - próba dla związku

    Zdecydowałam sie poruszyć ten temat bo wydaje mi sie on ważny .

    Narodziny dziecka , zwłaszcza pierwszego , to dla małżonków ( partnerów ) wielkie wydarzenie i całkowita zmiana dotychczasowego życia .
    Wydaje nam się że okres 9 mies. ciąży jest przygotowaniem do tego co nas czeka ale często bywa tak że przyjście dziecka na świat jest sytuacją w której nie potrafimy się odnaleźć - zwłaszcza w pierwszych kilku tygodniach .
    Jest tak że obowiązki z których zdawaliśmy sobie sprawę że nadejdą , przerastają nasze siły - a przynajmniej tak nam się wydaje.
    Stawiamy wyższe wymagania sobie i partnerowi - i tu zaczynają się problemy.

    Jestem mężatką od ponad 2 lat i wydaje mi się że jesteśmy ( byliśmy ) zgodnym i szczęśliwym małżeństwem - tak było jeszcze 2 tyg. temu.
    Wszystko zaczęło się zmieniać na gorsze od momentu kiedy okazało się że nasz synek wymaga nieustannej mojej obecności , noszenia na rękach i płacze prawie bez przerwy przez 12 godz. (od 15- 3 nad ranem).
    Po kilku dniach i nocach takiej mordęgi poczułam że dłużej nie dam rady tak ciągnąć - bez możliwości zjedzenia śniadania , obiadu , kolacji , bez pprzespanej choć jednej nocy - nie wspomne już o toalecie .
    Mój kochany mąż oczywiście wziął urlop z myślą że dzielnie będzie mi pomagał ale wychodził rano po zakupy i przepadał na kilka godzin , które najczęściej spędzal u swojej mamuśki - a ja tak jak napisalam wcześniej nie mogłam nawet wyjść siku , czy zrobić sobie coś do jedzenia bo jeśli tylko odkładam małego to on odrazu zanosi się płaczem, nocami z kolei przemierzam z małym na ręku ciemne pokoje i czekam aż zaśnie - czasem takie usypianie trwa do 2 godz co 3 godz ( czyli zostaje mi godzinka na sen ) i tatuś też sie nie kwapi żeby mnie zmienić.
    Przedwczoraj byłam już tak zmęczona że zasnęłam niesłysząc że mały płacze.

    Właśnie na tle opieki nad dzieckiem zaczęły się u nas ostre spięcia.
    Ja zmęczona do granic możliwości stałam się kłębkiem nerwów , a mąż uparcie cały czas twierdzi że nie wie o co mi chodzi - przecież on wziął urlop ( z którego już we wtorek zrezygnował ) i robi zakupy !
    I tak jest w kółko już kilkanaście dni .

    Pomyślałam już dziś nawet o tym żeby spakować małego i wyprowadzić się do rodziców.
    Nasze małżeństwo zadrżało w posadach.

    Kochane jeśli macie ochotę podzielcie się waszymi przeżyciami tych ciężkich chwil - jestem ciekawa czy to co my przeżywamy to normalka przy pierwszym dziecku , czy może ze mną coś jest nie tak .

    Odpowiedzi (57)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-08-30, 14:11:22
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-08-30 o godz. 14:11
0

Nie chcę zapeszyć ale u nas chyba zaczyna być lepiej :)
Staram się dużo i spokojnie rozmawiać z mężem , dokładnie mu tłumaczyć czego potrzebuję zamiast potem się wkurzać że podał mi pieluchę nie taką o jakiej ja myślałam i mówić mu że nadal jest mi bardzo potrzebny i ważny dla mnie , tylko że teraz jest czas kiedy maluszek zabiera cały mój czas , siły i nerwy .
Wydaje mi się że zaczyna to skutkować - jest tak jakby spokojniej między nami , mąż częściej zostaje z małym na noc i w dzień też częściej się nim zajmuje .
Jestem mu za to bardzo wdzięczna .
Znamy sie od 5,5 lat , od 2,5 jesteśmy małżeństwem - wydaje mi się że zgodnym i szczęśliwym - szkoda było to wszystko zaprzepaścić .

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 14:37
0

gabrielo , trafiłaś w 10 z tym stwierdzeniem że nie jesteśmy tylko rodzicami ale i kochankami

U mnie jest to samo że mąż nie zauważa już że staram się dla niego wyglądać atrakcyjnie mimo tego że po porodzie zostało mi jeszcze kilka kilogramów (4-5 ).
Nie działa koronkowa bielizna ani króciutka spódniczka :( i przyznam że jest mi z tego powodu przykro.
Teraz mąż zauważa tylko to że mam jeszcze brzuszek ( choć jestem już szczupła ) i cienie pod oczami :( - kiedy to mówi , ja czuję że nigdy nine będzie już tak jak wcześniej :( .
Bardzo zabolało mnie to że mąż zauważył nową fryzurę położnej i prawił jej komplementy a nie zauważył tego że po długim okresie ciąży włożyłam dla niego koronkową bieliznę jaką on lubi , wcisnęłam się w ubrania z przed ciąży i też wyglądałam ładnie .
Doszło do tego że mam opory przed zbliżeniem , choć bardzo mi tego brakuje ale się wstydzę i boję że nie podobam się mężowi - a on wcale mi tego nie ułatwia , bo nawet ani razu jeszcze nie napomknął o tym że brakuje mu bliskości ze mną - po prostu wydaje mi się że dla niego ta sfera naszego życia przestała istnieć - szkoda :( .
A mówią że to kobiety po porodzie tracą ochotę na zbliżenia - chyba to nie jest cała prawda

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 11:19
0

Z kolei mój mąż miał większe doświadczenia jeśli chodzi o wychowywanie dziecka bo ma siostre młodszą o 18 lat.Także po powrocie z kliniki więcej zajmował się dzieckiem. Wszyscy go chwalili ( a najbarddziej jego rodzina). Zaczęło mnie to wkurzać bo jak słuchałam tych wywodów to miałam wrażenie że on nawet karmi piersią (hm). Dosłownie byłam zupełnie nieważna. Powiedziałam o tym mężowi bo przecież to ja karmię, toja wstaję w nocy do córci i to ja więcej czasu z nią spędzam bo on idzie do pracy. Przyznał mi rację... Później nadal bardzo mi pomagał ale wydawało mi się że próbuje mną kierować, tak jakbym nie wiedziała jak się opiekować własnym dzieckiem. Były straszne zgrzyty, musiała wybuchnąć potężna awantura , słowa o rozwodzie i zabraniu dziecka, itd I po tej kłótni już się uspokoiło. Jest dobrze. Tylko jako kobieta zauważam że teraz jestem bardziej matką niż żoną, mąż znacznie rzadziej powie komplement, zauważy że ładnie wyglądam (a podobno wyglądam nieźle) no i jakoś ta wielka miłość opadła. I to czasami boli.... Bo przecież jesteśmy nie tylko rodzicami ale też i kochankami i nie chodzi o wypełnienie tylko obowiązków małżeńskich ale też o czułość.

Odpowiedz
Hala 2009-08-26 o godz. 20:18
0

klimczakowa napisał(a):U Ciebie Hala na wczasach?Czy ze ja na wczasach, lol ? Bo ja to dokładnie chyba za czasów ciązy ... zeby tak w dzien.
Na moich wczasach

Odpowiedz
Gość 2009-08-26 o godz. 19:18
0

powiem ci że mój pierwszy miesiąc po narodzinach majki był tez bardzo ciężki bardzo chciałam mieć dziecko i wydawało mi sie ze nic nie jest mnie w stanie zaskoczyć ..a mimo wszystko te pierwsze tyg, były tak cięzkie ,nie przespane nocki karmienie co chwile, noszenie na rękach i jeszcze cała sterta obowiązków...a teraz juz sie wszystko poukładało! Uważam że ten 1 miesiąć jest najcięższy każdy musi nauczyć sie nowej sytuacji Ty , mąz I nawet Bartuś!
Spróbuj porozmawiać z mężem oni naprawde kompletnie nie domyslają sie co my kobitki chcemy , czujemy itp. KOMPLETNIE!!!! trzeba wszytsko narysowac biało na czarnym to moze coś poskutkuje!. Osobiście polecam tez przy rozmowie spokój ale i zdecydowanie!

Odpowiedz
Reklama
wrzoskowa 2009-08-26 o godz. 17:21
0

Klimczakowa gratulacje.
U nas babcia zabrala Julke na spacer i my tez to wykorzystaliśmy.

Odpowiedz
Gość 2009-08-26 o godz. 16:09
0

U Ciebie Hala na wczasach?Czy ze ja na wczasach, lol ? Bo ja to dokładnie chyba za czasów ciązy ... zeby tak w dzien.

Odpowiedz
Hala 2009-08-26 o godz. 16:03
0

Brawo w dzień, kiedy to było? Już wiem na wczasach lol

Odpowiedz
Gość 2009-08-26 o godz. 16:00
0

A ja sie pochwalę ze od ostatniego postu w tym temacie zaczyna sie zmieniać w moim związku na lepsze.Po kilkukrotnych rozmowach chyba zaczął rozumiec ze mi zle ,dzis mnie przytula cały dzien i co najlepsze....pierwszy raz od dawna dawna sie kochaliśmy w dzień!

Odpowiedz
Gość 2009-08-25 o godz. 23:23
0

zgadzam sie z opinią ze pojawienie sie dziecka to jest dopiero prawdziwa próba dla związku. Ale na pocieszenie dodam że tylko początki są trudno bo przecież trzeba przeorganizować cale dotychczasowe życie. Ciągle zmęczenie i stres związany z dzieckiem nie pomagają... U nas nie raz dochodziło do spięć, ja oczewiałam od męża rzeczy dla mnie oczywistych a on biedny mnie nie rozumiał i denerwował sie kiedy prosząc np o pieluchę słyszał- nie ta!!! ( bo przecież może być pampers, tetrowa lub flanelowa...) Z czase wyrabiają sie nawyki i choćy z tego powodu robi się łatwiej.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-08-25 o godz. 14:09
0

mysle, ze w kazdym zwiazku nie obejdzie sie bez spiec kiedy sie urodzi dzieciaczek. Mezczyzni nie zdaja sobie tak naprawde sprawy jaki to jest obowiazek zajmowac sie malenstwem i domem. Mój jest naprawde wspanialym ojcem ale kiedy urodzila sie Nadine byl w szoku ile trzeba robic przy takim malym niemowlaczku. Najbardziej jednak zrozumial kiedy zostal pierwszy raz z córcia na kilka godzin, bo ja bylam na badaniu w szpitalu. Byl z nia 6 godzin, a padal ze zmeczenia- czasami mamy rózne poglady na tematy zwiazane z dzieckiem ale rozmawiamy i to jest najazniejsze. Maz albo partner pokazuje jaki jest naprawde dojrzaly, kiedy urodzi sie dziecko i dochodzi mnóstwo obowiazków(takze dla niego).
Agnessa, mysle ze Twój maz tak naprawde uwierzyl kiedy zaslablas-moze teraz juz bedzie pomagal-zycze Ci tego z calego serca.

Odpowiedz
Gość 2009-08-25 o godz. 08:14
0

Wyglada na to, ze to swieta prawda lol

Odpowiedz
hello 2009-08-25 o godz. 07:11
0

U mnie w pracy jest duzo babeczek juz z dziecmi i wszystkie zgodnie mowia ze "odpoczywac zaczniesz jak dziecko bedzie mialo ok 2 lat" i to chyba swieta prawda....

Odpowiedz
Gość 2009-08-24 o godz. 17:29
0

Agnessa, możesz ode mnie kopnąć w dupę męża!!!
Na rozpęd oczywiście, żeby mu się lepiej małym zajmowało :D
A tak poważnie, to współczuję Ci strasznie. Ja na szczęście nie wiem co to znaczy. Po urodzeniu Małgośki Andrzej zachowywał się nie tylko jak wzorowy mąż, ojciec, ale też jak i anioł stróż. Troszczył sie o nas obie, nie pozwalał mi robić nic co mogłoby mi zaszkodzić czy przeszkodzić w poworcie do normalnego stanu. I chociaż ja poród miałam superlekki i ekspresowy (niecałe 2 godzinki, bez żadnych komplikacji) to i tak jest to przeżycie ogromne. Jak już właściwie doszłam do siebie po porodzie, to zaczęły się problemy z Małą. Niedojadała, mało spała, ciągle płakała itp. Ale Andrzej był cały czas obok i robił przy niej wszystko co mógł. Nigdy nie usłyszałam, że ma dość, że nie chce mu się, że go to denerwuje. Wszystkim na ziemi dziękuję za takiego męża, a szczególnie teściowej, że go tak wychowała.
Oczywiście nie obyło się bez paru spięć, ale to głównie z mojej winy, bo jestm nerwus i wszystko chcę robić szybko i w dodatku najlepiej.
Ale teraz to już jest superancko. Wszyscy już wiemy jak mamy funkcjonować, Gośka się uspokoiła, wysypiamy się, a nasze życie w sypialni ma się tak dobrze jak wtedy kiedy się poznaliśmy.
Hmmm, a może nawet jeszcze lepiej... :D
Dlatego przede wszystkim rozmawiajcie dużo ze sobą i dzielcie się obowiązkami. Jeśli małzonek nie jest skory do pomocy, to prowokuj sytuacje bez wyjścia. Wtedy będzie się musiał zająć Młodym, albo ten go zakrzyczy na śmierć.
Powodzenia i pisz o efektach!

Odpowiedz
Gość 2009-08-24 o godz. 16:36
0

Dziewczyny kochane jestecie :) - wszystkie .

WIK , ARUGO , niestety nie mam w pobliżu nikogo kto mógłby nam pomóc w opiece nad Bartusiem.
Moja mama jest osobą już trochę zchorowaną i ma problemy z chodzeniem , wiec trudno by mi było prosić ją o pomoc , tym bardziej że z małym trzeba dużo chodzić , z teściową a kolei nie mam zbyt dobrych układów i nie chcę oddawać dziecka jej pod opiekę .

Wbrew temu co się wydaje że co to jest jedna noc na miesiąc - dla mnie to było dużo.
Dzisiaj czuję się zupełnie inacze po tych normalnie przespanych 8 godzinach.
Umówiłam się z mężem że jeśli prześpię tak 1 lub 2 noce w tygodniu jak on będzie miał wolne miedzy zmianami to wszystko będzie OK .

Odpowiedz
Path_24 2009-08-24 o godz. 14:01
0

Baby moje kochane:) tak to już jest z tymi chłopami, każda napewno z was słyszała słowa' ze opieka nad dzieckiem nie ejst wcale taka mecząca, bo ono tylko je, śpi, robi siusiu i kupkę" a ciekawe czemu faceci po godzince czasu oddają maluchy w ramiona mam:)

Odpowiedz
wik 2009-08-24 o godz. 13:47
0

Agnesso Kochanie dbaj o siebie, musisz coś zrobić, żeby wyjść na prostą. Czy jest ktoś oprócz Twojego męża, kto mógłby Ci pomóc w ciągu dnia, rodzice, rodzeństwo, może jakaś koleżanka?
Szkoda, że mieszkasz tak daleko, bo przyszłabym do Ciebie i razem byśmy się zajmowały naszymi maludami, z kimś jest zawsze raźniej i człowiek się tak nie męczy. Mam nadzieję, że sytuacja w domu się poprawi. Pamiętaj, żeby zawsze pisać, jak coś się źle dzieje. To, że możesz się zwierzyć i wyżalić (nawet wirtualnym przyjaciółkom) jest bardzo ważne dla Twojej równowagi psychicznej (mocno już na pewno nadszarpniętej po ciąży i porodzie). Trzymaj się cieplutko, ucałuj Bartusia i mobilizuj męża, żeby wypełniał swoje obowiązki.

Odpowiedz
aruga 2009-08-24 o godz. 11:39
0

Agnesso martwi mnie to co piszesz :( Boże, żebyś aż musiała zasłabnąć, żeby podziałało. Musisz myśleć o sobie i od męża wręcz wymagać pomocy, nie prosić o nią. W końcu dziecko jest wspólne. A jak Ty doprowadzisz się do skrajności to co wtedy? A w dzień nie możesz odpocząć? Może jak mąż wróci z pracy to niech weźmie Bartusia na spacerek a Ty się zdrzemnij. Agnesso w jedną noc takiego wielkiego zmęczenia nie da się odespać.

Odpowiedz
czarnaaj 2009-08-24 o godz. 11:31
0

KLIMCZAKOWA ja czuje ze za 2 tygodnier po porodzie bedziecie mnie pocieszaly bo chyba bede mial dolka psychicznego-juz teraz nadwrazkliwa jestem

Odpowiedz
Gość 2009-08-24 o godz. 11:05
0

JA tez sie tak kłóce,ale mój tylko jak Natka płacze mówi:,,I powiedz mi ,jak ja mam nie pić piwa..!!!!?Albo wymsknie sie mu cos brzydkiego ,mi zreszta czasem tez,ale oboje szalejemy za córeczką a mamy do tego (jak kazdy) pare innych spraw na głowie i nerwy czasem puszczają.W moim związku sie zmieniło duzo.Czesto przeprowadzam rozmowy z Krzyskiem o tym jak sie czuje juz jakos mniej kochana,nie ma czegos takiego jak przytulanie,czy buzi na ,,do widzenia'' za kazdym razem.Nie to ze sa ciągłe awantury ale tak jakoś samo to zanikło wraz z brakiem czasu i zmęczeniem.Nie mówie juz o zyciu łózkowym bo to szkoda gadac.Wieczorem jestesmy zmeczeni,wgapiamy sie w tv do 23:30 mniej wiecej i idziemy spac wiedzac ze zaraz obudzi sie Natalka i bedziemy ja musieli wziąc do łózka ....Natomiast on mi tłumaczy ze mnie kocha ale jest póki co jak jest i on jest zestresowany i jak juz bedzie w miare ok to znów zacznie sie czesciej usmiechac i mnie przytulac.Ja tez swieta nie jestem bo w sumie tez sie zimna zrobiłam.Nie mam na wiele ochoty.Moze to sie zmieni jak bedzie mniej problemów ale nie straciłam wiary w nasz zwiazek bo wiem ze sie kochamy.On poza tym ma taki charakter ze nie czesto okazuje swoje uczucia.

Odpowiedz
Gość 2009-08-24 o godz. 11:05
0

A ja nie wiem jak to jest, Mala ma juz rok, a ja wciaz zmeczona jestem i tylko bym spala gdyby sie dalo lol

Odpowiedz
czarnaaj 2009-08-24 o godz. 10:56
0

AGNESSA --biedactwo ma nadzieje ze lepiej sie czujesz kochana ---napisz koniecznie ----szkoda ze takim kosztem mezuek w koncu sie przejal toba :( nie martw sie wypocznij trzymam kciuki -mnie to za 2 tygodnie wszystko czeka -boje sie MEREN RE zgadzam sie calkowicie z twoimi opiniami --a z tym meilem to mials calkowita racje -lepiej czasem cos napisac niz powiedziec -przynajmniej w moim przypadku

Odpowiedz
Gość 2009-08-24 o godz. 10:00
0

No i stało się .
Wczoraj zasłabłam :(
Wcześniej nie spałam przez pełne 2 noce bo mały miał kilka ataków kolki i cały czas płakal i marudził :(
Mimo wcześniejszych obietnic mąż nie został z nim na noc , ale to akurat mu wybaczam bo zaprosiliśmy znajomych by poprosić ich na chrzestnych dla Bartusia , no i nie obeszło się bez kilku piwek i po tej gościnie mąż nie był w stanie zajmować się dzieckiem
Więc to ja nadal spacerowalam nocami z małym po pokojach i w dzień też nie dało się zdrzemnąć.
Wczoraj to już chyba był mój przełomowydzień i kres moich sił :(
Akurat szliśmy z małym do lekarza kiedy poczułam że ziemia usówa mi sie spod nóg :(
Może to i było dobre , bo mój mąż się wystraszył nie na żarty tak że aż zostal z małym na calutką noc mimo że poszedł dziś na rano do pracy , a mnie wczoraj już o godz. 21 wygonił do łóżka .
Szkoda tylko że musiało się stać coś takiego żeby wkońcu do niego dotarło jak bardzo jestem zmęczona :(

Mówię wam dziewczyny zasnęłam jak tylko poczułam poduszkę pod głową i nie wiem nic co się działo do 5 rano , kiedy to mąż obudził mnie wychodząc do pracy .
To była moja pierwsza przespana noc od miesiąca .

Odpowiedz
meren_re 2009-08-23 o godz. 20:50
0

mama_karen, a ty jesteś wielka!! chylę czoła !

Odpowiedz
meren_re 2009-08-23 o godz. 20:48
0

A ja się przyznam, że nie wyobrażam sobie dwóch pierwszych tygodni po porodzie bez pomocy męża. Nie dałabym rady. Ale udało się przetrwać, bo był obok. Kazał leżeć, choć głupio mi było i starałam się coś zrobić. A potem, pod koniec dnia, wyłam z bólu (w każdej pozycji: czy to siedząc, czy to leżąc, czy stojąc ).
Dlatego, przepraszam, nie chcę nikogo urazić, ale nie wyobrażam sobie takiego podejścia ojca dzidzi, kiedy to nie pomaga przy nim. Może jestem "rozpieszczona" przez małża, bo pomagał mi, wstawał w nocy i podawał młodą do karmienia, a potem lulał...
Kurka, faceci, przecież (jak to któraś z babeczek już napisała!) na spłodzeniu dziecka ojcostwo się nie kończy! Ludzie, przecież siły matki też są wyczerpywalne. To się tak nie da, że babka będzie wzorową żoną, matką i kochanką. Po prostu się nie da!
Dla wyklarowania sytuacji: mój małż uważał chyba, że się da. Ale w pewnym momencie pękła we mnie jaką struna, nie dałam rady. Napisałam do niego maila (akurat siedział w robocie, a ma tam dostęp do internetu). Wylałam wszystkie żale. Powiedziałam wszystko, co miałam do powiedzenia. A właściwie do napisania. I, dzięki Bogu, dotarło do niego to, co czuję. Jego zachowanie zmieniło się diametralnie.

Uffff, przepraszam za może zbyt mocny ton, ale wiem już jak wszystko boli po porodzie. Wiem jak smakuje megazmęczenie. Dlatego, kurka, otwiera mi się scyzoryk w kieszeni, jak słyszę, że np.(cytuję): "Ja nie wiem co ty robisz całymi dniami! Przecież tylko dzieckiem się zajmujesz..."

Cholipka, chyba frustracje wyładowałam ...

Odpowiedz
Path_24 2009-08-23 o godz. 19:26
0

NataliaM skąd ja to znam:) TE CHŁOPY TO WSZYSTKIE CHYBA Z JEDNEGO WORA:):) moze zaczniemy misie - SEKSMISJE:)

Odpowiedz
czarnaaj 2009-08-23 o godz. 18:31
0

NATALKA pogon WITKA :D do opieki nad mala --wiesz moj maz to samo mowi --on zawsze ma cos do rooty --ale kurcze musze go przypilnowac jak dzidiza bedzie .rozumiem cie z egzaminami bo ja mma obrone mgr i ciekawe jak to bedzie wyglladalo

Odpowiedz
Nelly 2009-08-23 o godz. 18:12
0

mama karen moj maz jakis czas temu wpadl na absurdalny pomysl zeby nasza coreczka nie spala w nocy razem z nami. Moze ja podrzucac mamie lub braciom. A po co zeby sie mogl wyspac. Czasami mam ochote mu cos zrobic. A i tak zadko wstaje do niej. Czesto sie wykrecal ze mial egzamin zaliczenie itp. no i musial sie wyspac. Tyle tylko ze ja tez studiuje i tez mam egzaminy.

Odpowiedz
czarnaaj 2009-08-23 o godz. 17:47
0

WRZOSKOWA ja sie z moim mezem w ten sam sposob co ty kloce che che che :D identycznie

Odpowiedz
Path_24 2009-08-23 o godz. 13:23
0

wrzoskowa FAJNA Z CIEBIE KOBITKA:)

Odpowiedz
wrzoskowa 2009-08-23 o godz. 12:02
0

Mamo Karen
Czasem tak jest że jak dziecko długo płacze a ty widzisz że po prostu ma taki humor to po pewnym czasie zaczynasz się irytować. Twój mąż użył mocnych słów.......ale dziecko nie zrozumie,że łezki są niepotrzebne. A my wcalenie jesteśmy idealnym małżeństwem tylko jak zaczynamy kipiec ze złości to wyrzucamy sobie wszystko co nam na sercu leży, potem każdy idzie sobie przemysleć i za godzinkę rozmawiamy o tym. Wcale nie jest łatwo ale nikt nie powiedział że będzie....

Nie żebym ci słodziła lol lol ale Karen to fajoskie imię mi kojarzy się z serialem mojego dzieciństwa "Cudowne Lata", ta najtarsza córka tak się nazywała.

Odpowiedz
czarnaaj 2009-08-23 o godz. 09:22
0

MAMA KAREN uszy do gory z pewnoscia tafisz na wlasciwego czlowieka .w odpowiednim momencie .ale wstydzilby sie slubny WRZOSKOWA che che racja moze mnie z zaskoczenia wezmie .AGNESSAjak u ciebie sytuacja ?jest zmina na lepsze?

Odpowiedz
Path_24 2009-08-22 o godz. 22:10
0

wrzoskowa oj Ty masz dobrze, zazdroszczę ,że umiesz dogadać się ze swoim mężusiem, mój nie umiał ze mna rozmawiac , jak karen długo płakała to słyszałam wiele nieprzyjemnych słów odniego typu "Ona mnie już wk*** że tak wyje" było mi przykro i nie mogłam tego znieść;(

Odpowiedz
wrzoskowa 2009-08-22 o godz. 21:51
0

Agnessa
Macie jeszcze bardzo małego szkraba i dlatego ci ciężko, masz prawo być zmęczona ale zobaczysz będzie lepiej. My z mężem tez się kochamy i kłócimy ale własnie dzięki miłości szybko znajdujemy dobre rozwiązania.

Czarnaaj
Nie mów hop. U mnie też nic nie wskazywało. Odeszly mi wody a rozwarcia zero lol lol lol miałam nie lada niespodziankę 8)

Odpowiedz
Path_24 2009-08-22 o godz. 19:42
0

czarnaaj Nie mam wyjścia musze się trzymac ale jak słucham jak mój "ślubny" opowiada głupoty na mój temat to naprawdę łapię porządnego doła..

Odpowiedz
czarnaaj 2009-08-22 o godz. 18:24
0

MAMA KAREN kochana doskonale cie rozumiem -ze trzeba do tego dorosnac --niestety faceci czesto mysla najpierw o swoich przyjemnosciach .jestes dzielna mamuska i podziwiam cie za wytrwalosc :D

Odpowiedz
Path_24 2009-08-22 o godz. 18:04
0

I ja miałam tak samo...Krzysiek za zadne skarby niechiał zrozumiec ,ze małe dziecko potrzebuje ciągłej opieki, i w nocy kiedy ja chciała pospac (karen zadko sie budziła)on miał akurat ochote na sex.Nie pomagał mi wcale, moze jedynie przy kąpieli po za tym wyobraźcie sobie ,ze nigdy nie był sam z dzieckiem na spacerze...:( Ja zacharowywałam się , dziecko, dom, obiad...miała tego dosyć przeprowadziłam sie do rodziców.
nasze małźeństwo nie przetrwało.
Nie potrafię i nie wiem jakie rady dawac kobietkom którym męzowie nie pomagają- jedna rzecz do panów DO OJCOSTWA TRZEBA DOROSNĄĆ..

Odpowiedz
czarnaaj 2009-08-22 o godz. 17:48
0

AGNESSA trzymam za was mocno kciuki i wierze ze sie uda mimo problemow ---bedzie dobrze i dzidiza szczesliwsza bedzie WRZOSKOWA wiesz co kochana moja dzidzia wcale sie nie kwapi wychodzic na swiat -juz sie smieje ze na wrzesniowkach sam azostane bo dziewczyny maja bole przepowiadajace i rozne objawy a ja nic --ale ciezko mi okropnie .boje sie porodu

Odpowiedz
Gość 2009-08-22 o godz. 16:49
0

Kochane , dzięki za wasze wypowiedzi .
Dzięki nim wiem że mój problem nie jest odosobniony i czuję się z tym trochę lepiej - bo już zaczynałam myśleć że nie nadaję się na żonę , ani na matkę :(

Posłuchałam waszych rad i szczerze porozmawiałam z mężem , próbując nie podnosić głosu i trzymając nerwy na wodzy.
Nie było łatwo i nie obeszło się bez łez .
Jarek nie może zrozumieć że będąc tak bardzo zmęczoną nie zawsze potrafię zapanować nad sobą .
Cieszy mnie bardzo jednak to , że oboje zgodnie stwierdziliśmy że nadal się kochamy :D .
Poprosiłam męża o więcej wyrozumialości i pomocy w opiece nad synkiem.
Obiecał mi że w nocy będzie mnie zmieniał co 3 godz ( tak wypada karmienie ) żebym ja sie mogla przespać w drugim pokoju.
Ja za to obiecałam mu więcej sie uśmiechać , być spokojniejszą i częściej go przytulać

Zobaczymy za kilka dni jak to będzie dalej , czy ta rozmowa coś pomoże , czy były to tylko puste obietnice .
Jestem pełna wiary w to że uda nam się przetwać te ciężkie chwile , musia nam się udać - przecież się kochamy.
Wcześniej nigdy nie było między nami takich zgrzytów , może dlatego nie wiemy jak to rozwiązać .

Odpowiedz
wrzoskowa 2009-08-22 o godz. 14:48
0

Czarnaaj
Ja przed porodem też miałam obawy bo nigdy nie zajmowałam sie tak małym dzieckiem tylko 3latkiem okazało się że matki instynktownie robią wszystko przy swoim dziecku. Poza tym takie maluchy po urodzeniu nie są zbyt uciązliwe tylko jedzą i spią, a ty będziesz powoli radzić sobie w nowej sytuacji i codziennie odkrywać coś nowego.
I powiem ci jeszcze że jak mężczyzna zobaczy że też sobie radzi z opieką nad dzieckiem to bedzie chętnie ci pomagał, bo ta ich niechęć bierze się ze strachu. Oni nie mają instynktu ich trzeba uczyć.
Tak przy okazji patrząc na twój duwaczek - ja za 2 dni urodziłam równo w 38 lol lol

Odpowiedz
czarnaaj 2009-08-22 o godz. 13:30
0

WRZOSKOA nie stracham sie ale to bywa silniejsze ode mnie :D

Odpowiedz
katekate 2009-08-22 o godz. 12:32
0

dajcie sobie czas..
uwazam, ze nie powinnas uciekac

u nas tez na poczatku bylo podobnie. ale moj maz chyba troche bal sie antka..musicie byc dla siebie wyrozumiali ale to ty masz wieksze prawo do zmeczenia do zlosci itd - postaraj sie to mezowi wytlumaczyc

rozmawiajcie jak maly spi
wykorzystyjcie kazda okazje

ale niewatpliwie narodziny dziecka sa proba dla zwiazku jak zreszta kazdy dzien i kazda nowa sytuacja

pozdrawiam

Odpowiedz
wrzoskowa 2009-08-22 o godz. 12:20
0

Jak bysmy miały idealnych mężów to nudno by było lol lol lol

Czarnaaj
A ty się nie strachaj nic dobrze będzie

Odpowiedz
Gość 2009-08-21 o godz. 23:11
0

Jak czytam wasze posty to nie wiem komu mam dziekowac za takiego meza.
Od samego poczatku maz bral czynny udzial w wychowaniu dziecka.Nie mogl wziasc urlopu po porodzie,wiec wiekszasc dnia spedzalismy z szymonkiem sami.
Maz za to prosto z pracy wracal do domu.Chetnie sie zajmowal malym.Kiedy mogl bral go na spacery zebym sie mogla wyspac,bawil go i przewijal.Wlasciwie robil wszystko,oprocz karmienia piersia.

Szymon ma juz 3 miesiace i obeszlo sie bez awantur i klotni,mimo ze nie pomagal nam nikt z rodziny.
Oby nic sie nie zmienilo.

Odpowiedz
czarnaaj 2009-08-21 o godz. 20:53
0

czesc dziewczyny kochane mamusie -ale mnie nastraszylyscie -ja rodze za 2 tygodnie --tez sie boja jak to wszystko bedzie czy maz bedzie mi pomagal .deklaruje caly czas ze tak ale wiadome mam swoje obawy ,tym bardziej ze to pierwsza dzidziai bedzie .bede go mobilizowala do opieki na d dzieckiem ale nie chce sie klocic .....ale jakos widze ze to nieuniknione przeraza mnie czy sobie poradze z alutkim dzieciaczkiem jejka .......

Odpowiedz
Gość 2009-08-21 o godz. 20:25
0

U nas maz BAAARDZO chcial miec maluszka i jak ja dostal to oszalal ze szczescia i taki chodzi do dzis. Mnie nawet zabawek dla niej nie wolno kupic, tylko on to robi lol

Odpowiedz
wrzoskowa 2009-08-21 o godz. 11:58
0

Sarka
Mój mąż też był ze mna 2 tygodnie poporodzie i tez mi strasznie pomagał do czasu....

Teraz coraz częściej się wymiguje i ciągnie goby wybyć z domu a ja siedzę jak ta kwoka. Juz nie raz była miedzy nami kłótni a doszło do tego że chciałam żeby sie wyprowadził... Moja Julka nie jest kłopotliwym dzieckiem ale tatuś ani nie kapie ani nie przebierze dosłownie nic tylko pobawić się umie a od czarnej roboty jestem ja
Ale powiem wam ze oni to wszystko potrafią tylko trzeba na siłę ich z dzieckiem zostawić. Ja tak zrobiłam i okazało się że dziecko przebrane,czyste, najedzone i uśpione - nieźle nie

No oczywiście potem trzeba było chodzić cały dzień za panem tatą i go chwalić że tak cudownie sobie poradził A NAS TO NIKT NIE POCHWALI

Odpowiedz
Sarka J 2009-08-21 o godz. 10:32
0

Ja narzekac nie mogę. Mąż juz od tygodnia w pracya ale przez pierwsze dwa tygodnie był ze mna w domciu i robi dosłownie wszystko - przyznam że ja jeszcze małego nie kapałam - zawsze robi to mąż lol . Nie moge powiedziec - jest ok.
Agnessa - to zapewne chwilowy kryzys który minie. Może go to wszystko przerosło w pierwszej chwili, niespodziewał sioę że dziecko wymaga aż takiej opieki a może nie zdaje sobie sprawy bo nie przyznajesz mu sie do swojego zmęczenia i udajesz że dasz rade ze wszystkim sama a sama czekasz aż przejmie inicjatywe. To nie jest na pewno dobre wyjście. Najlepiej znasz swojego męża i wiesz jak go przekonac do zajmowania sie maluszkiem. Ja życze Ci aby wszystko szybciutko sie ułożyło. Wiem, pamietam ze zawsze chwaliłas swojego meża, był dobry i razem bardzo czekaliście na maluszka więc niemozliwe aby tak sie odwidziło, po prostu jakos trzeba na niego zadziałac a Ty juz najlepiej wiesz jak
Trzymam kciuki
wierze ze będzie ok

Odpowiedz
Gość 2009-08-21 o godz. 10:20
0

A myślałąś o szczerej długiej rozmowie.Powiedz jakie masz oczekiwania, ocostwo nie kończy sie na spładzeniu dzieciaczka. Obowizaki trzeba dzielić równo.Trzymaj sie.

Odpowiedz
aruga 2009-08-20 o godz. 23:46
0

Agnesso mojemu męzowi też właśnie kończy się urlop i w sumie chęci miał, ale za bardzo się nie kwapi. Może z dwa razy pieluchę zmienił i raz wykąpał małego. A tak całe dnie może przy komputerze siedzieć :( Tylko u mnie jest o tyle inaczej, że w miarę się wysypiam, bo mały ładnie śpi w nocy.
Czasami rano mąż wychodzi i chcę się wykąpać, a mały w międzyczasie się obudzi. Wtedy trudno,płacze kilka minutek. Może pozwól nieraz sobie na chwilkę dla siebie i niech Bartuś popłacze z dwie minutki. Nic mu się nie stanie,mimo, że nam mamusiom smutno się robi i szkoda dzieciaczka, ale przecież trzeba się umyć albo wyjść za potrzebą. Jeść też trzeba,żeby mieć siłę i zdrowie do opieki nad maleństwem.
Trzymaj się kochana!!!

Odpowiedz
marta27 2009-08-20 o godz. 17:36
0

ja na swojego meza wlasciwie nie moge narzekac, radzi sobie i z megakupskiem, z kapaniem i ubieraniem ale zgrzyty sa prawie na porzadku dziennym. czasem tylko licytujemy sie kto mial gorszy dzien... tak bardzo ciezko bylo sie nam przyzwyczaic ze teraz jest nas troje i to nie my jestesmy najwazniejsi, ze nie mozna isc do kina, posiedziec dluzej u znajomych (czasami wcale nie pojsc...) bardzo czesto mowilismy polzartem ze oddamy Majeska tym, ktorzy tak bardzo nas namawiali na dziecko i odbierzemy jak skonczy 3 miesiace
tutaj firma Johnsons' ma taki slogan : BABIES CHANGE EVERYTHING i to jest prawda. a poczatki z maluskim bobasem w domu to ciezka praca. jak na razie nie wspominam dobrze pierwszych 6 tygodni. przygotuj sie na zgrzyty i pamietaj, ze wszystko sie jakos ulozy. naprawde! w miedzyczasie trzymam za Ciebie kciuki.
i mysle ze dunia ma racje z tym udawaniem - niech maz poskacze nad Toba troszke i nad dzieckiem drugie tyle :D

Odpowiedz
Gość 2009-08-20 o godz. 17:24
0

Trissy , ja też jestem po CC ale w domu musialam szybko do siebie dojść choć ryczeć mi się chciało przy każdym ruchu.
Na początku to spałam na siedząco bo tak łatwiej mi było wstać z łóżka.
Teraz jest już lepiej choć rana jeszcze czasem pobolewa .

Hala , dobrze to ujęłaś - na wszystkie te kłótnie składają się zmęczenie , stres i troska o dziecko .
My też wcześniej prawie się nie kłóciliśmy , a jak już to o pierdoły i szybko nam przechodziło.
Teraz to zupełnie inny typ kłótni - a nawet nie kłótni tylko wzajemnych niespełnionych oczekiwań.

Odpowiedz
hello 2009-08-20 o godz. 15:58
0

Ja moge dziekowac sama nie wiem komu ze mam grzeczne dziecie jak aniolek... ktore nie plakalo, spalo i jadlo. Maz dzielnie mi pomagal ale zgrzyty i tak byly.

Odpowiedz
dunia 2009-08-20 o godz. 15:53
0

U nas bylo calkiem inaczej bo byla moja mama, ona nam bardzo pomogla, ja wstwalam w nocy do malego a ona w dzien wychodzila z nim na spacer.a ja moglam sobie poprztac mieszkanie lub cos ugtowac a newt sobie pospac :D
Teraz gdy zostalismy sami juz 2 miesiace, to on mi pomaga, przygotuje kapiel, czasmi zmieni pampersa, nakarmi, ma tylko problem z ubieraniem , czasami tak jest ze on wroci z pracy zjemy obiad i ja sie klade bo mnie boli glowa, naprawde bardzo duzo mi pomaga przy Eryku.
Mozesz tez poudawac troszeczke, ze bardzo zle sie czujesz, ze glowa Cie bardzo boli i ze nie jestes w stanie nosic synka caly czas na rekach, moze maz wtedy Ci pomoze

Odpowiedz
Kasiunia22 2009-08-20 o godz. 14:40
0

nie jestes sama, to jestbardzo trudny okres. poza okresem to mój mąz też jest trudny ;) nie za bardzo mi pomaga, wychodzi, wraca później niż zwykle, nie chce małej kapac, ani zmieniać pieluch!!! ze juz nie wspomnę o zostaniu z nią samemu w domku!!! nigdy jesze nie został, a Amelka ma juz 7 miesięcy!
mówi ze bedzie sie nią opiekował, jak bedzie potrafiła chodzic i wtedy ja bede mogła isc sobei nawet na imprezke, a tym czasem on sobie chodzi :x ale juz jest lepiej niz na poczatku, tylko nie wolno popuszczać, wciskaj dziecko ile sie da, onipotrafią sie nimi zajmowac tylko nie chca!!!

ale nie wyprowadzaj sie!!! zobaczysz wszystko bedzie dobrze!!!

Odpowiedz
Trissy 2009-08-20 o godz. 13:59
0

U nas nalozyla sie na to wszystko moja dlugasna depresja przeporodowo- poporodowa.
W koncowej fazie oparlo sie o rozwod.

Sprobuj "wkrecac" meza w opieke nad dzieckiem. W koncu oboje jestescie rodzicami i powinniscie dzielic sie obowiazkami.
U mnie poszlo latwo bo po cc jak Mlody w nocy zakwilil to zanim ja bym sie podniosla (bardzo sprawnie bylo jak zajelo mi to 10 minut) to by juz sie rozryczal porzadnie. Wiec maz chcial czy nie chcial podniesc sie musial.
Pierwsza noc po powrocie do domu to w ogole zabral Mlodego do drugiego pokoju bo ja mialam za soba nieprzespane 5 nocy wiec jak padlam to jak beton.

Ale np nie moge wyplenic z niego przynoszenia mi Mlodego z obcym w pieluszce. Ja akurat nad garami np a on go niesie prawie w dwoch palcach bo przewinac trzeba - owszem, pomaga przy tym, podaje pieluchy, chusteczki i co tam trzeba ale zeby tak sam wlasnorecznie to nie.
No i walcze z jego wrazeniem ze siedzenie z dzieckiem to zaden problem i wszystko mozna w tym czasie zrobic. On owszem - robi. Bo Mlodego odnosi do swojej matki. Wiec teraz jest etap przepychanek zeby zrobil z Mlodym w chalupie.

Bedzie dobrze :)

Odpowiedz
Hala 2009-08-20 o godz. 13:51
0

Strasznie ci współczuję
Ale chyba nie jesteście wyjątkiem.
U nas nie było tak źle, bo Paweł naprawdę dwoi sie i troi, by mi pomóc, ale i tak pojawiły sie zgrzyty.
Wcześniej NIGDY się nie kłóciliśmy,przez 8 lat, a od czasu urodzenia Wojtusia zdarzyło nam się. Główną przyczyną tego był stres, troska o zdrowi naszego dziecka i zmęczenie.
Ale my potarfimy rozmawiać i staramy sie pokonywac wspólnie trudności. Poza tym mamy ogromne wsparcie rodziny. Moja teściowa czasem bierze W. na noc byśmy sie wyspali.
Moze wybierzcie sie na długi spacer i spokojnie z nim porozmawaij, nie zarzyucaj mu jaki jest, tylko jak ty sie z tym czujesz. Mów o sobie, nie atakuj bezpośrednio.
Życze ci żeby te problemy sie skończyły, a pomysł z wyprowadzką zostawiłabym sobie na koniec, jeśli nic nie zadziała.
Powodzenia.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie