• miu miu odsłony: 2705

    Co sie we mnie zmieniło?

    Uwazacie ze narodziny dziecka i macierzynstwo zmieniły was?
    Czy patrzycie teraz na zycie inaczej czy tak samo?
    Mi sie wszystko pozmieniało.Przemeblowanie w głowie.
    Kiedys miałam tyle problemów(sama je sobie stworzyłam)
    przejmowałam sie róznymi drobiazgami
    jak teraz o nich pomysle to wydają mi sie smieszne
    narodziny dziecka zmieniły moje myslenie
    a wy?-jak sie czujecie??

    Odpowiedzi (18)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-02-18, 08:34:05
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
miu miu 2009-02-18 o godz. 08:34
0

A ja bym nie chciała pójsc do pracy.Nie chce przegapic zadnego jej usmiechu.Nie wyobrazam sobie jak mozna zostawic malutkie dziecko dla pracy.Praca nie zając..Mieszkamy w usa jestesmy tu całkiem sami zadnej rodziny ale ja nie czuje sie wieżniem w domu.Wiadomo ze są pewne ograniczenia bo nie moge sobie po prostu wybyc z domu kiedy mi sie podoba bo mam pod opieką dziecko ale nie ciągnie mnie nigdzie specjalnie.No moze do dentysty...Mysle ze czułabym sie zle i głupio jakos gdybym teraz poszła gdzies z domu i cały dzien by mnie nie było ciagle myslałabym o mojej Karolce.Czuje sie do niej emocjonalnie przywiązana.

Odpowiedz
Gość 2009-02-18 o godz. 08:10
0

Ja tez inaczej patrze na zycie i czuje sie tak jakby od momentu narodzin Natalki minelo kilkadziesiat lat.Ponad 2 miesiace temu jeszcze bylam kims innym i wspominam ta osobe jakby to bylo dawno temu.Przed porodem balam sie ze moje zycie sie skonczy dla mnie,ze nie bede juz zaznawac zadnych przyjemnosci beztroskiego zycia i moze tak jest ale wiem,ze bedzie lepiej niedlugo.Juz marze o dniu kiedy zaprowadze moja Corcie pierwszt raz do szkoly,kiedy mi laurke namaluje....i bede sie z moim Krzyskiem cieszyc z Naszej Gwiazdki malej.Bardzo brakuje mi tej wolnosci,ale jak pojade teraz do Polski nja 2 tyg to mama zajmie sie Natalka a ja poszaleje troszke i odpoczne,spedze romantyczny wieczor....poki mieszkam w Anglii jest mi ciezko,ale jak sie ma blisko rodzine i znajomych to co innego i wiem ze jak wroce juz na stale to bedzie cudownie...oby:)
Jak ktoras poprzedniczka,niektore rzeczy i moje zachowania wydaja mi sie teraz smieszne i dziwne....
Czuje sie wreszcie jak prawdziwa kobieta...

Odpowiedz
Aga27 2009-02-18 o godz. 07:40
0

Fletzerke wszystko zmieni sie na lepsze jak pojdziesz do pracy, moze będziesz zbardziej zmeczona, ale też bedziesz czuła sie szczesliwsza, ja cie doskonale rozumie, siedziałam w domu tylko dwa miesiace i wiedziałam tez że w kazdej chwili moge wrócić do pracy, a jednak myśle ze jestem lepszą matka kiedy chodzę do pracy. przecież dobra matka to matka szczęśliwa , a nie ta która zamyka sie na pare lat w domu i twierdzi ze poświęca się dla dziecka- w takim układzie peewnie nikt nie jest szcześliwy....

Odpowiedz
Gość 2009-02-18 o godz. 07:03
0

a ja przede wszystkim doroslam, dojrzalam i stalam sie zupelnie samodzielna. a poza tym okrutnie zmeczona. zycie jest pasmem obowiazkow, nie ma czasu i ochoty na zabawe. no, nie tak czesto, jak kiedys. robie wszystko, zeby marek mnie nie ograniczal, ale pewne limity sa.
podobnie jak szczesliwka, mysle o przemijaniu. sa to mysli, ktore mnie b doluja.
powiedziawszy to, uwielbiam mojego syna nade wszystko.

Odpowiedz
Gość 2009-02-18 o godz. 04:52
0

No coz, dla mnie macierzynstwo, przynajmniej w tej chwili, to przymusowe wiezienie domowe, upiorna samotnosc i ogolne zdziczenie. Cieszy mnie oczywiscie jak Kinga rozne cudenka robi i bardzo ja kocham, ale sama z soba nie zyje w harmonii, nie oddycham. Mam nadzieje, ze to sie zmieni.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-02-18 o godz. 04:48
0

Ja czasami sobie wspominam czasy studiów i myśle:"Fajnie było:)Ale co się wyszalałam to moje:)))"
Nie żebym narzekała - bo chyba o większym szczęściu nie mogłam marzyć, ale zdarza się, że przeraża mnie cała ta odpowiedzialność. Każdy z nas chce dla dziecka świetnej przyszłości - tylko jak mu ją zapewnić w tym naszym chorym kraju?

Ciąża i poród spowodowały że poważniej podchodzę do życia, a gdy już mam naprawdę dość, to myślę sobie, że są ludzie na świecie głodni, schorowani, Bóg odebrał im dzieci i nadzieję - i wiem że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie!

Wśród moich znajomych jesteśmy jedynym małżeństwem z dzieckiem!!!Jedni się kłócą bo on chce a ona nie kocha dzieci, drudzy chcą a nie mogą mieć dzieci, trzecim jest wygodnie tak jak jest i nie chcą tego zmieniać.

Tak naprawdę to oni uciekają od tej odpowiedzialności i niektórych wyrzeczeń - mówią "później". Tylko że wszyscy nie zdają sobie z tego sprawy, że maja 30tkę za sobą i to "później" może być dla nich straszną katorgą. Bo jak cieszyć się dzieckiem po tylu latach wygodnego życia, a tu pieluchy, mleko i nieprzespane nocki...

SORRY za ten esej:) ale ostatni weekend z nimi spędziłam i chociaż jestem w tym towarzystwie najmłodsza to chyba mój bagaż doświadczeń jest największy.

Pozdrawiam!!!

Odpowiedz
Aga27 2009-02-18 o godz. 04:31
0

ja dopoki nie zostaalm mama nie za bardo przepadałam za dziećmi, wydawało mi sie ze często są to takie małe oślinione stworzonka , niezbyt przyjemnie pachnace mlekiem, bałam sie nawet juz bedąc w ciazy że nie zdołam sie przemóc zeby przewinac dziecko i nagle gdy sie urodził okazało sie ze to takie naturalne i ze nie mam z tym problemów.
ale muszę też przyznać ze moje zycie niespecjalnie sie zmieniło, spojrzenie na świat owszem , ale samo zycie nie , no moze bywam bardziej zmeczona, mam mniej czasu dla siebie i bardziej cieszą mnie drobiazgi jak uśmiech czy nowe słowo Brunonka, ale tak naprawdę czuje ze w srodku jestem ciagle ta samą dziewczyna.

Odpowiedz
Hala 2009-02-18 o godz. 02:57
0

To fakt, jest coś magicznego w byciu mamą. Czasami jak na głos mówię tak o sobie to jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Najpiękniejsze są chwile, jak ciumka cycusia, przerywa, podnosi wzrok i uśmiecha się. Jest wtedy najszczęśliwszy i ja też.

Odpowiedz
aga-wa 2009-02-18 o godz. 02:51
0

Ja też nie jestm już taka sama. Nie wiem, czy to do końca dobrze, ale teraz najważniejsze dla mnie jest moje dziecko. Z przykrością zauważyłam, że mój mąż nie jest dla mnie już tak ważny, to znaczy, już nie zależy mi tak na tym, żeby mnie przytulał Chyba moja potrzeba przytulania zostaje zaspokajana przez Olka :D

Ps. Inaczej też patrzę na dziurawe chodniki i "okupane" piaskownice i trawniki

Odpowiedz
Gość 2009-02-18 o godz. 02:18
0

prawda, że to niesamowite? :)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-02-18 o godz. 02:14
0

U mnie tez wszystko sie zmienilo- przewartosciowalam sobie caly swiat. Nie wierzylam, ze tak bedzie, bo ja nigdy nie bylam wielka fanka dzieci. Ale teraz juz wiem, ze za moja Oliwke NAPRAWDE moglabym zycie oddac.

Odpowiedz
Gość 2009-02-18 o godz. 00:48
0

u mnie to samo, inne priorytety, inne spojrzenie na swiat, do tego jakas taka wrazliwosc sie we mnei wieksza obudzila( chociaz nigdy na jej brak nie narzekalam), np. mam takie maksymalne , niemal fizyczne uczucie , jak bardzo kocham moich rodzicow i wzrusza mnie to. mysle, ze to dlatego, ze sama teraz doznalam matczynej milosci w stosunku do Majki. Staram sie pamietac o kazdym jej osiągnięciu, ale widze juz , ze t epierwsze , najdrobniejsze , jak pierwszy usmiech - zaczynaja mi juz ulatywac. zaluje, ze nie pisze od poczatku ciazy pamietnika, ale moze zaczne teraz.
Zaczynam sie spotykac z innymi mamami, jezeli imprezka, to rodzinkami:) i podoba mi sie to. Narodziny Majki jeszce bardziej uwrazliwily mniena moje dzieci z bidula, teraz jak o nich mysle, to jeszcze bardziej serce mnie boli, ze sa takei same. wlasnie dzisiaj poprosze tesiowa , zeby popilnowala Maji i skaocze do szpitala, bolezy w nim moj 4 laetni wychowanek i na pewno jest mu smutno.

Odpowiedz
Gość 2009-02-17 o godz. 23:58
0

a my z mezem fikamy jak po miesiacu miodowym :D no tu tez male przemeblowanie u nas jest

sie mi przypomnialo :o

Odpowiedz
Gość 2009-02-17 o godz. 23:52
0

A mnie jeszcze czasem przeraża ta wielka odpowiedzialność jaka ciąży na rodzicach Oczywiści bardzo cieszę się, że mamy tego małego ludka i tak jak każda z nas mam chwile kiedy mam ochotę uciec z domu, ale to przechodzi w momencie kiedy Damian się śmieje albo gada do ściany itp. Codziennie obserwuje go czy robi coś nowego i już nie mogę się doczekać kiedy będzie starszy i będzie można mieć z nim większy kontak, kiedy zacznie siadać, chodzić, mówić.......

Odpowiedz
Gość 2009-02-17 o godz. 23:37
0

U nas jest podobnie - cieszymy się z każdego jej grymasu, minki, zabawnego zachowania lub płaczu i jest oczywiście dla nas wyjątkowa, bo przecież inne dzieci w tym wieku takich rzeczy nie robią :) tylko ona! :)

Dla mnie urodzenie dziecka ma jeszcze jeden wydźwięk: zdałam sobie sprawę z własnej przemijalności, że koniec to nie tylko bajka opowiadana, żeby postraszyć, ale fakt. Będzie i koniec. Czasem naprawdę mnie to dopada i nie mogę oddychać. :( Ale mam wtedy pociechę w Niej - biorę ją na ręce i widzę w tym wszystkim sens. :)

Odpowiedz
Gość 2009-02-17 o godz. 22:48
0

aniela mozna miec 40 lat i byc gowniarzem. wiek niema znaczenia.

u nas tez 24 /h kreci sie wokol piotrusia.ma reszte swiata patrze z dystansem, ppki mojej rodzinki niedotyczy hehe
nieraz jak Piotrus daje nam popalic, to mam ochote otworzyc okno i nauczyc go fruwac ale po doislownie sekundzie sama siebvie bije co ja piepsze owszem ma sie dosc czasem , ale by sie z 2 strony w zyciu na co innego tego niezamienilo..
rejestruje sobie w glowce kazde nowe osiagniecie Piotrusia. dzis sie 1 raz sam przewrocil na plecki, ciagnie za nogi misie z karuzeli... masa duperelek ale fantastycznych :D
czekam az powie mama , tata, kocham cie :D

z kolezankami sie spotykam. choc grono i tak sie wykruszylo..

Odpowiedz
Gość 2009-02-17 o godz. 22:21
0

u mnie rowniez sie wszystko pozmienielo.. a szczegolniesposob w jaki widzialam moje kolezanki... (jestem dosc mloda rocznik 85) wiecie teraz jakos wszystkie dawne kolezanki sa dla mnie jak dzieci... :o przestalam je rozumiec dla mnie sie liczy rodzina a dla nich ladna sukienka, jakas dyskoteka, przystojny chlopak i wiecie wszystkie moje kolezanki jakos znikly z mego zycia ale ja nie narzekam a nawet nie jest mi ich brak ale jest mi troche smutno ze nie mam nowych takich z dziecmi z mezem i takich z ktorymi mogla bym sie spotykac.. na szczescie jest ten kacik na ktorym moge sobie pogadac z "przyjaznymi duszyczkami" :D

a czy u was tez kolezanki sie pozmienialy?
pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2009-02-17 o godz. 15:04
0

We mnie zmieniło się wszystko- sposób patrzenia na świat, pracę, rodzinę. Zmieniło sie dokładnie wszystko. Cały swiat kreci sie wokół Bartusia- naszego synka. Co najdziwniejsze poddaliśmy sie mu z Arkiem z rozkoszą i uśmiechem. Jestesmy tacy szczęśliwi, że on jest i że tak nam wszystko pozmieniał. Czasami jesteśmy wykończeni fizycznie i psychicznie, a jednak nadal to on jest numer1. Macierzyństwo to najwspanialszy prezent jaki otrzymałam od życia. :D

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie