To słychać w redakcji Styl.fm: Kasabian "48:13"

To słychać w redakcji Styl.fm: Kasabian "48:13"

Za oknem słońce, praca wre, a my potrzebujemy małego chilloutu pomiędzy jednym a drugim artykułem. Najnowsza płyta Kasabian zdaje się być balsamem dla naszych zaganianych myśli. Posłuchajcie z nami!

Reklama

88de9f8a69dc3e7fedb067f1451f4b4a

Piąty z kolei krążek Brytyjczyków to konsekwentny  w założeniu, dobrze brzmiący, chwytliwy i świetnie zestawiony kawał muzyki. Niespełna 50 minut gitarowego brzmienia połączonego z elektronicznymi wariacjami bardzo płynnie przechodzi między kolejnymi utworami. Słychać w nich nostalgiczne nawiązania do wszystkiego, co zachwycało w muzyce minionych dekad, jak na przykład mocno wybijane, marszowe "Trent", które nieoczekiwanie przechodzi w dyskotekowe rytmy (nóżka sama chodzi), lekka psychodela utworu "Explodes" czy rewelacyjny wstęp do "Clouds". W "Glass" słyszymy jak nic oniryczny wokal samego Johna Lennona! Niby mamy wrażenie, że skądś już to znamy, ale tutaj "to" wybrzmiewa w zupełnie innym tonie.

Jeśli nie jesteście (jeszcze) fanami Kasabian, a chcielibyście sprawdzić, czy to coś dla Was, nie polecałabym tej płyty na pierwszy rzut, ale na trzecim miejscu po "Kasabian" i "West Ryder Pauper Lunatic Asylum". Możecie bowiem ulec pochopnym sądom na temat wszystkiego, co w brytyjskiej muzyce dobre i dojść do wniosku, że tamci jednak byli lepsi. Kasabian "48:13" zdecydowanie polecamy nie tylko fanom indie rocka czy brytyjskiego rocka. Nie tylko na leniwe popołudnia czy szalone letnie imprezy, ale także dla tych, którzy jak redaktorki Styl.fm produkują się w piękne słoneczne dni za biurkiem.

Każdy, kto miał przyjemność oglądać ich na tegorocznym Orange Warsaw Festival wie, że chłopaki są w świetnej formie, a na scenie potrafią dać czadu z niesamowitym powerem. Z resztą po koncercie wcale nie wyglądali na zmęczonych - bawili się z tłumem skacząc pod sceną na kolegach z zespołu Outkast. A może bawiliście się z Sergio Pizzorno, Tomem Meighanem i resztą ekipy i nic o tym nie wiecie?!

Kasabian powoli wygrzebują się z szuflady podpisanej "ocieramy Wasze łzy po Oasis", choć jak widać do tej pory nie jest łatwo. "48:13" nie jest aż tak wielkim hitem jak poprzednie płyty, np. debiutancka "Kasabian" czy przebojowa "West Ryder Pauper Lunatic Asylum". Jednak w dalszym ciągu czujemy, o co chłopakom w tym wszystkim chodzi. Z najnowszej płyty zapętlamy kawałki "Stevie", "Eez-eh" i "Clouds" - z taką dawką energii natchnienie przychodzi samo!

8f3a74df890050ac74745e32c3079c69

Reklama
Reklama