Wygrała program "Kawaler do wzięcia", dziś walczy o życie. Pamiętacie Justynę?

Wygrała program "Kawaler do wzięcia", dziś walczy o życie. Pamiętacie Justynę?

Pamiętacie program "Kawaler do wzięcia"? W 2003 roku w Polsacie wystartowało reality show nagrywane w RPA. 31-letni wtedy Bartek Okowity, spośród 25 kobiet miał wybrać wybrankę swojego serca.. W finale wybrał Justynę – studentkę anglistyki ze Szczecina. Niestety, uczucie nie przetrwało próby czasu, a drogi pary rozeszły się tuż po programie.

Reklama

"Bartek bardzo mi się podobał, w programie był sympatyczny, szarmancki. Liczyłam, że po powrocie do Polski wszystko się ułoży po naszej myśli. Że będziemy razem. Okazało się zupełnie inaczej. Bartek całkowicie się odłączył. Dzwoniłam do niego, pisałam sms-y... Nie odpowiadał albo odpisywał jednym zdaniem. Nie robi tak człowiek zakochany. Tłumaczył, że nie ma załatwionych spraw z innymi dziewczynami. Zrozumiałam, że chciał tylko wypromować się przed kamerami, nic więcej." - żaliła się zrozpaczona dziewczyna.

Gdy emocje po programie opadły, Justyna wróciła do wcześniejszego trybu życia. Trenowała taniec i karate, uczyła się gry na pianinie, aż do 2007 roku. To właśnie wtedy po raz pierwszy poczuła się słabo i upadła. Pojawiły się problemy z koncentracją. Kiedy przeszła specjalistyczne badania, usłyszała diagnozę: ataksja rdzeniowo-móżdżkowa.

"Odziedziczyłam ją po moim tatusiu, który odszedł, gdy miałam 17 lat; mama zmarła kilka lat wcześniej. Nie tylko mnie przekazał tę chorobę. Ma ją też moja starsza siostra Olimpia. O życie walczą również kuzynka i ciocia, niemal cała rodzina." - mówiła ze łzami w oczach Justyna.

"Nie potrafię już sama zapiąć guzików. Mówienie sprawia mi bardzo dużą trudność, podobnie jak pisanie na komputerze czy utrzymanie w ręku jakichkolwiek przedmiotów. Przewracam się, boję się, że zdarzy się kiedyś tragedia" - dodała.

Postępowanie choroby spotkało się ze specyficznymi reakcjami ludzi: sądzili oni,  że jej bełkotliwa mowa świadczy o upojeniu alkoholowym. Jedyną szansą na wyleczenie okazała się terapia z użyciem komórek macierzystych, którą prowadzi się w Chinach.

Jak zapewniają lekarze,  po przeszczepie organizm regeneruje się aż przez pół roku. Mimo to Justyna już widzi poprawę. Lepiej chodzi i znacznie poprawiła się jej mowa.

"Czuję się dużo lepiej, to prawda. Wcześniej w ciągu dnia musiałam odpoczywać po chodzeniu, gdzieś usiąść, złapać oddech. Teraz nie ma już takiej potrzeby. Zdecydowanie łatwiej mi się mówi i porusza. A to zaledwie kilka dni po ostatnim zabiegu. Lekarze zapewniali, że zmiany będą przychodziły stopniowo. Nie poprawi się od razu. Marzę o tym, by poddać się kolejnemu takiemu cyklowi zabiegów. Trzeba je powtarzać średnio co sześć miesięcy. Wtedy jest szansa na pokonanie śmiertelnej choroby. Fundacja wciąż pomaga mi zbierać pieniądze - zdradza Justyna.

Pamiętacie uczestniczkę kontrowersyjnego reality show? My trzymamy kciuki i życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!

Źródło: DD TVN
Reklama
Reklama