Skinny fat - w czym tkwi problem?

Skinny fat - w czym tkwi problem?

Czy może istnieć pojęcie "chudego grubasa"? Może i prawdopodobnie każdy z nas zna przynajmniej jedną osobę, która z pozoru wygląda świetnie, ale po wyjściu na plażę okazuje się, że samo bycie szczupłym to zaledwie połowa sukcesu...

Reklama

Problem skinny fat polega na tym, że osoby takie mimo szczupłej sylwetki mają wysoki procent tłuszczu w porównaniu do tkanki mięśniowej. Powoduje to, że ich ciało jest zwiotczałe, pozbawione jędrności, obwisłe, mają cellulit i wystające boczki. Największą zaletą "grubych chudzielców" jest szybki metabolizm, który zawdzięczają w większości przypadków dobrym genom. Dzięki temu mogą jeść w zasadzie co tylko im się podoba, bez widocznego przybierania na wadze. Jest to jednak bardzo zgubna zaleta, która niestety, ale z czasem stanie się coraz bardziej widoczna. Przypadek skinny fat może spotkać także osoby, które decydują się na przejście na dietę, ale omijają siłownię szerokim łukiem. Tłuszcz u osób szczupłych i stroniących od ćwiczeń zazwyczaj gromadzi się w najbardziej "strategicznych" miejscach, czyli pupie, udach i biodrach. Nawet osoby obsesyjnie dbające o utrzymanie stałej wagi mogą popaść w to błędne koło oprawione tłuszczem. Bycie fit nie kończy się tylko na idealnym współczynniku BMI, który nie uwzględnia proporcji ciała. Dlatego, samo bycie szczupłym nie wystarczy. Systematyczne ćwiczenia i silna wola to nieodłączny element na drodze sukcesu do rewelacyjnej sylwetki.

Dalej nie macie pewności jak wygląda paradoks chudego grubasa? Oto kilka niechlubnych przykładów:

Tara Reid
Reklama
Reklama